Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

napięcia w czasie rozmowy z parkingowym

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

14 listopada 2013, o 22:32

Mysle ze zawsze warto pisac, pisanie w sumie tez czasem cod daje :) A czasem stwarza nawet gorsze samopoczucie bo jakos wstydzimy sie tego co piszemy.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

19 listopada 2013, o 21:32

Witajcie,

Mam taki problem - jest to odczuwane dużego spiecia w biurze. Zazwyczaj jak sie budzę koło 13:00 to przez pare godzin czuje sie dobrze. Pracuje wtedy w domu. Później jade do biura. Jest to bardzo nowoczesne biuro w którym wynajmuje sobie biurko do pracy. To jest taki openspace. Nie wiem dlaczego odczuwam w nim
mocne napiecia, to znaczy mocniejsze niż gdzie indziej. Zaczyna sie to w momencie zbliżania się do budynku przy głośnym i ruchliwym rondzie, ale taki znaczny skok następuje kiedy wchodzę do biura, do tego openspace. Odczuwam to kiedy pracuje za kompem, kiedy z kims rozmawiam, jak ide spobie zrobic kawe albo herbate. W tej sali pracuje okolo 15 osob, czesc ma swoje firmy czesc pracuje na etacie. Terapeutka mi mówi, ze to napięcie to jest objaw. A ważne sa rzeczywiste i prawdziwe emocje. No fakt, ze mnie się wydaje ze inni maja takie lepsze od mojego biznesy a mój jest taki przaśny, że inni może sa i lepsi ode mnie. No to powiedzmy ze czułbym się gorszy, no dobra niech będzie, że gorszy ( niech im bedzie) wole to niż te cholerne napięcia. Sa tam tacy mili gości na prawdę spoko, ale na przykład boje się ze za chwile sie mnie o cos zapytają co mi przypomni coś przykrego i sie zestresuje. W rezultacie wychodzę z tego biura napiety i wymęczony. Parę miesiący temu tak nie miałem - piłem po parę kaw dziennie, chodzilem bez stresu po tym biurze.To sie zaczęło jak ogólnie nasiliły sie objawy nerwicy. Przychodze tam bo chce mieć jakiś kontakt z ludźmi, to miejsce jednak mnie męczy. Kompletnie nie rozumiem tego wzmożonego napięcia czy tez nasilenie objawów. Co o tym wsztkim mysliscie? Jak Wy czujecie sie w pracy?

Pozdrawiam

Wieslaw
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 listopada 2013, o 21:40

Bardzo często spotykany objaw i to już nie pierwsze napięcie przy innych jakie opisujesz. Opiera się ono na obawie przez skompromitowaniem się, jak sam napisałeś, jedną z myśli jest, ze ktoś za chwile o cos zapyta a ja się zestresuje i co? Wyjde na głupka, kobieta lekkich obyczajów itp.
W tym leży kłopot, jak prawie zawsze w napięciu przy ludziach. Oraz zanizonej samoocenie.

Na czym polega wyjście z tego, polecam nowy temacik, wazne są dialogi wewnętrzne oraz zaryzykowanie mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5- ... tml#p23221

Dialogi wewnetrzne wygladac mogą np.
- zestresuje się to się zestresuje
a zaryzykowanie polega na tym
"lepiej wyjśc na głupka teraz i jeszcze 189 razy niż zmagać się wiecznie z tym napięciem"

Innymi słowy potrzebujesz porzucenia kontroli o obawy, że coś tam sie wydarzy bo się np zestresujesz. To niech się wydarzy, lepsze to niż nerwica. Grunt to trening takiego myślenia.

A porzucenie kontroli, wyjście z tych obaw, to wyjście z iluzji.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

20 listopada 2013, o 01:45

Dziekuje za odpowiedz. Szczeglolnie to zdanie "nich sie to wydarzy - lepsze to niz nerwica" to jest odwrócenie myślenia. Poczytam tez to co jest pod linkiem. Chciałem zapytać, czy inni tez odczuwają takie napięcia w czasie rozmowy, bo napisaleś że objaw jest czesto spotykany, tylko nie wiem
czy masz na myśli mnie czy to jest taki typowy na nerwicowców objaw?

