
Aby poradzić sobie z trudnymi ludźmi, należy przede wszystkim zdać sobie sprawę, że są oni integralną częścią życia.
Gdy to rozumiemy, zrozumiemy także, iż napotykanie problematycznych ludzi nie jest niczym wyjątkowym. Nie ma znaczenia, czym się zajmujesz, dokąd zmierzasz i jak się zachowujesz, zawsze na nich wpadniesz . Tak naprawdę , możemy spojrzeć na trudnych ludzi jak na życiowe dobrodziejstwo. Oni uczą nas cierpliwości, współczucia, w gruncie rzeczy prowadzą nas ku ogromnej mądrości. Naprawdę, od miłych ludzi nie nauczycie się aż tak wiele. Przyjemnie z nimi spędzicie czas, ale to przy trudnych ludziach dostaniecie porządną nauczkę.


Ktoś kiedyś powiedział: „Jeśli spotkasz trudną osobę, pamiętaj, ty musisz znosić jej towarzystwo tylko przez kilka minut, co najwyżej przez kilka godzin”. Nawet jeśli jesteście blisko związani, przebywacie z nimi tylko przez krótki okres, oni natomiast muszą żyć sami ze sobą przez cały dzień. Jeśli pomyślicie, jak irytujący dla was są ci ludzie, tak samo irytujący są dla siebie samych. Biedni ludzie, muszą żyć z takim umysłem przez 24 godziny na dobę. To cudowna refleksja, kiedy widzicie takich ludzi i wiecie, że jeśli są tak nieznośni dla was, są również nie do zniesienia dla siebie samych.

Opowiem Wam hisoryjkę o potworze .

Kiedy potwór przyszedł do pałacu, cesarza akurat nie było. Ponieważ go nie było, pojawił się wielki, brzydki, straszny potwór, który przywędrował wprost do pałacu. Był tak straszny, przerażający i brzydki, że wszyscy zamarli na widok tak obrzydliwie oślizłego stworzenia, umożliwiając mu tym samym przemarsz przez pałac i usadowienie się na cesarskim tronie. Jak tylko demon zasiadł na tronie, strażnicy i ministrowie wrócili do zmysłów i krzyknęli: „Wynoś się stąd! Co ty sobie myślisz! To miejsce dla cesarza, nie dla ciebie. Wynoś się albo…”. Po tych nieuprzejmych okrzykach demon urósł o cal, stał się brzydszy, bardziej cuchnący i więcej przeklinał. To jeszcze bardziej rozeźliło żołnierzy i ministrów. Wyciągnęli szable, pałki i zacisnęli pięści. Ale przy każdym złym słowie, po każdej negatywnej reakcji, nawet po nieuprzejmej myśli, potwór rósł w siłę, stawał się brzydszy, straszniejszy, bardziej cuchnący, a jego słownictwo jeszcze bardziej się pogorszyło. Toczyło się to przez jakiś czas, zanim cesarz wrócił do pałacu. Do tego czasu demon był tak ogromny, że zajmował pół sali tronowej. A jaki był przy tym brzydki i przerażający! Pojawienie się tak uciążliwego stwora w pałacu było więc problemem.
Ale kiedy wrócił cesarz… Właśnie, cesarz został cesarzem dlatego, że kiedyś miał zaburzenie lękowe !
I to go nauczyło jak postępować z potworami . Ale wracając do opowieści. Cesarz rzekł: „Witaj, potworze! Oh, jakże ci dziękuję, że mnie odwiedziłeś! Dlaczego tak długo zwlekałeś z wizytą?”. Po tych kilku miłych słowach potwór jakby zmalał o cal, stał się mniej brzydki, mniej cuchnący, mniej obelżywy. I wszyscy w pałacu zdali sobie sprawę ze swojego błędu. Zamiast krzyczeć: „Wynocha! Co tutaj robisz, to nie twoje miejsce!”, zaczęli mówić: „Witaj”. Jeden z nich powiedział: „Napijesz się czegoś? Mamy sok pomarańczowy, świeżo wyciśnięty. Może coś przekąsisz? Mamy babeczki, kanapki, pizzę – oczywiście potwornie dużych rozmiarów, takich jak ty”. Ktoś wymasował potworowi stopy. Wyobraźcie sobie potwora z tak wielkimi stopami, że nad jedną stopą pracowało dziesięciu chłopa.




Może więc trudni ludzie, których spotykacie na swojej drodze, są właśnie takimi demonami karmiącymi się gniewem? Karmicie ich gniewem, kiedy mówicie: „Wynocha, nic tu po was!” – co tylko pogarsza sytuację. Zamiast tego możecie powiedzieć: „Witaj, dziękuję, że przyszedłeś mnie dręczyć”.


Zawsze to ci inni są trudni. Ciekawe, kim ci inni są? To MY.


