Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

19 lipca 2012, o 15:16

Mówisz że ogarnięty strachem człowiek i tak nie wierzy w swoje tłumaczenia. Widzisz swój ból, swój strach i to jest dla ciebie racjonalne. Ale jest jeszcze coś, co widać dopiero po pewnym treningu. Tym czymś są myśli wokół tego lęku. Nie widzisz tego, bo myślisz że to Ty myślisz. A jeżeli to wszystko leci automatycznie, ten lęk i myśli oceniające ten lęk i myśli walczące z tym lękiem. Przypatrz się nie tylko swojemu strachowi, ale i myślom które się w tym momencie pojawiają. O to mi chodzi. Nie bój się tego, tylko zobacz ten schemat, a jak to zobaczysz to napisz.
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

20 lipca 2012, o 23:21

Adam Kizam pisze:Mówisz że ogarnięty strachem człowiek i tak nie wierzy w swoje tłumaczenia. Widzisz swój ból, swój strach i to jest dla ciebie racjonalne. Ale jest jeszcze coś, co widać dopiero po pewnym treningu. Tym czymś są myśli wokół tego lęku. Nie widzisz tego, bo myślisz że to Ty myślisz. A jeżeli to wszystko leci automatycznie, ten lęk i myśli oceniające ten lęk i myśli walczące z tym lękiem. Przypatrz się nie tylko swojemu strachowi, ale i myślom które się w tym momencie pojawiają. O to mi chodzi. Nie bój się tego, tylko zobacz ten schemat, a jak to zobaczysz to napisz.

Mnie też sie wydawało, że tak jest, że ogarnięty strachem człowiek po prostu nie może sobie przetłumaczyć. Przyznam szczerze, że nie pomyślałabym, że myśli idą w parze z lękiem. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, ze no jak mam zawroty głowy i ściska mnie w mostku, to może cos jest na rzeczy i trzeba się zbadać ale jak pomyślę dalej to człowiek, że tak powiem nie znerwicowany po prostu pójdzie do lekarza a i nawet zignoruje nie bojąc się, ze w tej chwili umiera.
MI się rzuciło teraz na zapalenie krtani i obrzek, jeszcze jak przeczytałam, że mozna sie od tego udusić w koncu, to jak tylko mnie dusi jestem przekonana, że już jest koniec.
Przestałam walczyć z myslami, tylko mówię sobie tak ,,Oddycham? Oddycham. Mogę przełykać? MOgę. Więc nie ma strachu."
Nie zawsze działa ale jest jakiś efekt a jak nie mam jak odwrócić uwagi, to jest całkiem nieźle.

Adam dziękuję Ci za ten post, bo dał mi wiele do myslenia. Faktycznie... te myśli mogą być przyczepione to uczucia i objawów.


Kłulo mnie dziś w gardle, miałam wrażenie, że coraz tam ciaśniej... jak skupiłam sie na górnej części ciała, to sie okazało, że musiałam rozluźnić wszystkie mięśnie (taka bylam spieta) i gardlo też się rozluźniło. Chociaż pobolewa i czułam szczypanie pod zuchwą znow i wszystko.

Powiedzcie mi... czy w momencie duszności jak lapaliscie powietrze też zdarzało się, że oddech był taki świszczący? Pytam, bo momentami tak mam. Chcę bardzo wyluzować ale też nie chcę zlekcewazyć ewentualnej choroby (tfu, tfu) mowiąc, ,,że to tylko nerwica".
Albo jak połykaliscie cos, herbate na przykład to musieliscie drugi raz, bo Wam ,,odrziciło"?
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

21 lipca 2012, o 10:24

Chcesz mieć jeszcze więcej do myślenia to poczytaj Kizam. blog
szymon117
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 225
Rejestracja: 7 marca 2012, o 00:22

21 lipca 2012, o 11:38

Wczoraj gadałem z kolegą który regularnie pali o zielsku. Hehehe dokładnie to co ja mam tera tylko że on to ma góra 2 godziny. Mówi że wszystko wygląda tak jak w filmie, czuję jak by się zapadał, przyśpieszone bicie serca itp. Ciekawe co by zrobił jak bym mu powiedział że ja mam tak bez przerwy od września :D
qweasdzxc
Gość

21 lipca 2012, o 13:35

On nie ma tego, on się nie boi/lęka.
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

24 lipca 2012, o 15:12

Adam dzięki, zerknę...

