Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja a zanik uczuć i emocji

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Awatar użytkownika
kasiak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 132
Rejestracja: 9 kwietnia 2012, o 10:34

25 października 2012, o 07:55

Derealizacja - jest taka opcja ignoruj, ja już dawno kliknęłam Adama Kizama i mnie nie wkurza. :DD sory Adam. nie wiem na co jesteś chory (schizofrenia paranoidalna?), ale normalny na pewno nie jesteś.
Derealizacja
Gość

25 października 2012, o 08:12

Tak zrobię. Prośba do moderatora o usunięcie powyższych postów - wróćmy do tematu Klary.
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

25 października 2012, o 08:43

Macie rację. Jestem nienormalny. Mam schizofremię i coś tam paranoidalnego. Mam wszystko to czego wy nie macie. Jeżeli utrzymywanie spokoju poprzez odwracanie uwagi na otoczenie, bo wszystko robiąc zawsze można być świadomym swojego otoczenia. Nawet pracując i utrzymując rodzinę, to niech to się nazywa jak chce. Może być schizofremia, a może być derealizacja. Nie ma znaczenia. To po pierwsze. A po drugie. Nic o mnie nie wiecie i oceniacie mnie na podstawie swoich nerwic, a więc na podstawie czegoś chorego. Mało tego, oceniając kogoś, tak naprawdę oceniasz siebie, bo to ty oceniasz, to jest w twojej głowie, a nie w mojej. Jak to się nazywa? Może jakiś wasz lekarz wam to powie? Walczycie z nerwicą, ale jak można się jej pozbyć u siebie widząc kogoś chorego. Przecież to te same myśli i emocje. Wasze myśli i emocje. I jeszcze po trzecie. To forum jest ogólnodostępne i każdy może wybrać z tego co chce. Więc moja schizofremia myśli że kultury trochę nie zaszkodzi. Ja zawsze jak będę miał ochotę coś napisać to napiszę bo nikogo nie obrażam i krzywdy nie robię. Odwrócenie uwagi jeszcze nikomu nie zaszkodziło i nie zaszkodzi. Może jednak przynieść mu pewną niespodziankę, bo może go obudzić ze swojego snu, swojego DD. A tego nerwica boi się najbardziej. Pozdrawiam i moja paranoidalna całuje wasze DD

-- 25 października 2012, o 07:49 --
Wskoczył jeszcze komentarz z prośbą o usunięcie postów. Zgadzam się, ale wszystkich.
Derealizacja
Gość

25 października 2012, o 08:50

Powinieneś skupić się Adamie na leczeniu.
Ponawiam prośbę o usunięcie postów i wrócenie do tematu autorki.
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

25 października 2012, o 09:05

Masz rację. Powinienem się wyleczyć z chęci podzielenia się moim doświadczeniem. Ale z drugiej strony tak sobie myśli moja schizofremia, dlaczego to mam zrobić? Nie wszyscy są derealizacją i kasiakiem. Każdy może mieć swoje zdanie i każdy może to zdanie poprzeć. Tak więc nie będę się leczył, niech zostanie tak jak jest. Nie jeden głupek pomógł wielu ludziom.

-- 25 października 2012, o 08:10 --
Albo nie. Proszę tego nie usuwać. To jest świetny przykład działania nerwicy. Po co to usuwać? Tym bardziej że nic tu złego nie widzę. Taka jest niestety nerwica.
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

25 października 2012, o 09:32

Witaj42Klara
nie rezygnuj z terapii, ona naprawdę może pomóc, chociaż trzeba czasu, aby Twój umysł się otworzył. Ja potrzebowałam pół roku, żeby zaczęło cokolwiek do mnie docierać.
Z tego wychodzi się małymi kroczkami, ale się wychodzi :-)
do Adama
do Derealizacji i Kasiaka proszę doliczyć także mnie :-) Próbowałam naiwnie Twoich metod i są do bani.W Twoim przypadku udzielanie rad możesz bardziej zaszkodzić niż pomóc. Pisząc, że pomogłeś wielu ludziom napisz komu, przejrzałam forum i nie znalazłam nikogo.
Derealizacja
Gość

25 października 2012, o 09:42

Adam Kizam pisze:To jest świetny przykład działania nerwicy.
A jednocześnie świetny przykład zachowania osoby chorej na schizofrenię.
Uciekam na basen, tyle w temacie z mojej strony.
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

25 października 2012, o 09:47

Kto ma zrozumieć ten zrozumie. Co do pomocy. Zerknij sobie na Kizam. blog. Poczytaj komentarze. Do bani. Jak ktoś zrobi parę skłonów i przysiadów, to wystartuje na olimpiadzie? A może powie że się nie da tych zawodów wygrać. Innych zniechęci i kto komu może krzywdę zrobić. Zanim w nerwicy zrobi się luka żeby to zobaczyć to trzeba trochę poćwiczyć. A teraz pomyśl jeszcze kto mówi - do bani? Czy nie jest to twoje nerwicowe myślenie, które cie trzyma w niewoli?
Derealizacja
Gość

