Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Green - historia odburzenia
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 267
- Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32
Witam wszystkie zaburzone i odburzone duszyczki,
Od dłuższego czasu mam problem z napisaniem tego posta. Zawsze mi się wydawało, że jeśli wszem i wobec stwierdzę, że jestem odburzona to coś się zmieni. Jak widać cały ten czas brakowało mi jeszcze takiej pewności siebie i samouświadomienia jeśli chodzi o mój stan. Jednak obecnie, skoro doszłam już do takiego momentu, w którym uważam siebie za jedyny wyznacznik własnego losu i samopoczucia , chciałabym się podzielić z Wami moją historią odburzenia.
Na początku zacznę od tego, że nie wiem skąd się wzięła moja nerwica i absolutnie nigdy się w to nie zagłębiałam. Po prostu mnie dopadła. Opisywałam już na forum swoją przygodę z nerwicą, którą mogę określić jako półroczną gehennę i kolejny rok, który był już dużo spokojniejszy, kiedy to nerwica przeplatała się ze stanami depresyjnymi i urozmaicała mi każdy dzień Nerwiczka przyszła jak zawsze - w najgorszym momencie, kiedy to człowiek jest zawalony pracą,studiami i masą innych problemów, a ona próbuje nas dodatkowo wykończyć psychicznie.
Myślę, że najważniejszym momentem mojego odburzania jest dzień, w którym nerwica "zatrzymała mnie w domu". Kiedy to zaczynałam dostrzegać już pierwsze objawy agorafobii i nerwica za każdym razem cofała mnie do punktu wyjścia. Wiem, że to brzmi odrobinę paradoksalnie, ale moment największego lęku był też kluczowym momentem w moim życiu, bo wzięłam się wtedy w garść. Rodzice i były chłopak zawsze mi mówili, że sobie wymyślam. Mimo tego, że rodzice są cudownymi i wrażliwymi ludźmi to nie byli w stanie się wczuć w moje cierpienie. Teraz ich doskonale rozumiem, bo przecież jak ktoś fizycznie zdrowy, przebadany od stóp go głów, może się bać własnego cienia ? W tym momencie stwierdziłam, że skoro oni mnie nie rozumieją to znajomi tym bardziej więc zdecydowałam się nikomu nie mówić i działać sama. Na początku (przez pierwsze pół roku) kompletnie nie wierzyłam, że da się z tego wyjść. Czytałam jakieś artykuły, strony i inne informacje dot. nerwicy i jakoś żyłam swoim życiem, ale brakowało mi wiary, a w głowie ciągle huczała mi myśl, że przegrałam własne życie. Wtedy znalazłam forum. Posiadałam już elementarna wiedzę , wiedziałam co mi pomaga, jak kontrolować lęk, ale nadal czegoś mi brakowało. Na początku czytałam artykuły i wiele wpisów dało mi takiego energetycznego kopa i motywację, a przede wszystkim wiarę w to, że na prawdę własną pracą i zmianą sposobu myślenia można się odburzyć. Jeśli przychodziły lęki to ignorując je i zajmując się własnymi sprawami, moje obawy schodziły na drugi plan aż w końcu odeszły całkowicie. Chciałabym też podkreślić, że od początku mojej nerwicy byłam bardzo zajętą osobą. Ciągle starałam się czymś zajmować, wychodzić ze znajomymi , byleby tylko nie siedzieć w domu we własnej samotni. Studiowanie dwóch kierunków, mimo że przysparza mi na co dzień wielu stresów, także okazało się pomocne, ponieważ mimo braku chęci byłam zmuszona codziennie wstawać na te cholerne zajęcia, jeździć autobusem, uczyć się do egzaminów, stroić na zajęcia. To wszystko pomagało mi trzymać się w takiej normalności. Uważam, że posiadanie takiego rytmu dnia jest niezmiernie istotne w nerwicy. Mimo tego, że nie miałam już leków, to co jakiś czas wracały mi stany depresyjne, które potrafiły zawładnąć moim umysłem całkowicie. Jednak dalej starałam się robić wszystko po staremu i trochę wręcz żyć w takich pozorach szczęścia. Nie do końca umiem stwierdzić czy to dobrze czy źle. Mi osobiście to pomogło odseparować się od smutku w codziennych kontaktach z ludźmi. Bo mimo tego, że przezywałam ciągle swój stan to coraz częściej pojawiały się rzeczy, które napawały mnie radością. Mogłabym o tym pisać godzinami, ale myślę, że zawarłam już tutaj sedno odburzania wg. Green.