Wiecie mam problem, chyba kolejny... w przypaku nerwicy bardzo realny... długo zastanawiałam się czy zawracać Wam tym głowę... ale moze Wasze spojrzenie minie jeszcze otrzeźwi bardziej....

Wiecie... mam od tygodnia małego kociaka, kilkutygodniowego. Niestety jest chory i leczymy go, siedzi teraz u tesciów na kwarantannie. Kociak zdrowieje... ale... dodatkowo był zarobaczony i za nim lek zadziałał minęło kilka dni i ja sprzatałam po nim, jeszcze zarobaczone odchody przez papier toaletowy. To zaczyna się kłopot, bo ogólnie mam wlasną kotkę od trzech lat i królika, na punkcie mycia rąk po kontakcie z kuwetami mam hopla... ale tu.. jakoś z pamięci by ucieklo, że ja te ręce mylam ,,niewidzę tego" w głowie. Podejrzewam, że zrobiłam to tak automatycznie, że nawet nie zauwazyłam ale po kontakcie z kuwetami jest ryzyko zarażenia się taką choroba jak toksoplazmoza i toksokaroza .... ta druga jest po prostu okropnie niebezpieczna. MOże prowadzić do slepoty, zapalenia mózgu, zapalenia mięśnia sercowego, padaczki. To są oczywiście najcięższe skutki, choroba jest ciężka do zdiagnozowania ale co gorsza, to może też dawać podobne objawy do nerwicy :( . Od kilku dni (jak nigdy) czuję kłucie w klatce piersiowej lekkie a nigdy nawet przy nerwicy tego nie miałam poza uczuciem sciskania w mostku a takie kłucie to wiadomo, kłopot z sercem...
Już planuję EKG a jutro będę wiedzieć kiedy będę miala badanie krwi na toksoplazmozę i toksokarozę.
Ogólnie, żeby sie zarazić musiałabym coś zjeść rekami po kontakcie ze żródlem zarazka a ja po powrocie do domu nie jadłam nic i tu kolejne chyba, bo wiem, że próbowałam kawalek kurczaka ale nie pamiętam czy przed wyjściem czy po...jak na złość... sama z siebie wiem, że nie dotykam się takimi rękami do lodówki, jestem ostrozna zawsze a tu wszystko mi się w pamięci pozacieralo...

:buu:
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
Awatar użytkownika
Bajka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34

24 lipca 2012, o 15:26

Jak sobie poradzić z lękiem który mnie dopadł przed dentystą? racjonalnie czy odwracając uwagę? racjonalnie średnio mi idzie, odwracaniem też, boję się, że jak dobrze odwrócę to doznam szoku przed samymi drzwiami...czuję, jakbym miała zaraz zemdleć :(:(:(
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

24 lipca 2012, o 15:41

Poczuj ten strach świadomie do końca
Awatar użytkownika
Bajka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34

24 lipca 2012, o 16:15

czuję go i jest nie do zniesienia!! zaraz oszaleje, nie mogę już :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

