Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co sądzicie?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 16:31

Witam wszystkich!!
Od pewnego czasu czytam wpisy na tym forum i postanowiłam sama w końcu do Was napisać, żeby podzielić się z Wami moimi wątpliwościami. Nie wiem, czy piszę w odpowiednim miejscu, jeśli nie, to bardzo przepraszam!

Od 11 miesięcy walczę, z mniejszym lub większym skutkiem, z zaburzeniami lękowymi. Wszystko zaczęło się w lipcu 2015 r, jak myślę, po przeczytaniu... książki J. Pilcha... Kto zna książkę, lub film, wie, że jest to studium alkoholizmu. W pewnym momencie natknęłam się w książce na bardzo realistyczny opis potwora, który ukazał się bohaterowi powieści w pijackim delirium. Tak na mnie wpłynął ten opis, że w nocy zaczęłam sobie takiego samego potwora wyobrażać w mojej sypialni aż w końcu na 3 noc dostałam regularnego ataku paniki. Obudziłam się z wrażeniem, że ktoś we śnie wrzeszczał na mnie okropnym głosem, byłam cała zlana potem i STRASZNIE się bałam. Wiem, że jest to super głupie i absurdalne, ale od tego czasu nie jestem w stanie dojść do siebie. Przechodziłam już etapy lęku przed opętaniem lub obsesjami demonicznymi, ciągle miałam szybkie bicie serca plus inne rozrywki fizyczne takie jak zawroty głowy i trudności w zasypianiu. Zrobiłam wielki błąd, jaki robi wiele osób z lękami i przez długie dni, jeśli nie tygodnie, czytałam o opętaniach, objawach zniewolenia i, oczywiście, wiele objawów mi pasowało :huh . Na dodatek wcześniej korzystałam z akupunktury i dopiero kilka tygodni później dowiedziałam się, że KK traktuje akupunkturę jako formę okultyzmu, dzięki któremu otwieramy się na działanie zlych mocy. Dopiero wtedy, po dogłębnej lekturze, pogorszyło mi się emocjonalnie. :grr:
Potem, na wiosnę, czułam się lepiej, udało mi się jakoś kontrolować nerwicę, częściowo dzięki lekturze postów na tym forum. Czułam się nawet do 95 procent lepiej niż latem i jesienią zeszłego roku, jedynie chwilami miałam momenty niepokoju czy potykania serca. Niestety, od maja jest znowu gorzej, tym razem dlatego, że doszedł nowy lęk, czy aby nie mam schizofrenii. Wiem, wiem, typowe! Ale i tak straszne... Znowu poczytałam moc artykułów, między innymi na temat rzekomonerwicowego początku schizofrenii... Tym razem niektóre napady lęku były nawet silniejsze niż te wywołane przez strach przed ewentualnym opętaniem. Czułam się, jakbym miała za moment, momencik, stracić rozum! Do tego od wiosny doszły pewne myśli czy wyobrażenia, np. że kogoś rozjeżdżam autem na ulicy, czy że mogę zrobić sobie krzywdę... Od 2 tygodni chodzę na terapię i powiem Wam, że właśnie terapeutka mnie jakoś nastraszyła. Otóż powiedziałam jej, że raz w zeszłym roku miałam w wyobraźni obraz, że pewna znana mi osoba ma robaki w brzuchu. Strasznie mnie ta myśl wystraszyła, ale nie dlatego, że w nią uwierzylam, ale właśnie dlatego, że zaszokowała mnie samą treść tej myśli. Jak w ogóle mogła mi ta myśl przyjść do głowy?? Powtarzam, że NIGDY w tą myśl nie uwierzyłam!! Wyjaśniłam terapeutce, że miałam dystans do tej myśli, że przez ani moment w nią nie uwierzyłam i, że czułam się strasznie po tej myśli. Z resztą do każdej z myśli lękowych miałam dystans, nie do końća jednak wierząc nawet w jakieś diabelskie działanie w moim życiu. A terapeutka na to, że takie myśli jak ta o robakach są niepokojące i byłby powód do zmartwienia, gdyby takie myśli zaczęły się częściej pojawiać... Jak się można domyśleć po tej rozmowie z terapeutką zaczęłam o wiele bardziej kontrolować, co myślę i czy moje myśli są normalne, itp. Niestety, uważam, że tak się tego wystraszyłam, że od ostatniej wizyty u terapeutki takie myśli częściej mi się powtarzają. NIE WIERZĘ w nie, wiem doskonale, że żaden pająk nie może wyjść z oczu osoby, z którą rozmawiam, ale właśnie od momentu, gdy terapeutka mi powiedziała, że częstsze myśli tego rodzaju mogą być powodem do zmartwienia, akurat na przekór częściej mam takie skojarzenia. NIE WIDZĘ oczywiście żadnych robaków wychodzących z oczu mojego rozmowcy, tylko przychodzi mi czasami takie skojarzenie do głowy. I teraz masakrycznie mnie stresuje! Nie rozumiem, dlaczego akurat takie myśli, jeśli mam do nich krytyczny stosunek, mają być powodem do zmartwienia... Czym się różnią od obawy, że mogłam zostać opętana? Chciałam Was zapytać, co uważacie na temat opinii psycholog, która z resztą zdiagnozowała u mnie ogólne zaburzenia lękowe! Problem w tym, że przez jej opinię nie potrafię się uspokoić i podejść z dystansem do tych myśli... Boję się, że są one objawem poważniejszej choroby...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za wszelkie sugestie!
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