Na koniec chciałabym jeszcze napisać, że diametralnie zmienił się mój światopogląd i zaczęłam bardziej się cenić. Usamodzielniłam się życiowo, bo uważam, że takie poczucie bezpieczeństwa chociażby finansowego też
ma jakiś wpływ na nasz stan,a praca może dowartościować. Zatem pomimo nerwicy w tym roku się obroniłam, znalazłam pracę, dostałam na kolejne studia, dostałam posadkę dyżurnej na forum i poznałam wspaniałego faceta, którego znacie z forum pod nickiem Lipski <3 więc to forum jest także całkiem niezłą swatką. I nawet jeśli przychodzi taki moment , w którym poczuje się gorzej albo jestem zdenerwowana to nie reaguje na to lękiem tak jak było kiedyś, tylko staram się tym emocjom pozwolić sobie płynąć i płynąć ....
Zatem w nadchodzącym nowym roku chciałabym Wszystkim życzyć wiary w to, że się da- bo się da ! cierpliwości w pracy nad sobą i przede wszystkim wytrwałości Ja nadal zamierzam czynnie uczestniczyć w życiu forum
Wasza Green
Od dłuższego czasu mam problem z napisaniem tego posta. Zawsze mi się wydawało, że jeśli wszem i wobec stwierdzę, że jestem odburzona to coś się zmieni. Jak widać cały ten czas brakowało mi jeszcze takiej pewności siebie i samouświadomienia jeśli chodzi o mój stan. Jednak obecnie, skoro doszłam już do takiego momentu, w którym uważam siebie za jedyny wyznacznik własnego losu i samopoczucia , chciałabym się podzielić z Wami moją historią odburzenia.
Na początku zacznę od tego, że nie wiem skąd się wzięła moja nerwica i absolutnie nigdy się w to nie zagłębiałam. Po prostu mnie dopadła. Opisywałam już na forum swoją przygodę z nerwicą, którą mogę określić jako półroczną gehennę i kolejny rok, który był już dużo spokojniejszy, kiedy to nerwica przeplatała się ze stanami depresyjnymi i urozmaicała mi każdy dzień Nerwiczka przyszła jak zawsze - w najgorszym momencie, kiedy to człowiek jest zawalony pracą,studiami i masą innych problemów, a ona próbuje nas dodatkowo wykończyć psychicznie.
Myślę, że najważniejszym momentem mojego odburzania jest dzień, w którym nerwica "zatrzymała mnie w domu". Kiedy to zaczynałam dostrzegać już pierwsze objawy agorafobii i nerwica za każdym razem cofała mnie do punktu wyjścia. Wiem, że to brzmi odrobinę paradoksalnie, ale moment największego lęku był też kluczowym momentem w moim życiu, bo wzięłam się wtedy w garść. Rodzice i były chłopak zawsze mi mówili, że sobie wymyślam. Mimo tego, że rodzice są cudownymi i wrażliwymi ludźmi to nie byli w stanie się wczuć w moje cierpienie. Teraz ich doskonale rozumiem, bo przecież jak ktoś fizycznie zdrowy, przebadany od stóp go głów, może się bać własnego cienia ? W tym momencie stwierdziłam, że skoro oni mnie nie rozumieją to znajomi tym bardziej więc zdecydowałam się nikomu nie mówić i działać sama. Na początku (przez pierwsze pół roku) kompletnie nie wierzyłam, że da się z tego wyjść. Czytałam jakieś artykuły, strony i inne informacje dot. nerwicy i jakoś żyłam swoim życiem, ale brakowało mi wiary, a w głowie ciągle huczała mi myśl, że przegrałam własne życie. Wtedy znalazłam forum. Posiadałam już elementarna wiedzę , wiedziałam co mi pomaga, jak kontrolować lęk, ale nadal czegoś mi brakowało. Na początku czytałam artykuły i wiele wpisów dało mi takiego energetycznego kopa i motywację, a przede wszystkim wiarę w to, że na prawdę własną pracą i zmianą sposobu myślenia można się odburzyć. Jeśli przychodziły lęki to ignorując je i zajmując się własnymi sprawami, moje obawy schodziły na drugi plan aż w końcu odeszły całkowicie. Chciałabym też podkreślić, że od początku mojej nerwicy byłam bardzo zajętą osobą. Ciągle starałam się czymś zajmować, wychodzić ze znajomymi , byleby tylko nie siedzieć w domu we własnej samotni. Studiowanie dwóch kierunków, mimo że przysparza mi na co dzień wielu stresów, także okazało się pomocne, ponieważ mimo braku chęci byłam zmuszona codziennie wstawać na te cholerne zajęcia, jeździć autobusem, uczyć się do egzaminów, stroić na zajęcia. To wszystko pomagało mi trzymać się w takiej normalności. Uważam, że posiadanie takiego rytmu dnia jest niezmiernie istotne w nerwicy. Mimo tego, że nie miałam już leków, to co jakiś czas wracały mi stany depresyjne, które potrafiły zawładnąć moim umysłem całkowicie. Jednak dalej starałam się robić wszystko po staremu i trochę wręcz żyć w takich pozorach szczęścia. Nie do końca umiem stwierdzić czy to dobrze czy źle. Mi osobiście to pomogło odseparować się od smutku w codziennych kontaktach z ludźmi. Bo mimo tego, że przezywałam ciągle swój stan to coraz częściej pojawiały się rzeczy, które napawały mnie radością. Mogłabym o tym pisać godzinami, ale myślę, że zawarłam już tutaj sedno odburzania wg. Green.