24 lipca 2012, o 16:37

Kasia22 spojrzenie na twoja sprawę dotyczącą bez mała życia i smierci :^ wręcz musi być takie samo jak spojrzenie na twój strach przed wyjściem z domu z powodu ugryzienia prze osę, a ty nie wiedziałaś czy jesteś uczulona.
Czyli ogólnie to wszystko to kompletny nonsens ale masz rację zupełnie realnie nerwicowy.
I broń Boże ja nie naśmiewam się z tego lęku, bo sam miałem rozmaite i do tej pory mam wiele, miałem nawet wkrętkę, że watroba z powodu jakiejś tam (już nie pamiętam) choroby jest nasączona krwią i styka się z sercem i dlatego pewnie serce potyka a mi ciągle słabo.
I wszystko zgoda ale problem jest w tym, że ty stale powtarzasz mechanizm nerwicy zupełnie świadomie i dobrowolnie i dopóki tak będziesz robiła to w efekcie zawsze będziesz miała jakiś lęk przed czymś plus objawy jak bóle serca i sto innych, bo tak naprawdę objawem twojego lęku jest właśnie wkrecanie sobie teraz tego toksacośtam, a wcześniej a może i nadal uczulenie na osy i pewnie innych z milion rzeczy.
Bo choć pewnie możliwe jest zachorowanie od tej kupy kota to jednak szansa na to chyba jest z tysiąc razy mniejsza niż to, że dach za chwilę spadnie ci na głowę, bo za pewne przy samym sprzataniu uważałaś nadmiernie i raczej kupy tej nie miętosiłaś ręką.
W każdym razie myślenie twoje jest po prostu osoby lękowej i nerwicowej i właśnie to musisz na początek zmieniać, myślenie, a dokładniej nie mozna dawać się porywać i zagłębiać w chore i nerwicowe myśli, bo w efekcie zobacz co się dzieje - siedzisz i rozmyślasz, bez mała punktem w tej chwili twojej codzienności jest to czy od kupy kota nie dostaniesz toksocośtam i latasz robić badania na to.
Twoje obawy są takie same jak kazdej innej osoby z hipochondrią nerwicową, która robi sto razy prześwietlenie czy aby na pewno nie jest na coś chora, jak z jednym da spokój nerwica znajduje sobie inny temat.
Bo w efekcie to musiałabyś całkiem wykluczyć funkcjonowanie, bo przecież mógłby cię przejechać samochód na chodniku, mógłby spaść samolot na twój dom, mozesz mieć zawał, udar, raka, może cię ugryźć pajak, chomik, ptak dziobnąć oraz milion innych chorób i wypadków, tylko, ze to wszystko łącznie z chorobą po kuwecie kota jest tylko w twojej wyobraźni, choć realne, jest w tej chwili tylko zagrywką ze strony nerwicy, która wykorzystuje te choroby aby nakręcać twój lęk i zajmować twoje myśli nią samą, czyli lękowym myśleniem.
I tak zajmujesz myśli tym nerwicowym badziewiem ostro rozprawiając w głowie o chorobach, czytając zapewne o tym a to powoduje, że pojawiają się nerwicowe objawy, jak serca kłucie, drętwienia, zawroty, uczucie słabości, "prawie omdlenia" skoki pulsu, ciśnienia do wielkich rozmiarów i masy innych lżejszych i cięższych objawów i na dzień dobry nerwica ma cię w garści.
Zaczynasz obawiać się o zdrowie w związku z tymi objawami, latać na kolejne badania i tak w kółko i kółko, za chwilę nerwica da jakis inny lęk, jakiś inny pomysł na strach i kółko się zamyka, a z miesiąca na miesiac dochodzą nowe objawy nerwicy i tak stajesz się coraz bardziej więźniem, który dodatkowo zastanawia się jak w końcu pozbyć się tej nerwicy.
A aby się pozbyć nerwicy nalezy próbować przestawac być takim nerwicowym tchórzem, nalezy próbowac być odważnym, nie bać się tak panicznie każdego rodzaju zagrożenia, choć strach od razu nie zniknie ale nie zwazac na to. Przestać sobie wyobrażać najgorsze, bo to najgorsze nie musi być takie w końcu złe.
