Hej! Pisałam swój pierwszy wpis tutaj ponad dwa lata temu bo od tego się wszystko zaczęło - od kwietnia 2019. Zaczęło się od bóli w okolicach pęcherza, potem doszły kolejne objawy - ból mięśni, drgania mięśni, zdrętwiały język (objaw jest do dzisiaj!!!). Kilka razy zaliczyłam wizytę w szpitalu, a później chodzenie po lekarzach na własną rękę. Byłam kilka razy u - ginekologa, neurologa (tutaj najczęściej), ortopedy, hematologa, ortopedy. Dodatkowo ciagle badania, które większość robiłam na wlasna rękę (standardowo co chwile badanie moczu i krwi), rezonans głowy, kręgosłupa, usg jamy brzusznej, nerek, tomograf głowy, tomograf kręgosłupa, nie wiem czy o czymś nie zapomniałam. Objawy były przez kilka tygodni, nawet miesięcy. Przez ten cały okres byłam przekonana, ze mam SM. To był koszmar. Lekarze nie stawiali diagnozy, w badaniach nic nie wychodziły, a kolejne objawy dochodziły z każdym dniem - bol w okolicy pęcherza (badania wyliczyły zapalenie, kamienie, czy problemy ze strony kręgosłupa), bol mięśni, uczucia gorąca, brak siły w nogach i ciagle - uczucie zdretwialego języka. Po kolejnej wizycie u neurologa, tym razem u znanej profesor w mieście w którym mieszkam - po badaniu fizykalnym, obejrzeniu wyników - lekarz nic nie stwiedzil. Zlecił branie witamin z grupy b. Mijały dni, a ze mną było coraz gorzej. Fizycznie i psychicznie. Za namową bliskich udałam się do psychiatry. Przez dwa lata przyjmowałam SYMFAXIN ER. Po około miesiąca objawy ustąpiły (poza językiem). Ja odżyłam. Na język miałam wywalone. Miałam to w du***. Wróciłam do normalnego życia, gdzie przez ostatnie tygodnie, miesiące była totalna wegetacja. I tak mijały kolejne miesiące, dwa lata. Przyjmowałam leki. Czułam się jak dawniej . Leki odstawiłam w kwietniu 2020. Objawy niedawno wróciły. Znowu żyje w koszmarze tej choroby. Byłabym w stanie sobie to wytłumaczyć, ze mam nerwice (diagnoza psychiatry). Gdyby nie ten język, który mam zdrętwiały ciagle od ponad dwóch lat. Objawy wróciły te co miałam ponad dwa lata temu - bóle pęcherza, mięśni, No i ten przeraźliwy lęk, ze jestem chora, ze lekarze coś przeoczyli, ze ta choroba się rozwija i daje teraz takie objawy. Wolałabym umrzeć.
Z góry przepraszam jeżeli mój wpis jest zbyt chaotyczny.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Moja historia - to już koniec
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 5 czerwca 2019, o 14:03
Leki odstawiłam w kwietniu 2021*
- Sylwek94
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 241
- Rejestracja: 21 września 2018, o 19:15
Heej, z tego co zrozumiałem po odstawieniu leków wróciła nerwica... No i tak często jest.. Leki wyciszą objawy na jakiś czas a po odstawieniu nerwica wraca. Nerwica to zakorzeniony lęk w podświadomości i lekami go nie usuniemy.. Wyciszymy ale na chwile bo też ciągle branie leków sprawi ze staną sie one wkoncu nieskuteczne.
Ciężko ludziom w zaburzeniu jest uwierzyć że to jest właśnie nerwica a nie inna jakas choroba. NERWICA nie jest chorobą. To jest zaburzenie lękowe, to jest patologicznie utrzymująca się EMOCJA LĘKU. I tu objawów jest miliony a my nie mogąc uwierzyć że to jest zaburzenie a nie choroba ciągle ja utrzymujemy i boimy sie o swoje zdrowie.
