Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Gorszy dzień..nawrót nerwicy
- BruceWayne
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 360
- Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25
Patrycja pamiętam, że jakiś czas temu zakładałaś temat w, którym opowiadałaś o swoim wyjściu z nerwicy i oferowałaś pomoc innym.
A to, co piszesz pokazuje, że znowu dałaś się wkręcić od nowa. Nic straconego, to zwykły kryzys.
Znajdź w sobie tą siłę i wiarę z "odburzeniowego posta" i pracuj dalej
A jak cholernie uciążliwe jest rocd rozumiem bardzo dobrze. Wiem, że bardzo cierpisz ale wiem też, że dasz radę!
A to, co piszesz pokazuje, że znowu dałaś się wkręcić od nowa. Nic straconego, to zwykły kryzys.
Znajdź w sobie tą siłę i wiarę z "odburzeniowego posta" i pracuj dalej
A jak cholernie uciążliwe jest rocd rozumiem bardzo dobrze. Wiem, że bardzo cierpisz ale wiem też, że dasz radę!
-
- Gość
Ja cierpie bardziej z tego powodu,że ta obojętność weszła.Tu się śmieje jestem radosna,a myśli cały czas są.Był dzisiaj u mnie mój skarb i jak go przytulałam to sie czułam tak jakby byl mi obcy,jakbyśmy się nie znali jakby to co jest i bylo między nami było przeszłością.Chce poczuć miłość,chce żeby marzenia o wspólnej przyszłości,dzieciach odżyły.A nie takie myślenie "było i nie wróci,to przeszłość" i ta obojętność.... Mówie,że go kocham i chce to czuć ale naprawde boje sie że na serio się odkochałam i głowa mi mówi,że już się w nim nie zakocham,nie poczuje nic do niego i że co ja w nim widziałam.Że to co byłp między nami to tylko iluzja.Nie chce tego chce w końcu być sobą.Kochać go ponad wszystko i poczuć od nowa tą więź.To że jest tym jedynym.Płakać jak odjeżdża,tęsknić i marzyć o wspólnej przyszłości.Tylko nie chce być obojętna na to.Czuć miłość i szczęście
- Karo30
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 225
- Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00
wróć do tego posta "Zabiłam głos w głowie, który gadał złe rzeczy.Nie ma go jestem prawdziwa ja.Patrycja nie Nerwica. I jestem z siebie dumna.Bardzo dumna.Jeśli ktoś potrzebuje porady niech pisze". Dlaczego znowu wchodzisz w to lękowe koło? I to co najlepsze atakuje Cię ten sam objaw co wcześniej i znowu się w to wkręcasz? Na pojawienie się tej myśli powinnaś prychnąć i powiedzieć "chyba Cię potrąbiło nerwico!" i się zaśmiać. Nikt nie obiecywał, że myśli nie będą wracać, ważne jest to co ty z nimi zrobisz.
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
-
- Gość
Wiem.Ale teraz czuje sie bezsilna.Wszystko co mówię sobie,że go kocham,chce jego towarzystwa wydaje się być kłamstwem..że okłamuje samą siebie.A jeszcze poltora tygodnia temu płakałam ze szczęścia,a teraz chce mi sie płakać bo chce czuć miłość,zainteresowanie,pociąg do niego a czuje niechęć i ciągłą obojętność i zmęczenie.Tak jakbym skupiała się tylko na sobie i nikim innym.Tylko najbardziej boli to że nie mam objawów typowych dla nerwicy.Zabiłam lęk ale dalej mam myśli złe.I boje sie że już sie nie zakocham..że wszystko jest skreślone.Ale nie moge sobie przetłumaczyć tego,że przecież to nerwica a gdyby nią nie była to nie myślałabym o tym caly czas,dlatego że potrafie pomyśleć o czymś innym jak coś robię i to mnie gubi.... jakbym mogła to polozylabym się i przeplakala caly dzien i noc i tak caly czas.Jeszcze te myśli "po co ci on,nie obchodzi cie on"i jak chce mu cos kupić to jest " nie potrzebuje tego,po co to robisz" czytalam moje posty i dalej nie potrafie sie przekonać
-
- Gość
Postaram sie nastawic na pozytywne myślenie i wyciszenie się.Już przez godzinę wspominam sobie miło z nim spędzony czas i mimo tego ze czuje takie cos jakby to minelo staram sie myslec caly czas ze go kocham.Jak wyrazam uczucia to mam lzy w oczach jak mu mowie cos milego mimo ze mam wrazenie jakby te slowa byly puste.Licze ze mi to przejdzie
- Kretu
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1180
- Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07
http://www.zaburzeni.pl/rocd-czyli-natr ... t8980.html
http://www.zaburzeni.pl/ocena-i-leczeni ... t9017.html
http://www.zaburzeni.pl/ocena-i-leczeni ... t9049.html
http://www.zaburzeni.pl/ocena-i-leczeni ... t9017.html
http://www.zaburzeni.pl/ocena-i-leczeni ... t9049.html
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
-
- Gość
Podrzuci mi ktos link do strony gdzie ktoś opisuje jak z tego wyjść.Wiem,że sama pisałam jak ale dla mnie to teraz jest słuchanie wlasnego pisania wiecie jakie.Trochę mi się już przejaśniło i uspokoiłam się trochę.
