Nie szukam wsparcia , gdyż już Je tutaj dostałem , i wiem co i jak i z czym to się Je , Tak po prostu chciałem Coś napisać bo dawno się tutaj nie nabazgrałem , może wyżalić ? może ktoś napisze Coś co mi da Kopa w dupę , bo ja chyba tracę nadzieje i wiarę w moją psychikę .
To już ponad rok , terapia , 3 miesiace temu odstawiłem leki , nie ma już lęku tylko pozostały te natrętne natręty !!!
Mój stosunek do myśli bardzo się zmienił , po prostu nic za nimi już nie ma , wszystkie myśli pojawiaja się i znikają , pełna wiara w zaburzenie i akceptacja , wróciłem w pełni do życia społecznego i rodzinnego ale ..... zmieniłem się , jestem bardziej empatyczny , wyrozumiały i porzuciłem egocentryzm nerwicowy .
no właśnie ale ! to coś z tyłu głowy ciągle jest i dalej męczy , czasem wpędza mnie w depresje , czasem wydaje mi się że to gów... no pozostanie ze mną na wieki .
Może to kryzys ? ,może potrzebuje wiecej czasu ? nie wiem już sam , codziennie się budzę i czuję , że jestem w dup..ie pomimo mojego odburzania .
Czasem mam myśli samobójcze , takie krótkie ale nie nic nie planuje

Pomimo tego wszystkiego działam dalej bo co mi pozostało ? ide na kurs Mindfulness liczę że naucza mnie byc bardziej Tu i Teraz . Bo ten stan jest przeje..bany
Pozdrawiam