25 października 2012, o 10:17

Przesłałem linka z tematem do swojej terapeutki - odpisała, że powinieneś jak najszybciej skontaktować się z lekarzem.
Mam nadzieje, że masz przy sobie kogoś, kto wie o Twojej chorobie i może się Tobą zaopiekować.
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

25 października 2012, o 10:46

Dzięki za troskę. Mam żonę, mam syna, mam suczkę owczarka niemieckiego, mam paru pracowników, mam paru dostawców i parunastu odbiorców, mam paru kolegów z którymi jeżdżę na rowerze i gram w tenisa, mam dużo rodziny niedaleko mnie i mam dużo czasu. Wszystko to mam dzięki mojej schizofremi. Teraz też dzięki tej schizofremi mam spokój z nerwicą. Więc spoko, dam sobie radę. I pozdrów swoją terapeutkę ode mnie

-- 25 października 2012, o 09:58 --
A jeszcze zapomniałem. Mam parę różnych samochodów, mam duży ogród, mam dworek drewnianym gontem kryty i mam 48 lat, mam też duże doświadczenie życiowe. Wiec oszczędź sobie nerwów i zachowaj swoją mądrość dla siebie. Jak dojdziesz do tego co ja osiągnąłem swoją pracą i schizofremią to być może posłucham twoich rad. Ale na razie ucz się. Pozdrawiam

-- 25 października 2012, o 10:03 --
I Jeszcze coś. W styczniu ukaże się książka którą napisałem. Jedną podaruję twojej terapeutce
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

25 października 2012, o 12:58

Dziękuję Wszystkim za odpowiedzi. Wniosek jest jeden: należy pomóc sobie samemu przez uporanie się z problemami, dzięki którym to się stało.
Najwyraźniej jest to jedyna droga, mimo że na chwilę obecną wydaje się awykonalna...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 października 2012, o 13:14

42Klara pisze:Witam,
Postanowiłam do Was dołączyć, ponieważ szukam wsparcia.
Jestem 40-latką, która do zeszłego roku funkcjonowała i żyła normalnie, bez żadnych depresji, lęków co nie znaczy że bez tzw. życiowych trosk i problemów. Jestem po studiach, całe życie pracowałam w międzynarodowych korporacjach. Miałam swój świat zainteresowań, kochałam życie, przyrodę, podróże, swoją rodzinę i psa. Taki empatyczny-wrażliwiec, człowiek przyrody a nie miasta.
W zeszłym roku miałam bardzo silne przeżycia prywatne, z którymi się nie umiałam uporać i nagle jak ja to nazywam: umarłam,nadal żyjąc.
Wciąż funkcjonuję jak "zombi" czyli "jestem obok" a do tego bez odczuwania emocji i uczuć, co jest już dla mnie nie do zniesienia - przedkłada to się na każdą sferę mego życia.
Przecież człowiek żyje emocjami. A ja jestem w środku pusta i martwa. Nie odczuwam niczego: świat za oknem, najbliższe mi osoby, znajomi, własny pies, dom wydają się jak obcy. Nie ma we mnie ŻADNEGO emocjonalnego odbioru: ani ludzi, ani przyrody, ani zwierząc, ani muzyki.
Doprowadza mnie to do rozpaczy, bo jak z tym walczyć, czym się zając?
Moje ukochane książki, muzyka, nawet filmy - wydają się być martwe -nie odbieram obecnie tego co ze sobą niosą - zawartości emocjonalnej.
Nie robią na mnie wrażenia jakiekolwiek tragiczne wydarzenia, na które byłam tak wrażliwa. Podejrzewam, że gdyby nie daj Boże cokolwiek stalo się komuś z bliskich - też bym na to nie zareagowała w uczuciowy sposób.
Jest jedynie świadomośc i lęk, że już tak zostanie.

Towarzyszą mi oczywiście inne potworności, jak owo odrealnienie,poczucie bycia w oddaleniu, jakby utrata własnej tożsamości, ponieważ wraz z uczuciami umarło wszystko: moje pragnienia, marzenia, to co sprawiało mi przyjemność.

Od roku mam wrażenie, że mój mózg odmawia współpracy: bardzo trudno to wszystko opisać, czuję się jak umysłowy i emocjonalny inwalida z permanentnym otępieniem w głowie.

Rok temu, gdy przyszło owo nagłe załamanie, nie byłam w stanie skompletować sobie ubrania przed wyjściem do pracy, przypomnieć sobie co jest potrzebne do ugotowania zupy, nad napisaniem krótkiego w pracy maila zastanawiałam sie 3 razy dłużej(umysł sie wyłączyał, koncentracja nie istniejne)+ owo odrealnienie i obcość wszystkiego dookoła.
Mogłam godzinami stać w miejscu bez ruchu, z jedyną myślą w głowie, że coś potwornego się ze mną dzieje, tylko co i dlaczego?

Dodam, że jestem po psychiatrycznej diagnozie i (sklasyfikowano to jako "zaburzenia dysocjacyjne), szpitalnym wielomiesięcznym leczeniu różnymi lekami + jednak żaden mi nie pomógł + terapia, ale jak tu mówić o jakiejkolwiek terapii, jak się niczego nie odczuwa-jedynie płacz z bezsilności, gdyż w środku jedna wielka przerażająca pustka).

