Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moja historia...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

3 grudnia 2010, o 21:06

nie wiem juz jak mam sobie pomoc... czuje sie jakby to co dodokola mnie sie dzieje bylo fikcja...

-- 8 grudnia 2010, o 23:14 --
niby jest lepiej... a mianowicie moj organizm sie juz tak nie buntuje przed tym stane,przyzwyczail sie troche do niego przez co nie odczuwam az takich lekow i ogolnego przrazenia tym stanem... lepiej troche spie nie wiem to moze zasluga afobamu albo sulpirydu na ktorym jestem... tak jak mowilem organizm tak jakby sie oswoil i przyzwyczail do tego stanu co nie powoduje tego ciaglego leku i jakos zyje... i tyle z tej poprawy.
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

12 grudnia 2010, o 23:07

no wlasnie i co dalej ? zyje sobie z ta totalna dd juz ponad miesiac, mam gorsze i srednie dni , nie boje sie tak tego calego stanu jak na poczatku (sami wiecie jak bylo ze mna ) depreche mam wielka ze az odechciewa sie momentami zyc i co dalej ? mam czekac ? wierzyc w leki ze mi pomoga ? czy psycholog i psychoterapia ? meczy mnie to wszystko juz strasznie i ogolnie nie widze wiekszej poprawy... zobojetnialem do tego strasznie ;/ afobam mnie jako tako ratuje jak narazie przed totalnymi zalamaniami... nie wiem jak sobie pomoc i co robic... ktos ma jakas dobra rade ?;p i jeszcze zmienilo sie to ze spie jakos... spac mi sie prawie ciagle chce (z tym ze nie spie w dzien bo jak sie niby kimne z 10 min to fatalnie sie czuje i samopoczucie strasznie sie pogarsza) wiec spie w nocy po 10-11 godzin. i to na tyle na dzien dzisiejszy... w ogole jakos widze ze dzial z DD zamarl, nie wiem czemu...
add
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 26 września 2010, o 20:49

12 grudnia 2010, o 23:58

Zajmij się czymś, inaczej tylko się będzie pogarszać.
toni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 10 grudnia 2010, o 11:37

13 grudnia 2010, o 01:42

Myśle ze i leki i psychoterapia przeciez te dwie rzeczy nie koliduja ze soba a nawet wrecz przeciwnie Wiec jezeli stan masz ostry to i leki i psycholog
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

13 grudnia 2010, o 11:26

add ma rację.
Też męczę się z tym miesiąc. Ale wydaje mi się, że jest coraz lepiej bo nie zwracam na to już tak uwagi i próbuję zająć się czymś. ;)
Trzymam kciuki, nie poddawaj się!
Pozdrawiam. :)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

13 grudnia 2010, o 20:45

no staram sie zyc i o tym nie myslec... ale wiem ze nie jestem w stanie isc na 8h do pracy dzien w dzien.. mam o tyle dobrze ze mieszkam z rodzicami jeszcze i jakos to znosza ze nie pracuje i zawalilem uczelnie przez to... jutro wizyta u psychiatry zobaczymy co mi powie... he ;p
Onel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 15 grudnia 2010, o 18:48

