Kurczę myślałam, że już jest git i że będę mogła pochwalić się, że już mam to za sobą, ale niestety nie.
Znajoma zaprosiła Nas do siebie do obcego kraju, nie widziałyśmy się długo i kontakt ostatnio był rzadki, ale pomyślałam czemu nie, dzieci zobaczą inny kraj będzie przygoda. No i przylecieliśmy, lot był ok, chociaż bałam się i latać nie lubię, ale mówiłam go tylko myśli lecimy. Dodam, że jej męża widziałam raz przez krótki czas wcześniej. Okazał się specyficznym człowiekiem. Ma swoje czapy jak każdy, a moja głowa zaczęła wymyślać, że on nam coś zrobi, że nie znam go, po co tu przylecieliśmy, nie czuję się bezpieczna, a koleś nie zrobił nic żebym tak czuła, trochę posprzecza się z moją koleżanką ale to o ich sprawy. Ma taki problem, że nie umie ludziom zaufać, wydaje mi się, że większość chce zrobić mi krzywdę albo mojej rodzinie. Kurczę no ludzie zaprosili Nas do siebie do Londynu, oprowadzają itd… a moja głowa wymyśla, że facet jest dziwny i coś odpali, że może w rzeczach nam grzebie, że coś się stanie no masakra. Na wycieczce to samo nie czuję się komfortowo w mieście tutaj, wydaje mi się, że coś się stanie, że ktoś coś nam zrobi. Nie umie przez to spać. Do tego obudził się stary lek, przecięłam się nożem kuchennym krojąc tu pieczywo i od razu myśl, a może ktoś się tym przeciął ze znajomych i są chorzy i teraz ja będę. Już długo było ok, a to jakoś ciężko mi ogarnąć.
Ehhhhh……..
