Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje poczatki leczenia ale błagam powiedzcie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
patipatrycja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 16 stycznia 2014, o 13:17

16 stycznia 2014, o 13:44

czy ja nie umre :) dobry poczatke nie? :))

Czesc, witam wszystkich, mam na imie Patrycja i mam 23 lata i pochodze z Czestochowy, niezmiernie sie ciesze ze znalazlam ta strone i ze moge sie tutaj oprzec na waszych zmaganiach z nerwica. Moja nerwica mnie dopadla 2 lata temu ale nie chce zaglebiac sie tu i teraz w szczegoly objawow bo i tak je kazdy pewnie dobrze zna.Natomiast z moja nerwica jest tak ze ja czuje sie zle zawsze i wszedzie a najbardziej po wyjsciu z domu, po podrozy do jakiegos sklapu wiekszego, od razu dostaje fiola, atakow, napadow paniki, buja mna, zarzuca, dusi, serce wyskakuje, nie wiem co sie dzieje, kiedys mialam przypadek ze tak spanikowalam ze mialam uczucie ze nie wiem ktora droge wybrac do domu i rozplakalam sie na srodku chodnika, ogolnie ludzie mi powtarzaja mloda jestes, nie wymyslaj no ja nie wiem czy tak sie zyc da :(

I nie znaczy ze ja cale 2 lata tak sobie w tym siedze ale ogolnie to na poczatku bralam leki, najpierw cital - nie pomogl, potem bralam Mozarin i nie moge powiedziec bo dawka 15 mg dala rezultaty i naprawde mi nerwica minela zupelnie ale do czasu az odstawilam w tym roku i tak od sierpnia ubieglego roku na nowo wpadlam w to samo. Mam tego po dziurki w nosie juz zlego samopoczucia.
Terapia owszem zaliczona pierwszy raz do leku ale krotko bo wedlug mnie pani psycholog ciagle mi mowila ze cos musi we mnie siedziec, a ja mam naprawde dobra i zgrana rodzine, naprawde nie mialam problemow ze znajomymi, nie mialam problemow z niesmialoscia, nigdy nie mialam z tym problemow na szczescie.
I dlatego najbardziej co mnie uderzylo to ze tu u was przeczytalam ze nerwica wcale nie musi miec poczatku w jakis problemach wewnatrznych, co mnie bardzo zaciekawilo, bo ja dostalam pierwszego napadu leku po tym jak prawie zemdlalam ze stresu podczas zabiegu inwazyjnego mojej mamy, po prostu miala ciezki zabieg i ja jadac do niej do szpitala dostalam napadu paniki, nawet nie jakiegos wielkiego ale krecilo mi sie w glowie, dusilo mnie, serce walilo, czulam sie jakas wyalienowana ze swiata, zdretwialy mi policzki i twarz. W szpitalu poszlam do pielegniarki ta mi kazala posiedziec w poczekalni, przyszedl lekarz po godzinie, pomacal, poogladal, powiedzial nerwy, dali mi jakis plyn ochydny w smaku i jakos przeczekalam i wrocilam do domu ale od tego momentu to sie powtarzalo juz codziennie i bylo pozniej coraz gorzej. Bylam badana pod roznym katem i wyniki byly prawidlowe.
Na pierwszej terapi ciagle dociekalam relacji z matka...a ja twierdze ze to po prostu od stresu mi sie tak zrobilo a potem sie nakrecilam i nabralo to takich rozmarow i tu pytanie do Was, czy ja dobrze rozumuje?? Czy od stresu takiego moglam wpasc nerwice i nie musze doszukiwac przyczyn w rodzinie tylko skupic sie na wyjsciu z tej nerwicy?

