Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jak się poskładać od nowa?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47
Czesc. Jestem nowa na forum. Chciałam pogadać bo wlazłam w jakiś ślepy zaułek i się plątam jak smród po gaciach. Już nie wiem w którą strone iść żeby dojść Mam 31 lat, nerwice, taka ze wszystkimi atrakcjami i derealizacje mam od 2 lat. Wcześniej były jakieś ataki paniki ale mało się tym przejmowałam. No ale jak rypneło te dwa lata temu to nie mogę dojść do siebie. Zaczeło się od tego ze po urodzeniu dziecka musiałam wrócić do pracy, w tym samym czasie umarła moja mama, a facet sobie znalazł "koleżanke". Także bezpieczniki przegrzane i jeb. Kupiłam sobie mieszkanie, wyprowadziłam się z dwójka dzieci, poszłam do tej pracy i tak sobie trwałam rok, w tym czasie zaczęła się arytmia, zawroty głowy lekarze. Diagnoza zaburzenie lękowe, odmówiłam tabletek poszłam na terapie, przeszło na poł roku. Aż do śmierci mojego taty który umarł nagle w nocy. Nie mogłam się pozbierać. Zaczeły się objawy od początku, zaczął się lęk przed samotnością koszmarny lęk przed chorobą. Ataki paniki codziennie, doszła derealizacja zycie się stało meeega trudne. Ojciec moich dzieci się ogarnął i siedział mi pod drzwiami codziennie żebym tylko do niego wróciła, dla mnie to było wtedy jak wybawienie. Kupiliśmy razem dom na wsi, zrezygnowałam z pracy, myślałam ze jak zwolnię trochę to wszytsko wróci do normy. Nie wróciło. Zaczełam kolejna terapie, jednak ona już nic nie dała bo wiedziałam wszystko logicznie, tylko emojonalnie sobie nie umiałam poradzić. Założyłam firmę, pracuje w domu ale jest ze mną coraz gorzej. Zdaje sobie sprawę z tego, ze sama ograniczyłam sobie strefę komfortu do domu. Boje się nawet wyjść do sklepu. Troszkę jestem w dupce teraz bo firme zakładałam z dotacji, nie mam możliwości isc do pracy przez rok i chciałabym jakoś nie zwariować.
No. to takie świeże, ale dzieciństwo też było do tyłka. rodzice pili, oboje. Tato miał depresje, ratowałam go po próbie samobójczej. Mama miała nerwice, umierala cały czas. Brat zwiewał z domu i w sumie jest wiele starszy więc nie miałam z nim prawie wcale kontaktu. Byliśmy biedni, chodziłam niedomyta więc było wyśmiewanie w szkole itd.
Poczucie własnej wartości mam zakopane w ogrodzie. Pewnośc siebie zamknieta w szafie. Nie umiem sama z tym pracować. Albo nie wiem jak
Ja myśle, ze musze się jakoś od początku poukładać. Nie wiem jak się za to zabrać, od czego zacząć?
No. to takie świeże, ale dzieciństwo też było do tyłka. rodzice pili, oboje. Tato miał depresje, ratowałam go po próbie samobójczej. Mama miała nerwice, umierala cały czas. Brat zwiewał z domu i w sumie jest wiele starszy więc nie miałam z nim prawie wcale kontaktu. Byliśmy biedni, chodziłam niedomyta więc było wyśmiewanie w szkole itd.
Poczucie własnej wartości mam zakopane w ogrodzie. Pewnośc siebie zamknieta w szafie. Nie umiem sama z tym pracować. Albo nie wiem jak
Ja myśle, ze musze się jakoś od początku poukładać. Nie wiem jak się za to zabrać, od czego zacząć?
-
- Gość
Hej. Słuchałaś nagrań? Chodzi mi o drugi sezon. Mnie olśniło 4 nagranie. Co nie znaczy ze nagle jestem odburzona ale wychodze z domu. Czy masz możliwość położenia się gdzieś na spokojnie i słuchania nagrań w słuchawkach? Od tego trzeba by zacząć. Od zrozumienia, że się da z tego wyjść. Dla SIEBIE i dla dzieci.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Ale to nie da się inaczej i to dobrze jest samego siebie postawić troszkę pod ścianą. Bo Homeria nie wiem czy dobrze rozumiesz kwestię odburzania ale Ty nie pozbędziesz się nasilonych emocji jako pierwszych.

