Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dziwny stan

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Anushka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 27 marca 2019, o 07:09

2 listopada 2019, o 20:25

Witajcie!
Mam kilka pytań, zagwozdek, bo już nie daje sobie z tym rady. Proszę odpowiedzcie, chociaż skrótowo, czy u Was też tak to wyglądało i czy ten stan jest "normalny".
Moja nerwica pojawiła się około miesiąca po urodzeniu dziecka, pierwszego dziecka. Początki były trudne. Bałam się, że mam depresję poporodową (nadal się tego boję; chociaż teraz bardziej "obstawiam" samą depresję niż poporodówkę). Miałam natręty myślowe, że zrobię coś dziecku, że nie będę potrafiła się nim zająć itp. Miałam też lęki, że wariuję, że to początki schizofrenii itd. Bałam się zostać sama w domu. Dużo by wymieniać. Generalnie poszłam na terapię (którą na ten moment - z przyczyn finansowych - musiałam przerwać), czytałam forum, słuchałam kilku nagrań i żyłam dość normalnie. Nadal żyję. W żadnym stopniu, z resztą do tej pory, nie zaniedbałam obowiązków, nie usiadłam i płakałam, rozpaczałam etc., chociaż były dni, kiedy było ciężko.
I tu moje pytania:
1) jestem w takim momencie, że trudno mi określić, czy jest dobrze, czy źle. Niby jest ok, ale są takie dobijające dni, myśli, które przerażają, paraliżują. Ciągle boję się, że to już depresja. To też może wynikać z faktu, że mój kuzyn, który z nią walczył, odszedł dwa tygodnie temu. Chociaż tutaj nie wiadomo, czy bardziej w jego historii nie odpowiadał za to po prostu alkohol i uzależnienie, niż samo zaburzenie. Boję się, że dzisiaj jest w miarę ok, bo funkcjonuję, ale np. jutro będę miała jakiś emocjonalny dół i będę tylko leżeć i patrzeć w sufit;
2) na początku miałam dd, silne, bardzo; teraz dd praktycznie nie mam, ale nadal mam takie stany "zawiechy". Nie wiem nawet, jak je określić. Czuję się po prostu tak, jakbym była ciągle zamyślona albo lepiej - zamknięta we własnym umyśle! Znacie to uczucie, gdy rozmawiacie z kimś, ale jednocześnie myślicie o czymś innym i nagle oprzytomnieliście i wracacie myślami do rozmowy? Ja właśnie tak mam cały czas. Czuję się jakby mój umysł zaprzątały inne myśli, niepotrzebne, ale dla mnie jednak jakieś ważne, bo ciągle je analizuję i skupiam się na nich (wiem, to błąd!). Mieliście tak?
3) od początku mojej przygody z tą uświadomioną nerwicą (czyli teraz +- 8 miesięcy) miałam jeden, no może dwa, dziwne momenty. Takie jakby prześwity, powroty do rzeczywistości. Też nie wiem, jak to dokładnie określić. Było tak, że siedziałam na podwórku, rozmawiałam z mężem, pomyślałam o pewnym zdarzeniu i nagle jakby mnie "olśniło" i jakbym wróciła do "tu i teraz". Wiem, może to brzmi dziwnie ;) Mieliście tak?
4) Jak jeszcze mogę sobie pomóc? Leków nie chcę brać, z resztą nie czuję chyba, aż takiej potrzeby. Poza tym, boję się ich i myślę, że bardziej by mi zaszkodziły niż pomogły. Przynajmniej na ten moment. Terapia wiele mi dała, ale już na ostatnich sesjach sama terapeutka mówiła, że dobrze sobie radzę, że muszę tylko bardziej w siebie uwierzyć i nie być aż tak wymagająca i krytyczna wobec siebie. Więc co jeszcze? Wiem, że wyjścia do ludzi, rozmowy wiele mi dają, ale nie zawsze mogę sobie na to pozwolić.
"Dziś jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj" [Gandhi]

"Nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach,
to tylko złudzenie, więc
uwierz w siebie tak pokonasz lęk
to, co chcesz tu i teraz dzieje się
śmiało płyń pod prąd
na nieodkryty ląd" [Nieodkryty ląd, M. Podulka]
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

2 listopada 2019, o 23:46

Całe to forum i divovic odpowiadają na twoje pytania. Nic tu nie ma dziwnego w twoim stanie. Taka norma nerwicowa. Nie ma w tobie akceptacji i, dlatego to nie puszcza. Nie masz akceptacji dla stanów depresyjnych. Boisz się tego, a póki będziesz się bać to nerwica będzie cię straszyć.
Słuchaj dużo divovica. Czytaj posty idburzeniowe. Powodzenia.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 listopada 2019, o 01:07

Twoje objawy ewidentnie świadczą o problemach emocjonalnych i to co opisałaś nie jest niczym dziwnym i słyszy się to bardzo często. Natomiast jak już wyżej napisano cały czas wszystko analizujesz pod kątem depresji, bądź zapewne, że ogólnie z psychiką coś jest nie tak i można stracić kontrolę.
W dużej mierze wynika to z błędnego rozumienia samej depresji, a dokładnie traktowania depresji jako zawsze jednego i tego samego problemu, którym prawie wszędzie i prawie wszyscy straszą.
Trudno się temu dziwić, skoro tak wiele błędnych informacji krąży po sieci i tv. Dla wielu osób depresja = samobójstwo, a to nie jest prawda.
Stany depresji to również stany emocjonalne i jest to przypadłość bardzo powszechna. Tak samo jak zaburzenia lękowe.
W zaburzeniach lękowych czujesz parszywy lęk i nie tracisz kontroli z tego powodu nad sobą, np. nie biegasz po ulicy rozebrana, bo jesteś zdrowa psychicznie (to, że się tego boisz to inna kwestia - emocjonalna).
Kiedy ludzi łapią zaburzenia depresyjne, czują parszywy np. smutek, to też z tego powodu nikt nie traci kontroli i nie zabija się, ot tak sobie. To jest bardzo błędne postrzeganie zaburzenia depresyjnego, stąd też przed nim strach.

Oczywiście można powiedzieć - ale zaraz przecież samobójstwa się zdarzają! I prawie zawsze towarzyszy temu depresja! Zdarzają się, natomiast jakby się dobrze rozejrzeć to zaburzenia depresyjne dotyczą też innych ludzi, często wokół Nas. Znasz kogoś kto ma duże problemy życiowe, albo chociażby nerwice i nie zaliczył długotrwałego, często mocnego spadku nastroju, anhedonii i innych odczuć? ;) Czy każdy się zabija? Czy zabija się chociaż 1/8? Skoro spadek nastroju, zaburzenie depresji = samobójstwo, to bez mała każdy powinien przynajmniej próbować. Czy tak jest?
Oczywiście że nie. Bo za ewentualne samobójstwo odpowiada szereg innych czynników, w tym osobowość przede wszystkim oraz wiele wiele innych rzeczy. Obwinianie o wszystko depresję jest moim zdaniem
nieuzasadnione.
Prowokuje to jedynie do strachu przed tym zaburzeniem, który jest niczym innym jak stanem umysłu i dobrze aby odczucia płynące z niego traktować tak samo, jak te płynące z zaburzenia lękowego.

