Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak pomóc żonie?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
marlew
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 5 września 2018, o 17:54

6 września 2018, o 09:45

Witam,

jestem z swoją miłością Kasią w 12-letnim związku. Od roku jesteśmy małżeństwem. Kasia ma 28 lat. Wiem, ze ma ogromny problem. Chcę jej pomóc.
Jesteśmy introwertykami. Przez te 12 lat spędzaliśmy Nasze randki sami w pokoju, na spacerach. Raz na jakiś czas spotykaliśmy się ze znajomi, ale nie było tego dużo. Bardzo dobrze było i jest Nam samym ze sobą.
Ona zawsze nie lubiła częstych kontaktów z ludźmi. Zawsze była zamknięta w sobie. Ale ze mną było jej dobrze, mogła się choć trochę otworzyć podzielić przeżyciami. Po ślubie zamieszkaliśmy razem, wynajęliśmy mieszkanie, by odciąć się od możliwych kłótni z teściami i rodzicami. Kasia jest perfekcjonistką. Zawsze chciała uczyć się jak najlepiej do tego stopnia, że w liceum spotykaliśmy się jedynie w weekendy, bo ciężko jej było znaleźć czas w tygodniu. Na studiach było podobnie. Jest bardzo ambitnia. W każdej swojej pracy podchodzi do niej na 100%. Jeżeli chodzi o relacje ze współpracownikami to zawsze były jakieś problemy. W życiu prywatnym też nie było prosto. Każdy z domowników użalał się jej na swoje życie, a ona to zbierała w sobie. Przez kilka tygodni chodziła na terapie do psychologa. Tych spotkań nie było dużo. Wtedy jako młoda osoba nie miała na to dużo pieniędzy, źle się czuła z tym, że tyle wydaje na sesje a nic takiego one dla niej nie wnoszą. Rok przed ślubem zrezygnowała z wizyt. Bardzo się przejmowała planowaniem ślubu. Do tego stopnia, że sama dzień wcześniej ubierała wszystkie kwiaty na stoły weselne na ślub oraz planowała wszystkie dekoracje. Nikt nie mógł się w to wtrącać. Uważała, że tylko ona zrobi to najlepiej.
Myślałem, że problemy się skończą po ślubie i Kasia będzie zadowolona z życia. Teraz kiedy mieszkamy razem w małym 2 pokojowym mieszkaniu (40m2). Kasia ciągle po pracy zajmuje się porządkami. W małym mieszkaniu 2 razy w tygodniu robi porządki. Potrafi prać 3 ścierki w pralce. Co drugi dzień robi pranie. Jak mi powiedziała bardzo struje się, że ja mogę chodzić głodny.

Od ostatniego czasu pomagam Kasi tyle ile mogę. Jednak zdaje sobie sprawę, że dziewczyna za bardzo się tymi obowiązkami przejmuje, ale nie jestem w stanie jej tego wytłumaczyć.

I teraz najważniejsze:
Po szczerych wielogodzinnych rozmowach mówi, że nie widzi sensu tego życia. Chciałaby mieć dziecko, ale boi się, że nie będzie w stanie go urodzić, że poroni. Kasia mówi, że już urodziła się z takim wielkim krzyżem. Widzę, że jest bardzo twarda i wiele zniesie, ale moim zdaniem nie jest to dobra droga. Ostatnio powiedziała mi, że skończyłaby ze sobą gdyby wiedziała, że niem na nic po drugiej stronie życia. Bardzo często słyszę z jej ust, ze coś jest bez sensu. Bardzo dużą uwagę zwraca na to co się mówi. Mieliśmy nie raz kłótnie, bo powiedziałem coś co jej zdaniem jest bardzo prywatne, albo dotyczy jej pracy. Ja naprawdę mówie o naszym prywatnym życiu niewiele i to jej rodzicom, albo moim. Gdzie rodzice tak naprawdę wiedzą niewiele. Jest bardzo na to wyczulona. Odwiedza moich rodziców tylko kiedy musi, a to prowadzi do kolejnych frustracji. Jest bardzo oficjalna w relacjach z moją rodziną. Nie ma w niej luzu. Najchętniej nie spotykałaby się z nikim innym poza swoimi rodzicami dziadkami. Nie ufa ludziom. Kasia ma wysoką prolaktnę i wysoki poziom związany z tarczycą.
Robi bardzo dużo badań i pozostałe parametry są w normie.