Przede wszystkim ja wiem jedno, wole żeby teraz w tej chwili trafił mnie zawał, albo ugryzła mnie wiewiórka z wścieklizną skacząca z dachu(nerwicowo to realne przecież) niż mam żyć choćby jeszcze miesiąc z lękiem o wszystko wokół, wolę paść tu i teraz niż być więźniem nerwicy i swojego własnego chorego myślenia.
Też wiecznie byłem na wszystko przewrażliwiony, wiecznie bałem się tego i tamtego, takiej choroby i takiej, robiłem badania, cuda wianki i ciągle tak naprawdę źle się czułem, wiecznie moje myśli były lękowe, a to dlatego, zę zataczały one we mnie to koło, a ja świadomie im na to pozwalałem, bo zarazem nie byłem świadomy jak to łatwo się zatacza.
Trzeba powiedzieć dosyć i tak powiedziałem, teraz jak mam myśli o czymś złym to mówię "trudno", po prostu trudno i robię to na co mam ochotę, nie myślę już lękowo czy umrę czy nie, czy spadnę z dachu, czy ugryzie mnie zmija, czy mam zawał czy udar, jak to się stanie to na pewno będe o tym wiedział i po co o tym myśleć i źle się przez to czuć?
Powiecie pewnie, ze to nie tak łatwo zrobić, no na pewno nie łatwo, mnie to kosztowało rok prawie dwa przełamywania strachu przed napadami paniki (pozwalanie na ich wystepowania) i prawie rok zdobywania tej odwagi, która jest przeciwieństwem nerwicowego tchórzostwa oraz 20 lat życia z zaburzeniem lękowym wszelkiego rodzaju.
Ale lepiej tak przeżywać życie, bo na pewne rzeczy nie ma wpływu i trzeba się z nimi pogodzić, niż być wiecznie przydupasem nerwicy i jej marionetką.
Tak naprawdę wy sami możecie wyjść z tego wiecznego strachu o wszystko, choć polecam do tego terapię poznawczą, szczególnie jesli macie problemy z napadami paniki.
Co do Bajka twojego problemu z dentystą to też srałem zawsze ze strachu przed nim, choć zastanawia mnie czy srasz o samego dentystę czy masz problem po prostu z siedzeniem na fotelu bez możliwości ucieczki nagłej, bo to jest pewna różnica, choć w i tym i tym wypadku musisz swoje odsiedzieć :)
Tak naprawdę to co z tego, zę ty teraz się boisz i prawie mdlejesz? To niczego nie zmienia.
Objawy nerwicy jak to objawy nerwicy, pomęczą, trochę osłabią, dadzą wrażenie jakiegoś tam umierania, omdlewania, telepki ale na tym się to wszystko i tak skończy, a to czy zdecydujesz się na dentystę czy nie nie zmienia faktu, że to tylko objawy strachu, które nic więcej nie moga oprócz straszenia.
Dlatego też po prostu idź do tego dentysty i przeczekaj te straszne objawy, bo o zęby trzeba dbać bo później będziesz chodziła do chirurga :D (tam dopiero strach daje wycisk) :P
Bałem się panicznie dentysty, przez to straciłem już 5 zebów, obecnie po prostu idę i siadam na fotelu, mam jeszcze problem, bo na samym fotelu zawsze mam odjazd ale żadne objawy już nie robią na mnie wrażenia, bo jak nie dajemy się im ponosić i myśleniu to to wszystko mija chwila moment a objawy się uspokajają.
Spróbujcie pozwalać sobie na ataki paniki i lek i przezywajcie je, to naprawdę w dłużej perspektywie pomaga, daje poczucie siły i przyzwyczajenia do objawów i ataków paniki. Ale do takich zabaw zainwestujcie w dobra terapeutkę od lęku i strachu, naprawdę warto.
A każdy lęk i każdy atak paniki da się znieść w każdej sytuacji i jak poznosisz to w kazdej sytuacji i nie będziesz go w myślach i wyobraźni rozdmuchiwać to straci on swoją moc i na drugi czy piąty czy dziesiąty raz nie będzie już taki straszny.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

