Cztery dni temu wróciły do mnie lęki i co ciekawe całkiem nowe, myślałem, że to co przepracowałem przez ostatnie pół roku to już moje i będę umiał poradzić sobie w słabszych chwilach. Jak to jednak rzeczywistość weryfikuje - nic bardziej mylnego
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nawrót - słabość i płacz
-
Moody
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 16:37
Siema!
Cztery dni temu wróciły do mnie lęki i co ciekawe całkiem nowe, myślałem, że to co przepracowałem przez ostatnie pół roku to już moje i będę umiał poradzić sobie w słabszych chwilach. Jak to jednak rzeczywistość weryfikuje - nic bardziej mylnego
. Ale chodzi głównie o pytanie, a pytanie brzmi czy płacz to coś dobrego? Powinienem się przed tym bronić czy walczyć? Zdarzyło mi się to na razie raz, że nie wytrzymałem i się popłakałem, czułem po tym ulgę na ciele i głowie. Przez te dni chodzę przeważnie sztywny od nerwów i lęku. Duże wahania raz jest pół dnia dobrze a następne tak jak wcześniej pisałem sztywny.
Cztery dni temu wróciły do mnie lęki i co ciekawe całkiem nowe, myślałem, że to co przepracowałem przez ostatnie pół roku to już moje i będę umiał poradzić sobie w słabszych chwilach. Jak to jednak rzeczywistość weryfikuje - nic bardziej mylnego
-
Moody
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 16:37
Czyli rozumiem, że nie mam co walczyć z chęcią płaczu? Bo zdarza mi ostatnio taka chęć prawie codziennie tylko nie doprowadzam do tego. Może były już takie pytania, ale jak podchodzić do nawrotów lękowych? Dodam, że nie stosuje i nie stosowałem leków, a jedynie wspomagałem i wspomagam się suplementami. Jak rozumieć nowo pojawiające się obawy?
-
Tove
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 611
- Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55
Mnie ogólnie trudno wzruszyć do łez, nie płakałam z wszystkimi nawet jak papież umarł, nawet było mi dziwnie bo wszyscy w koło beczeli jak bóbr a mnie to nie ruszało.
W nerwicy przyszedł taki moment niemocy, właśnie jak ty opisujesz, po prostu popłakałam się tak na maxa i powiem ci, ze zeszło ze mnie napięcie. To jest chyba taka fijologiczna potrzeba rozładowania emocji. Radzę się nie bronic
W nerwicy przyszedł taki moment niemocy, właśnie jak ty opisujesz, po prostu popłakałam się tak na maxa i powiem ci, ze zeszło ze mnie napięcie. To jest chyba taka fijologiczna potrzeba rozładowania emocji. Radzę się nie bronic
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
Ed Sheeran
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
To są Twoje naturalne emocje, które muszą znalesc ujście. Płacz jest oczyszczający
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
