Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moje natrectwo religijne :)

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
tonekk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 8 lutego 2014, o 15:36

8 lutego 2014, o 15:49

witam wszystkich, jestem w wieku 21 lat i od 2 lat a nawet jakis czas jeszcze wczesniej zapadlem na nerwice lekowa plus rozne formy natrectw. Od ponad roku jestem w trakcie psychoterapi wiele na niej zrozumialem, biore tez leki chociaz w sumie juz 4 z kolei bo pomagaja mi one w sumie stlumic leki ale nie pomagaja calkowicie. Po lekach mam jakby spokojniejszy umysl ale niestety objawy i natrectwa nadal sa.
Jestem troche podlamany bo sadzilem ze leczenie da szybsze efekty ale terapeutka mowi ze jest duzy postep. I ma racje bo ogolnie jest duzo lepiej niz na poczatku tyle ze niedawno jakby natrectwa mi sie nasilily. Mam obecnie duzy problem z natrectwami religijnimi.
A dokladnie jesli chodzi o grzechy, straszne mam fazy ze ciagle grzesze, staram sie nie przeklinac i wydaje mi sie ze ciagle zle cos robie, miewam przeciez rozne mysli i dostalem natrectw ze obrazam tym Boga i ze dlatego mam nerwice i nigdy nie wyzdrowieje. Staram sie nie myslec o tym i zajmowac czyms ale nie daje rady sobie juz. Ciagle mam w glowie to samo od miesiaca ponad. Na terepi dostalem rozne zadania aby mi mialy pomoc troche zniwelowac to napiecie ale nic to nie daje.
Nie chce brac benzodiazepin :( ma ktos jakis pomysl?
dzieki z gory
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 lutego 2014, o 16:43

A więc tak bierzesz leki, chodzisz na psychoterapię, i bardzo dobrze, leki w wielu wypadkach mogą pomóc zmniejszyć objawy, myśli, poprawić motywację, psychoterapia też pewne kwestie może wyjaśniać, zmienać myślenie, no gólnie być po prostu pomocna przy zmianie swijego zapatrywania się na świat i nas samych.
Ale to co często można zauwazyć, wiele osób pomimo psychoterapii, brania leków zdają się ciągle nadal źle czuć ,mieć natręctwa, w moim przekonaniu wynika to z tego, że oni mimo leczenia, nadal podażają za objawami i natręctwami, które się co jakiś czas pojawiają bądź trwają chocby w mniejszym stopniu.
Wiele osób mimo psychoterapi, brania leków, przy byle jakim objawie fizycznym nadal popadją w popłoch, nadal idą za myślami lękowymi.
Ty w sumie robisz to samo, dajesz się nieść lękowym, natretnym nieprawdziwym myślą i to jest ten problem.

Trzeba zrozumieć, że myśli to nie jest prawda ostateczna, myśli to punkt widzenia danej chwili, jak 10 osób będzie miało patrzeć o oceniać jakieś powiedzmy konkretne drzewo, każda z tych 10 osób może mieć inne przemylsenia, co jest punktem widzenia tych 10 osób a nie prawdą ostateczną.

Ale w wypadku nerwic, myśli są zawsze negatywne, straszace, katastroficzne, mające charakter tragedii i wyobrażeń o tragedii jaka ma rzekomo nastapić. Jednakże myśli te nadal nie są prawdą ostateczną, a wręcz myśli w nerwicy są zawsze kłamstwem, bo są wynikiem stanu zagrożenia w jakim człowiek się znajduje i będa dotyczyły katastrof, które nie wydarzą się a jeśli nawet to na pewno nie z uwagi na newrice czy natrectwo.
Gdybyś np bał się i analizował, że rozjedzie cię samochód, to myślisz, ze on by cie właśnie rozjechał?

W wypadku natręctw religijnych trzeba obrać pewną strategię, przede wszystkim obojętnie jaki Bóg, jest on miłością obsolutną, znającą nasze myśli. To czesty strach w tych natrectwach bo możemy mieć mysli bluzniercze itp. Jednakże skoro nasz umysł sam w tym stanie nerwicoywm te myśli produkuje czy noże to obrażac Boga? Absolutnie. Czy w ogóle przemyslenia mogą obrazac Boga? Absolutnie, po co miałby dawac nam wolna wole? Zebysmy jak gęsi podazali w jednym szeregu myslac to samo?
Bóg który jest miłością absolutną przyjmie cię zawsze, bez wzgledu na to co myslales, jakie miales rozterki, wierzac w Boga wierzysz w miłośc absolutna, nie maja znaczenia twoje mysli a już szczegolnie gdy jest to spowodane emocjonalnym zaburzeniem.
Czy inne grzechy moga miec wplyw? No coz czasem dajemy sie poniesc wlasnym popedom, pragnieniom, jednakze najwiekszych grzechem jaki obecnie robisz, jest siedzenie i analizowanie jakis natrentych mysli, czyli utrata zycia i czasu jaki masz.
Zamiast tego idz na jakis spacer, wez jakiegos mlodego siostrzenca, wypij z nim piwko czy tam cole, pojezdzij na rowerzem posmiej sie i wierz mi grzechem to nie bedzie. Grzech glowny to marnowanie zycia na nerwice i proby znalezienia odpowiedzi na natretne mysli, na ktore odpowiedzi nie znajdziesz.
Jesli wierzysz w Boga, on chce zebys zyl i robil ze swego zycia uzytek ale niekoniecznie jezdzac na misje zakonne do afganistanu, czasem drobne rzeczy sa wazniejsze i lepsze a bynajmniej nie mniej wazne.

