Witam.
Mam dość objawów somatycznych. Jestem już nimi zmęczony. Czekam na godziny wieczorne, bo w tedy czuję się normalnie, jakbym wracał do żywych. Wieczór daje mi wytchnie. Kurcze, chcę normalności i spokoju.
Pozdrawiam.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Mam dość tych somatów.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 71
- Rejestracja: 7 października 2023, o 13:41
Nadchodzi wieczór, a ja czuję się wymienicie. Jakby nigdy nic, jakby lęk, napięcie, zamartwianie i somaty nigdy mnie nie męczyły. Kurcze, czuję inną energię w sobie. Czuję się jakoś tak normalniej.
Ta nerwica to istne szaleństwo. Jak na rolekosterze.
Ta nerwica to istne szaleństwo. Jak na rolekosterze.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 12 sierpnia 2023, o 14:42
Robisz wiele błędów mając takie podejście..taki sam efekt końcowy będzie miało trąbienie wszystkim na okrągło o swoich objawach jak i irytowanie się nimi tak samo celebracja tego że nie masz objawów..wiem że to trudne ale w ten sposób nadajesz im wielką wartość i one będą z Tobą jeszcze bardzo długo..to działa w ten sposób że opowiadasz o..objawach..irytują Cię..objawy..cieszysz się że nie masz..objawów..jaki jest wspólny mianownik tego wszystkiego?chyba nie muszę mówić..wyobraź sobie że na przestrzeni ostatnich pięciu lat miałem wszystkie somaty które masz plus wiele wiele innych..polecam Cypriana który ten temat najlepiej rozpracowal moim zdaniem..
- Sylwek94
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 241
- Rejestracja: 21 września 2018, o 19:15
Dokładnie, tak jak wyżej michel800 napisał.
Każdy z nas musiał wypracować odpowiednie podejście do objawów nerwicy, tych psychicznych i somatycznych. Jeśli masz dość objawów, co jest normalne - to miej ich dość, ale nie narzekaj już na nie. Pogódź się z tym, że one są, gdyż skupianiem się na nich i narzekaniem tylko sprawisz , że one będą nadal trwały, mogą dochodzić nowe i nie będzie Ci mijać.
Jeśli na nie narzekasz to znaczy, że one są dla Ciebie problemem. A co się dzieje w mózgu jeśli mamy jakiś problem ? Nasz mózg wtedy jest stale w stanie gotowości do walki z problemem, dokładasz sobie "stresu" i reakcje somatyczne będą częste - mając dość własnych reakcji obronnych mózgu, uruchomionych z powodu X, będziesz sprawiał, że mózg będzie uruchamiał kolejne reakcje właśnie w odpowiedzi na wcześniej uruchomione przez niego bo swoim baniem się tych reakcji Ty mu tak każesz.
Jeśli wpadasz w zachwyt bo "O już tego nie ma, jest wspaniale, hurra" to uwaga - "ERROR", to też jest błędem ,gdyż utwierdza mózg w przekonaniu, że to co Ci dolegało było dla Ciebie problemem i trzeba być czujnym bo nigdy nie wiadomo czy nie wróci (mózg woli dmuchać na zimne i zawsze dba najmocniej o nasze bezpieczeństwo) i nie zdziwiłbym się jak zaraz , po którymś takim zachwycie pojawi się lęk. Tu chodzi o takie stonowanie własnych reakcji - nie reaguję wielkim "O NIE!" gdy mam znowu somaty i nie reaguje wielkim "NO NARESZCIE!" gdy somatów nie ma.
Prawidłowa postawa w głowie podczas wychodzenia z nerwicy to:
Ok, mam nerwicę, która powoduje takie i takie objawy. Wiem, co muszę robić, aby mi przeszło i to robię, wiem też, że nie minie mi to od razu i będzie to ciężki okres czasu. Wiem, że mogę cofać się w tył, ulegać objawom nerwicy i odczuwać brak nadziei na poradzenie sobie z tym. Ale to wszystko w tym procesie jest normalne. Jeśli innym się udało, to ja też mogę. Jeśli Ci co z tego wyszli, mówią, że te działania przynoszą efekt i dzięki temu wyszli z nerwicy - oznacza , że to PRAWDA. Nie będę się poddawać i będę działać do skutku pomimo tych wszystkich trudności a efekt w końcu przyjdzie.
