Dzięki za miłe słowa, ale szczerzę to nie wiem czy nieumiejętność proszenia o pomoc i przyjmowania pomocy to wyczyn.Zumba pisze: ↑7 września 2022, o 14:32Katja pisze: ↑6 września 2022, o 13:02Tak, można powiedzieć, że przeszłam dwa załamania nerwowe. Pierwsze w okolicy 30-tki i drugie około 36 roku życia.Zumba pisze: ↑6 września 2022, o 05:43
Piszesz, że zaczęło się tak jak 10 lat wcześniej. Czyli miałaś w sumie dwa takie gorsze momenty? Ten 10 lat wcześniej w jaki sposób się wyciszył? Jeśli mogę zapytać ile masz? I ile czasu zajęło Ci dochodzenie do siebie?
Pięknie piszesz i jestem pod mega wrażeniem Twojej siły!
Ten pierwszy epizod wyciszył się ponieważ, trochę mnie uspokoiły rozmowy z pewnymi osobami, ale co najważniejsze, to nie wpadłam wtedy tak mocno w trybu zachowań utrzymujących lęk. I myślę, że to było kluczowe. Poza tym przy pierwszym epizodzie mój układ nerwowy był w lepszej kondycji, niż za drugim razem, no i za drugim razem, miałam bardzo niesprzyjające warunki.
Dzięki za miłe słowa![]()
Podniosłaś się chyba z najgorszego dna sama, dla mnie to wyczyn ogromny. Ja też byłam w takim stanie 8 lat temu i wtedy leki mnie uratowały. Odstawiłam je dopiero teraz na wiosnę i oczywiście po miesiącu wróciło wszystko ale teraz walczę bo mam wiedzę i nie chce już do leków wracać. Z niecierpliwością czekam na Twój kolejny wpis, jak wyglądało Twoje odburzanie dokładnie, ile trwało? Pozdrawiam !
Jako osoba która doświadczyła parenytyfikacji wiele lat nosiłam w sobie przekonanie, że nikt nie przyjdzie mi z pomocą, że muszę pilnować, kontrolować sama, co w stanach silnych lęków nasiliło się do tego stopnia, że już w ogóle nie potrafiłam zaufać, że ktokolwiek jest w stanie mi pomóc. Druga sprawa, to ja wszystko wiem najlepiej, więc jak ktokolwiek może mi pomóc.

Na swój plus zaliczam jednak to, że się uczę, dowiaduje i wprowadzam w życie, bo wierzę że się da. I tej wiary nieskromnie napisze, że można mi pozazdrościć.