Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

emocje

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
abc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 14 grudnia 2013, o 21:08

14 grudnia 2013, o 21:39

Witam,
zastanawiam się w jakim stopniu nasze jest zdeterminowane? Czy w ogóle jest zdeterminowane? Pochodzę z rodziny... nie to brzmi głupio. Mam ojca alkoholika przez którego nigdy nie miałam normalnej rodziny. Zastanawiam się na ile cała ta sytuacja wpływa na moje aktualne życie. Z obserwacji widzę, że jako tako funkcjonuję, raz lepiej raz gorzej jak to w życiu bywa, ale gdy np. zadzwonię do mamy i w tle słyszę pijanego ojca to automatycznie jestem zdenerwowana. Przyjazd do rodzinnego domu przeważnie kończy się płaczem. Wiem, że moje łzy są bez sensu, ale nie potrafię zapanować nad emocjami. A skoro nie potrafię zapanować w takiej sytuacji nad emocjami to chyba gdzieś cała ta sytuacja tkwi we mnie na tyle głęboko, że może oddziaływać na moje życie i to z całą pewnością nie w pozytywny sposób. Powinnam się tym martwić? Czy po prostu z tym żyć? Z jednej strony cała ta sytuacja mnie dobija, a z drugiej mobilizuje. Efekt jest taki, że jestem po prostu zmęczona taką huśtawką. Jakieś sugestie? Dziękuję.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 grudnia 2013, o 21:58

Hej mój ojciec alkoholik tak samo zniszczył rodzinę, tyle, że wyprowadził się do innej rodziny jak byłem mały ale jednak jego działania a czesto brak działan bardzo wpłynał na moja matkę i na mnie. Wpływ osoby w postaci alkoholika zawsze ma jakiś wpływ na nas w trakcie wychowywania. Do mnie ta sprawa wróciła rok temu jak ojca druga rodzina w końcu wywaliła i tułał się chlejąc jakieś podejrzane trunki, spał na ulicacj, ogólnie wstyd, nerwy, wściekłość i bezsilnośc bo nie mógł sie pewnie
powstrzymać.
Wszystko zalezy czemu płaczesz, szkoda ci matki? Ojca? Tego domu rodzinnego, ja wczoraj jak odwiedziłem swój dom na chwile, wróciłem i popłakałem się, serio jakoś ten dom tak na mnie wpływa, tam zawsze wszystko jest rozpierdolone, nie poukładane, zagmatwane, choć matka się stara jest słaba psychicznie i nie może wszystkiego sama ustawić, z drugiej strony ja też nie moge się tak angazowac w to bo tutaj stanowczy muszą bycć sami zainteresowani, nie da sie drugiemu układac życia. W moim domu nie ma ojca ale jest drugi mąz mamy, który też popija ostro, brat, który nie umie się ogarnąć chociaz całe życie starałem się aby miał coś we łbie. I można by się tak rozpisywac ale nie to mam w zamiarze.
Tylko powiedzieć tobie, że smutek ten to normalna sprawa, płacz też, ale też nalezy zachowac zdrowy dystans a przynajmniej się starać, bo nie da się za kogoś żyć, można poradzic pomóc w jakiś sposób, ale stanowczośc i jakieś zmiany i tak musza wyniknąc z poszkodowanych.
Ja ojca w końcu doprowadziłem do używalności, doprowadził mnie do takiego stanu, ze trochę go poszarpałem, walnąłem pare razy w twarz, zamknąłem w pokoju na 4 doby, poszedłem do chirurga zrobiłem "wszywkę" i tak od roku na razie jest o dziwo spokój z jego spaniem na ulicach i alkoholem, znalazłem prace i jest okey z nim, choć z niego zawsze dupek będzie.
Ale nie naprawisz domu rodzinnego moja droga dopóki uczestnicy tego domu nie będą brali w tym aktywnego udziału.

Czy martwić? Nie wpedzałbym się w zaburzenia, to na pewno nie z tego powodu, jesli nie dzieje się nic poza smutkiem z powodu sytuacji, jeśli nie możesz pomóc w żaden sposób staraj się dystansowac do tego, wiem, ze to rodzina ale jak mówię nie ułozysz życia komuś. To niewykonalne, próbowałem dawniej nie raz, nie dwa, wówczas to dopiero szkodzi, możesz mi wierzyć ;) szczególnie jeśli ktoś ma to i tak gdzieś albo robi co innego i tak i tak.
W jakis posob wplywa to na nas? Trudno powiedziec, na pewno roznie ale ni emusi wplywac znowu az tak ze zyc sie nie da. Moim zdaniem zyc ale wypchnac emocje z siebie, powiedziec co si emysli o alkoholizmie ojca, jemu to powiedziec.
Mnie duzo dalo jak w koncu ojca potraktowalem z buta wygarniajac mu wszystko, do tej pory czuje sie lzejszy. A wyparte emocje sa nie dobre.
Jak mowie nie robilbym z siebie kaleki z tego powodu, ale rozprawil sie z emocjami, chocby mowiac i dystansujac sie do calej tej sprawy na tyle na ile to mozliwe.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
usunietenaprosbe
Gość

14 grudnia 2013, o 22:26

Dobrze, że mimo tego co spotyka Cie w domu rodzinnym potrafisz funkcjonować. Sama piszesz, że raz gorzej raz lepiej, ale zawsze jakoś. Czasem trzeba się odciąć od tego co nas spotkało, żeby uratować swoje życie, chociaż sytuacja rodzinna boli. Zaopiekuj się sobą. Na pewno jest Ci ciężko, ale to że rusza Cie sytuacja z domu świadczy o tym, ze masz ludzkie uczucia. To w końcu Twój ojciec. Gdy nie widzisz plusów swojej sytuacji, spróbuj popatrzeć na nią nieco inaczej. Zawsze jest nadzieja na lepszy dzień, szukaj plusów. Rozmawiaj o swoich uczuciach, nie duś ich w sobie, bo prędzej czy później Cię zniewolą i będziesz się czuła jeszcze gorzej.

