Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica, lęki - czy dam radę? Mój problem.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
czosneq
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 13:49

26 stycznia 2019, o 10:20

Cześć.
Postaram się tu dosyć szczegółowo opisać mój problem. Kiedy (chyba) to wszystko się zaczęło, jak to wygląda obecnie oraz w jakim "ekosystemie" żyję. Z góry dziękuję Wam za rady i opinie.

O SOBIE
Mam 29 lat.
Od kilku lat prowadzę własną działalność gospodarczą. Praca dosyć specyficzna. Bo przez 7 miesięcy zasuwam przeliczając na godziny na 3 etaty, a okres od listopada do marca pracy mam na 1/10 etatu. W pracy odnajduję się bardzo dobrze, lubię ją. Jestem perfekcjonistą, mam bardzo precyzyjnie ułożony kalendarz, w którym zapisuję w zasadzie wszystko. Ten okres od kwietnia do października mam dopracowany praktycznie co do minuty. W okresie zimowym powinienem mieć czas dla rodziny, nieprzypadkowo napisałem "powinienem". Bo tu pojawia się mój problem. Nie wiem jak się zorganizować. Teoretycznie powinien to być czas na odpoczynek, którego mam bardzo mało w lato, ale chyba nie umiem odpoczywać. Na dom (2 dzieci i żona) zarabiam ja. Żona zajmuje się ogarnianiem mieszkania i dzieci (zawsze taki podział obowiązków odpowiadał nam obydwoje).

MÓJ PROBLEM - POCZĄTEK
Od 2012 r. do połowy 2016 poza prowadzeniem działalności cały rok pracowałem w jakiś dorywczych pracach. Wtedy moja działalność nie była aż tak aktywna w okresie letnim, więc ta praca była rozłożona na cały rok. Od połowy 2016 musiałem zrezygnować z prac dorywczych, bo pracy w związku z działalnością było już tak dużo, że wiedziałem, że nie dam rady. Więc zima na przełomie 2016 i 2017 była pierwszą, podczas której nie pracowałem. W lutym 2017 kupowaliśmy mieszkanie i było sporo stresujących sytuacji w związku z kredytem itp. To wtedy "to" zdarzyło się pierwszy raz. Przez tydzień chodziłem jakiś przybity. Miewałem bóle w klatce. Po czasie uznałem, że na bank coś mam z sercem i dostanę zawału. Po prostu, że umrę. Bałem się choroby i śmierci. Skończyło się u lekarza, który po wykonaniu EKG wezwał karetkę i wysłał mnie do szpitala. Potem z nim rozmawiałem - nie był przekonany, ale wolał "dmuchać na zimne". W szpitalu wypuścili mnie po 3h i skierowali do kardiologa. Ja byłem w takim stresie, że nie mogłem czekać i udałem się na wszystkie badania prywatnie. Kardiolog stwierdził, że nic mi nie jest. Jest jakaś jedna zastawka delikatnie inaczej ustawiona, ale to wada kosmetyczna, która czasem może zaburzać EKG i bym się nie martwił. Temat się zakończył.

WSTAWKA
Od zawsze emocje skrywałem w sobie, ale miałem momenty kiedy wybuchałem. Praca, którą lubię jednak jest stresująca. Odkąd pamiętam miałem zawsze problem z wypróżnianiem. W domu robiłem kupę, a wyjeżdżając z domu wiedziałem, że będę musiał trafić na stację benzynową i wypróżnić się do końca. Nigdy nie miewałem bólów brzucha. Od zawsze mój brzuch i jelita wyraźnie reagowały na stres.
KONIEC WSTAWKI

MÓJ PROBLEM - PO ROKU
Kolejna zima - czyli przełom 2017 i 2018 przebiegła spokojnie. Bez objawów. Żadnych. Przynajmniej nic nie pamiętam. Dużo wtedy biegałem, stałem się aktywniejszy. Wyjazdy rodzinne itp.