Plączą się tu różne wątki i dużo rozmaitych emocjonalnych zawiłości, które by trzeba pewnie omówić. Kwestię prawidłowej żałoby itp.
Ale na pewno potrzeba poszerzyć strefę komfortu chociaż trochę. Bo tego rodzaju ogranicznik bardzo ciąży na stanie emocjonalnym i możesz nawet w domu lewitować przy medytacji ale podświadomie wiemy, że jesteśmy ograniczeni przez lęk.
Więc zacząłbym od tego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47
Póki wychodzę codziennie z domu to jest ok. Radze sobie życiowo, mimo, że wyjścia są w napięciu. Wystarczy kilka dni przerwy od interakcji międzyludzkich i wszytsko się zaczyna od początku. A ja kuwa, nie lubie ludzi. Mam się codziennie zmuszać mimo wszysto, ze mnie obchodzi co u nich ? (to tak z przymrużeniem oka, chodzi mi o to, ze nie potrzebuje kontaktu z ludźmi codziennie, męczy mnie to.
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Hej. Dlaczego cię to męczy, jakie emocje wtedy panują? Chciałem Ci to napisać wcześniej, bo jesteśmy trochę w podobnej sytuacji, ale w Twoich wcześniejszych postach można było zobaczyć osobowość unikającą, w sensie, nie wydaje Ci się, że to wszystko przez zaburzenie? Bo ja np. też miałem kiedyś takie założenia, że z powodu moich stanów i tego jaki już jestem, chce się wyprowadzić na wieś, założyć firmę (co niestety zrobiłem, żeby uniknąć pracy i kontaktu z ludźmi) i też wmawiałem sobie, że faktycznie ludzi nie lubię, ale po dłuższej analizie i terapii okazało się, że to wszystko ma podłoże nerwicowe.Homeria pisze: ↑8 stycznia 2020, o 15:20Póki wychodzę codziennie z domu to jest ok. Radze sobie życiowo, mimo, że wyjścia są w napięciu. Wystarczy kilka dni przerwy od interakcji międzyludzkich i wszytsko się zaczyna od początku. A ja kuwa, nie lubie ludzi. Mam się codziennie zmuszać mimo wszysto, ze mnie obchodzi co u nich ? (to tak z przymrużeniem oka, chodzi mi o to, ze nie potrzebuje kontaktu z ludźmi codziennie, męczy mnie to.
I tu nie chodzi o to, żebyś się zmuszała, tylko żebyś pokazała sobie, że z nerwicą jesteś w stanie normalnie funkcjonować, wychodzić do ludzi i żyć jak normalny człowiek. A wiem sam po sobie, że prowadząc firmę samemu w domu średnio to przekonuje i średnio pomaga to w akceptacji.
/przerwa od forum
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47
U mnie to trwa już baaaardzo długo. dużo wcześniej niż wystąpiły jakiekolwiek objawy nerwicy. Ja po prostu jak za długo przebywam z ludźmi jestem wykończona. Np. przychodzi do mnie koleżanka i mimo, ze lubie ja, angażuje się w rozmowe jest ciekawie i fajnie to ja po dwóch godzinach jestem wykończona. Boli mnie glowa i mam potrzebę pobycia samej.
Być może tak jest, ze to już były jakieś objawy zaburzenia dawno dawno temu.
Ja funkcjonuje w miare normalnie, robie to wszystko co powinnam mimo napięcia i objawów.
No z ta firmą to poszalałam, ale przyznaje, ze była to ucieczka, ale też wieloletnie marzenie.
Być może tak jest, ze to już były jakieś objawy zaburzenia dawno dawno temu.
Ja funkcjonuje w miare normalnie, robie to wszystko co powinnam mimo napięcia i objawów.
No z ta firmą to poszalałam, ale przyznaje, ze była to ucieczka, ale też wieloletnie marzenie.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01
Ja też nie jestem bardzo towarzyski to znaczy porozmawiam i w ogóle ale nie mam potrzeby tabunów ludzi wokół siebie i mnie też to męczy. Nie musi to być wcale od zaburzenia, ja nie mam problemów z lękami wobec ludzi.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Może zbyt duża ilość problemów ( tych wewnętrznych również )powoduje, że nie masz już siły i ochoty na kontakty z innymi?Homeria pisze: ↑8 stycznia 2020, o 16:19U mnie to trwa już baaaardzo długo. dużo wcześniej niż wystąpiły jakiekolwiek objawy nerwicy. Ja po prostu jak za długo przebywam z ludźmi jestem wykończona. Np. przychodzi do mnie koleżanka i mimo, ze lubie ja, angażuje się w rozmowe jest ciekawie i fajnie to ja po dwóch godzinach jestem wykończona. Boli mnie glowa i mam potrzebę pobycia samej.
