Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kryzys po latach leczenia

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
misia123450
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 7 lipca 2025, o 10:46

7 lipca 2025, o 12:36

Witam!
Nie wiem czy ktoś jeszcze zagląda na to forum, ale mam nadzieję, że tak ponieważ bardzo liczę na jakiekolwiek odpowiedzi.
Przepraszam jeśli wybrałam złą kategorię posta, ale udzielam się tu po raz pierwszy.
W skrócie moja historia: mam 21 lat a z zaburzeniami lękowymi (konkretnie z agorafobią) zmagam się od 14 lat i od tylu lat też mniej więcej leczę się farmakologicznie (praktycznie po zdiagnozowaniu wdrożono u mnie leki). Najpierw był to seronil 10 mg (początkowo pół tabletki 5 mg) a z upływem czasu żeby podtrzymać efekty zwiększono dawkę do 20 mg. Potem zaczęłam brać fluoxetin (dalej 20 mg, po prostu seronilu nie było na stanie w aptece więc farmaceutka zaproponowała zamiennik z tą samą substancją czynną). Przez wiele lat było bardzo dobrze, lęki się wyciszyły (oczywiście zdarzały się jakieś sporadyczne, ale byłam w stanie sobie z nimi radzić) jednak 5 lat temu miałam mały kryzys więc zwiększono znowu dawkę do 40 mg i problem został zażegnany. Wszystko się układało aż do zeszłego miesiąca kiedy pojawił się u mnie niespodziewanie atak tachykardii który spowodował silny napad lękowy którego nie doświadczyłam już od 5 lat (najprawdopodobniej tachykardia była spowodowana zbliżającą się miesiączką, w tamtym czasie mój organizm był też osłabiony bo walczył z jakąś infekcją i możliwe, że znowu spadł mi poziom ferrytyny ponieważ już kiedyś miałam z tym problem, ale mimo, że staram się to sobie racjonalnie wytłumaczyć to i tak się denerwuję). Atak ten obudził dawno uśpione lęki i wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Budzę się rano i jak tylko otworzę oczy czuję paraliżujący lęk i niepokój, zazwyczaj utrzymuje się on do południa, potem stopniowo maleje aż wieczorem zanika całkowicie. Stan ten sprawia, że znowu boję się wychodzić w obawie, że spotka mnie silny atak paniki, że postradam zmysły i będzie gorzej niż kiedykolwiek. Myśl ta mnie przeraża ponieważ od października mam rozpocząć studia, chciałam znaleźć jakąś pracę ponieważ aktualnie pracuję tylko dorywczo i nie zarabiam zbyt wiele a chciałabym bardziej wspierać rodziców finansowo (muszę zaznaczyć, że rodzice ogólnie mnie wspierają i nie naciskają, ale nie chcę ich ciągle obarczać swoimi sprawami), chciałabym się usamodzielnić ponieważ wciąż mieszkam z rodzicami i mam poczucie, że w wieku 21 lat powinnam osiągnąć więcej, ale jak mogę to wszystko zrobić skoro znowu cofnęłam się wstecz i boję się wyjść? Zastanawiam się czy kogoś z was też spotkał taki kryzys po długoletnim leczeniu i zdołał sobie z nim poradzić, zażegnać go? Myślę też dlaczego tak się stało, czy po tylu latach lek przestał działać? Mój organizm wyrobił sobie jakąś tolerancję? Oczywiście zdaje sobie sprawę, że leki to nie wszystko i ważna jest też praca ze samym sobą, ale nie rozumiem tego aktualnego stanu. W tym tygodniu pójdę zrobić sobie badania by wykluczyć jakiekolwiek choroby (na 99% jestem przekonana, że to mimo wszystko jest na tle nerwowym ponieważ w zeszłym roku miałam badane serce i było ok) a za miesiąc mam wizytę u psychiatry. Piszę to ponieważ chciałam to z siebie wyrzucić, może ktoś ma podobne doświadczenia.
Mam nadzieję, że ktoś dotarł do końca i wybaczcie, że to wszystko jest tak chaotyczne.

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie i do usłyszenia!
ODPOWIEDZ