Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Mój sposób na ataki paniki :)

Tutaj lokujemy brudy z forum, tematy off-topowe albo niezgodne z regulaminem (jeżeli nie zostały całkowicie usunięte)
halfix
Gość

21 kwietnia 2010, o 23:10

Jakie macie sposoby aby sie uspokoic w czasie ataku , jak wygladaja wasze ataki?? jak czesto, od jak dawna??
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

21 kwietnia 2010, o 23:23

Wszystko zalezy czego ten atak dotyczy. Bo u mnie na przyklad raz sa to silne dusznosci, wtedy siadam i czytam forum o hiperwentylacji i roznych takich i sie poprawia. Oddycham wolniej i juz wiem ze nic sie nie dzieje a to juz duzy plus.
Ale niestety gorzej jest kiedy atak jest taki rozlegly ze serce wali ciagla derealizacja/depersonalizacja sie zwieksza i co najgorsze uczucie slabniecia :(
Wtedy niestety ja lykam afobam i czekam po jakims czasie mija.
Ale to marne wyjscie, czekam az glowne leki zadzialaja.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Wenio
Gość

22 kwietnia 2010, o 12:02

Ja sobie nie radzę zwyczajnie z atakami. Chociaż mnie jak zaczynam się dusić, serce mi potyka albo kołacze i czuć zaczynam rosnące przerażenie - czyli idzie ten cały atak to wychodze z domu i chodze dopóki troche nie minie.
mnie to akurat pomaga a tak to w domu jak zostane to jest tylko gorzej az pogotowie trzeba wezwać.
Jadwiga
Gość

22 kwietnia 2010, o 13:32

Jak ja już dostałam ataku paniki to za nic w świecie nie wyszłabym na dwór :)
Boże chyba bym umarła :) Latałam po pokuju i sie trzesła ewentualnie brałam hydroksyzynę ktora tylko stwarzała chyab pozory uspokojenia.
Potem wlaziłam pod koldre i dygotałam ta godzinke dopoki atak nie zelzał.
Ale tez czesto konczylam na izbie przyjec :) I bylam poddawana krytycznym spojrzenią przyjmujacych lekarzy :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

22 kwietnia 2010, o 14:01

Tak ta izba przyjęć...zimna kozetka, rozszerzone gały, puls 200, ból w klatce, duszno, oszołomienie, derealizacja, depersonalizacja a lekarza nie ma....potem jakies badanko i stwierdzenie nic panu nie jest, to nerwica leczy sie pan? dac cos na uspokojenie?
Ale w ogóle mnie zawsze zadziwiała taka rozbieżnosć ja czuje ze koniec ze mna a tu nic panu nie dolega. Powrót do domu i tak wątpliwości itd.
Chociaz teraz juz do szpitala nie jezdze wiec na początku to chyba zawsze tak jest.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
halfix
Gość

22 kwietnia 2010, o 16:01

u mnie zwykle konczylo sie w szpitalu.. pozniej staralem sie oddychac przeponowo... pije duzo melisy , mam zawsze zomiren pod reka ale nie uzywam, i kupuje w aptece sa taki tabletki - meliski goraco polecam:)
Awatar użytkownika
polakita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 20 czerwca 2010, o 10:48

25 czerwca 2010, o 12:18

Wojciech pisze:Ale w ogóle mnie zawsze zadziwiała taka rozbieżnosć ja czuje ze koniec ze mna a tu nic panu nie dolega.
Chociaz teraz juz do szpitala nie jezdze wiec na początku to chyba zawsze tak jest.
Dokładnie tak, ja też nie mogłam zrozumieć jak to jest że ja umieram a tu wszyscy mi mówią że jestem zdrowa... ;)

W tej chwili praktycznie już nie miewam ataków, jeśli już to rzadko i bardzo słabe, ale jeśli coś mnie lekko zamroczy albo w nocy czuję się nieswojo, to patrzę jakie mam objawy: jeśli pojawia się myśl że zemdleję, jeśli zaczynam sobie sprawdzać puls na ręce, mam lekki zawrót głowy, to myślę: no tak, to przecież typowe objawy nerwicowe, nie ma się co przejmować. Generalnie staram się rozproszyć myśli i nie myśleć "o jezu co się ze mną dzieje, ratunku, zaraz stracę przytomność" tylko właśnie zrozumieć że to tylko atak lękowy, że mojemu życiu nic nie zagraża, i rozproszyć te myśli - wychodzę na balkon, idę się napić wody, pomyśleć o czymś innym.
jest ok ;)
Danny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 21:51

