
Z biegiem czasu przyzwyczaiłem się tak mocno do tego stanu, że zdarza mi się o tym zapomnieć, jakby to było normalne. Tak samo jak zapomniałem już o tym, jak odbiera świat osoba zdrowa i jak ja odbierałem go przed zapaleniem.
Jednak tym razem, wracając z wakacji gdzie kolejny raz nie mogłem cieszyć się chwilą z powodu derealizacji/depersonalizacji, oraz wizja tego, że mam się z tym męczyć do końca życia popchnęła mnie do rozpoczęcia walki.
Z racji, że temat związany jest z substancją psychoaktywną zaczynam ją w tym miejscu. Może są tu osoby (lub znają takie) które zmagały się z tak długą derealizacją/depersonalizacją i udało im się wyjść z tego stanu i znów cieszyć się życiem? Czy istnieją jakieś leki lub sposoby jak wrócić do życia sprzed zapalenia THC?
Dodam, że chyba wszystkie sposoby ogólnodostępne w internecie już testowałem, tzn. psychoterapia(wciąż uczęszczam), ćwiczenia fizyczne(cały czas), zdrowa dieta(80%), medytacja, techniki oddechowe, częsty kontakt z przyrodą, niemyślenie o tym etc. Poprawy brak.
Jedyne po czym odczuwam lekką poprawę to mieszanka alpry i propranololu, jednak uważam, że bardziej działa to na zahamowanie fobii społecznej(i dzięki temu lepsze samopoczucie) niż samą derealizację.
Została już chyba tylko wizyta u psychiatry i leki? Jeśli tak to jakie? Czy zna ktoś coś skutecznego w moim przypadku?
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi i życzę zdrowia oraz bezpiecznego korzystania

Niech ten post będzie również przestrogą dla innych, bądźcie świadomi, że coś co działa zajebiście na ziomka, może zadziałać tragicznie na Ciebie i Twoją psychikę.