WSTAWKA
W trakcie wzmożonej aktywności w pracy, nie mam żadnych objawów, poza jednodniowym stresem w związku z pracą i wypróżnieniem. Tak to wszystko jest ok. Zachowuję się normalnie
KONIEC WSTAWKI

MÓJ PROBLEM - OBECNIE
W zasadzie tamto wszystko to wstęp - być może jakoś już ułożony przez moją głowę i tłumaczenie sobie, że są to nerwy, ale jakoś musiałem Was wprowadzić.
Problem w tym roku zaczął się już w zasadzie końcówką października kiedy pojawiły się stresy w związku z działalnością (nie wszystko szło po mojej myśli). Te stresy trwały i kumulowały się do Świąt Bożego Narodzenia. Kilka dni przed Świętami chodziłem dosyć przybity, miałem ciągle katar, który potem przerodził się w pierwsze w moim życiu zapalenie zatok. Ból głowy, ogólnie zły nastrój mnie rozbijały. Wszystko wybuchło w 2 dzień Świąt. Nie wytrzymałem musiałem pójść do innego pokoju, leżałem - bolała mnie klatka, chciałem jechać na pogotowie. Była przy mnie żona. Popłakałem się. Troszkę zeszło i potem już było w miarę.
Po świętach udałem się na badania krwi czy nie było zawału. Bałem się przeraźliwie. Czekałem jak na wyrok. Badania były ok.
Myślałem, że jak dwa lata temu problem jest już za mną, ale nie do końca. Udałem się do lekarza by przepisał mi coś mocniejszego na zatoki i... poprosiłem o skierowanie do gastrologa. Lekarz już sugerował bym się udał na gastroskopie 2 lata temu, gdy wylądowałem w szpitalu z powodu serca. Uważał, że to może refluks i stąd takie uczucie pieczenia w klatce.
Gastroskopia przede mną (w połowie lutego), ale odkąd się umówiłem to ciągły stres i nagle bóle brzucha. Ciągle "pomagał" mi doktor google. Okazało się, że zaraz umrę. Gdy po kilku dniach perypetii z brzuchem zacząłem się uspokajać zdarzyło się coś co mnie rozbiło całkiem. Wypróżniłem się krwią, żywą, świeżą. Blady jak ściana znów do lekarza, ten mnie uspokoił, że to najpewniej hemoroidy i zdarza się to dosyć często. Przepisał mi też na uspokojenie Hydroxyzinum Hasco.
Dostałem skierowanie do chirurga, ale nie mogłem czekać i faktycznie okazały się to hemoroidy i lekki stan zapalny (lekarz mi zrobił, krótką gastroskopię do 15 cm jelita). Niby się uspokoiłem, ale z pomocą przyszedł dr. google, który sugerował raka jelita. A ja w głowie miałem, że faktycznie zbadał mi ten lekarz tylko fragment... Jelito przestało mnie stresować to zacząłem analizować mój stolec, bo był zbyt luźny (zresztą jak zawsze). Potem zaczęła mnie piec wątroba - znów badania krwi. Znów w 99% wszystko w normie. To jak zabawa w kotka i myszkę. Ja zbijam obawy racjonalnymi argumentami to zaczyna mi dolegać coś innego. Wariuję.
Wczoraj wieczorem było źle, znów serce. Brzuch odpuścił. Znów w głowie szpital. Może to już z nerwów serce nie wytrzymuje.
Ostatnie 3 tygodnie to jakaś masakra - schudłem około 4-5 kilogramów...

MOJE NAJCZĘSTSZE OBJAWY:
- wypróżnianie ze stresu
- zamulenie, zawieszanie się
- nogi jak z waty, troszkę jakby mi się kręciło w głowie
- "bóle" w klatce i brzuchu
- ciągły katar
- utrata wagi
- mierzyłem kilka razy temp. i czasem mam 36,6 a czasem 37,2 (to zwłaszcza w trakcie stresu)
- strach przed rakiem / zawałem
- niechęć do jakiejkolwiek aktywności
- długo śpię
- złe poranki, średnie lub złe środki dnia i bardzo znośne wieczory
- brak chęci na seks
- ogólne zmęczenie i złe samopoczucie

PODSUMOWANIE:
W sumie jeszcze nie wykluczono u mnie chyba wszystkich objawów związanych z chorobą brzucha, jelit itp. Ale realnych przesłanek na nią nie ma. Ok kilku dni też zdarza mi się "pęknąć" i po prostu się popłakać. Najczęściej po takim płaczu następuje uspokojenie i jest mi lepiej.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie brał pod uwagę tego, że mogę mieć nerwicę i faktycznie raka...

