Byłem zwykłym szarym nasto/dwudziesto latkiem tylko ze zbytnim stresowaniem-przejmowaniem się bieżącymi sprawami ale oczywiscie bez przesadyzmu. Życie jak życie, znajomi, hobby, imprezki, relaks, praca.
Aż do momentu z początku kwietnia tego roku kiedy to bam z sekundy na sekunde jak grom z nieba przed uśnięciem spada na mnie derealizacja i depersonalizacja. W tamtym momencie 7 dni rycia sobie głowy wariuje,schizofrenia,psychoza,tracę rozum, CO MI KUR** JEST.
Po miesiącu jestem juz dużo "mądrzejszy" co do moich objawów, także temat teraz wygląda całkowicie inaczej niż bym napisał go 2-3 tygodnie temu.
Bez przerwy w sumie 24/7 od tamtego momentu najbardziej doskwiera mi wzrok czyli uczucie bycia pijanym, oszołomionym, zdezorientowanym, w kątach oczu czasem jakas plamka, męt, itp
Analizowanie wszystkiego, jakiś dźwięk to od razu w głowie czy to nie schiza, tak samo z jakimś błyskiem "odbiło światło od szyby czy wariuje ? "
A tak to
- lęk przed zwariowaniem, straceniem rozumu, zrobieniu czegoś złego itp
- niepokój, stres
- pogorszenie wzroku jakby przez mgłę i troszkę z innej perspektywy
- uczucie bycia pijanym, pod wplywem thc, otumaniony
- derealizacja I depersonalizacja
- uczucie omdlewania
- cała czas z tyłu głowy czy to jednak może nie jakieś shizy
-nerwica uogólniona
Ogólnie co jest dziwne ( ale jednak mnie jakoś pociesza ) żyje w sumie "ormalnie", ale to co się dzieje w środku jest "kłopotliwe" lekko mówiąc, żeby nie używać wulgarnych słów

Biorę witaminy, minerały, kwasy omega-3, pije herbatki i próbuje coraz bardziej stosować się do zasad odburzania i myślę że mam już jakieś przebłyski " dobrych momentów" fakt faktem gdyby nie dziwne " widzenie " i uczucie odrealnienia dużo mniej bym się nakręcał. Ale jak już zajmę się hobby czyli grzebanie w motorach czy spędzanie czasu z dziewczyną czy nawet pisaniem tego posta i czytaniem podobnych przypadków u innych ludzi czuje się duzo lepiej.
Ogólnie nigdy w życiu nie miałem jeszcze typowego napadu paniki, czyli duszność, niemożność oddychania itp.
Ostatnie pół roku było na pewno inne dla mojego układu nerwowego, mianowicie -
Pierwsza dziewczyna w życiu
Oddalnie się najlepszego kumpla i kuzyna z którymi spędzałem każda wolna chwile
Zmiana trzech prac w tym wyjazd z dziewczyna do obcego kraju na kwaterę do pracy
Problemy finansowe przez to niechęć do pracy
Fakt faktem na tamten moment jakoś mocno tego nie odczuwałem, ale układ nerwowy na pewno odczuł do tego 3-tyg przed atakiem przeszedłem covida który też mógł dorzucić swoje 5 groszy.
Kończąc staram się dalej wlaczyc szkoda ze dopadło mnie akurat przed wakacjami ale trzeba dalej brnąć w odburzanie i wracać do normalności bo ostatni miesiąc był niezłym szokiem, życzę wam wszystkich zdrowia i szczęścia i żeby każdy pozbył się tego gów**, pozdro !