Po prostu chodzi o sprowadzanie pewnych spraw do prostych lini, bo na pewne sprawy nie ma odpowiedzi ani dokladnej instrukcji i zamiast nimi sie przejmowac i meczyc, a szczegolnie przy nerwicach sprowadzac to trzeba do prostych wnioskow.

Pewnie powiesz zaraz, że próbuje ale te mysli wracaja, bo beda wracac, bo sa NATRETNE ale po czasie braku ich analizowania i przy posiadaniu wlasnej filozofi i pogladu na te mysli oraz KAŻDE INNE i objawy, znikna.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
tonekk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 8 lutego 2014, o 15:36

8 lutego 2014, o 17:16

Dziekuje ci za odpowiedz. mnie najbardziej denerwuje to ze mimo leczenia juz dlugi czas pojawiaja sie nagle jakis mocne natrectwa. i nie wiem czy mam ciagnac dalej ta psychoterapie? niby wiecej rozumiem ale ja tez nie widze osobistych postepow az takich. nie wiem czy gdyby nie leki to w ogole by jakies byly...leki znowy tez nie dzialaja doskonale czasem mysle jak by bylo bez nich. czuje sie kurde zagubiony juz tym leczeniem i czasem mam ochote to rzucic w cholere ale znowu co dalej wtedy.
czuje ze sie motam caly czas
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

8 lutego 2014, o 18:34

Ode mnie powiem Tobie tonku ze rezygnacja z terapi po roku czasu teraz to moze nie najlepszy pomysl, skoro juz tyle czasu chodzisz to jeszcze chodz, tylko porozmawiaj z terapeutka i powiedz ze masz watpliwosci, powiedz swoje obawy po prostu.
Na psychoterapii omawiasz pewnie wiele rzeczy, rok czasu to duzo, mozliwe ze sam nie dostrzegasz pewnych zmian, leki tez, no moga objawy uspokajac. Ja co prawda nie bralam lekow i wiem ze tez katastrofa z tego powodu sie nie stala.
No ale to kwestia juz indywidualna.
Moim zdaniem do tych lekow i tej terapi moglbys dolaczyc wlasnie to vo vivtor mowi, swoje takie podejscie do tego wszystkiego oraz przelamywanie tych obaw wynikajacych ogolnie z roznych objawow. Bo jestek kwestia przelamania sie jest wazna.
Bo tak to mozemy wykonac na terapii a w sumie przez terapie wiele pracy a byle objaw jakby cie doluje bo poddajesz sie strachowi. Tak wlasnie byc nie moze.
pixels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46

14 marca 2014, o 17:16

ja znam wiele osób z nerwicą eklezjogenną. Internet zrzesza ludzi :)
tacy jak ja czy autor tematu, to "małe piwo".
może dla zdrowia psychicznego lepiej nie wchodzić w tematykę i religijną i eklezjogenną, bo tacy jak my chłoną wiedzę 'aż miło' - czytasz objaw i zaraz go masz. Tak miałam.
Mnie to doprowadziło aż do księdza - demonologa.
Pomogło.
Starczy konkretna rozmowa z odpowiedzialnym, otwartym kapłanem.
Potrafi ukazać inne oblicze i pomóc.
dodo27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 marca 2016, o 12:42

23 marca 2016, o 13:11

Witam jestem w średnim wieku ale męczę się od nastolatka przez to paskuctwo zrezygnowałem ze sportu a teraz gnębią mnie tematy religijne.Nie wiem jak dam radę do końca bo czasem nie mam siły. Nie stać mnie na terapie dlatego może ktoś podsunie mi jakieś rozwiązanie,ogólnie pełno w głowie mam tych natręctw religijnych przez które nie moge normalnie funkcjonować ale teraz dręczy mnie to że Bóg karze mi wszystkich kochać a przecież nie da się wszystkich kochać bo są tacy którzy żyją żeby innym zatruwać życie i teraz ja nie mogę się przed nimi bronić bo to oznacza walkę z nimi czyli że ich nie kocham i tak samo tyczy się pedofila który skrzywdzi moje dziecko mam go zato kochać a jak nie będę to Bóg mi dokopie po śmierci. Nie będę się rozpisywać ale musiałem to z siebie wyżucić bo tak jest w kółko, biorę leki ale to chyba za mało.Najlepiej jak ktoś by mnie zaczarował i był bym ateistą i mógł normalnie żyć.Przepraszam za długi post ale nie mam komu tego wylać.Dziękuję
ODPOWIEDZ