W biurze jest tak, ze ja sie po prostu wstydzę swojej pracy i myślę sobie, ze za chwile rozmowa zejdzie
na temat mojej pracy, a jak zejdzie na ten temat to będę odczuwał jakieś zażenowanie, albo wstyd, a chwile później będzie stres, że to w oglę robię. Wiec w pracy staram sie unikać rozmowy na ten temat. Wszystko to wiem zdaje sobie sprawę, ale czuje ze taka wiedza i tak mnie nie wyleczy, bo wiem to od dawna.

Natomiast objawy pojawiły sie dwa, trzy miesiące temu. Wczesnej zanim pojawiły się te ciągłe napięcia, miałem zawsze napad paniki po przyjściu do biura ale miały zawsze po 2 godzinach i miałem luz i spokój, teraz mam wzmożone napięcia.

Nie wiem kompletnie co zrobic tym fantem, czy zmienić biuro na jakieś mniej ekskluzywne, gdzie ludzie maja jakieś inne biznesy. Czy zmienić swój biznes na jakis inny, taki chluby jak na przykład pisanie ksiażek poradników, placówkę bankową, albo otworzenie czegoś wyjątkowo pożytecznego. Tak aby sie tego nie wstydzić? Nie wiadomo czy to coś da.

Najciekawsze jest to ze wszyscy wiedza co robie (i wiedza że jestem w tym dobry i mnie polecają), na dodatek lubia i szanuja mnie jako człowieka i kolegę. Jak wiec widać problem ma dwie warstwy.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

20 listopada 2013, o 11:43

To jest odwrócenie myślenia i zarazem odwracanie takie w dłuższym okresie, przynosi pożytek, ze wchodzi to w nawyk i mamy to po prostu gdzieś. Wiesz ja cierpiałem latami na bardzo silny lęk społeczny, ty go nie masz, a przynajmniej nie w takiej podstawowej formie, nie o to mi chodzi ale jednak ja wstydziłem sie i bałem wszystkiego, co związane z czyjąś opinią. Nawet zastanawiałem się czy dzieńdobry powiedziałem jak nalezy a nie dziwnie przez co mnie źle ocenią, i wstydziłem się, to niby inna sytuacja ale lęk i obawa ta sama.
Tyle, ze u mnie dotyczyło to dosłownie wszystkiego w życiu, i pewne kwestie musiałem odwrócić w głowie, bo wstyd to pewien nawyk i poczucie niskiej wartości.
U ciebie akurat to dotyczy pracy, ale też nie tylko, jak sam mówisz napięcie w rozmowach z niektórymi, to nie wynika tylko z uwagi na prace, to wynika z uwagi na twoja po prostu pewnośc siebie i jednak skłonnośc do brania sobie do serca opinii innych.

Nie oznaczac to musi, ze ty nie jestes mało towarzyski czy coś takiego, to nie ma w tym wypadku nic do rzeczy. Co do odwracania myśli, to nie do końca w tym rzecz aby to na siłę odwracać, tylko dośc swiadomie zacząć zmieniać podejście.
No akurat ja uważam, że z powodu ewentualnej opinii czy wstydu o swoją pracę, rzucac wszystko (jeśli to dobrze idzie i to lubisz) to baaardzo zły pomysł. To jest wręcz uciekanie od emocji nad którymi trzeba popracować.

