[aktualnie nie biorę żadnych leków od prawie 5 miesięcy]
Witam wszystkich. Postanowiłem opisać na tym forum swój przypadek. Jestem zmęczony samym sobą i swoimi myślami. Mam aktualnie 22 lata. Zmagam się z muzyką w głowie, a dokładniej z fragmentami piosenek razem z podkładem muzycznym (bitem). Najczęściej jest to refren bądź jakiś wpadający w uchu fragment piosenki. Czytałem na internecie o tym, że to niby jakiś earworm, że większość ludzi to ma i to nie jest nic złego. U mnie ten "syndrom" jest znacznie spotęgowany, rozwinięty i ogromnie uciążliwy, ponieważ refreny piosenek zapętlają przez cały dzień i przez to przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu, ciężko mi się skupić na wykonywanych czynnościach. Gdy ta, czy inna piosenka w kółko i w kółko się mieli w myślach mogę jednocześnie sobie myśleć o czymś innym. Żeby Wam to dokładniej opisać, to tak jakby myśli u mnie płyną dwoma torami / strumieniami. Jeden strumień to ten refren piosenki. Drugi to normalne myśli. Ostatni mam bardzo ciężki okres w życiu, bardzo duże problemy, więc 80% moich myśli to myśli katastroficzne, najgorsze z najgorszych scenariuszy. Nawet za bardzo nie jestem w stanie pomyśleć o czymś pozytywnym, mój nastrój graniczy z zerem. Ciężko mi rano wstać z łóżka, zajmuje mi to około 5-15 minut. Łatwiej jest wstać gdy pracuję i muszę szybko wstać żeby się wyrobić z poranną toaletą i śniadaniem. Aktualnie czekam na rozpoczęcie nowej pracy. Potrafię w miarę normalnie funkcjonować, załatwiać sprawy z ludźmi, dbać o własne interesy ale mogło by być znacznie lepiej, łatwiej, spokojniej, kreatywniej.
Do czego dążę, otóż jest to o tyle problematyczne, że u mnie w głowie, w moim umyśle nie występuje takie pojęcie jak "cisza", no dobra, może bardzo sporadycznie, kiedy na przykład biorę gorącą kąpiel, albo się naprawdę bardzo postaram, żeby się wyciszyć, ale to i tak tylko na chwilę, bo zaraz ta muzyka wraca... Z reguły w 99% czasu w ciagu dnia mogą być dwie opcje: może być refren piosenki, lub w miarę normalne myśli + refren piosenki jednocześnie (tak jak by ta muzyczka leciała w tle).
Ta muzyka powoduje u mnie lęk, złość, że ciągle mi to gra, że nie mogę mieć po prostu ciszy w głowie i że chyba już zwariowałem, że mam schizofrenię
Ciągle myślę o sobie, że już zwariowałem, że się zawiesiłem, że jestem głupi i nic nie potrafię. Obwiniam się za każdy najmniejszy "błąd" chociaż te "błędy" to nawet błędami nie są. W ciągu dnia kiedy coś źle zrobię, na przykład postawię miskę z praniem troszkę za daleko od pralki, żeby było te pranie łatwiejsze do przerzucenia do pralki to się obwiniam, że mogłem to zrobić lepiej, i zaraz w związku z tym napięcie, jakieś emocje, poczucie, że jestem głupi i nieinteligentny.
Czytam dużo książek, zacząłem się kształcić w psychologi, sporcie, rozwoju osobistym, słucham mądrych ludzi w internecie, słucham mądrych rzeczy. Ta cała nauka powinna mi w głowie chociaż w jakimś stopniu zostawać, a czuję się jak bym nie miał dostępu do własnych zasobów intelektualnych, jak by ta cała nauka szła w pizdu. A może jest to spowodowane tym, że nie wychodze się spotykać ze znajomymi?
A co najlepsze to powyższe poczucie, że jestem głupi, słaby myślący, durny rzeczywiście ma swoje przełożenie w rzeczywistości, ponieważ się zachowuję często jak głupek, często nie wiem jak coś zrobić i od razu myśli, że jestem głupi. Nie mam takiej swobody, luzu w sobie. Wyrobiłem sobie chyba negatywną osobowość.
Jak słucham jakiegoś filmiku na YouTube i ktoś komuś coś wypomina, jakąś sytuację, to zaraz w moich myślach pojawia się podobna sytuacja i zdaję sobie sprawę, że skoro ktoś tak powiedział, to ja też jestem jakiś zły, te wrażenie jest całkiem silne i dojmujące.
W ogóle nie akceptuje swoich myśli, tej muzyki, tych splątań, tego ciągłego biczowania się o dosłownie wszystko. O każdy najmniejszy szczegół. Zamknąłem się w sobie. Wyjście do sklepu to dla mnie duży wysiłek. Nie wychodzę do ludzi. Jak jestem na siłowni to na myśl, że ktoś się do mnie odezwie, chociażby żeby się zapytać o to, ile mi zostało serii, to wpadam w jakąś panikę, i spięcie, wręcz osłupienie i wydaje mi się, że jeżeli ktoś naprawdę się już do mnie odezwie, to że zacznę się jąkać, albo powiem coś nie tak jak trzeba, albo, że ta osoba zobaczy, że się stresuje i sobie pomyśli o mnie, że jestem jakiś dziwny.