Czy ktoś z Was także boryka się z utratą uczuć ? Jak mam sobie pomóc ?
Obecnie szukam pracy i jestem przerażona, że jeśli nawet ją znajdę, to jak sobie poradzę będąc wciąż w takim stanie, gdy każda minuta jest męczarnią i nic nie sprawia ulgi. Tylko sen jest chwilą odpoczynku.

UWAGA przywracam temat Klary, nie piszemy już więcej w tym temacie o Adamie i o tym czy jego podejście jest skuteczne, ja powiem tylko od siebie tyle, że tak naprawdę więcej Was łączy niż dzieli.
Bo w tym wszystkim co Adam pisze, jest nic innego jak skupianie się na myślach, czyli to co jest najważniekjsze w terapii poznawczo behawioralnej, oraz medytacji, która służyć może jako pomoc w leczeniu nerwicy lękowej. Tyle tylko, że Adam używa do opisywania tego swojego charakterystycznego języka, który ma coś z kształtu filozofii itp.
Ale sedno tego to bycie świadomym własnych myśli oraz ich wpływu na to jak czujemy lęk i swoje objawy. Proponuję kupić zainteresowanym książkę Opanować Lęk Brownyn Fox, jest tam dział, który mówi o medytacji jako sposobie bycia świadomym swoich myśli, oraz tego jak bardzo wiele zalezy od nich w naszej nerwicy lękowej.
Adam dokładnie pisze o tym samym, tylko swoim jak pisałem specyficznym językiem, być może nie każdemu może się to podobać i nie do kazdego docierać, dla mnie osobiście jest to też troszkę zbyt pogmatwane. Ale jak przeczytacie rozdział tej książki, która ma niewiele filozofii w sobie, zrozumiecie o czym ciągle tu pisze Adam.
Postów kasować chyba nie będę, takie to już jest forum a trochę emocji nikomu nie zaszkodzi. I dokładnie jak napisała Kasiak, jest opcja ignoruj.

A teraz co do Klary to Klaro, przede wszystkim jak napisał już kolega Derealizacja, to stan, w którym się znajdujesz, jest wynikiem oczywiście tych twoich ciężkich spraw i przeżyć. Ale co najważniejsze to musisz stac się teraz świadoma, że to co z tobą się dzieje, jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym, oraz przemijalnym. To mija i przechodzi.
Jak człowieka dopadają takie odczucia to staje się bardzo zagubionym, wiem po sobie, miałem to wszystko co opisałaś, rodzina była obca, ludzie w ogóle byli obcy, brak tożsamości, całkowite odcięcie od uczuć i emocji. Życie jakby w śnie, brak odczuwania czegokolwiek, jest się jak warzywo, dokładnie jak zombii.
Cięzkie to wszystko jest bardzo, wiem o tym.
Ale jeśli będziesz podchodziła do tego ze zgrozą i strachem, jest spora szansa, ze ten stan nadal będzie ci się utrzymywał.
Nie nalezy się tego bać, wiem, zę łatwo powiedzieć, ale sedno w tym aby uświadomoc sobie, ze stany te łapią tysiące ludzi, w stanach stresu, silnego napięcia, długotrwałych problemów, które były zbyt ciężkie dla nas.
Problemów, które spowodowały iz nasz umysł miał już za dużo myśli negatywnych, za dużo trosk i chcąc chronić nas samych odcina się, to jest medyczne zjawisko. Ono występuje np u lekarzy, którzy operując człowieka musza mu zadac ból, takie samo oni odczuwają odcięcie od uczuć i emocji. Oczywiście nie mają lęku bo z innego powodu ten mechanizm się uruchamia.
U ciebie wpłyneły na to na bank te wydarzenia przykre o których wspomniałaś, to co powinnaś teraz zrobić, to odpowiedzieć, czy tamte problemy zostały rozwiazane, czy nadal się ciągną za toba, bo to jest bardzo istotne dla tej sprawy.
Druga rzecz to taka, żebyś starała się jak najmniej tym stanem zajmować w myślach, wiem, zę to straszne się tak czuć ale pamiętaj, zę poza tymi odczuciami nic innego się nie stanie.
Szukaj pracy i nie rezygnuj z zadnych ze swoich zainteresowan, choc w tym stanie nie czuje sie zadnej przyjemnosci - nie rezygnuj!.
Powiem wiecej pogodz sie z tym stanem, ze on jest, ze cie meczy, ze jest to derealizacja ktora odciela cie w wyniku tamtych problemow.
Jest to stan naturalny, ochronny, on cię chroni, choc ironiczne przez to powoduje lęk, ale jak przestaniesz się tym interesowac, lękać tego stanu i mimo jego obecności i tych wszystkich objawów, będziesz robiła dalej swoje, to stan ten zacznie znikać.
Gwarantuje ci to, bo i mnie zniknąl i to właśnie dzięki temu, ze zacząłem tak robić.
Bo jesli temu stanowi będziesz dawała zbyt dużo uwagi, będzie on powodował strach i napięcie, to z kolei będzie powodowało, zę mózg twój nadal będzie się odcinał, dlatego czesto po uruchomieniu się dd, trwa to tak długo potem. Bo boimy się tego, nie rozumiemy i nie potrafimy znieść, zę ten stan istnieje.
A to paradoksalnie powoduje, że stan ten trwa dalej.
Dasz na pewno rade z tym teraz zyc dalej, a jak dasz radę, to zacznie znikać.
Wazne jest tylko czy tamte sprawy zostały ułożone, bo jeśli nie, musisz to zrobić. Terapie zostaw, nie rezygnuj, mimo ze w tym stanie ciezko jest cokolwiek odczuc, nie rezygnuj jeszcze z terapii.
Po prostu nie bój się i nie martw tym stanem, pozwól mu w pełni zaistnieć i nie traktuj go jak potwora, tylko jak pewne naturalne zjawisko w obliczu zbyt dużego stresu.
I pamietaj, to mija, czulem sie tak, bylem w tym piekle bardzo dlugo, bo zle do tego podchodzilem ale zaswiadczam ze mija.

