Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moja historia z depresją

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
stokrotka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:42

5 września 2015, o 14:31

Witam :) dotychczas tylko przeglądałam to forum. Teraz chcialabym cos napisac o sobie.
Mam derealizacje od okolo 3 miesięcy. Mam stwierdzoną przez psychiatrę depresję prawdopodobnie z zaburzeniami lękowymi (lekarz nie jest pewny ale bardziej chyli się ku zaburzeniom lękowym niż ku psychozie). Mój stan się pogarsza, odizolowałam się od ludzi, nie pracuje od kwietnia (po powrocie z zagranicy gdzie pracowałam), ciągle odczuwam smutek. Myśle, że pogorszyło mi się już od grudnia - moja praca mnie wykańczała, dawałam z siebie wszystko, robiłam zadania za innych, jestem mało asertywna, atomsfera w pracy byla straszna, managerka alkoholiczka, ciągle miała zmienne nastroje. Po powrocie padałam do łóżka, potem sen i tak codziennie. Gdy przychodzil weekend nie mialam sie z kim spotkac (kolezanki ktore poznalam w poprzedniej pracy pracowaly w weekendy). Leżałam w lozku, czasami spotkalam sie z bratem, kuzynka i tyle. Zawsze miałam problemy ze sobą, niskie poczucie wartości, problemy z apodyktycznym ojcem w domu, relacjami z ludźmi w pracy, relacje z mężczyznami. Czuje, ze jestem bardzo przestraszona, gdy ktos obcy do mnie zagada czuje sie speszona, wystraszona, zalękniona. Nie wyobrażam sobie ze mialabym isc do pracy. Kiedys taka nie bylam. Nic mnie nie cieszy, czuje że robie (jeżeli w ogóle coś robie - przez większość czasu leżałam w łóżku) automatycznie, bez emocji. Czuje, że nic nie ma sensu, mam mysli samobójcze, Od tygodnia staram się chodzić na siłownie i tańce (kiedys sprawialo mi to ogromna radosc). Teraz zmuszam się do tego. Chce podjąć walke. Boje się, że zawsze juz bede miala ta depreche (w rodzinie od strony ojca 3 osoby ją mają). Przyjmuje juz 2 neurloleptyk, czuje ze wreszcie trafilam na ludzkiego lekarza psychiatrę i psychoterapeutę (poprzedni chcial mi tylko dowalic leki i nie przeprowadzil nawet dokladnego wywiadu). Derealizacja się troche zmniejszyla. Lekarz ten bedzie moim psychoterapeutą, w poniedziałek mam z nim drugie spotkanie. Czasami czuje małą nadzieję, innym razem przychodzi ten ogromny dół...nie mam żadnych znajomych, jedyną przyjaciolke , ktora tez ma lekkie stany depresyjne ale czuje czasami, że ona mnie tylko dobija swoją gadką typu po co żyć skoro i tak umrzemy itp., nie wiem czy kontakt z nią nie pogarsza mojego stanu, chociaż jest jedyną bliską osobą jaką mam oprócz mojej mamy. Do tego przytyłam 5 kg, co mnie dodatkowo dołuje (od tygodnia jestem na diecie). Jak żyć? Gdy żyć się nie chce? Dla innych?
:buu: :buu:
Raphael97
Zbanowany
Posty: 249
Rejestracja: 15 czerwca 2015, o 13:16

5 września 2015, o 22:22

Witaj
Mam to samo + potężne zaburzenie lękowe połączone z lekką derealizacją i depersonalizacją. Próbuje iść do przodu, ale żyć mi się nie chce i wszystko wydaje mi się bezsensu; nic mnie nie cieszy i czuję że jestem ciągle w tym samym gównie. Żyję wręcz na siłę; jakby dla innych bo na pewno nie dla siebie.
Awatar użytkownika
ciekawy94
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 4 czerwca 2015, o 11:58

5 września 2015, o 22:27

Po pierwsze , żyć dla Siebie i dla innych też. Nie znam dokładnie twojej historii, ale uważam, że powinnaś poczytać porządnie to forum i przesłuchać nagrania. Po drugie, za dużo myślisz (jak większość nerwicowców). Po trzecie, fajnie, że zaczęłaś wychodzić na przeciw swoim lękom i brakom chęci życia. Naprawdę, to dobry znak. Długa droga do normalności, ale wierzę, że dasz radę. Nie analizuj tyle, i staraj się robić jak najwięcej... Jak coś to pisz, będziemy się starali coś zdziałać
Wykuty charakter przez lata żywym dłutem
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
Raphael97
Zbanowany
Posty: 249
Rejestracja: 15 czerwca 2015, o 13:16

5 września 2015, o 22:29

Po co żyć dla Siebie skoro i tak się umrze; nawet nie wiadomo kiedy ? Dzisiaj mogę planować że za tydzień pójdę na siłownię; a jutro mogę dostać zawału, albo potrąci mnie auto i umrę i będzie stan taki jak przed urodzeniem czyli nicość według biologii...
Awatar użytkownika
stokrotka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:42

5 września 2015, o 22:47

Dzięki :) wierze, że kiedyś będzie lepiej, inaczej. Nigdy nie powiedziałabym, że znajdę się w takim stanie. Czuje, że moi rodzice (niestety jako dorosła 23-letnia osoba na tą chwilę z nimi mieszkam) już stracili siły do mnie i są bezradni. Najgorsze jest to, że nigdy nie byłam osobą leniwą... staram się coś robić w domu, sprzątać, gotować (kiedyś to była moja pasja) chodzić wlasnie na ta silownie, chociaz nie wiem po co to wszystko. No i ten smutek, który towarzyszy 24/h. Liczę też na to, że terapia mi pomoże, mój psychiatra-psychoterapeuta powiedział, że pół roku będzie trwała terapia. Pytając o moje plany na przyszlosc byl zdziwiony moja odpowiedzia "nie mam zadnych".
Raphael97
Zbanowany
Posty: 249
Rejestracja: 15 czerwca 2015, o 13:16

5 września 2015, o 22:51

Mam takie porąbane myśli egzystencjalne i nie mogę ich obalić :( pozostaje chyba ryzykować...
ODPOWIEDZ