Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk jak narkotyk?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

13 listopada 2018, o 19:24

Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizm ;) Mam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
Awatar użytkownika
eiviss1204
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1291
Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22

13 listopada 2018, o 19:45

Bo to jest po prostu nawyk :)
Ludzie, którzy maja zaburzenie dlugo przyzwyczajaja się do tego stanu rzeczy, emocjonalnej karuzeli, potem ciezko jest zrezygnować z czegos do czego przywykliśmy i o zgrozo daje nam poczucie bezpieczeństwa. To tak jak dziewczyba z domu patologicznego czesto wchodzi w podobny zwiazek jak jej matki z ojcem bo w tej konfiguracji czuje sie jak u siebie czuje sie bezpiecznie.
Oczywiście nie kazdy z nerwica tak ma, wiec nie mozna generalizowac jedak jest to dosc spotkane
Szukasz dobrych naturalnych kosmetyków? Lub masz jakiś problem skórny?
A może potrzebujesz kremu z magnezem, na zmęczoną skórę i zarazem duszę?

Obrazek Daj sobie prawo do relaksu i bycia coraz piękniejszą!
Pozwól sobie doradzić i zgłoś się do mnie :)
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

13 listopada 2018, o 21:48

shadow pisze:
13 listopada 2018, o 19:24
nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać.
Ostatnio mam sporo lepszych dni i też się na tym łapię. Nagle zaczynam rozmyślać, że dawno nie czułem tego napięcia/lęku i nie miałem jakiś głupich myśli. Oczywiście w czasie takiej euforii najczęściej zaczyna się wkręta i pojawia się lęk. Wtedy to już wiadomo rozkminy w stylu, o ludzie to już nigdy nie przejdzie, będę się z tym męczyć całe życie, etc.

Podobno najlepiej nie zwracać uwagi nawet na pozytywne postępy w radzeniu sobie z nerwicą. Po prostu żyć.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

13 listopada 2018, o 22:08

shadow pisze:
13 listopada 2018, o 19:24
Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizm ;) Mam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
Ooo tak! Jezu dziękuję Ci za ten post. Jestem na tym samym etapie :)

I uważam, że tak. Lęk jest jak narkotyk. Bo skoro jest nawykiem, to uzależnia. Nawyki w ogóle przypominają uzależnienia nie sądzicie? 🤔 Ja kiedyś będąc w centralnym miejscu w nerwicy, samobiczowalam sie tym i chciałam tego, robiłam rzeczy które potęgowaly nerwice, ale gdy przestawalałam czułam tak silny niepokój i tęsknotę, że znowu musiałam to zrobić. Coś jak z odstawieniem alkoholu. Do tej pory, o zgrozo, to robię, tym razem świadomie. 😂

Tak jak napisała Pani odburzona eiviss, że to nawyk i czujemy się w tym bezpiecznie. Ja jestem na etapie takim, że wiem, że mogłabym już być normalna, ale chyba jednak nie dokońca chce, bo tak bezpiecznie czuje się w temacie nerwicowym, tak jestem obeznana, że nie chce wychodzić z tego ciepłka i iść do zimnej normalności. (zaburzeni to czytający pewnie właśnie złapali się za głowy) no i jest to nasze dobrze znane środowisko w którym funkcjonujemy.

A tak apropos tematu, myślę że warto wspomnieć, że gdy zaczęłam się odburzać, musiałam na nowo się socjalizowac, tzn. Uczyć PODSTAWOWYCH zachowań w społeczeństwie, od tego jak zachować się w sklepie(albo jak POWINNAM się zachować) po to jak być np. normalnie po ludzku asertywnym. Mieć swoje cechy, nie wstydzić się ich i je wyrażać w społeczeństwie. Maryjo. I robię to do tej pory, bo moje życie, tak mocno kręciło się wokół lęku, że przysięgam, ja się po prostu nie nauczyłam począwszy od podstawówki,
jak ku*wa ŻYĆ. 😱😱😱
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

13 listopada 2018, o 23:05

sennajawie pisze:
13 listopada 2018, o 22:08
shadow pisze:
13 listopada 2018, o 19:24
Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizm ;) Mam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
Ooo tak! Jezu dziękuję Ci za ten post. Jestem na tym samym etapie :)