Przepraszam za błędy ale spieszylem sie niestety.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

25 października 2012, o 16:17

Dla Victora
Victor to co piszę porównałeś do terapii behawioralno-poznawczej. Z tego co przeczytałem i zrozumiałem, mówi ona o tym że coś, co się nauczyliśmy można się oduczyć. Coś co nas straszy można zmienić. Postaram ci się teraz dokładnie bez żadnej filozofii napisać o co mi naprawdę chodzi. Z tą terapią myślę że nie ma nic wspólnego, bo to co ja zauważyłem, to to, że nie trzeba nic zmieniać. Jeżeli chodzi o medytację to tu masz rację, bo jest to medytacja w całej rozciągłości. Co to jest nerwica? Jak ja to widzę? Wydawać by się mogło że nerwica to zbiór jakichś myśli i emocji na podstawie przeżyć traumatycznych. Z tego co się orientuję, większość terapeutów radzi wracać do tych chwil i je analizować w celu zrozumienia ich. Zaczynając to analizować można sobie jakoś tam przetłumaczyć że nie miały one większego znaczenia i je jakoś zmienić. Teraz moje zdanie. Po co wracać i analizować jak tego już nie ma? Po tych traumatycznych chwilach zostały tylko wspomnienia i to one nas męczą. Czym są teraz te wspomnienia? Te wspomnienia to myśli i emocje. One są w tej chwili i my je czujemy. I tylko to w tej chwili trzeba zresetować. Zresetować poprzez medytację, a nie zresetować poprzez ich zmianę. Zmiana czegoś co jest w tej chwili, to nic innego jak inne myśli i uczucia mówiące o szkodliwości tych pierwszych. Jednym słowem jest to próba zabicia emocji, tych co są teraz. I po co coś próbować zmieniać jak za chwilę samo się zmieni. Takie coś nie jest medytacją. Jest walką. Człowiek jest tak zbudowany że oprócz umysłu jest jeszcze świadomość, obserwator, oko. Jak kto woli to nazywać. Ale najprościej, jak napisze że jest to nasza Uwaga. Uczucia i myśli są w umyśle. To umysł wyrobił sobie jakieś myślenie na podstawie nauki. A więc na podstawie naszego życia, w którym były też chwile traumatyczne. Teraz to dostajemy automatycznie. Myśli mówią że to my myślimy, ale to nie jest prawda. To jest film nagrany przez umysł. Spuszczamy głowę w dół i oglądamy ten film. Właściwie to jesteśmy tym filmem. Nasza Uwaga nie istnieje. Film ten to mnóstwo emocji i myśli na temat tych emocji. Myśli które oceniają tę emocje jako zło i próbują się jej pozbyć. Jednym słowem wielka wojna. Taka wojna może trwać latami. Uczucia, analizy i walka. To jest ta nasza nerwica. Ale ta nerwica to tylko ten film, a walka z tym filmem to blokada ciała. Podnosząc głowę do góry coś dostrzegamy i wtedy dopiero pokazuje się ta nasza Uwaga. Zwróciliśmy na coś uwagę. Zauważ że wtedy tej nerwicy nie ma. Nie ma jej z prostej przyczyny. Nasza Uwaga nie może być w dwóch miejscach naraz. Wtedy gdy uruchamiamy naszą Uwagę jesteśmy Tu i Teraz, a więc medytujemy. Uwaga nasza może wtedy obserwować otoczenie, albo obserwować tą naszą nerwicę. Nie ma znaczenia. Ta medytacja działa jednakowo. Będąc uważnym i widząc wszystko dookoła, myśli i emocje znikają. Film nagrany przez umysł znika, bo nie ma już żywiciela. Naszego utożsamiania się z tym. Dlaczego to ciężko zobaczyć i zrozumieć? Bo patrząc na coś zaraz Uwaga ucieka do umysłu w celu potwierdzenia czy dobrze widzisz. W nerwicy wygląda to tak, że wiedząc o tej Uwadze zaczynasz coś dostrzegać, ale zaraz lądujesz w umyśle i patrzysz czy emocja już minęła. Oczywiście robiąc to znowu jesteś w myślach i to tych swoich nerwicowych myślach, które ci mówią że to bełkot do bani. Czas jaki byłeś poza umysłem jako Uwaga był za krótki do zresetowania tej emocji, a najczęściej na początku bywa tak że wcale poza nim nie byłeś. Nie zwróciłeś Uwagi na nic. Byłeś cały czas myślami swojej nerwicy. Tak więc nic nie trzeba robić, tylko być ciągle Uważnym. Być Tu i Teraz i będąc tu jesteś zawsze ten jeden krok przed nerwicą i ona znika. Powoli znika.
Jak masz jakiegoś specjalistę od nerwicy, możesz mu to przedstawić, a i derealizacji proponuje wysłanie tego swojej terapeutce.
Derealizacja
Gość

26 października 2012, o 03:08

Dlaczego Ty to tak wszystko komplikujesz ?