Proszę o pomoc, rady itp. Chętnie rozpiszę się na jakiś temat więcej, jak tylko będziecie mieli jakieś pytania!
Z góry dziękuję i pozdrawiam.
coltowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 czerwca 2015, o 15:42

28 stycznia 2019, o 22:49

No troche Tak standartcik
Napisałeś wszystko co może być od nerwicy A pieczenie w klatce i przełyku mam z przerwami od czerwca 2018
Serce zdrowe przebadane,ale mnie tak jakoś tez piecze.Zrob badania .I wizyte u psychiatry zdrowia zycze
coltowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 czerwca 2015, o 15:42

28 stycznia 2019, o 22:52

A i jeszcze jedno zostaw Google w spokoju .to taka rada
Dora
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 18:45

29 stycznia 2019, o 01:43

czosneq pisze:
26 stycznia 2019, o 10:20
Cześć.
Postaram się tu dosyć szczegółowo opisać mój problem. Kiedy (chyba) to wszystko się zaczęło, jak to wygląda obecnie oraz w jakim "ekosystemie" żyję. Z góry dziękuję Wam za rady i opinie.

O SOBIE
Mam 29 lat.
Od kilku lat prowadzę własną działalność gospodarczą. Praca dosyć specyficzna. Bo przez 7 miesięcy zasuwam przeliczając na godziny na 3 etaty, a okres od listopada do marca pracy mam na 1/10 etatu. W pracy odnajduję się bardzo dobrze, lubię ją. Jestem perfekcjonistą, mam bardzo precyzyjnie ułożony kalendarz, w którym zapisuję w zasadzie wszystko. Ten okres od kwietnia do października mam dopracowany praktycznie co do minuty. W okresie zimowym powinienem mieć czas dla rodziny, nieprzypadkowo napisałem "powinienem". Bo tu pojawia się mój problem. Nie wiem jak się zorganizować. Teoretycznie powinien to być czas na odpoczynek, którego mam bardzo mało w lato, ale chyba nie umiem odpoczywać. Na dom (2 dzieci i żona) zarabiam ja. Żona zajmuje się ogarnianiem mieszkania i dzieci (zawsze taki podział obowiązków odpowiadał nam obydwoje).

MÓJ PROBLEM - POCZĄTEK
Od 2012 r. do połowy 2016 poza prowadzeniem działalności cały rok pracowałem w jakiś dorywczych pracach. Wtedy moja działalność nie była aż tak aktywna w okresie letnim, więc ta praca była rozłożona na cały rok. Od połowy 2016 musiałem zrezygnować z prac dorywczych, bo pracy w związku z działalnością było już tak dużo, że wiedziałem, że nie dam rady. Więc zima na przełomie 2016 i 2017 była pierwszą, podczas której nie pracowałem. W lutym 2017 kupowaliśmy mieszkanie i było sporo stresujących sytuacji w związku z kredytem itp. To wtedy "to" zdarzyło się pierwszy raz. Przez tydzień chodziłem jakiś przybity. Miewałem bóle w klatce. Po czasie uznałem, że na bank coś mam z sercem i dostanę zawału. Po prostu, że umrę. Bałem się choroby i śmierci. Skończyło się u lekarza, który po wykonaniu EKG wezwał karetkę i wysłał mnie do szpitala. Potem z nim rozmawiałem - nie był przekonany, ale wolał "dmuchać na zimne". W szpitalu wypuścili mnie po 3h i skierowali do kardiologa. Ja byłem w takim stresie, że nie mogłem czekać i udałem się na wszystkie badania prywatnie. Kardiolog stwierdził, że nic mi nie jest. Jest jakaś jedna zastawka delikatnie inaczej ustawiona, ale to wada kosmetyczna, która czasem może zaburzać EKG i bym się nie martwił. Temat się zakończył.