15 grudnia 2010, o 19:19

Witam!
Jestem nowa, dlatego najpierw chcialam się przywitać :D Może zacznę od początku:
Mam 22 lata. Dokładnie 28.08.2010 roku zaczął się mój niekończący się koszmar z d/d (a przynajmniej mam nadzieję, że to d/d). Zaczeło się od migreny, której pierwszy atak miałam w 3 klasie liceum. Najpierw pojawiła się aura, ból głowy a na koniec drętwienie ręki i twarzy. Nie muszę chyba mówić, że ogarnął mnie paraliżujący lęk. Skąd mi się wzieła migrena, nie mam pojęcia ale stawiam na stres, który tak na poważnie zaczął się wlaśnie w momencie, kiedy zaczęłam chodzic do liceum: nowi ludzie, wyższy poziom, daleka droga do domu no i związany z tym niemalże codzienny stres. W sumei to odkąd pamiętam byłam lękliwa, że coś mi się stanie. Zwykla grypa z wysoką gorączką a ja balam się, że jak zasnę to się nie obudzę, kiedy ktoś z rodziny długo nie wracał do domu bałam się, że coś się stało itd. Aż pamięynego dnia 28.09 w nocy obudzil mnie niesamowity ból glowy. W życiu nie czułam tak silnego bólu, jakby ktos stanął mi na głowę. Przestraszyłam się nie na żarty, poleciałam po tabletkę i doslownie odliczalam minuty aż zacznie działać;/ Na drugi dzień zaczął się nikończący się sen. Przypomniałam sobie wówczas to uczucie z dzieciństwa, kiedy czułam, że to co robię nie dzieje się naprawdę. Trwało to jednak może maksymalnie 2 dni i zdarzyło się może 3 razy. Kiedy po 3 dniach nie odpuszczało, zaczęlam się bać nie na żarty i szukać we wszechwiedzącym internecie i tak natrafiłam na pojęcie derealizacji. Byłąm w szoku, że tyle ludzi ma coś takiego. Niestety czytając natrafiłam na schizofrenię i po przeczytaniu objawów i dopasowaniu ich do siebie w niemal 90 % byłam pewna, że jestem chora;/Zresztą do tej pory tak myślę...szczególnie jak gdzies raz wyczytalam, że pierwszy epizod schizofreniczny poprzedza silny ból np. zęba (ja miałam głowy, więc wsystko się zgadzało...teraz jednak próbuje sie uspokoić, że ten ból głowy może wiazał się z wyżynającymi się ósemkami, które kilka dni potem zaczęły wyłazić)
Bywało, że czułam się lepiej. Okresy polepszenia, trwające ok tygdnia zawsze przeplatały się z tymi nawrotami, które za każdym razem były silniejsze i bogatsze w nowe dolegliwości. najpierw było tylko wrażenie, że to sen, potem doszły myśli, że może ja juz zwariowałam i lezę w psychiatryku a wszystko sobie tylko uroiłam, jakiś miesiąc temu doszła depersonalizacja, potem myśli egzystencjalne (po co to wszystko, skoro i tak czeka nas śmierć, co jest po śmierci, dlaczego ja żyję, jak to się dzieję, że ja myślę i jestem sobą a kto inny myśli inaczej niż ja i ma inaa osobowość, dlaczego nie mogę być kimś innym i masa tego typu pytań). Teraz znow mam nawrót, z którym walczę ale wrażenie, że to wszystko co mnie otacza lącznie ze mną jest po prostu fikcją jest przerażające! Dziwi mnie, że wiem jak dojechać na uczelnię, jak wrócic do domu, jak mam na imię itd, dziwi mnie, że to wszystko jest mi znajome, a jednak tak bardzo obce i nowe. Kolejnym silnym objawem jest to, że kompletnie nie czuję czasu, wiem, ze coś robiłam wczoraj, miesiąc temu ale wiem to tylko na zasadzie skojarzeń i kartek z kalendarza, nie czuję tego, ze minął miesiąc, rok czy minuta. Wstaję rano, przypominam sobie co mi się tej nocy śniło a sny mam i mialam zawsze bardzo bogate tyle, że głupie;p) i zastanawiam się czy to się zdarzyło naprawdę czy się przyśniło. Jedynym faktem jaki pozwala mi to odróżnić jest fakt, że w snach dzieją się naprawdę dziwne rzeczy i tak glupie, że niemożliwe, żeby zdarzyły się naprawdę. Patrzę na swoją rodzinę i nie dociera do mnie, że to mój tata, mama, brat...wszystko jest doslownie jakby wymyślone...przeraża mnie to, że może straciłam już rozum i nie wiem już co jest prawdziwe a co nie..wlaściwie to przeraża mnie uczucie, że mnie po prostu nie ma, ze nie istnieję i że ten koszmar nigdy się nie skończy...
Pociesza mnie trochę fakt, że nie mam klopotów z rozmową i koncetracją, oceny na uczelni dobre, a nawet bardz dobre, ale mam wrażenie, jakby słowa wychodziły z moich ust same a moje dzialania wynikały z 22- letniej praktyki zycia a nie mojej woli (mam nadzieję, że rozumiecie co mam na mysli)
Na koniec dodam, że jeszcze nie byłam u psychiatry, bo za kazdym razem jak juz sie zbieralam iść przechodziło i miałam nadzieję, że na dobre. Póki co za kilka dni mam odebrać wynik EEG, potem napewno wybiorę się do psychiatry. Szczerze mówiąc boję się diagnozy i przyszłości w wariatkowie, że stracę rozum całkowicie i będę tylko nic nie rozumiejącym warzywem...
Mam nadzieję, że zrozumiale wszystko napisałam i przepraszam za długość posta, ale chciałam napisac to co najważniejsze, choć i tak po krotce wyszlo;P
frezio
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52

