Hej, opowiadałem swoją historie już tylu osobom że nie mam siły znowu tego pisać więc zadam krótkie pytanie. Czy przejmowanie się przeszłością, konkretnie błędem który kiedyś popełniłem i nie odniósł on żadnych realnie negatywnych skutków w moim życiu, ale teoretycznie istnieje jakiś tam cień szansy, że kiedyś mógłby mi zaszkodzić może być z nerwicy? Psycholog/psychiatria/rodzina i znajomi tłuką mi do głowy od nie wiem kiedy, że nie mam się czym przejmować i, że to o czym mówie jest nierealistyczne lub prawie nierealistyczne a jednak ciągle mam wrażenie, że wisi to nade mną.
Jeżeli chodzi o objawy to nieustalnny lęk wolnopłynący, ciągłe napięcie, ścisk, z brzuchu i biegunki, do tego brak odczuwania radości z jakichkolwiek czynności (anhedonia?). Wieczorami czuje się lepiej trochę. Ostatnio poszedłem do psychiatry i powiedział, że to nerwica natręctw, kiedy powiedziałem mu, że wydaje mi się, iż mój problem jest ..bardziej realistyczny.. dla mnie niż powody, które widuje w internecie powiedział, że to normnalne że mi sie tak wydaje (coś na zasadzie każdemu się tak wydaje). Do tego wybrałem się do psycholog, u której byłem przed laty zanim zaczął się wspominany powyżej "temat dyżurny"(tak nazywa sytuację jaka powoduje u mnie lęk/ wydaje mi się że powoduje u mnie lęk inny terapeuta do którego uczęszczałem) i również powiedziała, że wygląda jej to na nerwicę natręctw.
Mi samemu natomiast niezmiernie ciężko uwierzyć, że to nerwica, czy "braki osobowościowe" z okresu rozwoju etc. Znaczy dostrzegam pewne rzeczy np. to, że zawsze się bardzo bałem, reagowałem lękowo na szkołę, miałem masę oporów przed rówieśnikami. Do tego moi rodzice się rozwiedli jak mialem 6 lat (kłótnie i ciągły stres), później w wieku 12 lat zmarł mój ojciec mimo ledwo co odnowionego kontaktu. W domu ciągle byłem nastawiany na wysokie wymagania przez matkę, której z jednej strony nigdy nie było przez pracę a z drugiej strony mającej wielkie wymagania względem mojej edukacji. Dochodziłą do tego moja babcia, która ciągle karzącym głosem krzyczała "ucz się". To chyba były początki utworzenia się osobowości lękowej. Aktualnie mam 25 lat, skończyłem studia prawnicze oraz zdałem egzamin na aplikację no i co z tego? Najśmieszniejsze jest to, że podczas nauki na egzamin (lipiec, sierpień, wrzesień) czułem się w końcu pierwszy raz dobrze od lat, napięcie spadło, miałem cel jakiś przed sobą. I nagle jakieś 2 tyg po tym egz pomyślałem sobie coś w stylu "jak to źle było kiedyś" no i bum, w tej właśnie sekundzie poczułem jak mój lęk idzie do góry, na dokładnie taki sam poziom jak wtedy, kiedy przeżywałem ten koszmar.
Aktualnie jestem w tym stanie od jakiegoś miesiąca. W tym czasie chyba po raz pierwszy zacząłem poznawać mechanizmy lękowe, czytam posty Viktora oraz Divina, słucham nagrań, robię terapię behawioralną od Ciasteczka, staram się notować i żyć dalej mimo tego jak się czuję. I muszę powiedzieć, że czuję się troche lepiej, ale przychodzą mi chyba takie momenty jak to piszę teraz, zwątpienia czy aby na pewno to jest to, czy może po prostu faktycznie moje błedy zyciowe muszą sie za mną ciągnąc, mimo że logicznie wiem że to gówno, że mało prawdopodobne, że nawet gdyby to mam masę innych możliwości, wsparcie, rodzinę, dziewczynę a jednak. Zza winkla wychodzi nagle paskudny stwór i przesłania wszystkie te racjonalne przesłanki, mówi mi A CO JEŚLI, NIE MASZ PRAWA BYĆ SPOKOJNY etc. Miałem póki co nie pisać tutaj tego typu tematu bo wiem, że żalenie się nie do końca wpasowuje się w proces odburzania, no ale... Do tego otworzyłem jakiś test na OCD ( http://www.ocdaction.org.uk/do-i-have-ocd) i chyba nie muszę mówić, że wynik wyszedł negatywny. A więc czy mam ja nerwice i moge zmienić to czy mam się nastawić, że już tak ma to na zawsze wyglądać?NP myśli o myciu rąk, o aids, o zrobieniu komuś krzywdy są dla mnie daleko idącą abstrakcją.. Skoro więc psychiatra nie umie mnie zdiagnozować to ja już nie wiem serio, chętnie bym walczył ale trudno walczyć jak się nawet nie ma pojęcia z czym. Pzdr.
