Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

20 listopada 2013, o 15:15

Muszę się w te tematy zagłebić bo jest ich tu sporo i wyciągnąć coś korzystnego dla mnie. A tak wracając do sprawy to najgorsze jest to że jestem świadom tego że nie zdarzy mi się popuścić bo już od długiego czasu widzę że mój organizm mnie nie potrzebnie straszy (jednym słowem ściemnia) tylko to mnie martwi że ja wiem o tym ale mimo wszystko się boje. A chyba jeszcze gorsze jest to że np gdzieś byłem dajmy na to miesiąc temu w jakimś urzędzie czy gdziekolwiek, to jak przypominam sobie ten dzień to nie potrafie sobie przypomnieć jak się czułem tylko tak samo się nasuwa że normalnie jak przed chorobą (myśle że dość jasno to opisałem) i tak się czuje jakby mój mózg nie chciał tak do końca pamiętać tego dnia. Czasem myśle że jestem blisko sukcesu (czyli normalnego życia) a czasem że to wogóle nie ma najmniejszego sensu że lepiej się zamknąć w domu i tam zostać na wieki ale ponoć takie wahania są normalne. Najbardziej mnie denerwuje ta swiadomość bo zdaje sobie sprawe z tego co mi jest a i tak dalej zostaje ten lęk.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

20 listopada 2013, o 15:24

Ale to też nic nowego, wiele osób z takimi czy innymi lękami ma doskonałą świadomość, że ni cim nie jest a i tak się boją. Lęk samoistnie nie odejdzie, no chyba, że będziemy zajmowali mysli, jak sam zauwazyłeś, ewentualnie brali leki.
Natomiast ja mówię o swoistej pracy w głowie nad tym lękiem, a nie jest to tak skomplikowane jak sie wydaję, bo wyjscie z błednego koła lękowego w jakim jesteś polega na działaniu pomimo strachu i "zaryzykowaniu"
Czyli mimo lęku i obaw wychodzimy bez przygotowań jakie ty np czynisz z ta trasa dojazdu.
Polega na zaryzykowaniu, czyli pomimo lęku i chęci kontrolowania tego jak jest, puszczamy to i mówimy co ma być to niech będzie i sprawdzamy to czy rzeczywiście nam sie coś wydarzy.
A rzecz jasna ni wydarzy sie nic. Ale dzięki takim zabiegom, nawyk powoli zostaje zmieniany i po czasie nie będziesz miał z tym problemów.

Naprawdę warto próbowac, bo to tkwi tylko i wyłacznie w twojej głowie.

Ja jakbym był na twoim miejscu, to jak się ściemni bez przygotowania pojechałbym najdalej jak się da, i nawet z parciem bym tak długo jexdził jak to tylko możliwe. To były by pierwsze przygotowania do przełamania strachu, właczył muzyke i jeździł, zaryzykował i mówił pokaż nerwica czy się zesram ;)

Takie działania przynosza rezultaty. Powtarzane i ogólnie z humorem do tego podejśc i naprawdę można to zmienić.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

20 listopada 2013, o 21:44

Myślałem też nad zaplanowaniem trasy przed wyjazdem (bo te myśli z zaplanowaniem same przychodzą jakoś) i już w drodze zrobić tak żeby wybrać najgorszą drogę dojazdu i np wpakować się w sam środek jakiegoś korka. Chwilowo taką zmiane jestem w stanie zrobić ale trochę się obawiam że potem nie bede miał drogi ucieczki w razie czego z takiej sytuacji. Czasem też się zastanawiam bo skoro mój mózg sam mi nasuwa myśli których nie chce to co by zrobił jak bym go wyprzedził i sam zaczął myśleć o tym, tylko jest opcja że by było gorzej:( Ale takie mam przemyślenia i non stop coś kombinuje żeby znależć rozwiązanie. A podejście z humorem, jeszcze nie próbowałem ale brzmi bardzo dobrze i na pewno tego spróbuje
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

20 listopada 2013, o 22:46

Wlasnie niczego nie planuj. Przeczytaj ten temat mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html to bedziesz wiedzial czemu mozg nasyla ci takie mysli. Bo w nerwicy tak jest ze mozg nasula mysli dotyczace chorob, zlych wydarzen, obaw itp.
Nerwica wlasnie chce abys kontrolowal to i robil trasy. Tez je robilam, nie rob zadnej, ni epitrzebujesz miec ucieczki, na tym polega przelamanie sie. Jak raz, dwa sie przelamiesz, sam zobaczysz ze ucieczka ci nie potrzebna i wiesz co? Na 5 raz sie nie boisz i nie ma nerwicy...
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 11:36