Ja np prowadze firme sprzatająca, otworzyłem ja jak jeszcze miałem bardzo silne stany lękowe z derealizacją i nie szła mi praca na etacie, bo się fatalnie po prostu czułem. Do tego miałem oczywiście lek społeczny. Nie pochodze z zamożnej rodziny żeby od razu miec firmę z setką ludzi i sprzętem. Więc poczatkowo po prostu miałem kilka osób ale samemu musiałem zasuwac głównie fizycznie, co zresztą i teraz robię bo polubiłem to. Ale dla mnie fobika społecznego praca w sprzątaniu, była tak wielkim wyczynem, że myślałem, ze ze wstydu to się rozlecę.
Były momenty, ze miałem zrezygnowac bo nie dawałem rady z napięciem i pewnie bym zrezygnował, gdyby nie to, ze to był okres kiedy przełamywałem lęki jesli chodzi o nerwice lękowa, ataki paniki, leki itp. To był okres kiedy zdrowiałem i wtedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawde wszystko zależy od mojego nastawienia, ale nie nastawienia, ze wszystko jest kolorowe, tylko, ze życie jest własnie czymś co trzeba przejśc mimo złych emocji.
Odwracałem więc ten wstyd pracy na coś co jest realne, bo być może dla wielu taka praca i firma byłaby wstydliwa, nie do pomyślenia, być może ale to oni zasuwają do 17 na czyjeś słowo a nie ja.
Być może dla nich byłem nikim ale to nieistotne dla mojego życia, bo ja dążąc wtedy osiągnąłem obecnie to czego niewielu z nich by sie udało. I nie mam jakiegoś żalu, bardziej mi chodzi o to aby zmieniac swój tok myślenia, z nastawienia się takiego strachliwego co kto pomyśli i stres i wtyd mnie zje, na to aby mieć to głeboko gdzieś, bo to nieistotne jest dla ciebie.
Wazne, ze ty zarabiasz kasę, że nalezycie sie wywiązujesz z umowy. Mnie tak samo polecaja i gdyby nie to, że w mojej branzy strasznie trudno o normalnych pracowników spokojnie byłbym króle sprzatania mojego miasta :D
Ale z drugiej strony bym nie chciał bo stres za duzy, i nie chodzi o nerwicę ale zawału w wieku 35 lat nie chce dostać, kasa rzecz nabyta, liczy się spokój wewnętrzny.

Jednakże wycofywanie się z uwagi na wstyd czy presję co kto pomysli jest moim zdaniem najbardziej szkodliwe. Obecnie dzieki temu mało czym sie przejmuje, łapie mnie jeszcze czasem zajawka z tym moim lękiem społecznym ale to jest nawyk taki chory, to można odkrecać. Im dłużej mówisz mam to gdzies i jesteś sam dla siebie wartościowy, tym mniej cię obchodzi zdanie innych.
Dla mnie opinia innych była moim zyciem dosłownie, obecnie mało czym się przejmuje. Potrafię to olac, powiedzieć odpuszczam. To trzeba wytrenowac, to nie przyjdzie od razu.

Oczywiście to moja opinia, i jak przynajmniej doszedłem kiedys do wniosku aby konfrontowac to czego się boisz i skupić się na własnym dialogu wewnętrznym i na własnej wartości do samego siebie. Byc może to trudne ale na początku wazne aby skupić się na tym.

Czy duzo osób tak ma? Z lękiem społecznym bardzo dużo, natomiast nie trze ba miec lęku społecznego, może być tak, ze u ciebie lek tak się ukształtował, być może z uwagi na fakt, iż możesz btć podatny na opinię innych i dlatego lęk taki ci się utrzymuje. Bo u ciebie to także lęk z OBAWY na coś, taki sam niepokój jak ci co się obawiają, ze mają raka. Ty się obawiasz tego, ze się zestresujesz w danej sytuacji i wyjdzie głupia sytuacja. Niewiele się to rózni jesli chodzi o lęk, tyle, ze to inny objaw w zasadzie a konkretnie inna obawa.
Jak zawsze lek utrzymuje się na obawie o to co będzie i co się stanie. U jednych to będzie rzekome umierania u innych jak u ciebie utrata dobrego imienia, czy głupia sytuacja i opinia innych.