Aa i jeśli chodzi o farmakoterapię to biorę depralin 10 mg + Spamilan 3 x 10 mg.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ok... mam dość
- oleander
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39
Hej Zaburzeniec,
imo masz nerwicę. Wszystko co napisałeś na to jasno wskazuje. Odnawiasz widzę jakiś dawny temat, bo złapał Cię dołek, wróciły wątpliwości - też tak miewam. Każde "a co jeśli" wychodzi od nerwicy, bądź spokojny. Cierpię na to zaburzenie już jakieś 10 lat i czytając co opisałeś nie mam wątpliwości, że to nerwol. Swoją drogą, jesteś w takim okresie życia, w którym szukanie pracy i takie trochę "nie wiem co dalej" tak daje w tyłek, że uruchamia się w nas ten mechanizm problemu zastępczego. Akurat jestem w tym samym wieku co Ty i w tej samej sytuacji. To jest czas idealny dla nerwicy
Tak jak byłeś zajęty nauką i wtedy czułeś się dobrze, tak samo dobrze będziesz się czuł gdy znajdziesz zajęcie. A wszystkie te okropne myśli, które są tak realistyczne (doskonale Cię rozumiem, nie myśl, że nie) nie są Twoje, pamiętaj. Tworzy je Twój aktualnie zaburzony umysł. Wiem, że czasem gdy jest wybitny dołek, to ciężko przyjąć, że to chorobowe i że będzie spoko, ale właśnie nerwica nie pozwala Ci w to uwierzyć. Już tyle razy miałam dość podobnie jak i Ty ale ziom, tak na serio nic się nie dzieje.
imo masz nerwicę. Wszystko co napisałeś na to jasno wskazuje. Odnawiasz widzę jakiś dawny temat, bo złapał Cię dołek, wróciły wątpliwości - też tak miewam. Każde "a co jeśli" wychodzi od nerwicy, bądź spokojny. Cierpię na to zaburzenie już jakieś 10 lat i czytając co opisałeś nie mam wątpliwości, że to nerwol. Swoją drogą, jesteś w takim okresie życia, w którym szukanie pracy i takie trochę "nie wiem co dalej" tak daje w tyłek, że uruchamia się w nas ten mechanizm problemu zastępczego. Akurat jestem w tym samym wieku co Ty i w tej samej sytuacji. To jest czas idealny dla nerwicy

Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 20 października 2016, o 18:09
No właśnie najgorsze jest to, że nie można tak zupełnie mhm "poddać się", temu przeświadczeniu, że to właśnie nerwica tylko cały czas te myśli, że ja jestem jakiś porąbany bo objawy nie do końca się pokrywają i nie do końca tak wygląda moja sytuacja jak to opisuje Viktor czy Divin ale i inni użytkownicy. Logicznie wiem, że każdy jest inny i każdy niesie zupełnie odmienny bagaż doświadczeń więc nerwica uderzy u każdego gdzie indziej bo każdy ma inny skarb. Tym niemniej czasami trudno przejść do porządku dziennego z tym, że to TYLKO nerwica.
- oleander
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39
Rozumiem co masz na myśli. Gdyby jednak to o czym piszesz było łatwe, nikt z nas by nerwicy już nie miał.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 20 października 2016, o 18:09
Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Czy słyszał ktoś tutaj może o TERAPII SCHEMATU? Psycholog, do którego chodzę uważa, że jest to metoda skuteczniejsza niż terapia poznawczo behawioralna i zastanawiam się czy to ma sens bo na forum generalnie można spotkać się głównie z pozytywnem wpływem tej ostatniej. Zresztą psychiatra, u którego byłem sam niewiele na temat terapii schematu wiedział i obiecał się na przyszły raz doedukować 