5 lipca 2016, o 16:39

Witaj na forum Bozenazinaha , tutaj znajdziesz wiele wsparcia ,ale musisz też chcieć pracować nad sobą , bo widzę że na dużo głupot sobie na wymyślałaś ,nie rozumiem dlaczego dla Twojej terapeutki jedna myślękowa jest powodem do zmartwień a inna nie zapytaj jej o to . Pamiętaj wszystkie lękowe myśli traktujemy tak samo nie na dajemy im żadnego znaczenia !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 16:51

Dziękuję za odpowiedź, schanis22. No właśnie też nie wiem, tym bardziej, że z tego, co czytałam akurat w nerwicy rolą myśli jest napędzenie nam strachu, Nie będziemy mieć myśli miłych i sympatycznych bo te nie wywołają w nas lęku. Zapytałam terapautki, dlaczego akurat ta myśl tak ją zaciekawiła a nie na przykład inna... Staram się nad sobą pracować, zdecydowałam się na terapię i spodziewałam się innej reakcji terapeutki, a nie jeszcze straszenia, które wcale mi nie pomogło!

-- 5 lipca 2016, o 16:51 --
Ach, nie dopisałam, że dla terapeutki ta myśl o robakach jest absurdalna i nielogiczna, może dlatego tak zareagowała. Bo można w nerwicy mieć lęki przed nowotworem czy chorobą i nie jest to absurdalne a można też mieć właśnie myśli o sytuacjach, które w żaden sposób nie mogą mieć miejsca, jak robaki w oku czy brzuchu rozmówcy... Może o to jej chodziło...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 lipca 2016, o 16:56

Cała rzecz w tym, iż myśli nie stanowią obrazu choroby psychicznej a przekonania i stosunek do nich. Twoje przekonania i stosunek do myśli jest podszyty lękiem nerwicowym a nie lękiem psychotycznym. Jest różnica pomiędzy strachem przed myślami a strachem przed robakami co do, których jesteśmy przekonani, że znajdują się w np. czyimś ciele.
Patrząc na całokształt Twojej historii to tego rodzaju myśli mogą rodzić zaniepokojenie z uwagi na to, że nerwica hula sobie dość swobodnie. A nie dlatego, że można dostać od tego np. choroby psychicznej.
Myśli to jest efekt - w twoim wypadku ewidentnie te myśli są spowodowane lękiem, analizą i niepotrzebną wiedzą o chorobach psychicznych oraz opętaniach.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
kamilpc
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 28 kwietnia 2016, o 18:21

5 lipca 2016, o 17:03

Administrator Victor i schanis wszystko ci wyjasnili zacznij czytac artykuly na forum i wdrazaj te wszystkie metody radzenia sobie z lekiem w zycie :) Z czasem nabierzesz do tego wszystkiego dystansu ,zrozumiesz ze to wszystko strachy na lachy ,ale potrzeba doglebnego zrozumienia mechanizmu nerwicy ,istoty leku i praktykowania metod w naszym codziennym zyciu.Musisz odseparowsc zaburzenie od sb i przyjac postawe normalnosciowa to jeden z kluczy do odburzenia.
Twoje życie ,twój wybór to ty decydujesz kim chcesz być ,co chcesz osiągnąc ,jak żyć
Kto nie ma odwagi do marzeń nie będzie miał sił do walki
Wróć z tarczą lub na niej.Walcz o swoje życie
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 17:07