Na koniec chciałabym jeszcze napisać, że diametralnie zmienił się mój światopogląd i zaczęłam bardziej się cenić. Usamodzielniłam się życiowo, bo uważam, że takie poczucie bezpieczeństwa chociażby finansowego też
ma jakiś wpływ na nasz stan,a praca może dowartościować. Zatem pomimo nerwicy w tym roku się obroniłam, znalazłam pracę, dostałam na kolejne studia, dostałam posadkę dyżurnej na forum i poznałam wspaniałego faceta, którego znacie z forum pod nickiem Lipski <3 więc to forum jest także całkiem niezłą swatką. I nawet jeśli przychodzi taki moment , w którym poczuje się gorzej albo jestem zdenerwowana to nie reaguje na to lękiem tak jak było kiedyś, tylko staram się tym emocjom pozwolić sobie płynąć i płynąć ....
Zatem w nadchodzącym nowym roku chciałabym Wszystkim życzyć wiary w to, że się da- bo się da ! cierpliwości w pracy nad sobą i przede wszystkim wytrwałości Ja nadal zamierzam czynnie uczestniczyć w życiu forum
Wasza Green
- truskawkowo
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 180
- Rejestracja: 16 sierpnia 2014, o 03:56
Wspaniale bąbelku, pracowałaś nad sobą i są tego efekty Świetna historia z happy endem!
Oby tak dalej
Oby tak dalej
Więcej osiągniesz uśmiechem, niż wyrąbiesz mieczem.
William Shakespeare
William Shakespeare
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Gratuluję Green przede wszystkim zmiany nastawienia do samego zaburzenia. Bo to daje niezmiernie ważne korzyści w przyszłości. Dostrzegłaś też wartosc zajmowania się czymś mimo wszystko, bo własnie wiele osób pomija ten fakt i ciężej wyrwać im się z kręgu nakręcania się.
Ale najbardziej mimo wszystko gratki za usamodzielnienie i dostrzeżenie w tym korzyści, i tego, że nie skończyło się to tylko na rozumieniu, że jest to ważne ale podjęłaś konkretne kroki.
Jednym słowem tak jak zaczynasz posta:
"doszłam już do takiego momentu, w którym uważam siebie za jedyny wyznacznik własnego losu i samopoczucia..." tak w tym zawsze trwaj i udanego kolejnego roku
Ale najbardziej mimo wszystko gratki za usamodzielnienie i dostrzeżenie w tym korzyści, i tego, że nie skończyło się to tylko na rozumieniu, że jest to ważne ale podjęłaś konkretne kroki.
Jednym słowem tak jak zaczynasz posta:
"doszłam już do takiego momentu, w którym uważam siebie za jedyny wyznacznik własnego losu i samopoczucia..." tak w tym zawsze trwaj i udanego kolejnego roku
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Ex-administrator i do tego odburzony
- Posty: 664
- Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07
Kolejny post ktory pokazuje ze dzieki ciężkiej pracy nad soba i nie poddawaniu sie przy każdym upadku, mozemy wyjść z tego "piekła na ziemi".
Inspirujesz Kochanie...:*
Inspirujesz Kochanie...:*
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
Oj, ty kochana już dawno zmieniłaś to swoje podejście
Gratulacje! :*
I oczywiście szczęścia z Lipskim
Gratulacje! :*
I oczywiście szczęścia z Lipskim
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Dzieki za wpis i oczywiscie gratuluje
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Gratki wielgaśne ciasteczkowe i wszystkiego dobrego.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
-
- Administrator
- Posty: 1889
- Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54
Ja Ci również gratuluję i powodzenia na szlaku.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
- marianna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2070
- Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47
Green, dziękuję za post również i ja. Bardzo miło się to czyta
Zresztą jak wszystkie Twoje posty, pozdrawiam!
Zresztą jak wszystkie Twoje posty, pozdrawiam!
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html