

Zaczęło się 27 lutego od strasznej bzdury. Parę dni wcześniej przeczytałem artykuł o kolesiu w Warszawie, który dokonał dość makabrycznego czynu i sam zgłosił się na policję mówiąc, że został opętany. Okropieństwo, ale w swoim życiu przednerwicowym byłem bardzo odporny na makabryczne zagadnienia, uwielbiam historię, a jak wiemy usłana jest ona krwią. Specjalizuję się w kilku zagadnieniach, Starożytny Rzym, Napoleon, II WŚ, wojna w Jugosławii. No i oglądałem sobie polski film o Jugosławii właśnie i w jednej scenie gościu został zasztyletowany, a u mnie w głowie pojawiła się myśl "zrób tak ze swoją dziewczyną". Błysk, ułamek sekundy, który wywrócił mi wtedy życie. Od razu przypisałem sobie opętanie, poleciałem do księdza, codziennie stawiałem się w kościele przez parę dni. Non stop dręczyły mnie myśli o wyrządzeniu krzywdy swojej ukochanej, a ja byłem totalnie przerażony. Poszedłem błyskawicznie do psychologa, który w sumie początkowo mnie uspokoił i zaczęliśmy pracę nad tym, głównie jej zadanie opierało się na uspokajaniu mnie i miałem wyobrażać sobie stworka w głowie, który mówi mi te złe rzeczy, a ja go lekceważę. Czułem, że cały świat legł mi w gruzach, że stracę moją ukochaną, że ja jej wyrządzę krzywdę, ja, który przemoc wobec kobiet uznaje za największą możliwą hańbę dla faceta. Życie na sinusoidzie- raz lepiej, raz gorzej. Dół, góra, dół, góra, bez sensu. Szukałem wszystkiego co możliwe o OCD w necie. Znalazłem pierwszy komentarz, który ocalił mi zdrowie.
1) Pierwszy krok w odburzaniu- Mamy w mózgu podświadomość, nieświadomość i świadomość. Mózg wysyła sygnały lękowe po to, byśmy podejmowali się przeciwnej reakcji. Nieświadomość to ta sfera gdzie są nasze lęki, sytuacje, których chcemy uniknąć. Podświadomość to zbiór naszych wartości, przekonań. Świadomość to odbiorca myśli. Taki jak widz w kinie. Podświadomość wysyła te złe sygnały, żebyśmy podejmowali się reakcji i póki reagujemy, to mysli spełniają swój cel. Innymi słowy, stan lękowy to nic innego jak zbędny, zbyt wyostrzony system ostrzegania przed czymś, czego się obawiamy, ale to nie istnieje. Potrzebujemy strachu do tego, by mieć jakieś hamulce, jest on wpisany w instynkt przetrwania. Ale lęk to nie to samo, to ciągłe poczucie zagrożenia, które nie istnieje.
Po dwóch dniach od przeczytania tego komentarza ustały myśli o robieniu krzywdy, ale mózg nie wyszedł z OCD. Wiele zmian w mojej osobowości zaszło i stałem się podatny na myśli obsesyjne, nie spodziewałem się, że mogą one zmienić treść. Pojawiła się myśl, że kocham dziewczynę, w której kiedyś się zakochałem mocno, ale brutalnie dała mi kosza i myśli, że powinienem się jej prosić o związek i zostawić moją. Ciągły strach, miałem przez to zepsute święta wielkanocne, przechodziłem przez koszmar, który się ciągnął, ale miałem jednak w sobie tę siłę

Jak udało mi się wyjść z tego, no najważniejsze to było trafić tu na forum. Dziękuję złotym ludziom, którzy tutaj działają, adminom, Zordonowi, wszystkim, którzy odpowiadali na moje posty- szpagat, Subzero, Bruce Wayne, Różyczka, wszyscy