Jak przychodzi obawa, mów w dupie z tym, i zajmuj myśli praca, panienkami dookoła, jak się wygłupisz, to trudno, naprawdę sam zobaczysz, że świat się nie zawali. Ja uwazam, że lepiej byc dla innych nawet dziwakiem, niż się tak spinac i męczyć z lękiem.A przeszło mi jak własnie tak zaczałem uważać :) I dzieki temu na kretyna nie wychodze bo się nie spinam już aż tak :)

Więc czy to czeste, sam objaw może mniej czesty bez takiego typowego lęku społecznego ale obawa w sumie taka jak zawsze w nerwicy. Obawa o coś co się wydarzy i przez to większy niepokój.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

21 listopada 2013, o 01:44

Dodalęs mi otuchy do tego stopnia, ze poczułem sie normalnie, wyluzowalem się posprzateeam mieszkanie i ugotowałem zuple no i ja zjadłem. To już drugi raz kiedy czytajac to formum mam taki dobry stan, że ąz nie chce sie wierzyć. W tym stanie podejście po życia i spraw jest inne bardziej życiowe i optymistyczne. Co sie tyczy firmy, to dziś klientka mi pokazala statystyki, jaki jest efekt po mojej usludze oraz jego brak po realizcji u innego dostawcy 8 razy drożej. Jade teraz do znajomego, jak wroce napisze więcej. Dzięki jeszcze raz.

-- 21 listopada 2013, o 01:44 --
Dobrze sie sklada, ze prowadisz firme dzieku temu mozemy sie lepiej zrozumic. Na poczatky wakacji mialem okres zezonu ogórkowego, przy jednoczesnych stalych kosztach. Wowczas podjalem kilka dezycji, ktore wygenerowaly we mnie wiekszy stres i rezlutacie wziąłem wieksza
dawke leku paroxetyny a ta wywolala stany lekowe, ktore już tak latwo nie chca ustąpić. Oglnierzecz biorac zajmuje sie marketigniem internetowym.

Kurszczecieżko mi sie teraz pisze, bo sie zestesowalem. Mam taki zwyczaj ze o 23:00 jade na parking pogadac z takim Grzegorze, dzisiaj po tej fali dorego humoru o ktorej pisalem wczesniej przychechalem i okazuje sie, ze mu cos wypadło i że dzisiaj go nie ma. Strasznie mnie to roztrzeslo i jestem teraz taki zasmuciwszy i rozrzesiony Nie wiem czemu az do takiego stopnia na takie wydarzenia reaguje. Bardzo nie lubie samotności.
Jutro mam terapie grupa, wiec będzie kontakt a wieczorem postaram sie pojechac do znajomego, albo z kims sie umowic na mieście. Byle
tylko jakos zleciala ta noc.

Piszesz o kobietach, żeby sie odladac na dziwczyny. A mnie sa nawet takie trzy co lubie i tez niestety donaje stresu jak z nimi rozmaiwam. Jedna to Lidka - bardzo ladna dzwiczyna facynuje mnie jej uroda taka troche cyganska, ladnie sie ubiera i ma ladny uśmiech jest w niej cos fajnego pozytwnego,
cos co wprawdze mnie w poztywne wibacje. Jesl tez taka jedna co siedzi obok mnie, ciekawska ale symoatyczna, jest tez Ania mezatka i to z nia
spotkania generuja sters, bo sie poba. Temat byl dzis omawiany na terapii.

Generlanie boje sie kontaktu z kobietami bo mysle, ze ze pojdzie to w niewiadomym kierunku i nie skonczy sie dobrze. Ze moje objawy sie nasila
ze przstane nad znajomoscia panowac. A kobiety mi sie podobaja.

Mysle ze mogbym rozwinąć firmę ale ostatnio przestałem nawet odbierać telefony bo sie stresuje w czasie rozmowy. Po prostu staram sie
mniec tych stresow za dnie jak najmniej, mam dużo zamówień na maila. Ale juz paru klientow, zrezygnowalo bo chcieli pogadać.

