
Ten temat chyba zbytnio olałem i teraz daje mi się we znaki. Zacznę od początku.
A więc miałem na początku jesieni nie zbyt ciekawą sytuacje. Śpieszyłem się na mecz, no i jadłem posiłek w dość szybkim tempie, po prostu zjeść by zjeść.
Po posiłku czułem, że jednak coś mi zostało niżej w gardle, nawet bardzo niżej. Myślałem, że wystarczy popić bądź czymś zagryść np. przylepką od chleba. Nic nie pomagało. Od razu pierwsza myśl "wpadło do tej nieodpowieniej dziurki", i wtedy ruszyła machina nakręcania się. Na siłę próbowałem to odkrztusić, ale te odczucie czegoś ciągle tam było. Miałem chyba te nie miłe odczucie z tydzień bądź więcej.
Z tego co pamiętam to tego feralnego dnia nie miałem innych objawów takich jak napad ostrego kaszlu, dzuszności czy jakieś inne symptomy. Po prostu czułem coś w gardle, i obawiałem się tego, że mi to się dostanie do płuc, oskrzeli.
Następnego dnia oprócz tego wrażenia, że coś mi siedzi w gardle zaczął mi towarzyszyć ból w klatce piersiowej, któru trwa do chwili obecnej. Bolało mnie cały miesiąc i dopiero wtedy wybrałem się do lekarza. Chociaż z tego co pamiętam to gdy ćwiczyłem (oczywiście niestety ból był) w tamtym okresie to ból pojawił się mocniejszy. Wybrałem się do specjalisty.
Stwierdził, że raczej nie ma tam ciała obcego, zrobił odsłuch (taki dłuższy) i takie badanie, nie wiem jak się profesjonalnie nazywa, założył mi coś na palce i też powiedział, że jest okey. Ale kazał zrobić na wszelki wypadek prześwietlenie rtg klatki z opisem i zgłosić się do poradni.
Temat olałem i to bardzo, bo do tej pory nie zrobiłem prześwietlenia. A ból był ciągle, raz mocniejszy raz słabszy, zazwyczaj w jednym miejscu. Dopiero ostatnio zauważyłem, że ból się rozprzestrzenił.
W chwili obecnej boli mnie praktycznie cała klatka, ból promieniuje aż na plecy.
Dziś kompletnie nie mogę skupić się na czymś innym.
Czyli ból jest mniej więcej od października do chwili obecnej. Często po prostu olewałem temat, nie myślałem o tym, ale na pewno z tyłu głowy gdzieś to mnie nakręcało.
Na prześwietlenie będę musiał odczekać do poniedziałku, i na wynik jeszcze z tydzień.
Zbyt długo zwlekam z tym. Jeśli jest tam ciało obce (oby nie) to przez te 6-7 miesięcy coś mogło się tam rozwinąć, i to mnie martwi i wpędza w obawy.
Z tego co wiem to nie mam typowych objawów obecności ciała obcego w płucach bądź oskrzelach. Jedyne co to towarzyszy mi ból, i dziś pieczenie.
Różne myśli mi przychodzą do głowy, a co jeśli itp.
Najbardziej obawiam się w razie potrzeby tego badania na B, zapomniałem nazwy, to jest wizerunkowanie drzewa oskrzelowego czy coś.
Najbardziej wkurzam się na siebie, że mogłem od razu działać a nie tyle czasu to olewać, omijać.
Pod koniec grudniia byłem nawet po skierowanie u rodzinnego, tylko do tej pory go nie zrealizowałem.
Nie potrzebnie olałem ten ból, mogłem zrobić badanie nawet w grudniu, czy na początku stycznia. A teraz mija masa czasu od tego kiedy to się zaczęło.
Dopiero dzisiaj do mnie mocniej dotarło, że olałem temat zamiast się tym zająć i wyeliminować przyczynę.
I tak dziś chodzę zamyślony, non stop o tym myślę, czy coś złego mi się tam nie zrobiło.
Jak myślicie, czy jest jakaś szansa, że siedzi w moich płucach bądź oksrzelach jakieś ciało obce ?
A jeśli nie to od czego może mnie tak boleć ?
I czemu ten ból się rozszedł i obecnie mnie boli większy obszar klatki ...
Wiem nie jesteście lekarzami, ale przynajmniej mnie możecie mnie nakierować.