Rzecz jasna nie twierdzę, ze masz depresję - aby to było jasne! :) Tylko budowanie przed nią strachu jest niepotrzebne.
U Ciebie z posta BIJE wręcz analiza, analiza, analiza, analiza, lęk, kontrola i wszystko to co płynie zawsze w zaburzeniach lękowych. A więc dobrze by było jakbyś ciągle uczyła się rozpoznawać te schematy, i aby to co w tym poście wyżej nie było składnią analizy w Twojej głowie każdego dnia. Bo wówczas cały mechanizm zaburzenia emocjonalnego działa. Czyli dopóki udaje mu się angażować Twoją świadomość poprzez różnego rodzaju zaczepki (myśli, odczucia itp.) to znaczy, że mechanizm działa. A więc będzie on przez Twój umysł używany w stresie, nudzie oraz każdego dnia (oraz sporo czasu po tym dniu) kiedy poszczególne myśli będą zaganiały Cię do analizowania samopoczucia i dopatrywania się w nim rzeczy dziwnych lub chorych.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

3 listopada 2019, o 05:34

Victor pisze:
3 listopada 2019, o 01:07
... dopóki udaje mu się angażować Twoją świadomość poprzez różnego rodzaju zaczepki (myśli, odczucia itp.) to znaczy, że mechanizm działa.
Ładnie ;)
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 399
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

3 listopada 2019, o 09:55

Super Viktor że jesteś bo myślałem że zapomniałeś o forum. POZDRAWIAM
Awatar użytkownika
AniaJa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 4 października 2018, o 09:40

3 listopada 2019, o 12:56

Anushka te stany powrotu do rzeczywistości na krótką chwilę to chyba norma. Ja to akurat lubię, nagle w sumie, bez żadnego wyraźnego powodu czuję się na chwilę normalnie i wtedy wszystko wydaje się takie logiczne i klarowne. Czasem, kiedy jestem w tym stanie, robię notatki sama dla siebie, żeby umieć się później oprzeć o tę logikę. No niestety, kiedy wpadam znów w dołek, analizę, somaty, które mnie nakręcają mogę sobie czytać te notatki i nie umiem z nich nic wyciągnąć. Ja czytając Twój post nie mam wątpliwości, że masz zaburzenia lękowe :)
Awatar użytkownika
Anushka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 27 marca 2019, o 07:09

3 listopada 2019, o 20:01

Dziękuję Wam wszystkim, w szczególności Victorowi za tę obszerniejszą odpowiedź. :) Ja kurczę chyba jestem trochę takim typem "analityka". Odkąd pamiętam, zawsze zastanawiałam się kilka razy nad daną rzeczą, rozmyślałam różne warianty, wyjścia itd. I pewnie dlatego też to zaburzenie mnie teraz trzyma, bo kminię, czy aby na pewno to jest ok, a tamto nie. Muszę porządnie wziąć się za nagrania, bo nie chcę tkwić w tym g...nie. Mimo, że wiem, że radzę sobie (na zewnątrz), to ciąży mi to jak kula u nogi.
"Dziś jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj" [Gandhi]

"Nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach,
to tylko złudzenie, więc
uwierz w siebie tak pokonasz lęk
to, co chcesz tu i teraz dzieje się
śmiało płyń pod prąd
na nieodkryty ląd" [Nieodkryty ląd, M. Podulka]
Słoneczko1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 3 października 2019, o 13:50

3 listopada 2019, o 20:54

Anushka pisze:
3 listopada 2019, o 20:01
Dziękuję Wam wszystkim, w szczególności Victorowi za tę obszerniejszą odpowiedź. :) Ja kurczę chyba jestem trochę takim typem "analityka". Odkąd pamiętam, zawsze zastanawiałam się kilka razy nad daną rzeczą, rozmyślałam różne warianty, wyjścia itd. I pewnie dlatego też to zaburzenie mnie teraz trzyma, bo kminię, czy aby na pewno to jest ok, a tamto nie. Muszę porządnie wziąć się za nagrania, bo nie chcę tkwić w tym g...nie. Mimo, że wiem, że radzę sobie (na zewnątrz), to ciąży mi to jak kula u nogi.
Anuska, chyba prawie każdy nerwicowiec jest typem analityka - moja mama się ze mnie często śmieje, bo lubię rozważać różne rzeczy ;)
Jeśli masz czas na lekturę - może pomoże jakaś książka o samowspółczuciu? Polecała mi ją terapeutka z powodu mojego perfekcjonizmu.
ODPOWIEDZ