25 czerwca 2010, o 21:36

Ja jeszcze swojego sposobu nie opracowałem ale mam teraz nadzieję w tabletce jak to przyjdzie. To tez jakis sposób. :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

27 czerwca 2010, o 00:24

Jeżeli ataki masz rzadko to zgoda, tabletka nawet warta tego. Ja gdybym tak miał też bym tak robił :) Ale jesli masz pare razy w tygodniu a nawet w ciagu dnia to taka tabletka to słabe wyjscie. A ten lek uzalezniajacy. Zreszta pisałem juz ci to gdzieś.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Aga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 27 czerwca 2010, o 02:23

29 czerwca 2010, o 12:35

Mój sposób na atak albo nasilony lęk na przykład podczas wyjścia gdzieś, wynika z mojej zasady po części, która mówi że przez tyle czasu i tyle różnych objawów nigdy nie zemdlałam ani nie umarłam przez to a nieraz było naprawdę źle. Po prostu mimo napięcia wychodzę zazwyczaj zaczyna mi brakować tchu, mam uczucie że jakoś dziwnie idę, nie czuję ziemi albo ona faluje rusza się a ja upadam, łąpią zawsze silne zawroty głowy i różne inne uporczywe objawy. Ale idę dalej próbują zająć czymś swoje myśli, myślac o tym co będe potem robiła a czasem śmieje się po cichu z tej swojej całej nerwicy i objawów. Mówiąc że nic mi nie bedzie i tak i ze jestem bezpieczna. To na razie początki moich prób ale mysle ze sie uda :)!!!!
Sercowa Kobieta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 8 czerwca 2010, o 16:09

29 czerwca 2010, o 20:08

Świetny Agu pomysł z taki parciem można powiedzieć do przodu na lek i w sumie prosto w lęk.
Mój sposób na taki polegał na ty, że siadałam prostu z rekoma na biurku i oddychłam powoli zamykając oczy. CZASAMI pomagało to w trakcie ataków bo puls malał i serce przestawało tak kołatać.
Ja z domu niestety nie poradziąłm sobie wychodzić dopiero psycholog mi pomogła ale po wielu sesjach terapii dopiero wychodziłam z domu.
Ale czasami jak tak siadałam i próbowałam jakby wyoddychac atak to potrafiłam nawet sie zrelaksować i atak mijał, było to bardzo dziwne uczucie. Wtedy znowy się nakręcałam że to tak coś szybko ucichło i pewnie się coś dzieje :) umieram.
I czasem od nowa sie zaczynało przez takie nastawienie :)
Awatar użytkownika
Monika1974
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 23 kwietnia 2010, o 17:17

29 czerwca 2010, o 20:35

Aga

Myślisz o jakiejś terapii? Zeby poznać źrodło swoich lęków?
Aga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 27 czerwca 2010, o 02:23

29 czerwca 2010, o 20:50

Co rozumiesz pod stwierdzeniem poznać źródło swoich lęków? Ja myślę że to nie jest tak. wiem że z reguły uważa się że jakies konflikty podświadome to wywołują. Ale ja wiem od kiedy i dlaczego się to zaczeło.
Była to wstydliwa i osobista sprawa o której wolałabym teraz nie pisać. Ona sie pojawiła, to przezycie i potem lęki. Myślę że mój lęk wywołał stres spowodowany właśnie ta jedną sprawą która na pewno się tak odbiła na mojej psychice.
A teraz się boję o swoje zdrowie i dlatego to trwa. Tak mi tłumaczyła to moja doktor. Ale do psychologa kazał się zgłosić żeby omówić tą nieprzyjemną sprawę.
Uraz spowodował stres, stres lęki i napady.
Innego źródła u mnie raczej nie ma. A jak ty to widzisz? Ty odkryłaś swoje źródło a nie wiedziałas o tym?
halfix
Gość

