
Piszę, bo potrzebuję chyba swego rodzaju wsparcia, potwierdzenia, że nawet jeśli teraz tak jest, to jeszcze może być lepiej. Jeszcze długo przed ciążą bywało u mnie różnie. Miałam to, co niejeden na tym forum, czyli wydawało mi się, że nie kocham mojego chłopaka, teraz męża. Nawet teraz, kiedy nadal żyję w tym napięciu czuję się tak, jakbym nie miała żadnych emocji. Jeśli coś niepokojącego zajmie moje myśli, skupiam się na sobie. Wiem, że to wszystko przez nerwy i jeśli mój umysł był wystawiony na takie działanie przez tyle lat, to raczej nie zregeneruje się od razu, na to trzeba czasu. Tylko, że razem z tym oczekiwaniem na poprawę przychodzą myśli, co będzie jeśli nie pokocham dziecka, w sumie czuję się tak, jakbym nic nie czuła. Mam wyrzuty sumienia, że nie cieszę się ciążą i dzieckiem. Chwilami czuję się jak potwór. Do tego mam bardzo niską samoocenę, nie wierzę w ogóle w siebie, czuję się gorsza od innych, porównuję się z innymi i mam tak od dzieciństwa.
Czy myślicie, że jeszcze może się coś poprawić? Byłam na konsultacji u psychiatry, przepisał mi lek, ale nie chcę brać go teraz, kiedy jestem w ciąży, poza tym chciałabym w końcu żyć bez leków.