Otóż jakieś 4 miesiące temu z powodu stresu jaki nagromadził mi się w życiu i z powodu uszkodzenia ucha wewnętrznego u laryngologa miałam pierwszy napad lękowy. Tak się tego wystraszyłam, że przez 2 tygodnie czułam się jak struta. Gdy po tym czasie postawiłam się na nogi i uwierzyłam że to nie wróci to jednak tego dokładnie dnia ten napad lękowy wrócił. Podczas niego mój chłopak (byliśmy w kinie) powiedział mi, że idąc do domu wpadłabym pod samochód (potem przyznał że to nieprawda, tylko po prostu jest nadopiekuńczy). Od tego momentu wystraszyłam się, że coś mogłabym sobie zrobić albo jemu albo komuś w rodzinie. To wszystko wiązało się z kolejnym atakiem paniki. I tak pojawiły mi się NATRĘTNE MYŚLI o krzywdzie innej osoby, widziałam jak robię im coś złego, to było straszne, albo widziałam siebie w myślach jak robię sobie coś złego. Tak bardzo bardzo bałam się tych natrętnych myśli, że ciągle zadręczałam siebie, że jak to możliwe że ja taka dobra dziewczyna która nawet muchy by nie skrzywdziła ma takie myśli? Byłam w takim kulminacyjnym stresie, że pojawiły mi się ABSURDALNE myśli tj. jadłam sobie coś i przychodził mi taki impuls: A gdybym sobie pomyślała że to jest zrobione z ...(tu coś strasznego). A potem panika, bo jak ja mogłam sobie coś takiego pomyśleć, ciągle się tym zadręczałam, bałam się że zwariuję. Gdy wytłumaczyłam sobie to za pierwszym razem racjonalnie i poczułam odprężenie, to wrócił kolejny napad i tak minęły już 4 miesiące podczas których żyję w ciągłym stresie.
Chodziłam do psychologa, który stwierdził że cierpię na lęk antycypacyjny i mimo iż zastosował ze mną metodę burzenia schematu lękowego to jednak natrętne myśli zignorował, a uważam że są moim największym problemem. Ciągle bałam się, że się będę bała czegoś absurdalnego (bo przecież chcę być normalna) i ten lęk przed lękiem ostatecznie powodował lęk. Tak samo przez te natrętne myśli, do tego się o nich naczytałam, bałam się że pomyślę sobie coś absurdalnego i tak w kółko. To powodowało że rzeczywiście się bałam czegoś pomyśleć (nawet takiej rzeczy, że boję się pomyśleć że coś wygląda inaczej nawet jeśli doskonale zdaję sobie sprawę że wygląda tak i tak, bo to będzie oznaczało że coś ze mną jest nie tak). Raz miałam taki napad paniki że patrzyłam na przedmioty wokół i myślałam tylko: boję się pomyśleć coś dziwnego o tym i o tym, co tylko potęgowało lęk. Bardzo bałam się przez to długo choroby psychicznej (chociaż wiem że to niemożliwe, bo chory nie zdaję sobie sprawy z tego że jest chory). Jednakże wczoraj gdy się odprężyłam to miałam taki impuls żeby wyobrazić sobie że zaraz zaatakuje mnie ninja (tak wiem, absurdalne) i tak od tego momentu ciągle jestem spięta, ale nie dlatego że się tego boję rzecywiście, tylko że się boję tego że sobie to wyobrażam, skupiam się na tym, wstydzę się tego. Przecież wiem, że nigdy w to nie uwierzę, ale jednak jestem przerażona treścią moich natrętnych myśli, dlatego nie potrafię odpuścić, nie potrafię tego zaakceptować, no bo przecież jak ja, perfekcjonistka, która uczyła się zawsze bardzo dobrze i zawsze miała pozytywne myślenie może mieć takie myśli.?
Proszę powiedzcie mi, czy to normalne? Myśli o takiej treści? Zawsze czytam o myślach "brudnych" A takie absurdalne? Też ktoś tak miał? Proszę o odpowiedź, ponieważ przez to codziennie płaczę i pytam się Boga dlaczego mnie ukarał w taki sposób