I uważam, że tak. Lęk jest jak narkotyk. Bo skoro jest nawykiem, to uzależnia. Nawyki w ogóle przypominają uzależnienia nie sądzicie? 🤔 Ja kiedyś będąc w centralnym miejscu w nerwicy, samobiczowalam sie tym i chciałam tego, robiłam rzeczy które potęgowaly nerwice, ale gdy przestawalałam czułam tak silny niepokój i tęsknotę, że znowu musiałam to zrobić. Coś jak z odstawieniem alkoholu. Do tej pory, o zgrozo, to robię, tym razem świadomie. 😂

Tak jak napisała Pani odburzona eiviss, że to nawyk i czujemy się w tym bezpiecznie. Ja jestem na etapie takim, że wiem, że mogłabym już być normalna, ale chyba jednak nie dokońca chce, bo tak bezpiecznie czuje się w temacie nerwicowym, tak jestem obeznana, że nie chce wychodzić z tego ciepłka i iść do zimnej normalności. (zaburzeni to czytający pewnie właśnie złapali się za głowy) no i jest to nasze dobrze znane środowisko w którym funkcjonujemy.

A tak apropos tematu, myślę że warto wspomnieć, że gdy zaczęłam się odburzać, musiałam na nowo się socjalizowac, tzn. Uczyć PODSTAWOWYCH zachowań w społeczeństwie, od tego jak zachować się w sklepie(albo jak POWINNAM się zachować) po to jak być np. normalnie po ludzku asertywnym. Mieć swoje cechy, nie wstydzić się ich i je wyrażać w społeczeństwie. Maryjo. I robię to do tej pory, bo moje życie, tak mocno kręciło się wokół lęku, że przysięgam, ja się po prostu nie nauczyłam począwszy od podstawówki,
jak ku*wa ŻYĆ. 😱😱😱
Podpisuję się pod tymi postami! Szczególnie wychodzenie z ciepełka jest dla mnie trudne. Masochistycznie trzymam się lęku, a jak miewam uczucie normalności to od razu włączam skanowanie i lęk gotowy :DD Nie wiem jak przerwać to błędne koło, bo przecież jestem normalna i czas żyć pełnią życia, a nie szukać bezpiecznej przystani.

Z uczeniem się życia na nowo też tak mam :friend:
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

14 listopada 2018, o 10:46

Żeby tak normalność wracała szybko jak lęk pod wpływem skanowania siebie ;) Jest to frustrujące, że nasz umysł tak uporczywie "chce" mieć ten lęk, mimo że jest to sprzeczne z zachowaniem np. zdrowia, wiadomo, że zalewanie organizmu adrenaliną i kortyzolem nie jest zdrowe, więc on tutaj działa nieco jak nowotwór psychiczny, niszczy sam siebie, odbiera sen, destabilizuje działanie narządów, a jednak z takim trudem powraca do normy. Gdybyśmy jeszcze świadomie chcieli trwać w lęku to rozumiem, ale te wkręty i przywoływanie lęku jest na poziomie podświadomości, my to tylko obserwujemy.
Zgadzam się z Nerwowym, że takie etapy trzeba traktować z chłodną obojętnością, można się zdziwić i zastanowić ale nie można się tego np. wystraszyć. Ja to miałam za każdym razem jak mnie puszczało, mózg nie chciał tego zostawić i np. kilka m-cy miałam codziennie myśli, że nie chcę z tego wyjść, a była to tylko nerwicowa wkrętka.
Nelkalenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45

14 listopada 2018, o 22:27

shadow pisze:
14 listopada 2018, o 10:46
Żeby tak normalność wracała szybko jak lęk pod wpływem skanowania siebie ;) Jest to frustrujące, że nasz umysł tak uporczywie "chce" mieć ten lęk, mimo że jest to sprzeczne z zachowaniem np. zdrowia, wiadomo, że zalewanie organizmu adrenaliną i kortyzolem nie jest zdrowe, więc on tutaj działa nieco jak nowotwór psychiczny, niszczy sam siebie, odbiera sen, destabilizuje działanie narządów, a jednak z takim trudem powraca do normy. Gdybyśmy jeszcze świadomie chcieli trwać w lęku to rozumiem, ale te wkręty i przywoływanie lęku jest na poziomie podświadomości, my to tylko obserwujemy.
Zgadzam się z Nerwowym, że takie etapy trzeba traktować z chłodną obojętnością, można się zdziwić i zastanowić ale nie można się tego np. wystraszyć. Ja to miałam za każdym razem jak mnie puszczało, mózg nie chciał tego zostawić i np. kilka m-cy miałam codziennie myśli, że nie chcę z tego wyjść, a była to tylko nerwicowa wkrętka.
Zgadzam się,lęk jest tak bardzo zakorzeniony w nas,ze kiedy mamy chwile "normalnosci"on jak zaprogramowany wraca do nas.Tak przyzwyczailismy się do jego odczuwania,ze pozwolenie sobie na luz i spokoj paradoksalnie wywoluje w nas jeszcze wiekszy lęk i niepewnosc.Lęk jest nawykiem,uzaleznieniem.Myslimy paradoksalnie,ze odczuwajac go jestesmy bezpieczni.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 listopada 2018, o 22:56