Kurcze kiedy sie jest taki zdołowany ciężko uwierzyć, ze można z tego wyjść. drugiej strony sa ludzie którzy tego juz nie maja. Generalnie boje sie
takiego zestresowania bo mysle ze mi zostanie na dłużej, nawet jak stoję w kolejce to sie boje ze sie zestresuje, i tak mi już zostanie, ze nie będę mól później w nocy spać. Dzisiaj tak miałem w kolejce, ale zagadałem do ludzi i mi przeszło na szczecie.

Już kiedyś wciągnąłem się z nerwicy. Wtedy miałem inne objawy lęk wolnolynacy i napady paniki. Pomogla trochę terapia, nawet kilka
bo zmnienialem jak widziałem ze nic sie nie dziej, pomogło zmniejszenie tego co niedobre z zwiekeszenie tego co dawało frajdę muzyka, taniec,
imprezy. Pisanie ksiażki, motocykl. Stany mialem takie ze bałem sie opuścic Warszawe, skonczylo sie wyjadam za granice i minimalnymi objawami.

Wtedy byly inne objawy lęk, panika, nie miałem takich napięć jak teraz (chociaż nie było lekko) dlatego to wszytko wydaje mi sie teraz takie niezrozumiale i trudne do pokonania.
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

25 listopada 2013, o 22:05

Byłem dzisiaj na terapii no i ostatnimi czas sa poruszane trudne tematy jakie przynosi życie. Czy ktoś z Was ma problem boi sie w jakiś spsób plci przeciwnej.
Ja mam lek przed kobietami, które mi sie podobają wizualnie i i pod innymi względami. Boje sie, ze za bardzo sie spodoba, ze to potoczy sie gdzies niedobrym
kierunku, i ze w rezultacie będę sie czul gorzej. Dzisiaj były takie tematy poruszane i czuje sie mocno spięty. Nie wiem co robic bo i w pracy sa takie dziewczyny i na dodatek ostatnio na grupie tez sie taka pojawila. Przez to boje sie isc na grupe, no nie w tym sensie ze odczuwam strach, ale chec unikniecia. Wiem ze ludzie maja strachy przed związkami, a duzo takich ze boja sie ze nie utrzymają partnera, ja sie tego nie obawiam boje sie nawet samego poznawania.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić, czy macie takie strachy jak je przełamujecie???
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

25 listopada 2013, o 22:21

Coz rzec mozna...fajne niunie zawsze stwarzaja pewien stresik :) strach podejsc, strach zagadac, mysle ze wielu ma taki problem chyba naturalnie nawet. Tyle ze problem to jest taki ze ty niepowodzenie ewentualne traktujesz tak, ze jak cos zle pojdzie to bedziesz sie zle czul. I to jest juz od razu nerwicowe podejscie.
Bo niestety jak sie nie jest banderasem to niunia moze powiedziec spadaj :) Kosz to czesta sprawa i do tego trzeba trzymac pewna odleglosc bo juz nie chcialem pisac dystans :))
Tu jest pies pogrzebany twojego problemu, ze zaraz myslisz co bedzie po tym jak odmowi, jak sie ze stresujesz. I to cie ogranicza, a jak sie przelamywac? Mimo stresu robic to i probowac. Tu raczej innego wyjscia nie ma. Przeciez nie bedziesz zarywal na psychotropach :))
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

25 listopada 2013, o 22:39

Hej, tutaj nie chodzi o tego typu lęk przed odrzuceniem albo cos takiego. Po porostu boje sie pewnych rzeczy z przeszlości. cos poszło zle, i obawiam sie powtóki. Dlatego teraz mam takie wielke strachy.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