Bardzo się boje, że nasze małżeństwo się rozpadnie. Stworzyłem na około niej parasol ochronny. Starałem się odizolować ją od świata, co teraz w relacjach rodzinny prowadzi do napięć. Wiem, że bardzo mocno mnie kocha. Tak ja ją. Zauważyłem, że jest bardzo egocentryczna. Nie docierają do Niej moje argumenty. Jestem osobą uległą, która stara się zagłaskać drugą stronę niż się pokłócić. Wiem, że bardzo wiele by się się zmieniło, gdyby zauważała pozytywne strony świata. Kasia skupa się na negatywnych rzeczach. Więcej jest ciemnych dni. Te jasne są przeważnie w piątek i sobotę.(wtedy jesteśmy sami, albo ona jest sama) W niedziele i resztę tygodnia jest gorzej. Bardzo się kochamy, ale wiem, że ten związek powinien być bardziej normalny. Ona ma tylko mnie. Nie widzi sensu we wszystkim. To bardzo dobra, mądra i wrażliwa kobieta. Zawdzięczam jej bardzo dużo i chcę jej pomóc. Nie widzi sensu w walce z złymi demonami, ale obiecała mi, ze się zapisze do psychiatry. Chciałbym, żeby poszła do psychologa. Niestety nie jestem pewny, czy powie specjalistom o swoich problemach.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

6 września 2018, o 09:49

Nie bardzo rozumiem w czym jest problem tutaj ale nie możecie trochę urozmaicić swojego życia? Może zacznij stopniowo zwiększać kontakt ze swoją rodziną i znajomymi, jakiś urlop zorganizujcie w ciekawym miejscu. Na początek może łikend gdzieś.
marlew
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 5 września 2018, o 17:54

6 września 2018, o 09:58

Próbuje, ale nie wiem co zrobić z tym, że nie chce jej się żyć? Bardzo przejmuje się detalami. Jest bardzo "sztywna" i egocentryczna. Nie potrafi się wyluzować.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

6 września 2018, o 10:01

A macie znajomych dobrych jakichś?
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

6 września 2018, o 10:04

Psychiatra i psycholog to dobra droga na początek. Z twojego postu wnioskuję że ma OCD. Nie będzie jej łatwo zmienić nawyki jeżeli ma je od dziecka, ale ciężką pracą da radę. Pokaż jej to forum, włącz filmy divovic na youtube, niech słucha np podczas sprzątania czy gotowania.
you infected my blood
georgia21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 7 marca 2018, o 22:58

6 września 2018, o 10:33

W pewnym momencie swojego życia też tak miałam. Też wolałam siedzieć sama w domu, w moim towarzystwie było mi najlepiej. Wtedy mogłam być sobą. Z jednej strony było mi najlepiej z drugiej byłam nieszczęśliwa, że jestem sama, że za oknem toczy się życie. Teraz wiem, że wynikało to z fobii społecznej. Bardzo mi pomogły z tego wyjść dzieci. Bo w momencie, kiedy wiesz, że jesteś za kogoś odpowiedzialny, jest dla Ciebie najważniejszy to robisz wszystko, nawet kosztem swojego dyskomfortu. W momencie kiedy zaczęłam wychodzić z dzieckiem z domu to na spacer, to później do przedszkola, wszędzie spotykasz ludzi. Nie ma opcji ich unikania, bo robisz to wszystko dla dobra dziecka. I wtedy zauważyłam, że to dzięki tym kontaktom staję się szczęśliwsza. Ba ! więcej, rozwijam się dzięki nim. Idę do przodu i w końcu zaczynam widzieć sens życia. Podkreślam, że nie mówię, że w waszej sytuacji dziecko wszystko naprawi. Piszę tylko jak było u mnie.
Nie napisałeś tylko jak ona to widzi ? Czy jest szczęśliwa ? Czy nie czuje,że życie przecieka jej przez palce ? Czy chciała by żyć inaczej ?
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

6 września 2018, o 10:40

Chyba ma bardzo pesymistyczne podejście do świata. Może powinna przeczytać książkę "Optymizmu można się nauczyć" autorstwa Martin Seligman.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
georgia21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 7 marca 2018, o 22:58

6 września 2018, o 10:51

Tak, czytanie książek jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Ale zapytaj ją jakie ma cele ? Jakie marzenia ? O to, czego tak naprawdę chce. Każdy ma jakieś marzenia, czy to żeby się wyspać, kupić kieckę za 3stówki czy wyjechać na Majorkę :D Oczywiście żartuję, ale zadając pytania zmusisz ją do myślenia nad tym. Trzymam kciuki
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