Czasami w niektórych sytuacjach mam przebłyski, takie chwilowe zajebiste samopoczucie, że naprawdę coś znaczę, że jestem okej, w sytuacjach społecznych wtedy zajebiście sobie radzę, że problemy, w których się znalazłem dam radę rozwiązać, ale trwa to z reguły niedługo i potem wraca deprecha.
Sam o sobie wyrobiłem sobie przekonanie, że jestem dziwny, niekompletny, że jestem słaby psychicznie i ogólnie, że jestem nieudacznikiem, mimo, iż miałem naprawdę całkiem spoko sukcesy, fajnie się potrafiłem zachować nawet w trudnych i ciężkich sytuacjach w moim niedługim życiu, a mimo to nie biorę ich zbytnio pod uwagę. Te moje małe zywcięstwa, dobre uczynki gdzieś tam są, ale przyćmiewa je beznadzieja, myśli, że jestem kurwą, leszczem, pozerem, bóg wie kim jeszcze, przez to co zrobiłem złego, co mi się nie udało. Najgorsze jest to, że ja się tak naprawdę czuję. Ciągle myślę o tym co spierdoliłem w życiu na dużą skalę, jestem tym przesiąknięty. Stałem się pesymistą...
Do tego dochodzą objawy typu:
1. Przeglądanie się w lustrze 50 razy dziennie. Przy każdej możliwej okazji czuję przymus spojrzenia się w swoje odbicie. Oglądanie swoich niedoskonałości, użalanie się nad nimi. Kiedy idę ulicą czuję spory dyskomfort, ponieważ mam trochę krzywy nos, kiepską cerę, raczej ziemistą i trądzikową. Mam trochę cofniętą dolną szczękę, dodatkowo miałem około rok temu spuchnięty obszar pod brodą (szyję) i wkręciłem sobie, że każdy teraz się na to patrzy, że to wygląda brzydko, niechlujnie, chociaż nie mam na to wpływu, bo byłem chory. Generalnie nie jestem brzydki. Z wyglądu przeciętny z zadatkami na przystojnego, ale straszną uwagę przykładam do wyglądu i mnie to okropnie męczy, te ciągłe patrzenie się w lustra. Nawet jak stoję w sklepie i jest jakiś słup metalowy, w którym można się przejrzeć, a obok mnie stoją ludzie w kolejce, to ja czuję przymus, żeby przejrzeć w tym odbiciu swoją mordę....
2. Skubanie skórek na palcach przy paznokciach, dłubanie w nosie, zdrapywanie strupów. Robię to niemalże automatycznie
3. Jak z kimś rozmawiam, na przykład z moją mamą, i wchodzę z nią w dyskusję, a potem odchodzę to w głowie pojawiają mi się tekst (jedno zdanie, kilka słow), który mogła by wypowiedzieć moja mama jej głosem w odpowiedzi na to co ja powiedziałem. Często jest to negatywna wypowiedź o mnie albo o tym co właśnie powiedziałem. Czasem, gdy robię jakąś czynność, to mam takie jakby głosy w głowie, które mnie negatywnie komentują...
4. W niektórych sytuacjach w ciągu dnia pojawiają mi się w głowie sceny, jakie mogą się wydarzyć z związku z sytuacją w jakiej się właśnie znajduję, z reguły jest to zły scenariusz, który się potencjalnie może wydarzyć, i w wyniku którego musiałbym się tłumaczyć, albo byłbym w tej sytuacji na przegranej pozycji. Te sceny się pojawiają same.
5. Mam wrażenie, że zaraz zacznę się dziwnie zachowywać, że stracę nad sobą kontrolę, że zacznę kogos wyzywać, przeklinać do kogoś, jakieś obrzydliwe seksualne myśli... często homoseksualne...już mam dość tego
6. Gdy ubiorę się podobnie do kogoś, kogo wcześniej widziałem w podobnym stroju, na przykład mojego znajomego, albo wykonam podobny ruch ciałem do kogoś ktoś, kto ma taki sposób poruszania się, to nagle zaczynam się czuć, jak bym był tą osobą, tak mentalnie... Też to przeszkadza chociaż dzieje się rzadko.
7. Gdy miałem bardzo duży stres przez długi czas (w więzieniu) to miałem nawet kilka razy dziennie Deja Vu, wrażenie, że to się już kiedyś wydarzyło, miałem też derealizacje, wrażenie nierzeczywistości.
18 miesięcy nie biorę narkotyków. Brałem przez 4 lata marihuane, ćpałem mefedron przez prawie 2 lata, zdarzały się długie ciągi, koka raz na 2 tygodnie w dużych ilościach, lsd, amfa, papierosy, xanax, clonazepam.