- Natka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44
Poczytaj sobie posty odburzeniowe, np Wiktora czy nawet Kreta. Nie znajdziesz nigdzie dokładnego przepisu na to jak z tego wyjść. W nagraniach masz wskazówki, a to czy z tego coś wyniesiesz to już zależy od Ciebie i od tego jak jesteś nastawiona na odburzanie
Kiedy czujesz się wypalony, pamiętaj, że feniks odradza się z popiołów
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Patrycja, Kretu podrzucił Ci całe kompendium wiedzy w tym temacie. Sama zmagam się rocd i wiem jak zatruwa życie Twoje i Twojego partnera. Trzymaj się logiki, tej świadomości, że wiesz, że go kochasz. Wspominaj chwile kiedy byłaś szczęśliwa z nim, bo one były prawdziwe. I czytaj do skutku post Zordona
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Gość
Chyba zrobiłam jeden mini kroczek w strone dobra.Wyciszylam natłok myśli,ale dalej mam złe,że go nie kocham i brak uczuć.Rozmawiam z nim i nie czuje nic choc tu w domu śmieje się potrafię skupić się na czymś innym,ale ciągle mam mojego skarba w głowie.Mam lęk przed przyszłością,że te marzenia moje sie zamazały ale wiem,że wszystko w swoim czasie wróci.Wiem,że uczucia z dnia na dzień nie wrócą bo tak jak sie nakręciłam to musi to powoli puścić.Mówie sobie,że go kocham i ignoruje złe myśli staram się ich tysiac razy nie przewijać.Myślę,że miłość wróci i rozkwitnie.Tez mam taka glupia myśl,że np. Jak patrze na pary które się całują albo idą ze sobą za reke to mi sie nasuwa "wszyscy sa zakochani tylko ja nie,jestem sama" może dlatego że teraz skupiam sie jak to w nerwicy na sobie niż na moim misiu.I jak dzwonie to mam taki strach w sobie.Typu "boje sie z nim rozmawiać,wyznaç uczucia" ale chyba dużo dziś ze sobą zrobiłam.
-
- Gość
Mam takie porywy jak przy mnie siedzi ze chce mu powiedziec kocham cie,tylko jak juz mam takie cos ze jest niby dobrze itd. To jak mysle by napisac do niego czy zadzwonić czy przytulić się to sie boje.Sama nie wiem czego.Mam strach bo go może uraże swoim zachowaniem i tym,że byćmoże go już nie kocham.A cały czas myśle o nim.Ciężko jest coś przyjemnego wspomnieć sobie bo wszystko teraz tak jakby wyblakło.A najgorzej jest jak sie budze to mam ogromny natłok myśli że go nie kocham i to powoduje dziwne uczucie w klatce piersiowej.Taki ucisk dziwny.Myśle,że sam fakt,że walcze z tym to dowód na miłość ale mi ciężko w to teraz uwierzyć,myśle,że z czasem będzie lepiej
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 1 lutego 2017, o 13:54
Wszystko co opisujesz bardzo mi przypomina to co ja mam/miałem. Uczucie bezsilności i wpadanie w stan depresyjny jest najgorsze. Przypominanie sobie tych dobrych chwil powoduje u mnie smutek i załamanie, a każda myśl o przyszłości przyprawia o mdłości. 4 miesiące za mną a przede mną kto wie.. Może kolejne 4 miesiące, a może lata. Bardzo bym chciał wyjść z tego tak błyskawicznie jak w to wpadłem, ale zdaję sobie z tego sprawę, że wyznaczanie terminów nie jest dobre.