24 lipca 2012, o 17:22

jakbyś poczuła to do końca świadomie, to by nastąpiło rozładowanie, ale jak nie chcesz tego czuć, bo rzeczywiście jest to jakie jest, to skanuj sobie litery w jakimś czasopiśmie. Jeździj swoją uwagą po literach, tak żebyś widziała wszystkie szczegóły, a jak nie to słuchaj muzyki. Tylko masz słyszeć muzykę. Resztą się nie przejmuj, nie staraj się tego zabić. Jest tylko muzyka.
qweasdzxc
Gość

24 lipca 2012, o 18:33

Ja już bym dawno łykał benzo-cukierki, ale jest jeden problem, aby mi je przypisać są potrzebne badania, a boje się igły przy pobieraniu krwi. :roll:
damianero
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 22 lipca 2012, o 13:02

25 lipca 2012, o 18:39

Bajka i jak poszłaś do tego dentysty w końcu? :) Ja dziś zapisałem się na przyszły tydzień ;P może wytrzymam na tym fotelu z dusznościami, ja co prawda niedawno porobiłem sobie dwa zęby ale zrobiła mi się mała dziura w zębie i muszę iść. Tylko duszności plus fotel równa się panika :) Ale pewnie dam rade ;p
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

25 lipca 2012, o 22:56

Victor dziękuję za taaaaki obszerny wpis... za pierwszym razem usmiechałam się do monitora, bo fajnie ująłeś ten problem ale za drugim miałam łzy w oczach z bezilności :(

Trafiłeś, chodzi o sprawę życia, choroby i smierci... boję się, ci ze mną będzie gdzieś tam... mam schizę, że obudzę się w trumnie brrr.... boję się to fakt.
Fobia na osy jest nadal ale zeszła trochę na drugi plan w momencie ryzyka zakażenia toksokarozą...

N a terapii okazało się, że w przypadku zakażenia tak jak w kwestii owadów kłopotem jest moja chęć poczucia kontroli nad wszystkim, bo inaczej boję się czegoś niespodziewanego co będzie złe.
Nie zmienia to faktu, że jak czytam, ze ,,toksokarozę powodują nicenie (glisty odzwierzece psie i kocie) jesli miało się kontakt z zakażonymi odchodami to mur beton mam pewność , że jestem chora, bo na własne oczy te nicenie widziałam, czyli miałam kontakt. Teraz cztalam o oswwajaniu nowego kota z tym już dorosłym i też był punkcik w tym temacie. Chociaż faktycznie nie mięstosiłam kupy i najpewniej jak piszesz byłam ostrożna ale tu jest własnie problem, bo ja nie pamietam mycia rąk po tym incydencie ( choć najprawdopodobniej to zrobiłam) to jesli nie pamietam to jednocześnie nie mam kontroli... to mi się układa w calość... ale z opanowaniem myśli mam problem, wręcz czekam na objaw toksokarozy :(.

Co rano musze chodzić to kocurka podac leki i nakarmić i boję się iść sama, być w pustym domu sama... boję się, że jakiś niespodziewany objaw mnie napadanie.
Piszesz, że wolisz, żeby Ci sie cos stało szybko ti u teraz niż męczyc się z lękiem a ja właśnie nie chce tego, chcę żyć, boje się smierci.
Piszesz też, że jak będzie Ci się cos działo to zauważysz... a ja własnie się boję, ze nie, ze pomylę napad lękowy z faktycznym objawem tej choroby, bo są tez podobne. Nawet ktoś opisywał o tej chorobie, zena początku wysłali go do psychologa na terapię a sie okazało, ze nie musi chodzić po jakimś czasie... a czas działał na niekorzyść w walce z chorobą...

