
Co o tym myślicie?
Bardzo proszę o pomoc jak ten natręt pokonać. Starać się nie analizować? Czuję lęk i aż mi się chcę płakać.
Paula9191 pisze: ↑18 listopada 2022, o 01:28Cześć, znów wracają do mnie natręctwa homoseksualne. Ja mam przez psychiatrę stwierdzone OCD, chodzę na terapię na NFZ w nurcie psychodynamicznym. Od maja jestem na lekach, lepiej się czuję, ale od jakiego czasu odczuwam mniejszą chęć szukania miłości, randkowania, tak jakby mi się nie chciało, nie wiem czy na to wpływ mają tabletki? No i niestety nerwica ma pożywkę, bo teraz znów wróciły do mnie natręctwa homoseksualne, że może nie chcę być z mężczyzną, ale z kobietą. Przerabiałam te natręctwa na przestrzeni lat kilka razy i znów się pojawiły, a ja znów analizuję i się nakręcam, i już przez to nic nie wiem. Zawsze chciałam być z facetem, mieć rodzinę, fantazjowałam o facetach, no a te natręty mi podpowiadają, że może jednak chcę być z kobietą. Ja nie chcę być z kobietą, nigdy sobie nie umiałam wyobrazić związku z nią, wolałabym być sama niż z kobietą. No, ale np. w fantazjach erotycznych seks dwóch kobiet jest dla mnie podniecający, ale jak to powiedziała Pani psycholog, można fantazjować o czym chcesz, o rzeczach, których byś nigdy nie zrobiła, a dalej być hetero, bo fantazje to jedno, a życie realne to drugie. A ja nie mam zamiaru próbować z kobietą. Postanowiłam porozmawiać z psycholog o tych natrętach, ale to był zły pomysł, bo ona zamiast mi pomóc jeszcze bardziej mnie nakręciła. Ja ogólnie nie czują tego flow z nią i zdarzało się, że ona mówiła, że mam jakieś natręctwo, bo jej zdaniem ja chcę je specjalnie utrzymywać ( a to nie prawda). Dzisiaj mnie nakręciła, bo jak opowiedziałam, że mam takie natręctwa to ona stwierdziła, że może jeszcze moja orientacja nie jest odkryta i może coś mam ukryte w podświadomości, no ale ja jej mówię, że przecież ja wiem, że chcę być z mężczyznami. Miałam takie wrażenie, że ona choćby nie wiedziała o co mi chodzi, tak mi się wydaję, że ona choćby miała małą wiedzę o OCD. Powiedziałam jej, że przecież nerwica dotyka wartości, a dla mnie posiadanie męża, rodziny to wartość, ona znów stwierdziła, że wyniosłam to z terapii behawioralno-poznawczej (chodziłam na nią) i jestem na tym skupiona. Ogólnie nie wiem czy jeszcze będę chodzić na tę terapię, więcej się uczę tutaj na forum niż u niej. Jak ja się pytaj jej jak mam pokonać dany lęk, lub myśl/przekonanie to ciągle słyszę, że musimy dojść do tego co ten lęk powoduje.
Co o tym myślicie?
Bardzo proszę o pomoc jak ten natręt pokonać. Starać się nie analizować? Czuję lęk i aż mi się chcę płakać.