25 listopada 2013, o 22:41

ale mimo wszystko obaiwasz sie czegos, to nie wazne czego konkretnie. konkrety sa nieistotne. wazne ze z jakiegos powodu ktory rzekomo bedzie po boisz sie. i tu lezy problem i stad napiecie. wiec jak walniesz kielicha i powiesz najwyzej po bedzie do dupy ale przezyje i robisz to.
jesli to problem z przeszlosci to i tak polecam zrobic to samo, bo problem przeszlosci to jest takie przekonanie ktore sie za toba ciagnie od tamtej pory. po paru probach przekonanie zmieni sie.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

4 grudnia 2013, o 23:02

Witajcie ludziska, opisze tutaj swoja dziejsza maketowa historie. Nie wie czy ktos to przeczta bo długie, ale generalnie jest o karcie, żarówkach i hipermarkecie. I ptanie co zrobic zeby można było normalnie chodzic do gelarii handlowych??? Są tutaj tacy, co przeszli przez nerwice wiec moze doradza. Jak do tej pory od kied we wrzesniu poczulem sie zle w galarii handlowej przestalem tam jezdzic i znazlem sobie maly sklep pod ktory moge podjecach autem, ale nie ma w nim żarówek. Hisoria dzisiejsza.

jak zwkle musze sie wpierniczc w jakas stutacje - mial to byc spokojny dzien jak wszystkie. terapie pogawędka na parkingu. No ale u mnie zawsze musi sie cos dziac... Okolo 19 pojechalem na terapie, no ja mowie bardzo boje sie stresu, ze spaliła mi sie zarówka i boje sie jechcac do superkmakretu kupic te zarowke, bo zle sie czuje. I ze w moim zyciu jest cala masa takich sprawa jak ta żarówka. No i dobra terapia sie skonczyła wrocilem na Mokotów. Chcialem zdażć przed 21 zrobić zakupy w tym sklepie co robie zakupy zawsze. Przejechałem jakies 3 minut przed zamknięciem. No i wdalem sie w rozmowę z kasjerka. Wyszedłem ze sklepu i było tradycjne picie mleka, z tym ze przez ten pośpiech zapomniałem sobie kupić chałwe. Wypiłem mleko i pomysałem czas zmierzyć sie z tymi żarkowmi problemami. No i jak skrecilem do Galerii Mokotów to poczułem skok objaóww, coś mi podpowiadalo - olej te żarówki dobrze sie czujesz po co ci nerwy dzisiaj?
No ale stwierdzillem ze zobacze jak będzie. Wjechałem na parking, wyszedlem auta, pozniej schody na doł i wszedłem do holu, kupa ludzi świateł, od razu gorzej.
Ale mysle dam rade. Wzialem koszk i zaczałem szukac żarówek, wzialem żarówki i samopoczucie dalej złe, pokreciłem się trochę i w pewnym momecje zacząłem sie
czuc lepiej jak poszedłem do kasy to czułem się już lepiej. Niestety okazało się że karta została w tamtym sklepie przez ten cholerny pospiech. No wiec stres bo brak karty. W wielkim stersie i z nasillem objawów lecie na parking żeby wrócić do tego pierwszego sklepu. A tutaj ruch duży, kolejka bramki prze wyjazdem. Dojechałem do skepu 20 minut po zamknięciu, ale stał tam taki gościu co wiedziałem ze jest chłopakiem kasjerki ze sklepu. Później cala zaloga sklepu wyszla na zewnatrz a ja powiedziałem o co chodzi i no o ozdskalem kartę. Byłem mega zestresowany. I stwierdziłem ze zarówek nie odpuszczę. Wróciłem jeszcze raz do tej galerii handlowej i oplacilem te swoje zakupy - (siatka była odłożona). Ale niesety nie czułem się dobrze, cały czas nasilenie objawów. Nie chcialo mi się nigdzie tam chocić. W sumie nie wiem czy dobrze zrobiłem jakać do tej galerii, jakbm , nie pojechał to czułbym się spokojniejszy.