Historia każdego zaburzonego jest inna ale każdy wpadł w to samo. Ja powoli dochodzę do genezy mojego zaburzenia i staram się ułożyć plan działania. Niestety moja dystymia/depresja między innymi z tym związana skutecznie to utrudnia. Utrudnia również pokonanie moich innych barier z którymi się męczę od dawna, jeszcze przed związaniem się z obecną kobietą. Nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi. Jestem wiecznie spięty, zestresowany, nie potrafię rozmawiać. No po prostu boję się interakcji z ludźmi, boję się porażki. Brakuje mi pewności siebie. Odbija się to też na związku, zbierało się przez kilka miesięcy i wybuchło.
Mam tak jak Ty. Po kilku dniach kiedy wszystko jest w normie pojęcie zaburzenia jest tak odległe, że sam się z tego śmieje. Jak przychodzą gorsze dni wtedy w żaden sposób nie umiem sobie skutecznie powiedzieć, że to znowu efekt zaburzenia i zaczynam analizować i się dołować. Od pewnego czasu przestałem walczyć z tym przez co objawy zaczynają słabnąć. Daj sobie czas i nie załamuj się
Historia każdego zaburzonego jest inna ale każdy wpadł w to samo. Ja powoli dochodzę do genezy mojego zaburzenia i staram się ułożyć plan działania. Niestety moja dystymia/depresja między innymi z tym związana skutecznie to utrudnia. Utrudnia również pokonanie moich innych barier z którymi się męczę od dawna, jeszcze przed związaniem się z obecną kobietą. Nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi. Jestem wiecznie spięty, zestresowany, nie potrafię rozmawiać. No po prostu boję się interakcji z ludźmi, boję się porażki. Brakuje mi pewności siebie. Odbija się to też na związku, zbierało się przez kilka miesięcy i wybuchło.
Mam tak jak Ty. Po kilku dniach kiedy wszystko jest w normie pojęcie zaburzenia jest tak odległe, że sam się z tego śmieje. Jak przychodzą gorsze dni wtedy w żaden sposób nie umiem sobie skutecznie powiedzieć, że to znowu efekt zaburzenia i zaczynam analizować i się dołować. Od pewnego czasu przestałem walczyć z tym przez co objawy zaczynają słabnąć. Daj sobie czas i nie załamuj się
-
- Gość
Ogółem jest lepiej.Zaczynam myśleć pozytywnie,wspominam miłe chwile z moim skarbem spędzone i myśle cały czas o nim.Ignoruje myśli złe, tylko jeden fakt jeszcze boli,że patrze się na zdjęcia rozmawiam z nim przez telefon i mam wyłączone uczucia.Mam nadzieję,że znowu strach minie i znowu poczuje miłość i szczęście.Że w końcu zacznie mi się podobać jak dawniej a nie jak teraz głupia myśl,że mi się nie podoba..Ale jest lepiej.Malutki postęp jest i nie mam myśli o rozstaniu.Żadnej myśli,że taki miałam lęk,że nawiedzały mnie myśli o rozstaniu i myśli typu "już tak nie będzie jak było".Jeszcze przezwycięże ten strach przed kontaktem i bliskościa to powinny mi się uczucia odnowić.Bardzo tego pragnę.Najbardziej na świecie.To jest straszne kiedy kochasz nad życie i nie wyobrażasz sobie życia bez tej osoby,a teraz taka obojętność i brak uczuć do niej.Co sie stało pod natłokiem złych myśli "że go nie kocham".W ciągu 2-3 dni.Ale wiem,że to minie i jeszcze ten brak zainteresowania jest denerwujący.
-
- Gość
Tylko dlaczego potrafie odczuwać radość,śmiać się itd. Z innymi,a jak myśle o nim to nie czuje nic.. boje sie że naprawde sie odkochałam.Dzwonie do niego i nie czuje nic.Kiedys moglismy gadac godzinami,a teraz ja nie wiem o czym rozmawiac z nim nawet...jest chory przeziębił mi się to teraz nawet sie nie potrafie zamartwić tak jakby mnie to nie obchodziło...Dlaczego jestem obojętna..nie chce byc obojętna...
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Patrycja, przeczytaj post Zordona. Naprawdę, jest tam wyłożone czarno na białym jak to działa, dlaczego nic nie czujesz i, że poczucie, że byś się nie zmartwiła gdyby stało się coś złego jest naturalnym objawem rocd.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.