WSTAWKA
Od zawsze emocje skrywałem w sobie, ale miałem momenty kiedy wybuchałem. Praca, którą lubię jednak jest stresująca. Odkąd pamiętam miałem zawsze problem z wypróżnianiem. W domu robiłem kupę, a wyjeżdżając z domu wiedziałem, że będę musiał trafić na stację benzynową i wypróżnić się do końca. Nigdy nie miewałem bólów brzucha. Od zawsze mój brzuch i jelita wyraźnie reagowały na stres.
KONIEC WSTAWKI

MÓJ PROBLEM - PO ROKU
Kolejna zima - czyli przełom 2017 i 2018 przebiegła spokojnie. Bez objawów. Żadnych. Przynajmniej nic nie pamiętam. Dużo wtedy biegałem, stałem się aktywniejszy. Wyjazdy rodzinne itp.

WSTAWKA
W trakcie wzmożonej aktywności w pracy, nie mam żadnych objawów, poza jednodniowym stresem w związku z pracą i wypróżnieniem. Tak to wszystko jest ok. Zachowuję się normalnie
KONIEC WSTAWKI

MÓJ PROBLEM - OBECNIE
W zasadzie tamto wszystko to wstęp - być może jakoś już ułożony przez moją głowę i tłumaczenie sobie, że są to nerwy, ale jakoś musiałem Was wprowadzić.
Problem w tym roku zaczął się już w zasadzie końcówką października kiedy pojawiły się stresy w związku z działalnością (nie wszystko szło po mojej myśli). Te stresy trwały i kumulowały się do Świąt Bożego Narodzenia. Kilka dni przed Świętami chodziłem dosyć przybity, miałem ciągle katar, który potem przerodził się w pierwsze w moim życiu zapalenie zatok. Ból głowy, ogólnie zły nastrój mnie rozbijały. Wszystko wybuchło w 2 dzień Świąt. Nie wytrzymałem musiałem pójść do innego pokoju, leżałem - bolała mnie klatka, chciałem jechać na pogotowie. Była przy mnie żona. Popłakałem się. Troszkę zeszło i potem już było w miarę.
Po świętach udałem się na badania krwi czy nie było zawału. Bałem się przeraźliwie. Czekałem jak na wyrok. Badania były ok.
Myślałem, że jak dwa lata temu problem jest już za mną, ale nie do końca. Udałem się do lekarza by przepisał mi coś mocniejszego na zatoki i... poprosiłem o skierowanie do gastrologa. Lekarz już sugerował bym się udał na gastroskopie 2 lata temu, gdy wylądowałem w szpitalu z powodu serca. Uważał, że to może refluks i stąd takie uczucie pieczenia w klatce.
Gastroskopia przede mną (w połowie lutego), ale odkąd się umówiłem to ciągły stres i nagle bóle brzucha. Ciągle "pomagał" mi doktor google. Okazało się, że zaraz umrę. Gdy po kilku dniach perypetii z brzuchem zacząłem się uspokajać zdarzyło się coś co mnie rozbiło całkiem. Wypróżniłem się krwią, żywą, świeżą. Blady jak ściana znów do lekarza, ten mnie uspokoił, że to najpewniej hemoroidy i zdarza się to dosyć często. Przepisał mi też na uspokojenie Hydroxyzinum Hasco.
Dostałem skierowanie do chirurga, ale nie mogłem czekać i faktycznie okazały się to hemoroidy i lekki stan zapalny (lekarz mi zrobił, krótką gastroskopię do 15 cm jelita). Niby się uspokoiłem, ale z pomocą przyszedł dr. google, który sugerował raka jelita. A ja w głowie miałem, że faktycznie zbadał mi ten lekarz tylko fragment... Jelito przestało mnie stresować to zacząłem analizować mój stolec, bo był zbyt luźny (zresztą jak zawsze). Potem zaczęła mnie piec wątroba - znów badania krwi. Znów w 99% wszystko w normie. To jak zabawa w kotka i myszkę. Ja zbijam obawy racjonalnymi argumentami to zaczyna mi dolegać coś innego. Wariuję.
Wczoraj wieczorem było źle, znów serce. Brzuch odpuścił. Znów w głowie szpital. Może to już z nerwów serce nie wytrzymuje.
Ostatnie 3 tygodnie to jakaś masakra - schudłem około 4-5 kilogramów...