Nerwica jest spowodowana doświadczeniami z przeszłości, najczęściej z dzieciństwa, czy okresu dojrzewania, z którymi nie byliśmy w stanie dać sobie rady.
Chłopak był bity i wyśmiewany w podstawówce, potem w gimnazjum - kiedy poszedł do liceum nerwica i lęk się uaktywniła - z oczywistych powodów.
Żeby w takim akurat przypadku pokonać nerwicę - trzeba zmienić podejście do tego, co miało miejsce - zmienić myślenie o tym - a jednocześnie przekonać się, że już będąc w tym liceum ludzie Cie lubią i akceptują - nie jest i nie będzie tak jak w podstawówce czy w gimnazjum. Dodatkowo musisz uświadomić sobie, że w życiu nie raz jeszcze spotkasz ludzi, którzy będą Cie krytykować, czy wyśmiewać - bo takie jest życie - a Ty mając tego świadomość, nie będziesz już popadał w lęk, czy depresje z tego powodu. Mając świadomość tego, że nie jesteś wyrzutkiem, jak myślałeś o sobie w podstawówce i gimnazjum - tylko normalnym człowiekiem, który jest w porządku i którego jedni lubią, a inni nie - bo jest to coś normalnego i oczywistego. Moim zdaniem lęk - ten nerwicowy jest niczym innym jak tylko błędnym przekonaniem / myśleniem np. o samym sobie - dlaczego ten chłopak idąc do liceum się boi, że będą go wyśmiewać i dokuczać ? Przecież nie ma realnych powodów, żeby się bać. Te powody siedzą tylko jego w głowie i są błędnymi przekonaniami, na temat jego samego, które zostały stworzone przez konkretnych ludzi i konkretne sytuacje - w gimnazjum i wcześniej w podstawówce.
Emocje, czyli lęk jest spowodowany myśleniem - więc nerwica, to nie problem z emocjami tylko z myśleniem.

Są prostsze i bardziej przyziemne sposoby, pokonania lęku, które w dodatku są skuteczne.

Przykład - jeszcze z czasów kiedy zaczynałem liceum - wcześniej w gimnazjum, na WF'ie przeżywałem katorgę, wszyscy się wyśmiewali bo nie radziłem sobie tak jak oni, przez to pojawił się ogromny lęk w liceum, przed każdym WF-em - ale w pewnym momencie pomyślałem sobie tak, przecież w gimnazjum cała moja klasa (jeżeli chodzi o chłopaków) - grała w jakimś młodzieżowym klubie piłkarskim, byli wysportowani - a ja nie, więc logiczne jest, że gorzej sobie radziłem. Wróciłem do tych sytuacji w gimnazjum i zacząłem to wszystko racjonalizować. Zrozumiałem dlaczego tak było i wiedziałem, że to, że gorzej sobie radziłem miało usprawiedliwienie - bardzo konkretne. Po skończeniu gimnazjum - przez wakacje zacząłem ćwiczyć, poprawiła się kondycja, wytrzymałość - pierwsza klasa liceum i pierwsze WF'y - ogromy lęk przed tym, że znowu będę wyśmiewany i poniżany - minęło kilka tygodni szkoły, a lęk przed Wf'em zniknął w 100 % - dlaczego ? Dlatego, że nikt z klasy nie należał do żadnych klubów piłkarskich i wszyscy radzili sobie równo - w danej dyscyplinie jedni lepiej, w innej gorzej - nie odstawałem od reszty, a czasem nawet zdarzało się, że w niektórych dyscyplinach byłem lepszy.

Jest to najprostszy przykład, jaki tylko mogłem podać - i sposób pokonywania lęku polega tu na przekonaniu się, jak jest na prawdę - zmienieniu swoich błędnych przekonań, które powodowały lęk.
Ale zmienieniu ich nie przez samo myślenie, terapie, czy medytacje - tylko przez działanie.

Dalej - na tym samym przykładzie - chłopak był wyśmiewany w gimnazjum przez dziewczyny, nabawił się kompleksów i teraz, kiedy jest dorosły - czuje silny lęk, przed podejściem do kobiety - choć jest on irracjonalny, spowodowany tylko tym błędnym przekonaniom na temat samego siebie, które zostały stworzone w gimnazjum - przez te konkretne osoby - więc co bardziej pomoże mu w pokonaniu tego lęku - jak przekonanie się, jak jest na prawdę - czy kobiety go akceptują, czy się im podoba, czy w ogóle bycia z kobietą jest dla niego "dostępne".