shadow pisze:
13 listopada 2018, o 19:24
Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizm ;) Mam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
Ogólnie istnieją takie 3 czynniki, które w dużej mierze poruszają ten temat.

1. Kiedy pojawia się w Nas lęk nerwicowy z uwagi, iż przekroczyliśmy (z jakiś powodów) własną granicę odporności na stres to w Naszym umyśle emocjonalnym pojawia się TRAUMA. Z jakiej nikt ogólnie nie zdaje sobie sprawy. Ale umysł emocjonalny nie rozumie tego, że złożyły się jakieś czynniki i jeb kielich goryczy się przelał. Dla umysłu, jego części emocjonalnej Nasze życie i wszystko jest totalnie zagrożone.
Stąd początkowe jazdy emocjonalne, objawy, myśli, stany depresyjne, odcięcia emocjonalne.
Umysł emocjonalny zaczyna badać, czy aby na pewno jest okey? czy w porządku? Pojawia się chęć kontrolowania siebie, objawów. To wpada w pamięć, podobnie trochę jak w wypadku PTSD.
Staje się schematem reagowania Naszego umysłu emocjonalnego (w zależności od rodzaju zaburzenia) i też staje się powtarzalnym nawykiem. Który się kręci i trwa.

A często jest zagrywką umysłu emocjonalnego, który caaały czas (może to być też długi czasi) chce się upewnić czy jest okey i "zmusza" Nas do wielu zachowań i postaw utrwalających Nas w zaburzeniu.

2. Z uwagi, iż zajmowanie się sobą w zaburzeniu i Naszym cierpieniem jest bardzo zajmujące. To tak ogólnie mówiąc lęk i objawy są świetnym tematem zastępczym. Kiedy spotyka Nas jakaś trudność w życiu, a czasem to są codzienne ogólnie sprawy, bądź jakieś trudne kwestie do przemyślenia to dla Naszego umysłu wygodniej jest podrzucić temat wyimaginowanych problemów i chorób.
A my jak chomiki na kółku ochoczo (podświadomie ochoczo ;;p) biegamy w rytm tego i wałkujemy wkoło to samo.

3. Korzyści i nuda.
Tak samo kiedy brakuje jakiś bodźców życiowych (jesteśmy na przykład na etapie życia gdzie powinno się coś dziać, a nie dzieje się nic) a my chociaż raz odczuliśmy lęk nerwicowy umysł lubi sobie poszukać doznań sam :) Wracając do tego. Jak nie mamy umiejętności odpowiednich reakcji to można się wkręcić.
Lub po prostu niektórzy podświadomie a czasem i też troszkę świadomie wykorzystują swoje nerwicowe samopoczucie. W stylu - nie będę teraz o tym rozmawiać bo źle się czuję. Odłożę to czy tamto, bo mam objawy.
"Nic nie muszę bo mam nerwicę."
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

15 listopada 2018, o 10:23

W takim razie co począć z tym, że umysł chce w tym trwać, u mnie np. zapewne z uwagi na punkt 1. Ja chcę go uspokoić, a on mi podsyła wręcz myśli, że chce w tym trwać, albo że to musi długo trwać. Kompletna paranoja, nie wiem czy to traktować jako objaw zaburzenia i ignorować, czy to jest jeszcze coś innego, właśnie jakaś podświadoma chęć utrzymania lęku, choć dla organizmu to na pewno nie jest pro-przetrwaniowe, zwłaszcza kiedy pojawiają się kłopoty ze snem.
ODPOWIEDZ