Ważne jest, żeby nauczyć się radzić sobie z zaburzeniem przez uwolnienie od przeszłości i przyszłości, nauczyć się po prostu pracować bez rozmyślania o tym.
Wkładanie energii w to, co się robi, nieuznawanie porażek, pozwolenie, żeby to, co się przytrafia, nie zostawało w nas – to są ważne elementy naszego życia i odburzania. Tak ważne, że przypomniały mi o historii starego żeglarza i profesora. To historia sprzed wielu, wielu lat, kiedy nie było linii lotniczych i przez morza trzeba było płynąć statkiem. Ten profesor musiał udać się za morze, żeby dać serię wykładów. Kupił bilet na liniowiec i pierwszej nocy na statku, po kolacji, wybrał się na pokład, żeby zaczerpnąć wieczornego powietrza.
Wtedy zobaczył starego żeglarza tzw mądrego nerwicowca


– Jak długo już pływa pan po morzach?
– Od czternastego roku życia, a teraz jestem po sześćdziesiątce. Żeglowałem całe życie.
– To wspaniale – powiedział profesor. – Wie pan, jednym z moich hobby jest astronomia. Te gwiazdy prowadzą statki, a pan pewnie wie wszystko o gwiazdach, porozmawiajmy o astronomii.
– Co to jest astronomia? – spytał żeglarz.
– To te gwiazdy nad pańską głową!
– Ja nic nie wiem o gwiazdach.
– Jak to? Tyle lat na morzu i nigdy nie nauczył się pan niczego o gwiazdach na niebie?
– Nie.
– Cóż za głupi staruch – powiedział profesor. – Co za marnotrawstwo życia, ty głupcze.

I profesor odszedł, zdegustowany. Kolejnej nocy profesor był znowu na pokładzie. I zobaczył tego starego żeglarza, który spoglądał w dół na wodę oceanu. Postanowił dać mu drugą szansę. Podszedł więc do niego i powiedział:
– Wie pan, moim drugim hobby jest morska fauna i flora. Zwierzęta, które żyją w tych wodach, a pan spędził tyle czasu na morzu, porozmawiajmy o biologii morskiej.
– Biologia morska? Nic o tym nie wiem – powiedział stary żeglarz.
– Co takiego?? Tyle lat na morzu i nigdy nie chciało się panu nauczyć o tych wspaniałych stworzeniach, które żyją w wodzie??
– Nie – odpowiedział żeglarz.
– Ty głupcze! Ty stary głupcze! Co za marnotrawstwo życia, nie będę z panem więcej rozmawiać.

Trzeciej nocy na morzu – spokojnie, były tylko cztery noce, już prawie kończę

– Profesorze, nic nie wiem o pogodzie. Nawet nie wiem, jak się pisze „meteorologia”, cokolwiek to znaczy – powiedział żeglarz.

– Co takiego?? – powiedział profesor. – Tyle lat na morzu i nie wiesz nawet nic o pogodzie, która prowadzi twój statek?? Głupcze, ty kompletny głupcze, co za marnotrawstwo życia!
I odszedł, bo nie miał zamiaru więcej rozmawiać z takim idiotą.

Czwartej nocy – to już ostatnia – profesor w ogóle nie wyszedł na pokład. Nie poszedł nawet na kolację, bo morze było wzburzone i cierpiał na chorobę morską, więc nie mógł nic zjeść, bo od razu by zwymiotował. A im dłużej trwała burza na morzu, tym było gorzej. Statek coraz bardziej się kołysał w tej straszliwej burzy, aż tu nagle „trach!” – jesteście już podekscytowani?

Żeglarz zatrzymał się, popatrzył na niego i zapytał:
– Profesorze, czy przez te wszystkie lata nauczył się pan pływać?
– Nie, nie miałem okazji – odpowiedział profesor.
– Co za głupi profesor, co za marnotrawstwo życia. Nasz statek tonie.

Dla mnie profesor to głupi nerwicowiec który ma wiedzę i nie potrafii jej wykorzystać , natomias żeglarz to mądry nerwicowiec który zają się prawdziwym życiem i wie jak żyć .
Morałem tej historii jest: jeśli chcesz być żeglarzem, to do diabła z astronomią, biologią morską i meteorologią, ale musisz umieć pływać. I tak samo jest z życiem: możesz się uczyć wielu rzeczy, które może są ciekawe i zajmujące, ale najważniejsze jest to, żeby nauczyć się jak nie utonąć.
W stresie współczesnego życia, trzeba umieć pływać wśród tych wszystkich obowiązków i zmartwień. Jeśli się tego nauczysz, to nikt nie powie: „Co za głupi człowiek, co za marnotrawstwo życia!”. Więc proszę, nauczcie się pływać. Dziękuję za uwagę.