Ja panicznie bałem się chodzić na siłownie, na basen - z dość oczywistych powodów - jednak poszedłem na siłę i przekonałem się po kilku razach, że moje myślenie (że mogę być wyśmiewany itd) i lęk przed tym jest kompletnie durny.
No i po pewnym czasie ten lęk zniknął w 100 % - podobnie jak większość moich lęków - z przed depersonalizacji. A co do niej samej - miałem już trzy prześwity normalności, podczas których wszystko jest jak dawniej. Ale teraz zaburzenie nie może mi przejść całkiem - bo jestem dalej w domu, który jest źródłem wszystkich moich problemów - nerwicy, depersonalizacji i wcześniej depresji - ale tej już nie mam. Wspominałeś o zarabianiu na nas kasy przez lekarzy - tak się składa, że chodzę do lekarza na NFZ - a mimo to, dzięki niemu i dzięki swojej pracy wracam do życia - i to życia, jakiego zawsze pragnąłem.

Przepraszam za błędy i za chaotyczność, jest 3 w nocy. ;)
Nie ma to jak przestawić sobie spanie.

-- 26 października 2012, o 02:14 --
Mnie po prostu wkurza, że nadajesz temu duchowy i filozoficzny ton - co wszystko komplikuje.
A sprawa jest dużo prostsza i przyziemna.

-- 26 października 2012, o 02:21 --
Grając w tenisa z kolegami też tak filozoficznie rozprawiasz jak prawidłowo uderzyć rakietą w piłkę ?
Albo podchodzisz do mycia swojego psiaka w sposób duchowo - egzystencjalny ?
Bo jeśli w taki sam sposób (jak piszesz na forum) tłumaczysz swojemu synkowi, jak ma radzić sobie ze swoimi dziecięcymi problemami - to ja dziękuje.

Po co to wznosić do poziomu duchowego, czy filozoficznego ? Skoro sprawa jest prosta i przyziemna.

-- 26 października 2012, o 02:27 --
A Twoją książkę, z chęcią przeczytam - być może wtedy zrozumie, skąd takie wznoszenie do duchowego i filozoficznego poziomu sprawy prostej, ludzkiej i przyziemnej.
I być może uznam, że masz rację - albo i nie, i wrzucę książkę do kosza. A w zamian sięgnę po książkę, związaną ze swoimi zainteresowaniami - albo pójdę ze znajomymi do kina.
Nie chce Cie atakować - napisałem tylko co leży mi na przysłowiowej "wątrobie" - to wszystko.

-- 26 października 2012, o 02:37 --
Większość osób na forach internetowych - to ludzie, którzy nie zrozumieją w pełni - albo tak jak powinni tego co piszesz.
Bo najzwyczajniej żyją w bardziej przyziemnym świecie - co nie znaczy, że są głupsi albo prostolinijni.
Napisałeś, że kto ma zrozumieć Twoje wypowiedzi - ten je zrozumie i masz racje - właśnie w tym rzecz.
Ale po co mieszać w głowie ludziom, którzy tych wypowiedzi - zrozumieć nie są w stanie - tym samym przedstawiasz im nerwicę (problem ludzki i przyziemny) jako coś skomplikowanego - wzniesionego do duchowego poziomu.
Podkreślam, że nie atakuje Cie - tylko piszę co myślę - starając się zrozumieć Twoje podejście - ale nie potrafię dostrzec w nim sensu.

Bo (podkreślam) moim zdaniem pokonanie nerwicy i lęku - jak i same one, to kwestia przyziemna i ludzka - nie duchowa, czy egzystencjalna.

-- 26 października 2012, o 02:51 --
Podam jeszcze jeden przykład - pokonywania lęku, tym razem przed wysokością.
Swego czasu był program w TV (poświęcony fobiom) - chłopak poszedł do szkoły lotniczej, ale miał paniczny lęk wysokości. ;)
Jak się na końcu okazało w dzieciństwie - spadł skądś tam, połamał się i został głęboko w środku uraz, który uaktywnił się po latach w postaci lęku.
Facet skoczył na spadochronie z ogromnej wysokości - raz, drugi, trzeci - wcześniej na bandżi - może wydawać się to śmieszne, ale lęk przed wysokością zniknął.
W dodatku facet znalazł sobie nowe hobby - w postaci skydiving'u - akrobacje spadochronowe. ;)

I czy pokonanie jego lęku przed wysokością wymagało wznoszenie problemu do poziomu duchowego ?

Był to kolejny, z najprostszych przykładów - ale ten sposób sprawdza się wszędzie.

-- 26 października 2012, o 02:58 --
Jakiś facet miał wypadek samochodowy - dachował itd.
I po jakimś czasie ma lęk przed prowadzeniem samochodu (za nic w świecie do niego nie wsiądzie) - czy pokonanie tego lęku wymaga wznoszenia go do poziomu duchowego ?
A nerwica, to ogromny i ujednolicony w całość - zbiór takich właśnie lęków. Które w rzeczywistości ograniczają się do kilku podstawowych - lęku przed odrzuceniem, samotnością, chorobą, biedą itd.

-- 26 października 2012, o 03:04 --
"ale ten sposób sprawdza się wszędzie"

Po co skupiać swoją uwagę na czymś innym i robić to całe życie - skoro możemy ten lęk raz na zawsze usunąć i nigdy więcej go nie odczuwać.