A, tak, wiedzę niepotrzebną to ja faktycznie w ostatnich czasach nabyłam. Straciłam przy tym moc czasu i energii. Na moje usprawiedliwienie powiem, że konsultowałam się z 4 księżmi na temat możliwości otwarcia się na złe moce poprzez akupunkturę i z 4 księży 3 powiedziało, żebym się głupotami nie przejmowała a jeden stwierdził, że mam natychmiast zaprzestać akupunktury bo złe moce mogą mi zaszkodzić. Więc jeśli ja mam takich "specjalistów" wokoł jak ten ksiądz czy terapeutka, która jest zaniepokojona treścią moich myśli lekowych, to jak mam się sama uspokoić... Prawdą jest, że sama się nakręciłam, ale też jest prawdą, że dostałam nerwicy i nie wiem, czy książka "Pod mocnym aniołem" nie byla po prostu takim zapalnikiem a nerwica gdzieś sobie już tam drzemala, chociaż objawów żadnych wcześniej nie miałam... Powiedzcie mi tylko jedną rzecz - nie liczy się w takim razie TREŚĆ myśli a mój stosunek do niej? A jak można nie przerazić się np. tym, że potrafię sobie wyobrazić zakrwawioną twarz przechodnia? Nie są to częste myśli, ale czasem pojawiają się. Albo myśli natury religijnej, oczywiście bardzo mnie szokujące... Nie jest to codziennie i non stop, ale bywa i załamuje mnie, bo nie potrafię się tak do końca pogodzić z tymi myślami, ani nabrać do nich obojętnego stosunku bo boję się, że jak będę je spokojnie przyjmować to może akurat jest dowód na chorobę? Zakręcone to wszystko!! I dzięki za to, że jesteście. Odwalacie kawał wspanialej roboty!!!! Jestem przekonana, że niejedna osoba trzyma się jakoś bo ma w Was wsparcie!
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

5 lipca 2016, o 17:32

Ty przedewszysykim boisz sie mysli a za myslami wyobrazenia . Jezeli mozesz wyobrazic sobie teraz tozowego slonia to nie widze problemu w wyobrazeniu krwawiacej facjaty przechodnia .

Problem lezy w zrozumieniu emocji rozowy slon cie nie wystraszy czy n8e da obawy o chorobe psychiczna
Krwawa facjata juz cie przerazi i a z tylu glowy napewno bedzie slowo choroba psychiczna masz chorobe psychiczna albo jestes opetana . I to juz nakreci twoj lek bo ty sie tego panicznie boisz .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 17:43

Fakt, boję się tych moich durnych myśli. Mam je od roku a najczęściej potrafią mnie tak zestresować jak na początku zaburzenia. Dzisiaj to wyobrażenie sobie pająka wychodzącego z ust gostka, z którym rozmawiałam sprawiło, że od rana do teraz boli mnie żołądek. I cały czas niepewność, skąd te myśli? Jak to jest możliwe? Przecież zdrowy umysł nie wymyśli czegoś takiego!! Może właśnie dlatego, że jestem chora psychicznie albo zaraz się rozchoruję? No i tak się nakręcam tymi wątpliwościami... Wiecie, pamiętam, że wiele lat temu, gdy miałam może 8 lub 10 lat, bardzo bałam się noży... Że sobie coś nożem zrobię!! Przeszło mi to samo. A nerwica wróciła teraz, gdy mam 38 lat. Więc mam nadzieję, że i teraz przejdzie, chociaż jest nieporównywalnie ciężej. Ponadto te myśli są całkowitym zaprzeczeniem mnie samej, wyznawanych wartości, tego, co kocham. Na przykład uwielbiam pasjami zwierzęta a ostatnio oglądając na Facebooku filmik z małym kotkiem wyobraziłam go sobie poranionego i skrzywdzonego. Strasznie mi przykro, że mam takie myśli i może tu tkwi sęk, że nie potrafię się do tych myśli zdystansować... Wiem jedno, że gdybym nie wyczytała tyle o psychozach, schizofrenii i tematach związanych z demonami, dzisiaj może byłabym stabilna emocjonalnie i nie miałabym tyle wątpliwości. To jest taka wskazówka i przestroga dla innych nerwicowców!!! Z daleka od wujka Google´a I nakręcania się objawami. Cena jest zbyt wysoka!!!
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