Każdy miał ciężko, Ty też masz - wiedza , odpowiednie działanie, uparcie i wytrwałość to narzędzia, które mogą dać Ci wolność, jeśli z nich mądrze skorzystasz. Kluczem jest niepoddawanie się, gdy po jakimś krótkim okresie naszego działania lub prób działania nasz stan się nie polepsza. To jest normalne, trzeba to zrozumieć i się pogodzić z tym. Kluczem jest zniesienie własnej niechęci do zaburzenia, chęci ucieczki od niego. Trzeba to potraktować jako naturalny stan zmęczonej psychiki. W tym procesie nabieranie umiejętności radzenia sobie z tym stanem - Akceptacja swojego stanu, Nie reaktywność na objawy psychiczne i somatyczne, Odkładanie nerwicy na bok - jest stopniowe, to nie przychodzi tak łatwo i tak od razu. Jak już trochę to wejdzie nam w krew, wtedy już zaczynamy bardziej tym rozbijać "kamień NERWICA". I ciągle się w tym szkolimy, nasze umiejętności się utrwalają i każde uderzenie w kamień jest silniejsze. Po pewnym czasie rozbijamy ten kamień.
Każdy z nas musiał wypracować odpowiednie podejście do objawów nerwicy, tych psychicznych i somatycznych. Jeśli masz dość objawów, co jest normalne - to miej ich dość, ale nie narzekaj już na nie. Pogódź się z tym, że one są, gdyż skupianiem się na nich i narzekaniem tylko sprawisz , że one będą nadal trwały, mogą dochodzić nowe i nie będzie Ci mijać.
Jeśli na nie narzekasz to znaczy, że one są dla Ciebie problemem. A co się dzieje w mózgu jeśli mamy jakiś problem ? Nasz mózg wtedy jest stale w stanie gotowości do walki z problemem, dokładasz sobie "stresu" i reakcje somatyczne będą częste - mając dość własnych reakcji obronnych mózgu, uruchomionych z powodu X, będziesz sprawiał, że mózg będzie uruchamiał kolejne reakcje właśnie w odpowiedzi na wcześniej uruchomione przez niego bo swoim baniem się tych reakcji Ty mu tak każesz.
Jeśli wpadasz w zachwyt bo "O już tego nie ma, jest wspaniale, hurra" to uwaga - "ERROR", to też jest błędem ,gdyż utwierdza mózg w przekonaniu, że to co Ci dolegało było dla Ciebie problemem i trzeba być czujnym bo nigdy nie wiadomo czy nie wróci (mózg woli dmuchać na zimne i zawsze dba najmocniej o nasze bezpieczeństwo) i nie zdziwiłbym się jak zaraz , po którymś takim zachwycie pojawi się lęk. Tu chodzi o takie stonowanie własnych reakcji - nie reaguję wielkim "O NIE!" gdy mam znowu somaty i nie reaguje wielkim "NO NARESZCIE!" gdy somatów nie ma.
Prawidłowa postawa w głowie podczas wychodzenia z nerwicy to:
Ok, mam nerwicę, która powoduje takie i takie objawy. Wiem, co muszę robić, aby mi przeszło i to robię, wiem też, że nie minie mi to od razu i będzie to ciężki okres czasu. Wiem, że mogę cofać się w tył, ulegać objawom nerwicy i odczuwać brak nadziei na poradzenie sobie z tym. Ale to wszystko w tym procesie jest normalne. Jeśli innym się udało, to ja też mogę. Jeśli Ci co z tego wyszli, mówią, że te działania przynoszą efekt i dzięki temu wyszli z nerwicy - oznacza , że to PRAWDA. Nie będę się poddawać i będę działać do skutku pomimo tych wszystkich trudności a efekt w końcu przyjdzie.
Każdy miał ciężko, Ty też masz - wiedza , odpowiednie działanie, uparcie i wytrwałość to narzędzia, które mogą dać Ci wolność, jeśli z nich mądrze skorzystasz. Kluczem jest niepoddawanie się, gdy po jakimś krótkim okresie naszego działania lub prób działania nasz stan się nie polepsza. To jest normalne, trzeba to zrozumieć i się pogodzić z tym. Kluczem jest zniesienie własnej niechęci do zaburzenia, chęci ucieczki od niego. Trzeba to potraktować jako naturalny stan zmęczonej psychiki. W tym procesie nabieranie umiejętności radzenia sobie z tym stanem - Akceptacja swojego stanu, Nie reaktywność na objawy psychiczne i somatyczne, Odkładanie nerwicy na bok - jest stopniowe, to nie przychodzi tak łatwo i tak od razu. Jak już trochę to wejdzie nam w krew, wtedy już zaczynamy bardziej tym rozbijać "kamień NERWICA". I ciągle się w tym szkolimy, nasze umiejętności się utrwalają i każde uderzenie w kamień jest silniejsze. Po pewnym czasie rozbijamy ten kamień.
Ostatnio zmieniony 15 października 2023, o 21:54 przez Sylwek94, łącznie zmieniany 1 raz.
"To co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi."