Victor pisze:Moje objawy derealizacji oraz depersonalizacji jakie miałem, prawie wszystkie trwające 24 na dobę, wymieniam je bo często jestem pytany o dokładne objawy jakie miałem.
- ciągłe inne widzenie świata, w kolorach jak z filmu "Szeregowiec Rayan" bądź znowu jakoś zbyt wyraźnie i ostro, widziałem jakoś dziwnie głębie obrazu. Trudno to opisać.
- ciągłe poczucie że świat jest inny, widziałem wszystko jak na jakimś planie w teatrze, wszystko było jakby sztucznie ustawione, bloki, domki były jak zabawki, jakby z plastyku.
- kiedy świeciło słońce wszystko wokół wydawało się bajeczne, jakby namalowane, zupełnie jakby mój mózg inaczej przetwarzał bodźce
- kiedy trochę dłużej przebywałem w sztucznym świetle jasnym, dostawałem wzmocnienia derealizacji, wtedy czułem sie tak, ze nawet trudno to opisac, byłem maksymalnie odrealniony.
- jak niebo miało jakieś "inne" kolory miałem poczucie, że wszystko wokół to obraz, sztuczny obraz a ja w nim tkwie, czułem bardzo czesto, ze wszystko wokoło jest namalowane
- ciągłe poczucie że nie znam danego miejsca (choć znałem logicznie), ciągłe poczucie obcego mieszkania, pokoju, miejsca zamieszkania
- ciągłe uczucie, ze ludzie na których patrzę są obcy zupełnie, czułem wrecz, ze to sa chyba jakieś manekiny, nie czułem związku emocjonalnego że to są żywi ludzie
- patrząc na innych czułem że to jakieś stwory z innej planety
- nawet jak szedłem do sklepu i były prawdziwe manekiny to odczuwałem przy nich dziwne uczucie, bo tak tez postrzegałem żywych ludzi
- przez cały czas rodzina moja, znajomi, wszyscy, których znałem stali się dla mnie takimi samymi manekinami jak inni, nie czułem do nich żadnych uczuć ani emocji, jakby między nami nie było żadnych związków ani relacji
- często patrzyłem na jakieś przedmioty logicznie widząc czym sa ale maiłem poczucie, że widze je pierwszy raz i muszę od nowa uczyć się do czego służą
- często miałem uczucie, że wszystko jest jak ze snu, czułem, że być może śnię albo, ze świat jest wytworem mojej wyobraźni
- nie czułem pór roku, czy zima, czy wiosna czułem totalną obojętność
- nie miało dla mnie znaczenia jaki jest czas, bo go nie odczuwałem, jakoś do mnie nie docierało, ze jest 12 w południe, czas stał się też obcy
- cały czas dni tygodnia zlewały się w jedno, piątek czy niedziela były dla mnie jakby tym samym
- przez cały czas nie odczuwałem rzeczywistości, przed dd można było poczuć, że jest np. wiosna, że jest ciepło, ze ptaki śpiewają itp. Podczas dd, nie można było tego poczuć w pełni, wiedziałem o tym ale nie czułem niczego
- ciągle miałem problemy z odczuwaniem temperatury powietrza, czułem, ze jest ciepło czy zimno ale odczuwanie konkretnej temperatury było jakby zablokowane, dopiero jak było gorąco czy bardzo zimno jakoś to czułem specyficznie
- ciągle miałem problemy ze wzrokiem, widziałem mniej wyraźnie albo znowu miałem jakieś kropki migające, muszki latające, miałem tak zwane powidoki
- często szumiało mi w głowie
- nie odczuwałem przyjemności z niczego, wszelkie zainteresowania i jakby wszystko co miałem w głowie do tej pory, wiedzia jakas jakby wyparowało, czułem się pusty w głowie
- przez cały czas nie odczuwałem żadnych emocji ani do innych ani ogólnie, wszystko było mi jakby obojętne, nic mnie nie poruszało, nawet obecnośc przy czyjejś śmierci jakby do mnie nie dolatywała
- przez cały czas czułem się jak zombiak, bez emocji, pusty w środku, wyprany z normalnych myśli, zainteresowań, wiedzy, odczuwania sensu życia i jakiś pragnien czy marzeń
- przez cały czas czułem utrate swojego człowieczeństwa, czułem jakby moja dusza i ja sam, moje ego znikneło, zatraciło się, jakbym stracił samego siebie
- przez cały czas czułem wielkie odcięcie co do samej swojej osoby, czułem, ze nie wiem kim jestem, na moje pytania kim jestem? Nie znajdywałem odpowiedzi i czułem lęk
- miałem cały czas zniczulone ciało, czułem nie tylko obcośc do rak i nóg ale całego ciała, jak na nie patrzyłem nie czułem, ze należy do mnie, ciało przy dotyku było jak gumowe, odczuwanie dotyku własnej skóry czułem zupełnie inaczej, jakbym dotykał czegoś obcego czyms obcym (reką swoją)
- bardzo czesto drapałem sie nożyczkami mocno aby poczuć ciało, patrząc np na swoją rekę czułem, ze patrze na reke jakąs dziwną, czyjąś, równie dobrze mógłbym patrzeć na reke sasiada albo manekina
- przegladając sie w lustrze widziałem obcą postać, nie czułem, ze to ja, ze to moje odbicie to ja, jakbym patrzył na kogoś zupełnie obcego. Nawet jak mówiłem to ty wiktor, nic nie czułem z tego, ze to ja.
- przez cały czas czułem, ze moja osobowośc rozpadła się, że ją zgubiłem, straciłem, ze nie wiem kim ani czym jestem.
- cały czas czułem, ze mój mózg odczepił się od świadomości, nawet moje myśli wydawały mi się obce, jakby były gdzieś poza mną
- bardzo często czułem, ze jestem tylko swoimi oczami, że nie ma nic poza tym, bo ciało obce, mózg i myśli obce, została mi jakby tylko świadomość, która nie czuła nic ale mogła coś tam myśleć.
- ciągle czułem sie pusty w środku, miałem pustke w głowie, zawsze kiedy zamykałem oczy czułem wielką czarną otchłań, bo tylko oczy i wzrok dawały mi poczucie, ze coś istnieje, bo tak to nie czułem siebie ani niczego wokoło
- czułem przez cały czas obcosc nie tylko do ciała, siebie, ludzi świata ale nawet do swojego cienia, jak szedłem wieczorem ulicą i patrzyłem na cień był dla mnie cieniem obcej osoby
- przez cały czas miałem obcośc głosu, jakby to nie był mój głos, albo inaczej brzmiał jak mówi powiedonko "zza grobu" czyli obco, dziwnie, złowrogo. Bałem się mówić zeby tego nie czuć.
- przez cały czas miałem poczucie obcości ruchów, jak coś robiłem miałem tak, ze czułem, iż ktoś inny to robi, ktoś inny wykonuje te ruchy, czułem sie jak robot, jakby to wszystko było automatyczne, bez emocji.
- nic mi nie mówiły moje dane, imię i nazwisko, wiedziałem, ze moje ale trudno nawet z tym było mi się utożsamić
- bardzo czesto miałem tez tak ze pisałem coś na forach a potem jak to czytałem wydawało mi sie ze nie ja to pisałem
- moje zdjęcia i ja sam na nich byłem dla siebie obcy, nie czułem siebie nawet na zdjęciach
- miałem poczucie, ze po prostu zgubiłem własną tożsamość, jakbym stał się duchem, nikim, człowiekiem bez uczuc, emocji i siebie samego
- często wydawało mi się, ze wszystko co widze to tylko moje wymysły
- czułem często, że przedmioty falują i tak zresztą to widziałem albo "oddychają"
- często kolory widziałem czasem zbyt intensywnie a czasem zbyt słabo
- przez cały czas miałem poczucie, ze straciłem swoją inteligencję, jakby mózg wyparował, miałem totalne problemy z koncentracją, nie mogłem sie skupić na tym co słyszę i czytam, bardzo często czytać coś musiałem po kilka razy to samo albo pytać się co kto pytał choć pytanie padało chwilę przed. Bo po prostu nie rozumiałem albo od razu zapominałem
- przez cały czas miałem problemy z pamięcią, pamięć mi jakby całkiem się wypalała, nie czułem mijających dni, nie mogłem sobie przypomnieć wiele wydarzeń z przeszłości, jakby ta przeszłość nie istniała a jak istniała to była jakaś taka bardzo płytka
- przez cały czas zapominałem co mówiłem chwile temu albo co robiłem rano tego dnia, nie mówiąc nawet o dniach poprzednich
- czułem że straciłem swoją cała wiedzę i wszystkiego jakby uczę sie od nowa
- bardzo rzadko miałem zaburzenia smaku
- miałem mnóstwo myśli o sensie życia czyli myśli egzystencjalnych, prawie cały czas. Mysli te dotyczyły sensu dosłownie wszystkiego.
- nie mogłem spokojnie ogladac programów naukowych o kosmosie, historii świata bo czułem niepokoj a mysli nasilały się
-ciągle miałem mysli podważające moją rzeczywistosc oraz to co robie, czyli np szedłem do pracy i mysl, po co tam idziesz, jaki jest sens tego, kto w ogóle tam idzie, ty? A ty to kto? Nie wiem kim jestem...i tak wkoło na różne tematy. Choćby brałem kanapke z talerza to już miałem takie mysli, po co i kto to bierze i dlaczego.
- prawie ciągle czułem że nie ogarniam co się dzieje wokoło, jakby mózg pracował na duzo wolniejszych obrotach, nie mógł przetworzyć duzo bodźców, jak był za duży hałas, coś za dużo naraz wydarzeń czy chocby bodźców wzrokowych to odpływałem, czułem że nie wiem co się dzieje, ze trace kontakt całkiem
- przez cały czas miałem pewnosc ze to schizofrenia albo psychoza, bo nie miescilo mi sie w glowie ze tak sie mozna czuc od dd
- przez cały czas pewność, ze nikt nie rozumie tych stanów, nawet ci co opisywali takie objawy, ciągłe przeczucie, że lekarze źle to zdiagnozowali
- ciągłe poczucie bezsilności wobec tego wszystkiego
- trudności z wyobrażaniem sobie różnych rzeczy jak np dojazdy przez miasto do jakiegoś miejsca
.
Witam czy mogłabym się z Tobą w jakikolwiek sposób skontaktować? Może przez skype lub telefon, ja zadzwonię. Od 2 tygodni mam tak straszne objawy, które tutaj wymieniacie na forum i nie daje sobie z nimi już rady. Mam ochotę skończyć ze sobą. A może ktokolwiek chciałby ze mną porozmawiać, błagam o jakąkolwiek pomoc. Czuję że tracę siebie i się rozpadam. Nie stać mnie na prywatną wizytę bo zostałam oszukana i straciłam swoje obecnie pieniądze i od tego to mi się też wszystko zaczęło. Wizyty na kasę chorych dopiero w przyszłym roku zapisy do psychiatry czy psychologa. Nie wytrzymam tak długo z tym. Błagam poradźcie coś bo mam te objawy które są tu opisywane.