30 czerwca 2010, o 03:57

Monika1974 pisze:Aga

Myślisz o jakiejś terapii? Zeby poznać źrodło swoich lęków?
Ja rowniez uwazam ze tak naprawde wiemy co wywoluje te ataki , glownie stres , glownie lęk , myslenie o tym , bledne kolo , czy to ze wiem skad sie to wziolo powoduje ze czuje sie uleczony?? nigdy w zyciu... mam dni kiedy jestem czyms zajety ze dobre kilka godzin nie odczowam lęku a sa dni kiedy mam go caly czas kiedy kazdy krok powoduje lęk... ale przeciez wiem zkad to sie wziolo wiec w czym problem... gdyby nerwica polegala tylko na tym zeby znalesc zrodlo z czego wziol sie lek nie bylo by forow takich jak to tysiecy terapeutow i milionow osob z zaburzeniami afektywno-depresyjnymi... :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

30 czerwca 2010, o 13:00

To wszystko nie wygląda tak prosto jak się wydaje jeżeli chodzi o terapię. Przede wszystkim nie nalezy niczego i żadnej terapii skreślać dopóki samemu sie jej nie wypróbowało. Tutaj akurat Monika stosuje terapie psychodynamiczną więc tutaj jakby na pierwszy plan wusywają się właśnie źródła lęku, analizowanie pewnych zdarzeń z życia, emocji im towarzyszącym, no mnóstwa rzeczy. I wcale nie jest tak, że ta terapia jest nic nie warta i nic nie daje.
Tylko trzeba też wiedzieć, że i to jest moje zdanie, że istnieje terapia, która własnie ma na celu przerwanie błędnego koła i katastroficznego myślenia! Tą terapię jest terapia poznawczo-behawioralna.
Dla mnie rzeczą dziwną jest, ze tak ogólnie mało o tej terapii się mówi, że osobą u których pojawiły się lęki i napady paniki tak ciężko się na taką terapię dostać. Kiedy pojawi się już atak i lęk przed lękiem pierwszą rzeczą jaką musimy zrobić to zacząć pozbywać się właśnie tego. Bo wówczas te ataki i lęk są katalizatorem do utrwalania się dalszych zaburzeń.
Terapia poznawczo-behawioralna jest jakby moim zdaniem a przynajmniej powinna być taką pierwszą interwencją w połączeniu z lekami w przypadku silnego lęku przed lękiem i ciągłych ataków paniki. Dla wielu osób to może wystarczyc moga w końcu wygrać z nerwicą.

Mnie ta terapia na ataki paniki bardzo pomogła, co prawda ja nie wyzdrowiałem całkiem, został mi ciągły lęk i depersonalizacja ale u mnie kwestia lęku to nie tylko strach przed lekiem, bo jak by wytłumaczyć lęki i natręctwa już z okresu wczesnego dzieciństwa. Niemniej jednak w wieku 22 lat dostałem właśnie napadów paniki i lęku przed lękiem po roku trafiłem po roku na terapie poznawczo - behawioralną i pomogła na ataki paniki. A miałem je po kilka razy dziennie jak tylko wstałem z łóżka. Przez parę miesięcy w ogole się nie pojawiały a jeżeli już to wtórnie do mojego głównego problemu DD.
Teraz planuje własnie iść na terapie psychodynamiczną własnie z tego powodu, że wykorzystałem jakby terapie poznawczą do jednego problemu ale zostały inne, które być może ta terapia pozwoli mi zlikwidować.
Chodzi mi o to, ze trzeba samemu też troche zainteresować się, poczytać o terapiach, jakby odnieść wszystko do swojego problemu, pomyślec co może pomóc. Nerwica niestety jest taką chorobą, że wyzdrowienie polega chciał nie chciał na własnym wkładzie. Nikt niczego nie zrobi za nas.

Z tym, że wielu z was tutaj cierpi typowo na lęk napadowy, na lęk przed lękiem, i moim zdaniem pierwszą rzeczą powinno być wypróbowanie tej terapii poznawczo-behawioralnej, warto tylko dodać, ze nawet słuchanie od najlepszych terapeutów, w najlepszych ośrodkach o lęku i sposobach radzenia sobie z nim nie pomoga jeżeli sami nie będziemy tego ćwiczyli.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Zablokowany