2) Moje zaburzenie dotyczyło związku, ukochanej osoby i potrzebowałem tu konkretnych elementów, by odbudować pewność swojego związku. Wyszedłem od słowa "CHCĘ". Uznałem, że nie istnieje żadna zachcianka obiektywna, tylko subiektywne. Chcę i koniec. Co więc chcę? Być z moją dziewczyną. Chcę naszego szczęścia, chcę miłości, chcę darzyć ją miłością, chcę spędzać z nią czas. I już. CHCĘ. Bardzo ważne, kluczowe słowo, które wielu osobom może pomóc. W stanie lękowym mamy wiele głupich myśli, wiele baaaardzo głupich myśli, bo automatycznie nasz mózg sięga po różne okropności, chce je nam ukazać i obrzydzić jeszcze bardziej w sytuacji gdy się lękamy. Ale to co chcemy w życiu stoi ponad tymi myślami.
3) MIŁOŚĆ- stworzyłem niemal całą książkę na temat czym jest miłość, jak się ona u nas przejawia. Powiem tak, na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Robiłem mnóstwo notatek, głównie po to, by mieć na papierze coś, co ja napisałem w pełni świadomie i to świadczy o moim rzeczywistym podejściu. Miłość może być uczuciem, procesem, wyborem, ale zdaje mi się, że najbliżej definicji miłości jest słowo praca. Bo miłość to tak naprawdę podejmowanie się dobrowolnie wysiłku dla drugiej osoby, chęć sprawienia jej szczęścia, bo uśmiech tej wyjątkowej osoby sprawia nam samym radość. To jest to cudowne uczucie. Ale nie tylko uczucie, to trzeba wiedzieć. Jednym z filarów miłości jest świadomość siebie i drugiej osoby. Świadomość, że taką osobę z jakichś powodów wybraliśmy, że ona nas uzupełnia, czyni nasze życie lepszym. Pozbywając się miłości, odrzucamy część samych siebie, zbiór naszych potrzeb, przekonań i w dodatku sprawiamy zawód drugiej osobie. W moim przypadku moja dziewczyna to cudowna osoba, istny anioł, który przy mnie czuwał, mimo, że całe OCD zaczęło się po ledwie trzech miesiącach związku. Teraz powoli dobijamy do sześciu. Mało? Mało, owszem mało. Ale to nie ma w miłości znaczenia. Mieliśmy mnóstwo sytuacji gdzie inne pary by się kłóciły, różniły. Wielu z Was pomyśli, co taki gnojek wie o miłości? Być może niewiele, ale wiem, że wycierpiałem ROCD i nie dałem się złamać, a moja kobieta była przy mnie mimo wielu, wielu wylanych łez. Miłość jest cholernie ważna, nigdy nie poznamy samych siebie tak dobrze, jak w sytuacji gdy tworzymy relację z drugą osobą. Ale ja zdaję sobie sprawę z tego, że miłość jest wiedzą i pracą. I taka miłość to coś dużo cenniejszego niż uczucie, samo uczucie, zakochanie. To działa na wielu płaszczyznach

https://www.youtube.com/watch?v=oZTczPu1AO0 tę przemowę polecam wielu osobom. Związki, które tworzą są taką mini drużyną. Drużyną, gdzie pójdziesz za drugą osobą wszędzie, bo wiesz, że ona dla Ciebie zrobi to samo. Gdyby ludzie w związkach mieli taką świadomość, ile cierpienia i ilu błędów udałoby się uniknąć

4) PEWNOŚĆ SIEBIE- kolejnym przełomowym wydarzeniem w odburzaniu było trafienie na komentarz na innym forum o tym, że tak naprawdę to te myśli biorą się bardziej ze słabości w nas samych, co oczywiście jest prawdą. W naszych związkach wszystko działa. Po prostu nerwica spowodowała, że się nieco pogubiliśmy w życiu przez nałożenie stresów, dość dużą presję. Uważam, że w każdych myślach nerwicowych- dot. związku, zabijania czy czegokolwiek innego najważniejsze jest zrozumienie, że my nie jesteśmy takimi ludźmi. No ale to już na pewno tłumaczą wszystkie nagrania, to co ja będę szczempić ryja jak mawia klasyk

5) PSYCHOLOG- moim zdaniem psycholog, psychiatra to taka osoba, która działa jak SMS pod numer 7329. Idziesz na wizytę, płacisz. Za tę sumkę psycholog mówi co ma powiedzieć tak jak się nauczył na studiach. U mnie psycholog była tragiczna. Po miesiącu walki z OCD, gdy powiedziałem jej o myślach o uczuciach, o tym, że nie kocham etc. uznała, że uczucia mi się wypaliły i teraz wszystko będzie mnie drażnić w mojej dziewczynie coraz bardziej. Będzie mnie wszystkim wkurzać i że to normalne. LOL. Moja psycholog pogorszyła tylko sytuację i zgarnęła sporą kaskę i tylko zapraszała na kolejne spotkania. Jeśli jesteście już na forum, to uważam, że nagrania i pomoc DARMOWA ze strony użytkowników jest dużo cenniejsza

6) GOTOWOŚĆ NA ZMIANY- Wyjście z nerwicy to życie z bagażem nowych doświadczeń. To niesamowicie ciekawe przeżycie gdy już patrzy się na nie zakończone. Kim byłem przed nerwicą? W dużej mierze rozpieszczonym gnojkiem


Co polecam?
1) https://www.youtube.com/watch?v=fU8qEw_BWJU
2) Określić swoje cele
3) Zbudować poczucie własnej wartości, pokochać siebie takim jakim się jest
4) Posłuchać romantycznej muzyki ze swoją połówką



5) ¡ LA VIDA ES BELLA!