Ciężko ludziom w zaburzeniu jest uwierzyć że to jest właśnie nerwica a nie inna jakas choroba. NERWICA nie jest chorobą. To jest zaburzenie lękowe, to jest patologicznie utrzymująca się EMOCJA LĘKU. I tu objawów jest miliony a my nie mogąc uwierzyć że to jest zaburzenie a nie choroba ciągle ja utrzymujemy i boimy sie o swoje zdrowie.
"To co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 5 czerwca 2019, o 14:03
Nie jestem w stanie zrozumieć, ze mam nerwice przez to, ze objaw zdretwialego języka utrzymuje się bez przerwy od ponad dwóch lat.. ciagle tylko artykuły „rozwijajce się sm”. Pisze, ze wolałabym umrzeć dlatego, ze żyje w cieniu tej choroby z myślami, ze ją mam..
- Sylwek94
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 241
- Rejestracja: 21 września 2018, o 19:15
Nie masz SM jeśli badania to wykluczyły. To częsta wkrętka nerwicowcow.
Jezyj drętwieje Ci dlatego tak długo bo ciągle sie na nim skupiasz i sie tego boisz.
Spójrz jak człowiek chce o czymś usilnie pamiętać to potem i tak często zapomni. Dlaczego? Bo nie da sie non stop utrzymać sily umysłu na jednej rzeczy jeśli dookola sa tez inne. Tak samo jest tu. Moze uda Ci sie na siłę zatrzymac dretwienie jezyka na 5 minut i nagle skupisz sie na czymś innym a wtedy język zacznie drętwieć. Im silniej czegoś chcemy, tymabrdziej to sie nam nie udaje. To sie tyczy kontroli. Za bardzo chcesz kontrolowac ten jezyk. A jeszcze im bardziej sie go boisz to pokazujesz umysłowi ze jest to dla Ciebie bardzo wazne i masz wiecej myśli o tym jezyku.
Jedyny sposób to Akceptacja tego języka i co sie z nim dzieje, Przyzwolenie na to w kazdej chwiki życia, Ignorowanie na zasadzie:Jest to jest i co z tego, Zajmowanie sie choćby na siłę swoim życiem pomimo tego objawu i nie skupianie sie na nim. To sa trudne rzeczy ale możliwe do wykonania. Sam mialem wiele somatow.. Byly krotsze i długie.. Np. Przez rok wieczorami co kilka dni mialem silne drżenia miesni calego ciała, nie mogłem mówić tak drżały. Spojrz ile chorob moglem sobie wymyślec a nie bylem z tym u zadnego lekarza. Zaakceptowalem to i powiedziałem sobie ze niech to trwa i do końca zycia, to nie jest grozne, poprostu cialo w ten sposób rozładowuje skumulowane napięcie. I to wkoncu minelo po wielu probach mnie dreczenia.
Jezyj drętwieje Ci dlatego tak długo bo ciągle sie na nim skupiasz i sie tego boisz.
Spójrz jak człowiek chce o czymś usilnie pamiętać to potem i tak często zapomni. Dlaczego? Bo nie da sie non stop utrzymać sily umysłu na jednej rzeczy jeśli dookola sa tez inne. Tak samo jest tu. Moze uda Ci sie na siłę zatrzymac dretwienie jezyka na 5 minut i nagle skupisz sie na czymś innym a wtedy język zacznie drętwieć. Im silniej czegoś chcemy, tymabrdziej to sie nam nie udaje. To sie tyczy kontroli. Za bardzo chcesz kontrolowac ten jezyk. A jeszcze im bardziej sie go boisz to pokazujesz umysłowi ze jest to dla Ciebie bardzo wazne i masz wiecej myśli o tym jezyku.
Jedyny sposób to Akceptacja tego języka i co sie z nim dzieje, Przyzwolenie na to w kazdej chwiki życia, Ignorowanie na zasadzie:Jest to jest i co z tego, Zajmowanie sie choćby na siłę swoim życiem pomimo tego objawu i nie skupianie sie na nim. To sa trudne rzeczy ale możliwe do wykonania. Sam mialem wiele somatow.. Byly krotsze i długie.. Np. Przez rok wieczorami co kilka dni mialem silne drżenia miesni calego ciała, nie mogłem mówić tak drżały. Spojrz ile chorob moglem sobie wymyślec a nie bylem z tym u zadnego lekarza. Zaakceptowalem to i powiedziałem sobie ze niech to trwa i do końca zycia, to nie jest grozne, poprostu cialo w ten sposób rozładowuje skumulowane napięcie. I to wkoncu minelo po wielu probach mnie dreczenia.
