Witam, jestem nowy, mój pierwszy post chociaż czytam was od jakiegoś już czasu.
Mam problem nie wiem już sam czy ze sobą czy z głową czy emocjami.. ale już jestem tym wykończony.
Moja historia zaczyna się od tego że poznałem piękna dziewczynę kobiete życia.. akcja potoczyła się szybko, wyjechaliśmy w góry po paru dniach po powrocie już mieszkałem u niej, nie powiem ale decyzja byla spontaniczna. Mieszkalismy dwa lata razem po tym czasie zareczylismy się naprawdę wszystko było pięknie.! Po nie długim czasie jak Filip z konopi żona brata wyskoczyła że chce rozwodu. Mam dwoje braci siostrę nie ukrywam że wszyscy sa zżyci bardzo ze sobą a każdy po 30sce tylko ja 29. Ten rozwód załamał wszystkich totalnie z dnia na dzień z dupy poprostu. Dodam że mają mała nataszke 3latka

moja mama dostała chyba załamania nerwowego płakała chyba jeszcze z pół roku po akcji. To była druga taka tragedia w naszej rodzinie od śmierci ojca na raka miałem 7lat mama płacząc sama mówiła że tak się czuła ostatnio 20lat gdy tata odchodził.. ogólnie w domu w rodzinie wszystko ok kasy nie było ale każdy się poukładal i dogadywal żadnych nerwów poważnych no wiadomo przy wsolnym sprzątaniu rodzenstwo zawsze sie kloci

I teraz tak od tego rozwodu tak mi się wydaje że od tego zacząłem wymyślać jakieś dziwne historie kłótnie z narzyczona mieszkaliśmy u niej zacząłem wymyślać że jak się rozejdziemy to ja zostanę bez niczego naprawdę iracjonalne akcje.. później zaczęło wszystko mnie irytować i przeszkadzać no właśnie aż do momentu... z dnia na dzień spakowałem rzeczy i dosłownie uciekłem

zrobiłem następną tragedie moja Magda się załamała jej rodzice tak samo.. ja swojego zachowania nie potrafiłem wytłumaczyć jak jestem spokojny wrażliwy nikomu krzywdy nie zrobiłem nawet hamsko dogadać nie potrafię :/ A tu proszę jeszcze narzyczonej na koniec powiedziałem że jej nie kocham no tragedia. Akcja była rok temu, od roku mieszkam u mamy. Aha dodam że ciągle zazucalem Magdzie że nie chce sie wyprowadzić z domu że całe życie chce spędzić z 4odzicami, a nie ukrywam bardzo dobrze zarabiam... Aha jeszcze co do kasy wpadłem w długi zostawilem dużą wypłatę która cała musiałem oddawać i tak przez rok czasu nie miałem grosze mimo dobrej pracy.. przyszedł moment że wszystko zaczęło mnie przerasta tu narzyczona tu przeprowadzka do niej na wieś z miasta tu kupę długów tu planowanie wesela tu rozwód brata... poprostu uciekłem od tego wszystkiego jak tchórz. Magda mimo iż minął rok nie zerwała zaręczyny chodź twierdzi że nie jesteśmy razem chociaż mam z nia cały czas kontakt jeżdżę do niej spotykamy się ale jest tak byle jak. I co zemną... rozwiązania swoich problemów zacząłem szukać w Internecie wiem że głupie ale co... naczytalem się o nerwicach o depresjach wszystko co czytałem i czytam dalej w sumie odrazu przypisuje do siebie. Nie mam żadnych leków wychodzę z domu dalej pracuje funkcjonuje normalnie chyba.. apetyt mam siły mam.. ale czuje straszne napiecie w glowie myślę i myślę i myślę o narzyczonej czy dobrze czy źle zrobiłem zacząłem błędów się doszukiwać na nią do tego doszedł ten ból głowy konkretnie na czola tak jakby bol zatok ale to nie jest to bo bralem leki na zatoki... to nie jest taki bol glowy że boli tylko takie napiecie aż mi czasem oczy przymyka i te mysli... :/ tyle czasu już to trwa że zwariuje... jeździłem do narzyczonej ale tyle razy czułem lek u niej po godzinie musiałem wracać do domu szybko. Takie mieszane uczucia mam bardzo mi jest ważna nie potrafię z niej zrezygnować A z drugiej tak jakbym się bał tego związku i od tego jest to wszystko błędne koło nie wiem co jest zemną tło tak pięknie miałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie nie doszła żonę

czuje że tobie z niej wariata sami już to mówi. Jeżdżę do niej oglądamy tv jeździmy na zakupy wszystko ok a potem znowu uciekam i nic się nie odzywam ... Już mam tego dosyć tak jak ona.