Ogólnie rozumiem o czym piszesz o przełamywaniu mimo lęków i myśli... na pewno masz rację... tylko czuję się na to za słaba :(
Co do badań,.... mimo wszystko planuje zrobić, choć przy wielkim wysiłku oddzywa się normalne myślenie, nie newricowe, w którym myślę ,,ale po co. nie jadłam tego" ale na krótko... staram się walczyć.

Dzięki za tego posta, takiego spojrzenia mi trzeba, będę go czytać i czytać... żeby jak najmniej dać się ,,złapać" :)

Adam mam pytanie? Dlaczego bajka powinna się ze strachem zmierzyć a ja powinnam odwórcić uwagę, skoro na nią racjonalne tłumaczenie tez nie działa... jest jakaś róznica w tym lęku, że dla niej lepiej tak a dla mnie inaczej?
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
Awatar użytkownika
Bajka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34

26 lipca 2012, o 01:23

Victor pisze:
Co do Bajka twojego problemu z dentystą to też srałem zawsze ze strachu przed nim, choć zastanawia mnie czy srasz o samego dentystę czy masz problem po prostu z siedzeniem na fotelu bez możliwości ucieczki nagłej, bo to jest pewna różnica, choć w i tym i tym wypadku musisz swoje odsiedzieć :)
Tak naprawdę to co z tego, zę ty teraz się boisz i prawie mdlejesz? To niczego nie zmienia.
Objawy nerwicy jak to objawy nerwicy, pomęczą, trochę osłabią, dadzą wrażenie jakiegoś tam umierania, omdlewania, telepki ale na tym się to wszystko i tak skończy, a to czy zdecydujesz się na dentystę czy nie nie zmienia faktu, że to tylko objawy strachu, które nic więcej nie moga oprócz straszenia.
Dlatego też po prostu idź do tego dentysty i przeczekaj te straszne objawy, bo o zęby trzeba dbać bo później będziesz chodziła do chirurga :D (tam dopiero strach daje wycisk) :P

Spróbujcie pozwalać sobie na ataki paniki i lek i przezywajcie je, to naprawdę w dłużej perspektywie pomaga, daje poczucie siły i przyzwyczajenia do objawów i ataków paniki. Ale do takich zabaw zainwestujcie w dobra terapeutkę od lęku i strachu, naprawdę warto.
A każdy lęk i każdy atak paniki da się znieść w każdej sytuacji i jak poznosisz to w kazdej sytuacji i nie będziesz go w myślach i wyobraźni rozdmuchiwać to straci on swoją moc i na drugi czy piąty czy dziesiąty raz nie będzie już taki straszny.
Victor dzięki, dużo mi to pomogło, to, że niczego to nie zmienia, że muszę i tak tam iść...poszłam, przeżyłam, godzinę przed miałam taką jazdę jakbym za chwilę musiała wejść, 20 minut przed wzięłam lek, czekałam, aż zadziała z nadzieją, że tym razem zadziała...przez ten czas rozmawiałam na gadu i oddychałam przeponą, ciut zadziałał ale nie tak jakbym sobie tego życzyła...próbowałam myśleć sobie o efekcie, że ząb będzie ok, że wyjdę z ulgą, satysfakcją itp, że za chwilę wrócę na słońce (było pięknie) i niczego już nie będę się bała...no a lek zadziałał tak na dobre już po wszystkim, dziura okazała się niewielka! i poszło szybko! zrozumiałam też, że wyolbrzymiam to co może się stać, że to nie musi się stać np te myśli, że pewnie wyrwie mi połowę szczęki, bo okaże się, że coś okropnego się dzieje...starałam się nie rozdmuchiwać a szukać pozytywnego scenariusza! trochę działa :)
Damianero spróbuj z tymi pozytywnymi scenariuszami, powodzenia!

-- 26 lipca 2012, o 01:27 --
qweasdzxc pisze:Ja już bym dawno łykał benzo-cukierki, ale jest jeden problem, aby mi je przypisać są potrzebne badania, a boje się igły przy pobieraniu krwi. :roll:
Jakie badania?
ODPOWIEDZ