
2 dni było już dobrze , wszystko zaczęłam robić z własnych chęci po prostu żyć nie umierać.Rano już prawie normalnie spałam i byłaby to kwestia dni żeby to się wyciszyło i odeszło.
Ogólnie racjonalizuję myśli , nie czytam forum tylko wchodzę w swój watek wychodzenia z nerwicy i tutaj pojawił się problem.Już było pięknie gdy zaczęłam pisać z jedną osobą z forum która ma natręctwa homoseksualne i ta osoba napisała mi , że ją te myśli podniecały bo miała kompulsje sprawdzania tego ale ta osoba nie chce byc homo i sie tego boi...
Ja próbowałam wchodzić w swoje myśli żeby je rozwijać ale nie mogę bo po 1 nie chcę , po 2 jest to dla mnie straszne i obrzydliwe zeby takie rzeczy wyobrażac sobie z ojcem itd .
No ale popłynęłam za tym co osoba z forum napisała i zaczęłam się wkręcać , że co by było gdybym ja kontynuowała na siłę te myśli i podnieciła się Tatą w tych myślach.
Ogólnie Tata mnie nie podnieca tylko mi się podoba jako ojciec córce i tyle.No ale to zastanawianie się co by było gdybym na siłę te myśli kontynuowała i Tata by mnie w tych myslach podniecił jest dla mnie nie do przyjęcia , dostałam pzrez to mega lęku... nie jem nic całymi dniami , rano wybudzam się i non stop myśli...Gdy dostaję taką myśl to od razu mam niepokój ze ja tego nie chce ale jest to zasrane a co by było gdyby i tutaj mam mega lęk ze to prawda ze by mnie to podnieciło i ze siebie nie oszukam itd...No ostro ta suka ze mn,a teraz zagrała...Teraz boje sie ze nie wyjde z tego juz do końca życia bo jestem bardzo przyparta do muru....
Jest we mnie okrutne cierpienie dlatego proszę was o pomoc przezywam ostry stan teraz i to przez własną głupotę ....
Racjonalizuję to sobie w taki sposób , że jakbym się zatopiła w takie myśli to odczułabym podniecenie samą ideą seksu a nie tym, ze Tata to robi . Tata mogłby mi się spodobac w tych myslach z wyglądu czy coś ale tylko tyle i wiadomo ze nie podnieciło by mnie to , ze cos mi robi czy coś bo to jest straszne ...
Nie wiem kochani .POMOCY ! nie funkcjonuje normalnie.Tak strasznie mocno kocham swojego ojca ale nie zniosłabym gdyby taka myśl z Tatą mnie podnieciła.Owszem na mysli reaguje sztucznym podnieceniem ale wiem ,ze jest to niezgodne ze mną niedopuszczalne dla mnie i ja tego nie chce .Okey ja przyjmuje te mysli , one sa ale ja juz wiem co to jest no ale ztym jednym nie mogę sobie poradzić.Ponoć różne rzeczy mogą nas podniecać ale ja nie chcę tego podniecenia...Musialabym to zrobić na siłę ale boję się ze jakbym zrobiła to na siłę to i tak by mnie to moglo podniecic...Nie wiem co mam o tym myslec... Wydaje mi sie ze to ten etap który bedzie mnie męczył do śmierci i nie wyjde z tego.