No i stało się nie planowane:( Pojechałem zawieźć dziewczyne do pracy wracam już do domu jakieś 5 km mi zostało i co dyskoteka na liczniku auto zgasło i amen, zepchnąłem go na parking i dzwonie do brata bo na szczęście miał dzisiaj wolne. Mówie jak sprawa wygląda a on mi na to "Przejdziesz się to ci nie zaszkodzi a jak wrócisz to pojedziemy zcholować samochód" i to był cios prosto w serce, panika, myśle sobie ide na busa to będe szybciej w domu ale wszystkie pieniądze wlałem do baku. Myśle sobie pędze może ktoś znajomy pojedzie. Nikt nie jechał szedłem pięć kilometrów na nogach, nawet nie wyobrażacie sobie co przeżyłem drogą to była tragedia. Jeszcze po samochód musiałem jechać za pasażera bo mnie za kierownice nie wpuścił. Teraz już jestem w domu ale cały brzuch mnie boli, czuje się paskudnie ale też może troszke dumnie bo pomimo parcia i to konkretnego nic się nie stało. Jestem tak zły na brata że masakra bo on też miał to samo (tylko on się bał zawału nawet kiedyś w nocy go do szpitala zawoziłem) a teraz nie potrafił tego zrozumieć. Tak się chciałem troche wyżalić bo jak komuś o tym powiem to potem mi troche lżej. a co do odpowiedzi Anety to powiem ci że te kroki są troche trudne do zrobienia choć dziś chyba był pierwszy i po tym pierwszym drugi jest mi sobie ciężko wyobraźić. A nie czułaś się głupio jak planowałaś te trasy bo ja powiem że mi jest przed samym sobą głupio żeby z tak prostych rzeczy robić takie problemy. Trochę czuję się jak dziwak:(
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 listopada 2013, o 11:40

Wiesz z jednej strony to uwazam ze dobrze sie stalo :) Wlasnie w taki sposob sie zdrowieje, jeszcze kilkanascie razy probuj. Objawy przejda, swiat nie nie skonczyl i sie nie skonczy. Wlasnie widzisz, na tym polega prawidlowe podejscie do nerwicy, to nie ona ma dyktowac warunki, tylko ty masz mowic co chcesz zrobic, np 5 kilosow isc na piechte, i pomimo strachu i objawow (parcia) robisz to. Tak to w sumie wyglada i tak mozna to strescic.
Ja nerwicy pozbylam sie wlasnie tak. Dlatego jak mnie ktos pyta jak to zrobilam, nie mam za duzo do powiedzenia :)
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 11:54

Czyli jak to mówią "Rob to co kochasz, a nie to co ci każą" a w moim przypadku każe mi mózg. Lubie poprostu mieć jakieś hasło żeby je jak jest zle sobie powiedzieć. Troche jakoś mi to pomaga i wtedy staje się bardziej silny co prawda przez minute ale zawsze coś.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 listopada 2013, o 11:56

Tak aminuta moze byc wazna, jak np sie wachasz czy isc, nie isc, jechac, nie jechac. Takie powiedzonko moze byc dobre, bo w tym wypadku zalekniony i przyzwyczajony mozg ci kaze sie kontrolowac. Wiec rob to co kochasz, albo rob to co chcesz, badz rob to na przekor.
Zaleznie od sytuacji :)
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 12:11

A jeszcze jedna taka rzecz o którą chciałbym zapytać bo nigdzie o tym nie widze. Czy te lęki mogą być dziedziczne bo moja mama je ma brat i siostra, wszyscy z tego wyszli choć brat też miał ciężko a moja mama jakieś trzy miesiące temu miała taki atak że się przewróciła palce u rąk jej wyginało jakby miały się złamać i strasznie krzyczała że to już koniec, żegnała się już z nami dopiero przyjechało pogotowie dało jej jakiś zastrzyk i jak ręką odjąć nawet sam sie zastanawiałem czy by mi nie dali też. To było straszne a najlepsze że na drugi dzień pojechała busem na zakupy i osoba jak nowa też bym tak chciał. A siostra nawet na ogród nie wychodziła. Chciałem to napisać żeby było wiadomo co reszcie mojej rodziny jest. Aha i od tygodnia moje chrześniaczka jest odbierana ze szkoły wcześniej z powodu bólu brzucha i boi się sama chodzić do toalety w szkole chodzi do 1 klasy. I zaczynam zauważać że nastepne pokolenie zaczyna też mieć z tym problemy. Aha i jeszcze ciocia nie wychodziła kiedyś z domu jak bym tak pomyślał popytał mamy to bym jeszcze takie przypadki w rodzinie znalazł
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 listopada 2013, o 12:17