W sumie nie wiadomo co robić chodzić w takie miejsca jak galerie handlowe czy nie chodzić.
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

5 grudnia 2013, o 00:13

Przypomniały mi się poczatki z moją nerwica :p wlasnie mialem napady najczesciej w sytuacjach stresowych albo takich bez wyjscia/ucieczki jak np. podróż do domu zatłoczonym autobusem. Generalnie wiem co czujesz i wyobrazam sobie ta sytuacje w markecie. Jak przypominam sobie teraz siebie na poczatku zaburzenia to moglbym powiedziec, ze mialem cos ala fobie spoleczna, bo najczesciej leki i stresy udzielaly mi sie podczas kontaktow/interakcji z innymi ludzmi. W skrócie, też czesto czulem sie slabo, jakos nieprzyjemnie, stresowo i lękowo w jakis miejscach publicznych ale w tamtym okresie nie wiedzialem dokladnie co mi dolega i jakos slabo obserwowałem te momenty, w których czułem sie gorzej. Teraz to wiem z perspektywy czasu.

U mnie na poczatku było cholernie cięzko przez lęki i nagłe spadki koncentracji - otępienie ale z niczego nie rezygnowałem i nie unikałem miejsc, w których czuje sie gorzej. Bardzo dobrze zrobiłes bo objawy trzeba przelamywac i wychodzic im na przeciw oraz uświadomic sobie, ze tak naprawde nic sie nie dzieje. Przede wszystkim nie uciekać od tego tylko stawić czola. Sam tak robiłem i po kilku miesiacach było duzo lepiej. U mnie bylo tak, ze po czasie moc objawow oslabla i potem coraz rzadziej sie objawy pojawiały. Tutaj wazna jest terapia ale widze, ze chodzisz wiec dobrze :) ja niestety psychologa mialem kilka razy na poczatku a potem tylko leki u psychiatry i slabo to wyszlo bo nie wiedzialem co mi tak naprawde jest, czemu sie czesto tak slabo czuje. Nie chce sie rozpisywac jak to u mnie bylo bo to troche zlozona sprawa, jest to napewno sprawa do rozwiazania i nawet bardzo szybko tylko trzeba znac podloze swoich problemów i skutecznie samemu wszystko przelamywac.
Jeszcze raz napisze, ze dobrze zrobiles z ta żarówka. Wiecej takich odwaznych czynów a z czasem bedzie dużo lepiej aż w końcu miną Ci te akcje całkiem.
Where is my mind?
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

5 grudnia 2013, o 03:08

Avenger36, bardzo ci dziekuje za opowiedz.

To forum i Ludzie tutaj to jest po prosu taka nadzieja. Fajnie ze Wiktor je zalozyl i utrzmuje.
Chcialem napisać, że te posty pamiętacie o parkingowym od którego zaczeło się moje pisanie na tym forum - otoż teraz jezdże do tego samego gościa i juz tego tak nie odczuwam, co więcej nawet zaczynam odczuwać frajde z rozmow z nim. Często jest taki żal pożeganania. Dzisiaj błem u niego i bardzo fajnie pogadaliśmy. Drugiem taki sukcesem jest to, ze nie mam już takich objawów w zwykłym sklepie spożywczym do którego codziennie przejeżdżam. Te zakupy zaczęły mi sprawiać przyjemność. No to sa takie dwa ewidentne i namacalne pozytywy. W tym sklepie zaczała pracować taka jedna ladna dziewczyną, która ma bardzo ładne oczy, buzie, figurę i bardzo miły głos. I jak pracuje to sie do niej ustawiam. Zawsze zamienie z nią parę żartobliwych słów. Jedak tak ogolnie męczy mnie ta nerwica. Może i dobrze zrobilem z tymi żarówkami, fakt jest taki ze uplnelo troche czasu i już się po tej akcji uspokoilem no bo żyłem czymś innm - wlaśnie pojechałem z tym gościem pogadać i wróciłem od niego w dobrm humorze. Ważne jest też to że w końcu mam światło w lazienice i nie bede rano sie mył po ciemku :)
ODPOWIEDZ