15 grudnia 2010, o 19:28

witaj wsrod swoich..... ;) tez jak mi powiedziano po roznych badaniach zeby udal sie do psychiatry to balem sie isc do takiego specjalisty tez balem sie diagnozy chociaz juz mniej wiecej wiedzialem o czyms takim jak depersonalizacja i derealizacja ale i tak sie balem ze skoncze wiadomo gdzie z poslinionym podkoszulkiem takie wizje wtedy mialem duza czesc z tego co napisalas mam ale tez niestety mam problem z koncentracja i takie siano w glowie zamiast szarych komorek obawa przed choroba psychiczna przeszla po poczytaniu postow na forach bo skoro oni maja to samo co ja to ja tez musze miec to samo ;p tak sobie to wydedukowalem ;p ale pocieszylo mnie to co napisalas w jednym zdaniu bo mialem tez takl ze mialem wrazenie ze uroilem sobie wszystko a ja tak naprawde juz nic nie wiem nawet dzis mam uczucie ze to cale forum to chyba sobie wymyslilem i to nieprawda ;p ale widze ze tez tak masz......sorki ze w taki sposob sie pocieszam ;p
a tak wogole jestem tylko o rok starszy od ciebie ;p
Onel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 15 grudnia 2010, o 18:48

15 grudnia 2010, o 19:43

Kazde pocieszenie jest dobre a wrażenie, że to forum jest wymyślone tez mam, pewnie wymyślilam też sobie wszystkie posty i osoby, które mnie rozumieją, bo to przecież niemozliwe, żeby ktoś czuł się tak porąbanie jak ja..i kiedy tak sobie o tym myslę tez juz widzę się w kaftanie w pokoju bez klamek...ale mam nadzieję, że tak nie jest;D W ogóle co to za gdybanie...kosmos jakiś. Czasem nawet zastanawiam się czy ten świat to nie jest moje schizofreniczne urojenie. Dzisiaj kolega na piętrze powiedzial moje imię a ja już spanikowalam, ze słyszę jakiś głos, ale koleżanka od razu rzuciła: "Olka, Przemek cię wołał"...i nawet mi ulżyło;D Był czas, że analizowałam każdy trzask, pisk, szum komputera, nadsłuchiwałam czy to faktycznie szumi czy mi tylko w uszach już się jakieś omamy robią...jednym słowem koszmar;/
A mogę zapytać ile Ty się już męczysz z tym dziadostwem??
frezio
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52

15 grudnia 2010, o 20:16

ja juz pol roku mam ta derealizacje poprzedzoną lekkimi objawami fizycznymi ale to najgorsze w zasadzie mam od pol roku ja tez z poczatku poczytalem co nie trzeba i wmawialem sobie rozne choroby glowy ale w zasadzie przy tym wszystkim trudno sobie z poczatku nie wmawiac....
ja najbadziej sie balem i boje ze calkiem mo mozg zamuli ;p i bede roslina czyli boimy sie o to samo tylko inaczej wyrazone ;p omamow sie nie balem raczej ale najbardziej wsluchuje sie w to co kto mowi bo boje sie ze przestane wogole jarzyc co kto do mnie gada boje sie ze po prostu przestane rozumiec sens slow i tym podobne ale masz racje samo gdybanie o tym juz jest chore ;p
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

15 grudnia 2010, o 21:34

ej to byl moj temat i moja historia ! :D ale dobrze Olka bo mam podobnie jak Ty... u mnie to zaczelo sie 6 lat temu w wieku 15 lat po ganji po 1 razowym zapaleniu... z tym ze moze to nie byla do konca tak silna DD jak teraz, ale nie bede sie powtarzal bo wszystko opisalem wyzej... dzis psycholog po psychotestach mnie uspokoil ze o nie zadna choroba psychiczna i ze nie zwariuje ( chociaz ja o juz sam wiem ) tylko ze np teraz jak i w sumie ciagle jestem w takim strachu,boje sie tej DD,to nie mija jak narazie, czasami mam tylko wyje** na nia i daje rade jakos przezyc kolejny dzien... psychiatra mi mowila ostatnio ze to zaburzenie czasowe wlasnie ludzie opisuje ze maja w depresjach ale na psychiatrze sie zawiodlem bo straasznie ostatnio zbagatelizowala to ze mam DD i powiedziala ze musze isc do pracy albo wrocic do szkoly, choc mowilem jej ze to wszystko jest tak przerazajace ze nie jestem jeszcze w stanie.... dzis u psychologoa bylo lepiej bo on chociaz stara sie mnie zrozumiec i chodze do niego za free i widze ze chce pomoc a nie jak psychiatra tylko kase liczy i pisze recepty ... wrr... Aktualnie zyje z dnia na dzien i mam nadzieje ze bedzie lepiej choc przestaje powoli w to wierzyc :( a myslac jak chore jest uczucie DD i ze mnie to spotkalo jeszcze bardziej sie doluje i zamartwiam :( i boje sie ze te mysli o dd zasze we mnie juz beda skoro teraz sa tak silne i nie bede mogl sie tego gowna pozbyc... Psycholgo po psychotescie stwierdzil u mnie nerwice depresyjna i powiedzial ze mam problem z wyrazaniem swoich uczuc i emocji.. dobra nie chce mi sie juz smarowac ;p pozdrawiam was xd
Onel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 15 grudnia 2010, o 18:48