Jak miałem 18,5 roku to dostałem pierwszej psychozy po mefedronie, dostałem na to chlorprotixen, pobrałem chyba z 2 tyg i samo przeszło po jakimś czasie.
Pózniej znowu dostałem omamów, halucynacji słuchowych i wzrokowych po zmieszaniu 1g mefedronu w kilkudniowym ciągu z xanaxem. Odkleiło mnie wtedy, ale poszedłem spać po godzinie. Jak się obudziłem następnego dnia to przeszło. Miałem też kilka razy omamy / zwidy po kilkduniowym ciągu na amfetaminie/mefedronie/koksie ale zawsze przechodziło.
Muzyka, słowa np. mojej matki w mojej głowie, które się automatycznie pojawiają i te scenki, które się mogą potencjalnie stać, pojawiły dopiero po około 150 dniach od ostatniego melanżu z twardymi dragami. Byłem już całkowicie czysty, nawet od papierosów przez 4 miesiące, ponieważ postanowiłem rzucić wszystkie substancje. Czułem się jak naprawdę zajebiście psychicznie, raczej nie miałem depresji, byłem pewny siebie i żywy, energiczny. Trafiłem jednak do więzienia, traumatyczne przeżycie, Wyjebało mi te objawy i na ten moment się utrzymują już prawie 15 miesięcy.
Ponad 2,5 roku temu byłem u psychiatry z tymi samymi objawami, które się również pojawiły 3 miesiące od całkowitego zaprzestania zażywania narkotyków. Wtedy te objawy były w mniejszym natężeniu, ale chyba muzyka też była. Na pewno było splątanie myśli, echo myśli. Stwierdził nerwicę natręctw. Przepisał pregabaline + sertraline i pomogło od pierwszej tabletki. Normalnie jak inny człowiek. 6 miesięcy będąc w abstynencji znów się naćpałem koksu i mefedronu, popiłem alkoholem. Niestety zmieszałem leki z dragami. Skończyło się mocnymi myślami samobójczymi, całkowitym brakiem sensu życia. Wtedy zaprzestałem brania leków od psychiatry i stopniowo zacząłem wracać do nałogu. Popałem marihuane, piłem alkohol co jakiś czas też były twarde dragi. Wtedy nie miałem tak zrytej głowy jak teraz. Rok temu, będac w 7-8 miesiąć całkowitej abstynencji poszedłem do kolejnego psychiatry. Przepisał rispolept i neurotop, stwierdził pogranicze psychozy i nerwicy. Leki od niego nie działały, a tą swoją diagnozą tylko jeszcze bardziej mnie wkurwił i zaniepokoił. W głębi duszy czuję, że to nie jest psychoza... Przestałem po miesiącu brać ten rispolept i neurotop i wróciłem do tego gościa co byłem u niego 2,5roku temu po pregabaline i sertraline. Wyśmiał diagnozę tego od rispoleptu. Zaproponowałem, że skoro wcześniej pomogła ta pregabalina i sertralina to może teraz spróbojemy. Brałem przez 2 miesiace pregabaline i 7,5 miesieca sertraline prawie żadnej poprawy... Jedynie nastrój lepszy, i mniej się myśli zacinały...
Proszę ludzie poradźcie coś. Teraz całkowicie rzuciłem wszystkie używki, chcę zyć na trzeźwo, ale mam problemy psychiczne. Czy to jest nerwica natręctw?
Poznałem kogoś, kto ma aktualnie 50 lat, kilkanaście lat temu również ostro leciał z dragami, zażywał krak, heroina, xanax, clonazepam, inne leki. Jak mu opowiedziałem o tej muzyce, o tych głosach innych ludzi w mojej głowie, które coś komentują to mu się zaświeciły oczy, że miał to samo, a nawet znacznie gorzej niż u mnie. U niego te objawy były o wiele silniejsze i trwały 4 lata w bardzo nasilonym stadium, gdy siedział w więzieniu. Opowiadał, że ta muzyka tak mu cały czas się mieliła w głowie, że nie docierało do niego jak ktoś się go o coś pytał, psychika mu całkowicie wysiadła, bo cały czas prawie jarał krak i heroine, wtedy tylko mu te objawy przechodziły. Gdy wyszedł z więzienia po tych 4 latach to początkowo stwierdzili psychiatrzy schizofrenię, ale leki nie pomagały. Trafił do prywatnego psychiatryka w Anglii, i po kilku tygodniach obserwacji psychiatrycznej zdiagnozowali mu "split personality / rozdwojenie jazni" spowodowane traumami z dziecinstwa i znacznie pogorszone narkotykami. Wyleczyli go terepią 6 miesięczną bez leków, powiedział mi że czuł się jak nowo narodzony. Wiem, że korzystał w tym ośrodku z hipnozy, yogi, akupunktury.
Co o tym myslicie? Prosze dajcie znac
Czy jeszcze kiedyś będę normalny i stabilny ? Czy będę mógł spokojnie i z pomyślunkiem działać sobie w życiu czy już do końca będę takim głupkiem ?
Już nigdy nie wezme żadnego narkotyku / alkoholu, chce normalnie zyć w zdrowiu...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?