5 lipca 2016, o 17:53

Bozenazinha pisze:A, tak, wiedzę niepotrzebną to ja faktycznie w ostatnich czasach nabyłam. Straciłam przy tym moc czasu i energii. Na moje usprawiedliwienie powiem, że konsultowałam się z 4 księżmi na temat możliwości otwarcia się na złe moce poprzez akupunkturę i z 4 księży 3 powiedziało, żebym się głupotami nie przejmowała a jeden stwierdził, że mam natychmiast zaprzestać akupunktury bo złe moce mogą mi zaszkodzić. Więc jeśli ja mam takich "specjalistów" wokoł jak ten ksiądz czy terapeutka, która jest zaniepokojona treścią moich myśli lekowych, to jak mam się sama uspokoić... Prawdą jest, że sama się nakręciłam, ale też jest prawdą, że dostałam nerwicy i nie wiem, czy książka "Pod mocnym aniołem" nie byla po prostu takim zapalnikiem a nerwica gdzieś sobie już tam drzemala, chociaż objawów żadnych wcześniej nie miałam... Powiedzcie mi tylko jedną rzecz - nie liczy się w takim razie TREŚĆ myśli a mój stosunek do niej? A jak można nie przerazić się np. tym, że potrafię sobie wyobrazić zakrwawioną twarz przechodnia? Nie są to częste myśli, ale czasem pojawiają się. Albo myśli natury religijnej, oczywiście bardzo mnie szokujące... Nie jest to codziennie i non stop, ale bywa i załamuje mnie, bo nie potrafię się tak do końca pogodzić z tymi myślami, ani nabrać do nich obojętnego stosunku bo boję się, że jak będę je spokojnie przyjmować to może akurat jest dowód na chorobę? Zakręcone to wszystko!! I dzięki za to, że jesteście. Odwalacie kawał wspanialej roboty!!!! Jestem przekonana, że niejedna osoba trzyma się jakoś bo ma w Was wsparcie!

Cześć Bożenko, niestety niektórzy terapeuci tacy są wiem to z własnego doświadczenia, bo sama chodzę na terapię. Człowiek szuka u terapeuty zrozumienia i potwierdzenia że nie wariujemy, że będzie dobrze, ale oni niestety nie są tak uczuciowi jak my i nawet nie zważają na to co mówią. Ja gdy się zapytałam swojej czy może mi się pogorszyć ( wiem, że może to było głupie pytanie bo przecież różnie w życiu bywa) to mi odpowiedziała z ironicznym uśmiechem że jak mi się pogorszy to trafię do szpitala (wiadomo jakiego) i ja zamiast wyjść z jakąś chociaż najmniejszą nadzieją że będzie lepiej wyszłam z jeszcze gorszym dołem niż byłam.. A wracając do twoich obaw to są natrętne obrazy myślowe wiem, bo sama to przechodzę. Ty dobrze wiesz, że sobie to wyobrażasz więc nie masz się czym martwić :)

-- 5 lipca 2016, o 17:53 --
U mnie wyglądało to tak samo że najpierw naczytałam się o objawach chorób psychicznych i dopasowałam sobie schizofrenie, wcześniej miałam tak samo tylko że z sercem wtedy myślałam, że umieram.
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 18:08

Kochana Klaudyna235, serdeczne dzięki za wsparcie. No właśnie, nie tego spodziewałam się po mojej terapeutce. Tak to trochę zabrzmiało, jakby ona nie do końca miała wiele doświadczenia w leczeniu zaburzeń nerwicowych, ale nie znam jej na tyle, żeby być tego pewną. Miałam z nią dopiero dwa spotkania, jutro, na trzecim, mam rozwiązać testy dotyczące mojej osobowości. Trochę mnie zdołował fakt, że niby przez te niepokojące czy dziwaczne myśli, jak ona je nazwała, chce, żebym skonsultowała się z psychiatrą w terminie wrześniowym. To jest dopiero pocieszenie... No, ale raz kozie śmierć. Jeśli psychiatra będzie kompetentny, to może sensownie mi wyjaśni, jak widzi sprawę. No, chyba, że też mnie zdołuje i wtedy nie wiem, co dalej... Pozdrawiam!

