nw gdzie o to spytać jak coś

Nie wiem czy to nie był mój początek nerwicy , a śmierć taty dopiero zapalnikiem .Ciasteczko pisze:Zainteresował mnie temat i pogrzebałam w necie i mój wniosek jest taki, że mówię wielkie NIE energetykom. Z resztą, trzymam się od tych napojów z dala z dwóch przyczyn - po pierwsze od ich smaku robi mi się niedobrze, a po drugie kiedy parę lat temu, na studiach, wypiłam puszkę takiego napoju, dostałam kołatania serca o skali odpowiadającej silnemu napadowi paniki. Pewnie wypicie jednej puszki od wielkiego dzwonu nie jest problemem, ale odradzałabym i to osobom, które mają jakieś problemy ze zdrowiem.
Teraz trochę "ciekawostek".
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, spożywanie dużej ilości napojów energetyzujących może powodować swego rodzaju zatrucie kofeiną, nudności, depresję, hiperaktywność, wysokie ciśnienie krwi, palpitacje serca, w skrajnych przypadkach zgon (zatrzymanie akcji serca).
Generalnie każdy napój energetyzujący zawiera za dużą ilość tych substancji, które znajdują się w jego składzie i choć wydaje się, że każdy z nich oddzielnie jest okej w rozsądnych ilościach, to napoje energetyzujące łatwo wypić duszkiem, smakują, więc wypija się ich dużo i można wprowadzić do organizmu ilość, z którą ten sobie nie poradzi, albo będzie chronicznie zalewany i uszkadzany tymi substancjami przyjmowanymi w takiej skali.
Nie bez powodu jest tyle wątpliwości co do ograniczania dostępu do energetyków. Na Litwie zakazana jest ich sprzedaż osobom poniżej 18 roku życia, dzieci nie mogą tez pić ich w Szwecji, a w Emiratach Arabskich do 16 roku życia, planowano podnieść ten wiek do 20(nie wiem czy już to się stało). Poza tym, z tego co wyczytałam, np. Red Bull był wycofany w Niemczech i Francji na jakiś czas. Według informacji ze stycznia tego roku, Unia Europejska zastanawia się nad wprowadzeniem globalnego zakazu spożywania energetyków dla osób poniżej 18 roku życia w całej Unii.
Niestety koncerny, które zarabiają krocie na sprzedaży tych napojów, wydaje się, że bardzo dbają o to, by nie zostały one zakazywane na dużą skalę. Np. wygrywają w sądach, bo oddzielne wymienione składniki nie należą do substancji szkodliwych, a dopiero stosowane razem i w dużych ilościach stanowią zagrożenie. Stąd główną restrykcją jest ewentualne umieszczanie ostrzeżeń na puszkach, albo dokładne wypisywanie składu.
Przy takiej ilości wątpliwości, które budzi skład energetyków, można moim zdaniem uznać za obiektywne stwierdzenie, że NIE WIEMY jak bardzo to, co wprowadzamy z nimi do organizmu jest szkodliwe, ale na pewno nie możemy powiedzieć, że jest zdrowe!
A energię można przecież pozyskiwać z wielu innych źródeł, niekoniecznie sztucznie się pobudzając - sen, dieta, zmiana czegoś w życiu, praca nad sobą (w przypadku chronicznego zmęczenia z powodów psychicznych) albo zwykła kawa w normalnej ilości, orzechy, batonik, jeśli już koniecznie coś z cukrem. Po co ryzykować skoro jest tyle kontrowersji?
co ty bredzisz....co ty bredzisz....Jerry pisze:ale to też jest potężna dawka kofeiny, która u nerwicowców z łatwością wyzwala ataki paniki i stany lękowe.