Hej,
piszę tego posta, z pytaniem czy to normalne - że jak dużo natrętów mija to , pojawia się następny. Szczerze, nie wkręcam się w nie ,ale nerwica to kreatywna sprawa- jak zracjonalizowałem Sobie większość myśli, to np pojawia się morderczy natręt z gaśnicą , hehe. Czasami , też mam wrażenie , że stanąłem w miejscu. W sensie, że to atakuje mniej, ale jednak nie wiem , jak się do końca odburzyć. Piszę do Was posta, bo teraz codziennie pracuję po 15 h

i jeszcze dziennie studiuję, więc może mi ktoś podpowie. Myślę, że dołoże psychoterapię ... Może to pozwoli mi dojść do końca drogi ... Nie wiem , co robić . W sumie , to może daje zbyt duże wymagania w stosunku do Siebie jak zawsze . Czasami się w tym gubię, ale wiem , że to jest dobra droga. A uważam, że nerwica to też doświadczenie w życiu, które nas wiele nauczy ... To też pomaga, tak się odnoszę do szereko komentowanego tematu nerwica to dar. Pozdrawiam Was, i dziękuje za wszystko