-- 26 października 2012, o 03:12 --
Ale ok, masz swój sposób - jeżeli Ci pomógł - super.
Ja mam swój (ten, który polecają lekarze i terapeuci - opracowany na podstawie kilkudziesięciu, albo i więcej lat badań), dzięki któremu nie minęły całe 2 lata od wejścia w stan w depersonalizacji - on znika, razem z lękiem i traumami.
Choć masz racje, że wymaga to walki (stawienie czoła temu, czego się boisz) - ale to, co przynosi wygrana - jest tej walki warta.
Bo prócz tego, że lęk znika i już go nie ma w Twojej świadomości i podświadomości - czujesz cholernie ogromną satysfakcje.

-- 26 października 2012, o 03:14 --
Że po mimo wielu skrajnych cierpień, które musiałeś w życiu przejść - nie poddałeś się, stoczyłeś walkę i wygrałeś.

-- 26 października 2012, o 03:18 --
"Ale ok, masz swój sposób - jeżeli Ci pomógł - super." - a jeżeli jeszcze pomaga innym, to już na prawdę świetnie.
Sumując - nie jest to atak na Ciebie, po prostu napisałem co myślę - czyli, że lęk można pokonać w sposób - dużo mniej skomplikowany i przyziemny - sposób, który jest skuteczny i dzięki któremu nerwica może zniknąć, raz na zawsze.

-- 26 października 2012, o 03:19 --
Razem z depersonalizacja, derealizacją, depresją, kompleksami i całą resztą tego cholerstwa.

-- 26 października 2012, o 03:22 --
W innych swoich postach jechałeś to psychiatrach i terapeutach - więc dlaczego pomogli oni tylu ludziom ? Dlaczego tyle ludzi, wyszło dzięki ich pomocy z nerwicy i teraz żyją szczęśliwie - bez lęku ?
Znam wiele takich osób - nie z internetu, ale z rzeczywistego życia.

-- 26 października 2012, o 03:25 --
Rzecz jasna, że ludzie są różni i jeden psychiatra będzie mieć Cie w dupie - będzie spotykać się z Tobą jak najczęściej, wypisywać recepty - żeby móc na Tobie zarobić dobre pieniądze.
Ale są też ludzie, którzy chcą Ci pomóc bo to co robią - jest ich powołaniem i nie zależy im tak bardzo na pieniądzach, jak na tym, żeby móc Ci pomóc.

-- 26 października 2012, o 03:26 --
No chyba, że oceniasz wszystkich ludzi miarą samego siebie.

-- 26 października 2012, o 03:38 --
A co do oceniania - ja nie oceniam Ciebie - bo Cie nie znam, nie wiem jaki jesteś - być może równie dobrze można z Tobą pójść na piwo jak z dobrym kumplem i porozmawiać o przyziemnych sprawach.
Oceniam Twój sposób pisania i przedstawianą przez Ciebie (nową i Twoją własną) metodę pokonania lęku i nerwicy.

Ale jak wcześniej sam napisałeś - to jest tylko MOJE WŁASNE ZDANIE i inni mogą podchodzić do tematu zupełnie inaczej.

-- 26 października 2012, o 03:41 --
Na koniec dodam, spójrz na link niżej, który mam w sygnaturze - przeczytaj wypowiedzi osób, który wyszli z depersonalizacji - czy nie jest to przypadkiem, ten sam sposób, co mój ? :)
Jest. :) Więc jak widzisz - też jest skuteczny.

-- 26 października 2012, o 03:46 --
Zaburzenie depersonalizacji / derealizacje jest spowodowane przemęczeniem umysłu (spowodowane: stresem, nerwami, lękiem, depresją, zmartwieniami, wyczerpaniem psychicznym - to wszystko) - i wyjście z tego zaburzenia nie wymaga żadnej większej filozofii O czym można poczytać w tym temacie: viewtopic.php?f=14&t=691&p=8943#p8943 - na wszystkich 3 stronach.

-- 26 października 2012, o 03:48 --
Wystarczy dać umysłowi dobrze odpocząć - i już, po wszystkim - derealizacja / depersonalizacja znika.

-- 26 października 2012, o 03:52 --
---------------------------------


Zaburzenie depersonalizacji / derealizacje jest spowodowane przemęczeniem umysłu (spowodowane: stresem, nerwami, lękiem, depresją, zmartwieniami, wyczerpaniem psychicznym - to wszystko) - i wyjście z tego zaburzenia nie wymaga żadnej większej filozofii O czym można poczytać w tym temacie: viewtopic.php?f=14&t=691&p=8943#p8943 - na wszystkich 3 stronach.

-- 26 października 2012, o 03:48 --
Wystarczy dać umysłowi dobrze od tego odpocząć - i już, po wszystkim - derealizacja / depersonalizacja znika.
Czy nie prościej jest w ten sposób odpisać autorce tematu ??????????
Zamiast nie wiadomo jak komplikować problem ?????

-- 26 października 2012, o 04:07 --
Albo tak jak napisał Victor ? Jak myślisz - co bardziej pomoże autorce ?
Podnoszenie derealizacji / depersonalizacji do poziomu - jakiegoś kosmicznego i niestworzonego problemu, nadawanie jej charakteru duchowego i filozoficznego ?