Ta huśtawka Cię męczy, bo cała sprawa jest w Tobie zakorzeniona. Podwyższony poziom lęku jest jednym z objawów syndromu DDA, tak samo jak zalegające w Tobie uczucia złości, wstydu, smutku, które uaktywniają się podczas rozmowy z mamą. Możesz mieć też inne objawy, których nie opisujesz m.in. trudność w budowaniu relacji z innymi ludźmi, brak równowagi i harmonii w życiu, lęk przed bliskością, relacjami z innymi.
Jeśli sprawa naprawdę bardzo Cię męczy, możesz poszukać pomocy, np. na mityngach DDA, psychoterapii. Wtedy spotkasz osoby, które czują się podobnie, gorzej, lepiej. Tylko przemyśl to jeszcze, bo jak sama pisałaś, radzisz sobie więc wg mnie nie jest to konieczne. Chce Ci tylko pokazać, że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, choć najważniejsze to żebyś zaakceptowała swoją. Niepotrzebnie się tam nie ładuj, a na tą część postu popatrz czysto informacyjnie. ; )

Głowa do góry, nie szukaj minusów, lecz plusów. Przeszłość zawsze będzie w nas, ale nią nie żyjemy, pamiętaj. :) I Twoje łzy nie są bezsensu, wyrażasz emocje. Gdyby płakanie z takiego powodu było bezsensu, można by to samo powiedzieć o radości wynikającej z zakupu nowych butów, zawstydzeniu przy wyjściu z domu w dziurawych skarpetkach, czy też płaczu przy smutnym filmie. To odruchy organizmu, nie martw się.
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

15 grudnia 2013, o 10:08

Witaj abc

Podobnie jak moi poprzednicy, nie demonizowałabym Twoich reakcji. Właściwie po tym co przeszłaś w domu rodzinnym trudno, żebyś wracała do niego z przyjemnością, czy nie przejmowała się kiedy np słyszysz że jest pijany, że kłoci się z matką. Smutek, wściekłość, poczucie bezsilności to normalne odczucia. Wyprowadziłaś się, ale (co jest zupełnie zrozumiałe) wydaje Ci się że jesteś odpowiedzialną za mamę, że powinnaś ją chronić, dlatego denerwujesz się na samą myśl, że w domu ojciec znowu jest pod wpływem. Dodatkowym stresorem są wciąż powracające, utrwalone obrazy z rozwalonego dzieciństwa. A jak każdemu wiadomo, to właśnie w okresie dziecięcym warunkują się nasze zachowania i kształtuje osobowość. A czym skorupka za młodu nasiąknie... Ty byłaś poddawana negatywnym bodźcom, żyłaś w strachu, zabrakło tego najważniejszego- poczucia bezpieczeństwa. "Nauczyłaś się" reakcji i emocji, które dają o sobie znać także w dorosłym życiu, mimo że od ojca dzielą Cię kilometry. Przypomina to niejako reakcję warunkową, kojarzysz psa Pawłowa? Zwierzę bezpośrednio przed każdym karmieniem słyszało dzwonek, po kilku takich próbach dzwonek-karmienie, pies zaczął reagować automatycznie i na sam dźwięk dzwonka ślinił się jak na widok jedzenia. DDA po latach zmagania się z rodzicem, mają w sobie tak zakodowane uczucie lęku, że wystarczy mała wzmianka o domu i rodzinie, by wytrącić je z równowagi. Swoje uczucia bierz więc na logikę- wychowałam się w niezłym syfie, wiec nic dziwnego że teraz jestem nadwrażliwa. Masz pełne prawo do płaczu, smutku, masz prawo źle się czuć w towarzystwie ojca. Ale na Twoim miejscu... nie przejmowałabym się tym. Niech te uczucia sobie będą, ale nie wkręcaj sobie, że z tego powodu będziesz cierpieć nadal, że Twoje dorosłe życie jest poddane złemu dzieciństwu. Ojciec alkoholik już Ci nie zagraża, nie jesteś już dzieckiem które może skrzywdzić. Na pewno radziłabym ze wszystkich sił próbować się zdystansować, pamiętać że nie jesteśmy matkami czy ojcami naszych rodziców, nie "naprawimy ich", nie pomożemy jeśli sami nie będą chcieli sobie pomóc. Martwisz się o mamę, to całkiem zdrowy odruch, ale nie bierz na siebie odpowiedzialności za jej życie. Często żony alkoholików, choć na pozór słabe i udręczone, są bardziej zahartowane i znoszą trudną sytuację lepiej niż niejednokrotnie dorosłe już dzieci.
Co bym Ci radziła- lepiej poznać siebie, nauczyć się zdrowych odruchów, panowania nad emocjami (wierz mi-da się), poczytać trochę o syndromie DDA, ale tylko po to, żeby uświadomić sobie, że to jak się zachowujesz jest całkiem normalne, ale... niepotrzebne. Masz swoje życie i staraj się je uczynić szczęśliwym, efektownym i na przekór przeszłości- zadbaj pełnym poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i spokoju. Myślę że tego ostatniego wciąż Ci brakuje, trwasz w tym stresie z poprzednich lat, nie potrafisz się go pozbyć. Ale nie możemy ciągle płacić za błędy naszych rodziców, jesteśmy odrębnymi jednostkami które muszą same zadbać o swoje potrzeby, które w przeszłości zostały zaniedbane.
Just below my skin I'm screaming
ODPOWIEDZ