Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja mała wygrana bitwa z nerwicą!!! To dało mi nadzieję :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

30 listopada 2015, o 13:25

Witajcie,

Chciałbym podzielić się z Wami moją ostatnią historią. Jak niektórzy wiedzą z nerwicą zmagam się drugi rok. Raz jest lepiej raz gorzej – standardowo czyli w tym stanie zaburzenia. Przerwałem psychoterapię (kwestia finansowa)- czytam forum, staram się uporządkować swoje życie, czytam książki – poradniki, a przede wszystkim walczę :)
Poza tym moje zaburzenie wynika z problemów ze zdrowiem a nie z wielkich konfliktów wewnętrznych. Jednak wciąż brakuje mi równowagi i za mocno panikuję- jestem hipochondrykiem… choć nie tylko mam silną potrzebę akceptacji i zawsze chce „zasłużyć” na uczucia innych osób. Ale do rzeczy!!!


Wczoraj z dziewczyną wybrałem się na koncert do warszawskiej stodoły. Duży klub ciemno, ścisk, gorąco, błyskające światła i głośna muzyka. Stałem na początku koncertu i czekałem kiedy zakręci mi się w głowie. Byłem przerażony. Najgorsze momenty- gdy zespół kończył piosenkę i nastawała totalna ciemność. Kurczyłem się jak małe dziecko i zamykałem oczy. Kurczowo trzymałem się swojej dziewczyny i byłem na skraju. Skraju wariactwa strachu lęku – cholera wie czego.
Mówiłem sobie- znowu nerwica mnie pokonała. Nie wytrzymam nie dam rady muszę wyjść… i tak mijały piosenki za piosenkami a ja wciąż tam byłem. Mokry z nerwów i duchoty… i tak sobie zacząłem uświadamiać i racjonalizować- co będzie jak zemdleję? Nic- mam przy sobie bliską osobę, która mi pomoże przecież. Potem myśl- co we mnie wzbudza taki strach? Koncert i ścisk? Czemu? Nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie. I tak chwila po chwili lęk malał. Ostatnią piosenkę śpiewałem razem z zespołem i czułem się może nie do końca pewnie, ale na pewno nie zlękniony.
Powrót do domu był z tarczą…choć na początku koncertu byłem przekonany, że nerwica mnie w tym momencie pokona. Ona wygrała tylko kilka bitw, ale nie wygra wojny…
I tutaj mój apel- nie raz mówili o tym admini forum- wychodźcie do ludzi i nie bójcie się!!! Próbujcie walczyć jak ja- poszerzam sferę komfortu choć nie raz nie dwa wracam pokonany.
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

30 listopada 2015, o 14:01

zgadza się kolego... trzeba być upartym i dążyć do celu nawet jak są upadki... ja miałem tak że jak byłem na pogrzebie i zaczęło mi się kręcić w głowie, patrzyłem na ludzi i nie widziałem co się ze mną dzieję, bałem się uklęknąć bo nie wiedziałem czy wstanę ale trwałem w tym, nie uciekłem, dotrwałem do końca pogrzebu i byłem z siebie dumny :) dlatego takie ataki paniki mogą się powtarzać w każdym miejscu... ;,,
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

30 listopada 2015, o 14:12

a Twój strach/ Twoja nerwica nie zmniejszyła się dzięki tej wybranej bitwie? Oto moja osobista i mega uproszczona definicja odburzania z nerwicy nie spowodowanej konfliktami wew.,a chorobą- powolna i mozolna praca nad sobą w postaci nauki reakcji i zachowań w każdym miejscu...to tak jak ktoś z protezą nóg uczy się chodzić na nowo... nie raz upadnie nie raz załamie się nie raz zwątpi. ale pracuje i po kilku miesiącach czy latach- będzie chodził tak jak kiedyś z własnymi nogami. nerwica dużo nas uczy i mimo wszystko- wiele jej zawdzięczamy... wychodzi się z niej na pewno mądrzejszym
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

1 grudnia 2015, o 20:33

wiesz sama świadomość że nic mi się nie stało dużo dała, odwaga się zwiększyła i tym samym wiem że 1:0 dla mnie :) powiem, że dzięki temu forum dużo się nauczyłem bo zrozumiałem że to nerwica a jak bym te forum nie znalazł pewnie bym latał do dziś po lekarzach i badał się bo coś mi jest :P oczywiście że nerwica dużo nauczyła mnie na pewno pokory do życia i cieszenia się z życia :P mam nadzieje że kiedyś mnie ona opuści całkiem...
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

4 grudnia 2015, o 13:08

ja też mam taka nadzieję- życzę tego sobie i Tobie :) ja po naprawdę fajnym tygodniu właśnie miałem mały atak- zakręciło mi się w głowie . cholernie mocno. teraz do tego lekko kłuje mnie serce... a ja już znowu miałęm nadzieję, że to minęło bezpowrtonie :(
ODPOWIEDZ