"To co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi."
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 589
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Cześć. Na początku warto zaznaczyć fakty.
Robiłaś dużo badań - nic nie wyszło = jesteś zdrowa.
Brałaś leki - objawy wyciszyły się - czułaś się lepiej = objawy są na tle psychicznym.
Dostałaś diagnozę nerwicy od psychiatry.
Takie są fakty i na nich się skup. Wiem, że to na dłuższą metę nic nie zmieni, bo choruje tutaj stan emocjonalny, ale trzeba być tego świadomym jak wygląda sytuacja.
Po pierwsze trzeba przestać robić badania. Raz na rok podstawowe - ok, ciągłe badanie się przez lęk - nie ok.
Po drugie BEZWZGLĘDNY zakaz googlowania objawów w internecie. To do niczego nie prowadzi NIGDY, a tylko nakręca lęk.
Nie wiem czy czytałaś tutaj artykuły odnośnie nerwicy lub słuchałaś nagrań Divovica, ale warto, a nawet trzeba to zrobić. Wiedza wiedzą, ale zmiany również zajdą kiedy będzie konsekwentne działanie, czego Ci życzę jak najszybciej
Robiłaś dużo badań - nic nie wyszło = jesteś zdrowa.
Brałaś leki - objawy wyciszyły się - czułaś się lepiej = objawy są na tle psychicznym.
Dostałaś diagnozę nerwicy od psychiatry.
Takie są fakty i na nich się skup. Wiem, że to na dłuższą metę nic nie zmieni, bo choruje tutaj stan emocjonalny, ale trzeba być tego świadomym jak wygląda sytuacja.
Po pierwsze trzeba przestać robić badania. Raz na rok podstawowe - ok, ciągłe badanie się przez lęk - nie ok.
Po drugie BEZWZGLĘDNY zakaz googlowania objawów w internecie. To do niczego nie prowadzi NIGDY, a tylko nakręca lęk.
Nie wiem czy czytałaś tutaj artykuły odnośnie nerwicy lub słuchałaś nagrań Divovica, ale warto, a nawet trzeba to zrobić. Wiedza wiedzą, ale zmiany również zajdą kiedy będzie konsekwentne działanie, czego Ci życzę jak najszybciej
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Rzecz nie jest w tym co doświadczamy tylko w tym jak interpretujemy to co doświadczamy, a Twoje interpretacje Ci nie służą. Jeśli chcesz poczuć się dobrze w ciele to weź odpowiedzialność za swoje myśl i emocje. Nie można się dobrze czuć będąc przeświadczonym o swym ciężkim stanie.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 5 czerwca 2019, o 14:03
Bardzo wam dziękuje za odpowiedzi. Racjonalnie patrząc na to - objawy ustąpiły po lekach od psychiatry. Mając chorobę tak by się nie stało - nie mogę sobie tego uświadomić. Natrętne myśli o chorobie wróciły, ciagle wsłuchiwanie się w swoje ciało i najgorsze (wiem, ze nie powinnam tego robić) - czytanie artykułów o SM i dopasowywanie do siebie. Wczoraj np. Przeczytałam kilka artkulow, które idealnie (w mojej ocenie) pasowało do moich objawów, które mam. Wpadłam w histerie i płacz , który spowodował, że nie mogłam złapać oddechu. Zaczynam się „rozkręcać” dlatego, że już zaczynam z wizytami u lekarzy i badaniami. Na początek tylko badanie moczu i morfologia. Wiem, ze to niedorzeczne co teraz napisze, ale wolałabym zachorować na śmiertelna chorobę, która z góry skaże mie na smierć, niż otrzymać diagnozę SM.