To czeste jest bardzo ze nerwice, depresja w rodzinach sie powtarzaja, albo sprawka genow ale tego ze jako dziecko napatrzysz sie na rozne kacje i wyuczasz sie lęków.
W twoim wypadku zastrzyk ci raczej taki nie pomoze, a jak juz to na chwile, bo ty masz to utrwalone w glowie. Wychodzisz, wczesniej si ejuz boisz i dlatego cie to lapie. Potrzeba temu wychodzic naprzeciw i po prostu przejdzie ci to.
U niektorych ataki silne pojawiaja sie raz na jakis czas, wiec twoja mama jak dostala takiego ataku, dali jej zastrzyk uspokajajacy to atak zawsze minie, potem mogla juz ich nie dostawac. Ale gdyby zrobila tak jak ty, czyli przejela sie tak tym atakiem, ze po kazdym wyjsciu balaby sie ze to przyjdzie i wyznaczala trasy jak szybko wrocic do domu itp. To zastrzyk pomoglby jej na chwile. A przy nastepnym wyjsciu mialaby to samo.
Bo to strach powoduje ze to masz, ze sie boisz i ze to parcie przychodzi.
No chyba ze leki ale jak pisales nie chcesz i mysle ze to dobre postanowienie, bo mozna naprawde probowac sobie z tym poradzic. Prwedzej juz psychologa lepiej wybrac.
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 12:36

Czyli w sensie że lepiej jakbym z psychiatry przerzucił na psychologa. Bo ci lekarze mi zostali bo jak się to zaczęło to badania miałem w pożądku czyli wychodzi że organizm jest ok. Aha jeszcze o jednym zapomniałem może to ważne bo od 6 roku mam chorobe tików (zaczęły się jak mnie pies pogryzł) miałem to do 21 roku życia teraz wogóle tego nie odczuwam wydaje mi się że nie mam ale inni widzą ze dalej są tylko ja ich poprostu nie czuje (piłem na to depakine) ale zle się po niej czułem i ją odrzuciłem po gdzieś 14 latach zażywania. Może to też ma coś do rzeczy (zawsze o czymś zapominam)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 listopada 2013, o 12:38

W sensie lepiej chodzić na terapie po prostu. Psychiatra ni eprowadzi ci zadnej terapii prawda? lekow tez nie bierzesz tak? A psychiatra to glownie diagnoza i leki, no chyba ze podejmie sie terapii co nie jest czeste.
psycholog terapeuta jest kwalfikowany do terapia, radzenia sobie z lekami, myslami lękowymi, wyuoczonymi lękamy, osobowoscia lękowa ITP.
Dlatego ogolnie osoby ktore biora leki i chodza na terapie, chodza do psychiatry i do psychologa. Jesli ty nie przymujesz, lekow, przebadany byles i masz diagnoze to w sumie zostaje ci terapia. I przede wszystkim wlasne podejscie do tego, o czym tu wlasnie rozmawiamy.
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 12:44

tylko ten psychiatra prowadzi ze mną takie rozmowy 2 razy w tygodniu bo to jest bardzo dobry znajomy mojej rodziny jak ja nie dam rady przyjechać to on przyjeżdza, leków mi nie przepisuje bo ja nie chce i twierdzi że nie jest ze mną najgorzej ale wydaje mi się że tak tylko mówi żeby podnieść mnie na duchu a w rzeczywistości myśli że jest beznadziejnie. Ale czuje że stara mi się pomóc nawet pieniędzy za wizyte nie chce brać ale tak jak mówiłem to dobry znajomy i uwielbiam jak jest taki wpatrzony jak coś mówie tak jakby chciał zapamiętać moje słowa na pamięć i jeszcze do tego mówi takim mega spokojnym głosem jakby w życiu nie miał żadnych problemów strasznie mnie to uspokaja
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 listopada 2013, o 12:53

No to w porzadku, jesli cie uspokaja to dobrze. Moze popytaj go czy nie pomoglby ci nastawic mysli do tej terapii "szokowej" czyli mimo lęku wychodzic i nie robic tras. Bo w taki sposob mozna po prostu sie wyleczyc z tego.
Samym mowieniem ze nie jest najgorzej to w sumie nie wykrecisz sie z tego błędnego lekowego koła.
Najgorzej na pewno nie jest, sa duzo gorsze objawy nerwicowe. Ale lęk to jednak zawsze lęk, uprzykrza życie.
Poczytaj troche forum o terapii, tematy w vadamecum lęku, bo naprawde grunt to przełamać błędne nerwicowe koło. A najlepiej to robić na próbach.
Więc popytaj tego psychiatrę o to, bo potrzebna tu jest konkretna terapia, która może ci pomóc zmienić to wkręcenie się.
Rafał100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 20 listopada 2013, o 10:03

21 listopada 2013, o 13:23

Jutro się z nim widze to mu powiem o tym albo pokaże to forum żeby się zapoznał i zrobił co tam trzeba. I ogólnie dziękuje za zainteresowanie moją osobą, jestem wdzięczny
ODPOWIEDZ