6 września 2018, o 11:08

No i hobby też jest ważne. Zamiast sprzątać można razem obejrzeć jakiś świetny i wciągający serial :)

Serio - mi Netfilx w czasach największego kryzysu pomógł, bo zamiast myśleć ciągle o głupotach relaksowałem się oglądając seriale z żoną.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
marlew
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 5 września 2018, o 17:54

6 września 2018, o 11:09

Dziękuje za rady. Kasia pracuje i to jej dodaje sił. Musi codziennie wyjść do ludzi. Oczywiście nie jest z niej bardzo zadowolona.
Często chodzi na strony z modą. Lubi sukienki i buty.

Co do dzieci, to mieliśmy ostatnio rozmowę, w której powiedziała mi, że chciałaby dać dziecku szczęście, chociaż w niej go nie ma. Jak napisałem bardzo boi się ciąży, ponieważ może stracić to dziecko, albo dojdą jej nowe obowiązki. Chce wszystko robić sama. Nie oddałaby dziecka babciom. Bardzo martwi się rzeczami, które są mało prawdopodobne. Nie dopuszcza do siebie ludzi.

Chciałbym, żeby wyszła z tego mroku. Jak powinienem z nią rozmawiać? Powinienem naciskać na pójscie do specjalistów, czy tylko podpowiadać? Boję się, że Kasia nie otworzy się przed lekarzem. Zaakceptowała taki stan swojego zdrowia psychicznego i uważa, że nic tutaj się nie zmieni.
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

6 września 2018, o 11:37

Dopóki sama nie będzie chciała/czuła potrzeby pomocy to nic się nie zmieni, Ty jej nie możesz pomóc, ani psychiatra, ani psycholog, ona musi podjąć tą decyzję. Może jej jest wygodnie tak jak jest i nie widzi potrzeby zmiany, bo by musiała się wysilić, pracować nad sobą itd, a tak to widzę że lubi siebie stawiać w pozycji ofiary, że niesie jakiś "krzyż" od urodzenia, Ty ją chronisz, opiekujesz się nią. A jak dziecko będzie to i ona zejdzie z pierwszego miejsca, trzeba będzie opiekować się maluchem a nie nią. Uwierz że ludzie z prawdziwą nerwicą oddaliby wszystko żeby znów być zdrowym, żeby móc żyć normalnie, jak inni ludzie. Wszędzie się szuka realnej pomocy. Ale jak mówię, może jej tak po prostu wygodnie żyć, może jej ten stan tak bardzo nie przeszkadza, a Ty z tego co widzę jesteś bardzo dobrym, cierpliwym i wyrozumiałym facetem i ona to na swój sposób wykorzystuje.
you infected my blood
marlew
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 5 września 2018, o 17:54

6 września 2018, o 12:01

Nie jest jej tak wygodnie żyć. Gdyby tak było, to nie chodziłaby do lekarzy i szukała recepty na swoje zdrowie.
Od 2 miesięcy jest załamana ponieważ wypadają jej włosy. Jest załamana. I tak naprawdę to przechyliło czarę goryczy. Jest to przyczyną stresu. Ma niski poziom deopaminy i serotoniny. Masz racje oddałbym jej wszystko. Wiem, że wiele mnie to kosztuje. Miałem doświadczenie, gdzie osoba, która chorowała nie miała wsparcia w mężu i to był bardzo poważy stan. Wolę ją wspierać.
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 144
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

6 września 2018, o 13:11

Wydaje mi się, że kluczem jest jej nieokiełznany perfekcjonizm, o czym napisałeś. Jeśli ona widzi, że cokolwiek nie jest dopięte na ostatni guzik, musi to poprawiać do skutku. Nie zadowalają jej rozwiązania "wystarczające", tylko wszystko musi być perfekcyjne - perfekcyjnie prowadzony dom, perfekcyjne rodzicielstwo. Boi się, że coś nie będzie doskonałe, dlatego unika wielu rzeczy. Myślę, że pomoc dobrego terapeuty by się przydała, bo po co się tak męczyć. Nic dziwnego, że jest wykończona, gdy cały czas żyje w napięciu i wkłada nadmierny wysiłek w coś, na co wystarczyłoby poświęcić mniej energii a i tak byłoby dobrze.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
ODPOWIEDZ