15 grudnia 2010, o 22:52

Sorka, ale temat tak tytułem ładnie pasowal to stwierdziłam, że nie ma sensu nowego zakładać :P Jak ja bym chciała, żeby mi ktoś powiedział, że nie jestem psychicznie chora, ale nawet jakby powiedział to pewnie nie uwierzę, bo ja wiem lepiej...ehh...Ja się naczytałam, ze w dużej mierze ludzie to mają od maryśki a ja jestem "świeta", nie palę, nie piję, nie ćpam...i się zastanawiam jak ja to mogłam złapać? Mam nadzieję, że to jednak "tylko nerwica", która wynikła z mojej strchliwej zawsze osobowości i długotrwałego stresu...nie wiem już sama. Mi się wydaje, że przez to, ze juz 3 miechy z tym żyję nigdy sie tego nie pozbędę a nawet jeśli to predzej czy później wróci jak tylko sobie o tym przypomnę...
Ja jak zawsze się izolowałam tak teraz jak dostalam tej derealki wolę przebywać z ludźmi, bo to mi pozwala sie od tego oderwać, jak z kimś rozmawiam. Najgorzej jak siedzę sama i nic nie robię, albo długo wykonuję jakąś czynność, wtedy to uczucie nieistnienia, fikcji, snu, bezsensu (jak kto woli) jest bardzo silne...Marzę o jakimś cudownym sposobie, ktory zabierze to cholerstwo od tak po prostu...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 grudnia 2010, o 23:15

Witaj Onel powiem ci tak - nie jesteś chora na schizofrenię :) ale to prawda i tak nie uwierzysz :)
Opisałaś depersonalizacje w sposób identyczny z jaką DD ja się zmagam, wszystko co opisałaś jest mi maksymalne znane, tą depersonalizację znam do szpiku kości.
Też nie paliłem, nie piłem przynajmniej nie wiele ani nie ćpałem, podejrzewam, że u mnie wiązało się to z wcześniejszą fobią i po prostu zaburzeniami które były ukryte w łagodniejszej formie plus obecne stresy. Absolutnie dd nie jest powodowane tylko piciem czy paleniem trawki.
Tak więc raczej na pewno to co masz związane jest z lękiem, szczególnie, że piszesz, iż wcześniej już miałas male, że tak powiem odchyły :)
Byłaś lękowa, izolowałaś się itp. Moim zdaniem powinnaś iśc do specjalisty bo dobrze jest byc pod opieką jakiegoś doktorka, starać się wtedy o terapię bo może to być pomocne. Cudownego sposobu nie ma niestety ale z tej całej derealizacji i depersonalizacji można wyjść. I na pewno ci się uda.
Najlepiej tak jak piszesz nie siedzieć samemu w domu bo to dosłownie dobijamy się wtedy sami, a przynajmniej z poczatku kiedy nasz stan jest nasilony a my jesteśmy przerażeni, to będąc bezczynnym o niczym innym nie będziemy myśleli.
Ale do lekarza dobrze by było iść, nie bój się nie musisz od razu podejmowac leczenia lekami i żadnej strasznej diagnozy (której się spodziewasz:) )nie będzie, ale sama rozmowa może pomóc. Zyskasz troche wiedząc, że psychiatra wydał diagnozę, która nie jest tą straszną chorobą ,której się w tym stanie boisz.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

13 marca 2011, o 23:12

Helloł ?;d dawno mnie tu nie bylo :D nikt juz sie o mnie nie martwi ?:( buu... nie wiem czy z tego wyszedlem ju do konca ale... ale jes w pyte lepiej niz na poczatku :D mimo ze bylem zalamany,zdolowany,nie chcialem zyc ect. teraz ogolnie jest git, pracuje (narazie dorywczo) szukam czegos na stale :P (bo niestety jak wiecie z mje historii przez dd zawalilem studia) zyje chyba jak dawniej ;p z tym ze na dzien dzisiejszy czuje sie jakbym byl jakis otumaniony,ospaly ect. lekow zadnych nie mam juz od dawien dawna :p depresja przeszla, biore sobie leki co bralem ;p nie wiem czy one w ogole cos daja,daly :D chodze sobie na psychoterapie co tydzien i sobie zyje :) z narzeczona mi sie uklada :) jak macie pytania to piszcie,chetnie odpowiem na pytania xd

P.S - mozecie spytac Victora w jakim bylem stanie na poczatku :D on na pewno pamieta ;]
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

14 marca 2011, o 13:59

Kazik super :)
Mi też troszkę lepiej... Przynajmniej dzisiaj :P
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
ODPOWIEDZ