Witam nazywam się Asia. Do tej pory zylam w miarę bormalnie, skonczylam w zeszlym roku szkole, napisalam mature, mam chlopaka od prawie 3 lat, czyli wszystko jest jak powinno byc. Teoretycznie. W zeszlym roku mialam mini impreze w gronie znajomych alkohol, kolezanka miala marihuane (od razu zaznaczam ze wiecej sie to nie powtorzylo) zapalilam i potem mialam silny atak paniki (jak juz teraz wyczytalam) myslalam ze umieram, uczucie jakby mi sie glowa palila, jakbym sie dusila, telepawka i ogolnie niefajny stan. Ale jakos po czasie przeszlo,polozylam sie spac na nastepny dzien bylo mi dziwnie ale to po prostu ignorowalam i ten dziwny stan dlugo sie nie utrzymywal. Az do teraz. 25 marca( nawet sate pamietam:P) dostalam znowu tego dziwnego ataku paniki w momencie gdy probowalam uratowac kota (brzmi dziwnie,ale potracil go samochod) i nagle jakbym obuchem dostalam, wysoki puls, znowu uderzenie ciepla w glowe, telepawka, mrowienie i naprawde sie wystraszylam ze umieram, chlopak zadzwonil na pogotowie stwierdzili ze to czestoskurcz i mialam zaniski poziom potasu. Ale w nocy znowu mi sie to przydarzylo. Trawa to az do teraz. Robilam badania krwi wszystko ok, ekg tez ok, jest wszystko ok. Ale ja czuje sie dziwnie. Jak nie ja. Moj glos brzmi inaczej, mam dziwne mysli typu ( jak to jest ze oddycham, ze chodze, ruszam reka, jak to jest ze wiem jak cos napisac, jak to jest ze jestem czlowiekiem i tego typu) bylam u psychiatry stwierdzila nerwice lekowa. Powiedzialan jej rowniez o tych symptomach ale chyba nie wziela mnie na powaznie i stwierdzila "ze moze przejdzie". Zaznaczam ze mialam dosc trudne dziecinstwo, moj tata zmarl na raka jak bylam dzieckiem wychowywalam sie z mama, zawsze bylysmy we dwie, a teraz jest za granica. Zawsze rowniez mialam problem z ufaniem drugiej osobie bo nie raz ktos juz mnie oszukal. Ciagle bylam podejrzliwa do swojego chlopaka az chyba w ktoryms momencie cos we mnie pękło. Przez pierwsze dni nie wiedzialam co sie ze mna dzieje czulam sie jak zombi. Za kazdym razem lapal mnie lek jak mowilam BO TO NIE BYL MOJ GLOS (obstawialam juz schizofrenie, psychoze i inne takie )

czytalam tez wszelkie wpisy tutaj ktore mi tez pomogly choc troche az tak panicznie sie nie bac ze zwariuje

chociaz momentami mam wrazenie jakbym siebie miala zatracic

juz nie wiem jak mam sobie pomoc, jeszcze te watpliwosci czy na pewno zyje istnieje a co to znaczy itd.. Jak moge sobie pomoc? I najwazniejsze czy to depersonalizacja?