I teraz co do wyjscia to u mnie jest tak ze ja niestety bardzo sie boje i jestem zmeczona tymi objawami, wychodzac gdzies dostaje napadow strachu, palpitacji, serce mi sie przewraca, robi mi sie niedobrze, czuje sie obca na swiecie (chyba derealizacja) i niestety wracam do domu i wyje pol dnia ze wyjsc nie moge i ze nie daje rady.
Ludzie wokol zupelnie mnie nie rozumieja, mloda, ladna, taka grzeczna, zdolna i blablabla a ja od paru miesiecy inwalidka.
Czy moze mi pomoc to ze ja bede wychodzila z tymi atakami i przelamywala ta bariere strachu?? Czy ja na pewno nie upadne od takiego ataku paniki? Boje sie tego najbardziej ze walne na ulicy i koniec a te objawy sa bardzo realne i mocne, czy od nerwicy moze mi sie cos stac?
Mam nowa psycholog od pazdziernika, rzadko chodze bo co drugi tydzien, ona mowi ze zbudowalam sobie wokol mur i teraz musze go powoli burzyc i no przyznaje jej racje i czytajac tutaj ludzi co pozdrowieli to dochodze do wniosku ze tu prawie kazdy tak sie tlukla z ta nerwica az do skutku i ze to tedy droga.
Ale chce zrozumiec czy to jest na pewno bezpieczne? Czy ja moge z nasilonym napadem paniki nie wiedzac co sie dzieje wychodzic z domu dalej i dalej? czy to na tym polega?

Mialo by ckrotko ale no musialam sedno ujac, sorry :) Czekam na odpowiedzi jakokolwiek.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

16 stycznia 2014, o 16:08

Hej, witaj na forum. :) Nie, nie umrzesz (tzn kiedyś tak, jak będziesz miała 100 lat :D), ale teraz na pewno nie i nie od nerwicy. Skoro badałaś się i wyniki były prawidłowe, to znaczy, że jesteś bezpieczna i nie zagraża Ci realnie żaden numer, który wykręcają Ci twoje odczucia.

Jeśli chodzi o źródło nerwicy, to wcale nie musisz mieć zaburzonej rodziny żeby Ci się przyplątała ta paskuda. Zaczęła się po konkretnym stresującym doświadczeniu, którym pewnie bardziej się podświadomie denerwowałaś niż Ci się wydawało świadomie. Ale jeśli nie umiesz tej przyczyny wskazać w swojej codzienności np. jakiejś fobii społecznej, lęku przed otwartą przestrzenią, chronicznego stresu na co dzień, itp., to pozostaje nie skupiać się na przyczynie, tylko na zrozumieniu istoty nerwicy i pokazaniu jej kto tu rządzi. :)

Co do wychodzenia, to jeśli na prawdę badania nic nie wykazały, to możesz wychodzić, bo przecież jak się zamkniesz w domu i powiesz sobie, że jesteś chora, to co Ci to może dobrego dać? Trzeba funkcjonować na ile się da normalnie i pamiętać kim na prawdę jesteś.

A jeśli chodzi o ludzi, którzy nic nie rozumieją, to pozostaje im tylko życzyć żeby nie musieli tego zrozumieć poprzez osobiste doświadczenie. ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

16 stycznia 2014, o 16:58

Dokladnie jak wyzej Ciasteczkowa napisala ;p Dodam tylko od siebie ze nerwica nie musi miec korzeni w jakis konfliktach wewnetrznych, u mnie w sumie tez nie miala, tylko dostalem wlasnie lęku potem przyszlo dd i ja zaczelem w tym tkwic. I tak na pewno trzeba wychodzic naprzeciw tym strachom, mysle ze to jest potrzebne do tego bo inaczej wlasnie zamkniesz sie w domu i tak teraz miesiace albo lata bedziesz przy kazdym ataku, objawie uciekala z powrotem do domu i ciagle miala nerwice?
Polecam ci poczytac tematy stad vademecum-leku-nerwic.html
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Darecky1970
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 237
Rejestracja: 19 stycznia 2014, o 10:36

24 stycznia 2014, o 14:08

Witaj Pati, co do wychodzenia to wiem jak to wygląda. Nie będę opisywał bo znajdziesz na ten temat wiele postów. Co chciałbym przekazać to to, żeby nie zamykać się w domu. Wyjść pod byle jakim pretekstem. Nawet głupie parę metrów od domu. Ja mam do żłobka 5min od domu, to co wcześniej przechodzilem żeby dziecko odebrać mógłbym dobry film nakręcić :D 1000scenariuszy co się stanie jak.......??????? Byle gdzie szedłem i zaraz uciekalem do domu, tam bezpiecznie. Ale w koncu powiedziałem STOP. Powoli zacząłem wychodzić na dłużej, dalej do wiekszych sklepów. I nie powiem bo mam jeszcze uczucie kołysania, zapadania sie i leku ale jest różnica to co było jeszcze rok temu. Tak więc próbuj. Pozdr
ODPOWIEDZ