-- 5 lipca 2016, o 18:08 --
Ja choroby psychicznej zaczęłam się bać właśnie w maju po dokładnej lekturze dziesiątek for dla schizofreników (fatalny pomysł!!) oraz artykułów medycznych. Próbowałam zrozumieć istotę lęku psychotycznego a zamiast tego wystraszyłam się, że w niektorych przypadkach schizofrenia zaczyna się od lęków... No bo, analizując logicznie, jak można bać się demonów albo złych mocy??????? Jak można dostać ataku silnego strachu na myśl o opętaniu??????
I czytałam i analizowałam tak trochę na zasadzie selekcji informacji, wybierałam sobie objawy, których się bałam, mimo, iż nigdy nie miałam omamów ani halucynacji. Chyba do końca nie zaakceptowałam faktu, że ja taka niby "perfekcyjna" w sensie kontroli własnego umysłu, ja typu psycholog, zawsze gotowa pomagać innym rozwiązać ich problemy nagle sama wpadam w nerwicowy dół i nie potrafię się z niego wygrzebać ani podejść na zimno do psikusów, które sprawia mi mój własny umysł... Czuję się, jakby mój umysł mnie zdradził i nie chciał ze mną współpracować i to mnie boli i denerwuje!!!
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

5 lipca 2016, o 18:18

Bozenazinha , jak nie wiesz co dalej ? Trafiłaś na super forum i wspaniałych ludzi którzy pomogą Ci wyjść z nerwicy . Musisz zacząć słuchać nagrań , praować nad sobą zdobyć wiedzę czym jest nerwica i wyjdziesz z tego jak wiele osób . Ja również miałam epizod nerwicowy 15 lat temu trwał 8 miesięcy a teraz po 15 latach wróciło , zmieniłam pracę i od stresu dostałam myśli natrętnyh , pozniej somatyka , atak paniki i tak poszło . Wierz w to co Ty uważasz za słuszne , bo Ty dla siebie jesteś największym wsparciem . Ja nigdy nie byłam u psychologa ani psychiatry na początku zaburzenia brałałam hydroksyzynę na noc , a teraz sama bez leków(10miesięcy ) tylko z wiedzą jaką mam z forum wychodzę z nerwicy pomalutku .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

5 lipca 2016, o 18:28

Kochana ja też miałam takie odczucia co do swojej terapeutki...Mi bardziej wszystko tłumaczy mój psychiatra żebym się nie bała bo mam krytycyzm i że nasz umysł potrafi sobie wyobraźić dosłownie wszystko. Ja bym Ci radziła żebyś zarejstrowała się gdzieś prywatnie do jakiegoś dobrego psychiatry na prawdę zrobi Ci się lepiej na sercu. U mnie jest o tyle lepiej że ja się leczę od dziecka zaczęło się u mnie od fobii szkolnej i od tamtej pory chodzę do tego samego psychiatry bo mam do niego zaufanie (mimo że faszerował mnie lekami od najmłodszych lat) w końcu zna mnie od dziecka, chociaż i tak mam wątpliwości czy to nerwica(będę je miała dopóki nie zaakceptuje) ale potwierdzenie mam od psychiatry i od dobrych duszyczek z forum którzy potrafią pomóc i wytłumaczyć.

-- 5 lipca 2016, o 18:26 --
i powiem Ci jeszcze że ja też tak mam że innym doradzam, pomagam staram się pocieszyć a sobie pomóc nie umiem chyba my nerwicowcy tak mamy :) bo zawsze łatwiej jest pomóc komuś niż samemu sobie :)
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 18:35

No właśnie kochane duszyczki z forum potrafią pocieszyć, jak mało kto! Liczyłam właśnie na Waszą opinię, bo macie miesiące i lata doświadczenia, często jesteście w trakcie lub po terapii i wiecie na pewno więcej niż ja. Korzystałam już sporo z postów na forum i myślę, że dlatego w lutym, marcu i kwietniu postawiłam się na nogi. Wydawało mi się, że nabrałam więcej dystansu, zaakceptowałam, że to nerwica a tu taki klops, że znowu walczę z wątpliwościami i objawami. Ale ufam, że dam sobie z tym radę i mam świadomość, że nawet jeśli psycholog czy terapeuta będzie mi towarzyszył, sama muszę przejść drogę do wyzdrowienia. Przydałaby mi się rozmowa z dobrym psychiatrą, ale boję się, że wpadnę na kogoś, kto mi zasieje jeszcze większy niepokój, jak to zrobiła terapeutka... Popracuję trochę teraz nad moim stanem, poczytam Nasze, o tak, teraz już Nasze, forum i jeśli nie będzie większej poprawy, wybiorę się do psychiatry celem wyjaśnienia wątpliwości.
Trzymajcie się wszyscy cieplutko i nie dajmy się nerwicy!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 lipca 2016, o 19:13