MOJE NAJCZĘSTSZE OBJAWY:
- wypróżnianie ze stresu
- zamulenie, zawieszanie się
- nogi jak z waty, troszkę jakby mi się kręciło w głowie
- "bóle" w klatce i brzuchu
- ciągły katar
- utrata wagi
- mierzyłem kilka razy temp. i czasem mam 36,6 a czasem 37,2 (to zwłaszcza w trakcie stresu)
- strach przed rakiem / zawałem
- niechęć do jakiejkolwiek aktywności
- długo śpię
- złe poranki, średnie lub złe środki dnia i bardzo znośne wieczory
- brak chęci na seks
- ogólne zmęczenie i złe samopoczucie

PODSUMOWANIE:
W sumie jeszcze nie wykluczono u mnie chyba wszystkich objawów związanych z chorobą brzucha, jelit itp. Ale realnych przesłanek na nią nie ma. Ok kilku dni też zdarza mi się "pęknąć" i po prostu się popłakać. Najczęściej po takim płaczu następuje uspokojenie i jest mi lepiej.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie brał pod uwagę tego, że mogę mieć nerwicę i faktycznie raka...

Proszę o pomoc, rady itp. Chętnie rozpiszę się na jakiś temat więcej, jak tylko będziecie mieli jakieś pytania!
Z góry dziękuję i pozdrawiam.

To na co ja zwrocilam uwage czytając co napisales, to przede wszystkim fakt, ktory, tak wnioskuje z tekstu, Ty tez dostrzegasz, a mianowicie, ze brak zajecia koreluje z lękiem. Zwlaszcza, ze piszesz, ze w tych okresach wiekszej aktywnosci zawodowej wszystko masz rozpisane co do minuty i wtedy czujesz sie dobrze. To oczywiscie niczego nie tlumaczy. Nie powiedzialabym, ze brak zajecia jest przyczyna nerwicy, ale gdy jestes zajety nie musisz kontaktowac sie z wlasnymi emocjami. Trudno powiedziec co jest przyczyna lęku. Jesli to nie jest zwiazane z Twoim stanem zdrowia i nie mam tu na mysli raka jelit!!!, wystarczy ze jelita sa "nadwyręzone", to przyczyny trzeba szukac w emocjach, ktore tlumisz. Tez piszesz, ze te gorsze okresy przypadaja na jesien i zime, moze masz obsuwe zwiazana z pora roku. Te z objawow, ktore wymieniasz dot ciala nie sa jakies dotkliwe, bol brzucha czy bol w klatce to jest nieprzyjemne, ale jesli to nie jest powalajacy bol, do zniesienia, temp 37,2 jest w normie. To nieprawda, ze czlowiek ma caly czas 36,6. Wymieniasz natomiast szereg objawow psychicznych, ktore zreszta uwrazliwia na bole fizyczne i tu widze zrodlo uciazliwosci.
czosneq
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 13:49

29 stycznia 2019, o 19:05

Wielkie dzięki za wasze informacje!
Lęki są przed chorobą, śmiercią - to chyba najbardziej.
Ogólnie czuję się totalnie dobity moim samopoczuciem.
Na dziś bardzo źle się czuję po wypróżnieniu, mam słaby apetyt, po zjedzeniu raczej musze się położyć, bo jelita strasznie "pracują".
Ostatnio też miewam bóle brzucha, które raczej przypominają kolkę, zakwasy, rozciąganie mięśni. Nie są to raczej żadne kłucia. Ten ból był dziś cały dzień ze mną, ale miałem sporo zajęć i głowa jakoś to ogarnęła.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

29 stycznia 2019, o 19:34

Piszesz, że brak ochoty na seks. Powinieneś własnie teraz dużo seksu uprawiać ;p. Seks dobry jest na nerwicę ;p. Musisz dać na luz. Mniej pracy, więcej odpoczynku. Jakie badania robiłeś?
ODPOWIEDZ