Skoro ONA TAKIEGO NIE MA W RZECZYWISTOŚCI

Czy napisanie prawdziwych faktów, czym jest to zaburzenie i w jaki sposób z niego wyjść ?

Przemyśl temat.

I pamiętaj, że to co piszę nie jest formą ataku na Ciebie - tylko dyskusji, w której też ja chce i staram się zrozumieć Twoje podejście - ale nijak nie potrafię.
Być może jak przeczytam Twoją książkę to się zmieni.

-- 26 października 2012, o 04:11 --
"Urokiem" pisania na forach internetowych - jest błędne odbieranie intencji innych osób - mam nadzieje, że moje odebrałeś - takie, jakimi one są - a nie jako atak.

-- 26 października 2012, o 04:19 --
Na koniec pozdrawiam, zarówno Ciebie jak i przede wszystkim autorkę tematu, która chyba nieźle w tym wszystkim już się pogubiła. ;)

-- 26 października 2012, o 04:24 --
Nie wiem - czy korzystałeś kiedyś z pomocy psychiatry, albo psychoterapeuty ?
Być może dużo szybciej wróciłbyś do zdrowia i wyszedł z depersonalizacji - niż stosując swoją metodę.
Tego nie wiem, ani ja - ani Ty (jeżeli oczywiście nie chodziłeś na żadną terapie) - więc też nie możesz mówić, że sposób, który oni przedstawiają - jest nieskuteczny.

-- 26 października 2012, o 04:24 --
Bo jest skuteczny - co może potwierdzić tysiące osób, które mają już nerwicę i depersonalizacje dawno za sobą. A raczej w ogóle już ich nie mają. :)
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

26 października 2012, o 09:26

Oto pewna historia. Chodzi facet po mieszkaniu i myśli jak tu pożyczyć od sąsiada stówkę. - Dobra idę do niego, ale jak mi odmówi? No nie, może mi nie odmówi. Cholera, ale to jest szkot, na pewno mi nie pożyczy. Ale spróbuje. Dobra idę. Nie, jednak nie pójdę, bo mi na pewno nie da. Chodzi teraz tak cały dzień i myśli. W nocy już nie wytrzymuje, wali w drzwi sąsiada i krzyczy - Ty kuźwa, jak mi nie pożyczysz stówy, to ci łeb rozwale.
Sporo się tu działo, mam na myśli to forum, ale nie ma nic złego co by na dobre nie wyszło. Przy odrobinie zrozumienia może to być najlepsza lekcja na tym forum. Bo co najlepiej uczy jak nie życie.
Czy sąsiad był czegokolwiek winien? Czy błąd leży u tego myślącego, jak mu się wydaje? ten człowiek jest targany swoimi myślami i emocjami, ale wini za to sąsiada. czy to jest ta prawda,czy to jest ta rzeczywistość? Jak by wiedział że to tylko jego jakoś tam uwarunkowane myśli, to by nie pielęgnował ich tak z wielką czułością, tylko by się od nich odwrócił zajmując swoją uwagę tym co w tej chwili robi. W przeciągu paru sekund te myśli i emocje spłynęłyby po nim jak po kaczce i temat by się skończył. Poszedłby do sąsiada i grzecznie poprosił o pożyczkę. Czy by dostał to już inna kwestia, ale nie zrobił by z siebie wariata.
Myśli i emocje to nas wykańcza, a nie sąsiad. To jest nasze, a sąsiad jest jaki jest. Szukając winy w sąsiedzie, tak naprawdę szukamy gruszek na wierzbie, bo to nie sąsiad nas boksuje, tylko sami ze sobą walczymy. Czy ja boksując się teraz z derealizacją, mogę mu sieknąć po zębach. Czy jedynie co mogę zrobić to walnąć w monitor? I komu krzywdę zrobię? Oczywiście sobie.
Chodzą ludzie myślą, a życie płynie sobie i się zmienia. Wszystko się zmienia, a ludzie pielęgnują swoje troski i żale. Brzuch ich boli, głowa kołowacieje, DD występuje. Wierzą w to jak w swojego największego bożka i pod dyktando tego bożka robią co robią. Ale tak to w życiu jest że nic z tego nie wychodzi poza kłopotami. Derealizacja się opisał, zauważyłem że to było do mnie i tyle. Ja tego nie czytałem i czytał nie będę. Oczywiście, stare uwarunkowane myślenie aż się rwało - Przeczytaj, przeczytaj, odwal mu. Ale nowe myślenie powiedziało - zostaw, tyle masz do roboty i nie boksuj derealizacji bo boksujesz siebie. Zająłem się pisaniem i mi wszystko przeszło. Emocje i myśli zniknęły i do derealizacji nie mam nic. Ot młody, gniewny młodzieniec. Każdy taki był. I tu jest ta schizofremia. Dwa myślenia. Czy to źle? Czy może źle jest, jak jest jedno myślenie. Czy wtedy nie nazywa to się fanatyzm? Ja wiem swoje i życzę każdemu takiej schizofremi.
ODPOWIEDZ