Jak możesz zrozumieć istotę lęku psychotycznego? ;) Czy ktokolwiek bez lęku nerwicowego jest w stanie go w pełni zrozumieć? ;)
Jeżeli pytasz jak można na myśl o opętania dostać ataku paniki to bardzo mocno sugeruję poszerzenie informacji na temat istoty lęku nerwicowego :D
Np. te materiały mogą ci w tym pomóc - nerwica-depresja-rozwoj.html
W tym nagrania - odburzanie-wedlug-divovica.html

Moim zdaniem mimo specjalistów kluczowe jest widzenie całościowego schematu zaburzeń nerwicowych, bo to właśnie leży u podstaw tego, iż jesteśmy w stanie samemu zacząć sobie radzić gdy przychodzą kryzysy. Jest to pewną formą oparcia dla naszych działań przeciwko zaburzeniu.
Żebyś nie wiem jak to inaczej opisywała i przedstawiała to u Ciebie widać schematy lęku nerwicowego. Żebyś nie wiem ile wątpliwości opisała i wyobrażeń to ciągle ma miejsce ta sama bajka. To po prostu już widać. Między wierszami widać najczęściej wszystko :)
Nie liczą się tylko myśli ale cały obraz zachowania, przemyśleń, obaw, wątpliwości i reagowania.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

5 lipca 2016, o 23:04

Dzięki, Victor, za odpis. Poczytam ponownie Wasze wpisy, posłucham nagrań! Może coś w końcu zaskoczy...
Mam jeszcze jedno pytanie czy też wątpliwość i ona też spędza mi sen z powiek. Otóż, jak wiele osób, miewam przy mojej nerwicy problemy we wzrokiem. Typowe na pewno jest zaburzenie ostrości widzenia, czy mroczki. Od blisko roku z przerwami miewam też tak, że patrząc na jasną powierzchnię zauważam jakby kątem oka ciemnawe, szare plamy, niewielkiego rozmiaru. Gdy przeniosę wzrok na tę plamę, już jej tam nie ma. To znaczy, "widzę" ją tylko gdy nie patrzę na nią wprost i to przez chwilę. Nigdy nie zdarza mi się to poza zamkniętymi powierzchniami o raczej jasnych ścianach... Bywa, że mam to codziennie, ake głównie, jeśli się mocniej zestresuję... Czasamiu ustępuje na kilka dni czy nawet tygodni. Martwi mnie to bo zastanawiam się, czy to nie jakieś halucynacje wzrokowe, chociaż wiem, że o halucynacjach można mówić wtedy, gdy osoba nie zdaje sobie sprawy z nieistnienia danej rzeczy, którą "widzi". Ja świetnie wiem, że takich plam wokól mnie nie ma, ale i tak albo może tym bardziej mnie to niepokoi. Natomiast jest jeszcze inny objaw wzrokowy, któego nie potrafię wyjaśnić. Zdarzyło mi się kilka razy, głównie w nocy, zawsze w kontekście zasypiania lub wybudzania się, raz po popołudniowej drzemce, że jeszcze przy zamnknętych oczach zaczęłam "widzieć" barwne plamy... Coś jakby przsuwające się cienie i blaski. Czasami były zielone, w zeszłym tygodniu pojawiły się raz i były fioletowoniebieskie, raz lekko żółte a raz mlecznobiałe. Gdy otwieram oczy, te plamy natychmiast znikają i gdy je zamykam już się nie pojawiają. Nie zdarza się to nagminnie, może 4 razy od jesieni zeszłego roku i, jak mi się wydaje, nigdy w tym momencie nie jestem do końca świadoma bo prawie albo zasypiam albo się wybudzam... Nigdzie nie spotkałam się z takim opisem w nerwicy, więc nie wiem, co o tym sądzić. Znalazłam informację o zjawisku zwanym fosfenami, ale ono bardziej pojawia się, gdy na oko wpływa coś mechanicznego, jak potarcie oka... I znowu włącza mi się wtedy wątpliwość, czy to nie rodzaj halucynacji jakiejś... Co o tym sądzić??? Dzięki za wszelkie odpowiedzi i jeślki ktoś coś podobnego miał, podzielcie się Waszymi opiniami!
Pozdrawiam!
ODPOWIEDZ