Wkręcam sobie, że może zaczynać podobać mi się inny, niż mój chłopak. Jest mi z tego powodu tak przykro i nie mogę się powstrzymać od myśli. Uderzyło nagle. Nazwijmy tego innego Bartek, żeby było czytelniej.
Bartek jest znajomym z klasy, z którym niestety chcąc nie chcąc zaczynam się od jutra widzieć codziennie. Kiedyś, będąc w związku, ale przed rocd, chciałam zwrócić na siebie jego uwagę (nie w żadnym sensie romantycznym, po prostu) - nie wiem czemu. Rozmyślałam nad tym, ale nie wiem. Nie mam żadnych przyjaciół, a on wydawał się być okej, wiedział dużo o psychice, a ja bardzo szukałam pomocy - tak sobie to tłumaczę. (Nie zależało mi na tym chłopaku, jak teraz zresztą.) Potem zapomniałam o istnieniu Bartka, dowiedziałam się o nim wielu rzeczy od znajomych - to typ człowieka, z którym nie chce mieć do czynienia, czułam się obrzydzona jak dowiedziałam się tych informacji. No ale do rzeczy, jak mówiłam, zapomniałam o jego istnieniu. Prowadziłam swoje nudne życie, wakacje i doszło ROCD, ale dalej o nim nie pamiętałam, aż nie skomentował mi zdjęcia. To pierdoła, ale kiedy zobaczyłam powiadomienie o tym komentarzu, uderzył mnie taki strach i lęk, od razu pojawiły się nerwicowe myśli, no ale minęło po kilku dniach płaczu. Teraz nie mogę się pozbierać, znowu przypomniało mi się o tym człowieku, ciągle o nim myślę, co dla mnie jest "udowodnieniem" zakochania, ciągle gdy wyobrażam sobie mojego ukochanego, pojawia się tam twarz Bartka. Jestem w rozsypce, nie chcę go widywać, boję się, że się zakocham... Widzę jedno podobieństwo w Bartku a moim chłopaku (co już jest kolejnym "dowodem").
Pomocy, nie chcę mieć nic wspólnego z tym człowiekiem