Kiedyś czytałam dobry artukuł o tym, że tego typu problemy często mają osoby, w których dorastaniu zabrakło miejsca na normalne nawiązywanie realcji, bycie w grupie itp. Myślę, że u Ciebie dużo rzeczy może się na to składać. Dzieciństwo, zbyt duża ilość problemów, zbyt mocne ukierunkowanie na to co wewnętrz i jeszcze może pare innych, ale myśle, że tak ja napisał Victor najpierw trzeba się zająć lękiem, a potem reszta, bo z własnego doświadczenia wiem, że jak próbuje się zbyt wiele od razu to się stoi w miejscu.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47
No właśnie też tak myślałam, ze nie da się wszystkiego od razu, tylko nie wiedziałam od czego zacząć. Ja w takim swoim nerwicowym początku byłam na terapii. Troche grzebaliśmy w przeszłości ale czułam się po tych spotkaniach jakby walec po mnie przejechał. Nie wiem, być może tak ma być i to normalne, ale wydaje mi się, ze sprawę przeszłości mam nie "załatwioną".
Terapia mi pomogła ale ta behawioralno poznawcza gdzie się uczyłam pracować z lękiem i objawami.
Terapia mi pomogła ale ta behawioralno poznawcza gdzie się uczyłam pracować z lękiem i objawami.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Moim zdaniem powinnaś skupić się na odburzeniu. Poza tym jak zaczniesz pracować nad tym, to też bedziesz mogła to przełożyć na inne sprawy ( np. uczenie się dystansu do emocji ). Nie mówię, że to rozwiąże od razu wszystkie Twoje problemy, ale z własnego doświadczenia wiem, że jak się zaczyna od męczenia tematu dzieciństwa i wszystkich możliwych konfiktów wewnętrznych, to jest jeszcze gorzej, bo na logike, po co sobie dokładać skoro i tak jesteśmy w emocjonalnej sraczce? I tu posłuże się cytatem z książki Klausa Burnhardta "Panika", który też jest zdania, że w odburzeniu natrętne przerabnie dzieciństwa przynosi więcej szkody niż pożytkuHomeria pisze: ↑9 stycznia 2020, o 18:18No właśnie też tak myślałam, ze nie da się wszystkiego od razu, tylko nie wiedziałam od czego zacząć. Ja w takim swoim nerwicowym początku byłam na terapii. Troche grzebaliśmy w przeszłości ale czułam się po tych spotkaniach jakby walec po mnie przejechał. Nie wiem, być może tak ma być i to normalne, ale wydaje mi się, ze sprawę przeszłości mam nie "załatwioną".
Terapia mi pomogła ale ta behawioralno poznawcza gdzie się uczyłam pracować z lękiem i objawami.
"Może i nasze dzieciństwo było gówno warte. Ale co, na miłość boską, chcecie osiągnąć, stawiając sobie garnek gówna na kolanach i mieszając w nim przez dwa lata? W złoto to się już nie zmieni".
Moim zdaniem przerabianie przeszłości jest ok jeśli może nam pomóc w zrozumieniu czy też uświadomieniu sobie pewnych spraw i mechnizmów, ale uparte wracanie do przeszłości i ciągłe rozliczanie się, szukanie winnych, ciągłe przerabianie przyczyn bez uwzględniania faktu, że na większość rzeczy składa się wiele spraw, jest jak dla mnie właśnie takim upartym mieszaniem w garnku gówna, które zatruwa nam umysł.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47
No ja właśnie nie wiem, czy to moje dzieciństwo i grzebanie w nim coś pomoże. Tak mi powiedzieli na terapii, że żeby odbudować poczucie własnej wartości trzeba się wrócić do dzieciństwa i z tym się uporac.
A znowu ja myśle, ze mocne podłoże mojego zaburzenia to właśnie brak poczucia własnej wartości i pewności siebie. Czuje się gorsza od innych przez co boje się ich oceny.
A znowu ja myśle, ze mocne podłoże mojego zaburzenia to właśnie brak poczucia własnej wartości i pewności siebie. Czuje się gorsza od innych przez co boje się ich oceny.