Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja i depersonalizacja

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Derealizacja
Gość

8 lutego 2011, o 12:59

Witam, wszystko wskazuje na to, że mam derealizacje (która zmienia się, chyba mija - ale nie jestem pewien) i depersonalizację (z tym już gorzej).
Na samym początku nie wiedziałem co się ze mną dzieje, byłem u wielu lekarzy - wczoraj, po kilku dniach wyszedłem wreszcie ze szpitala.
Nie będę opisywał tutaj tej samej (a na pewno bardzo podobnej) historii, którą już nie raz czytaliście w tematach innych osób, czy sami doświadczyliście.

Jedno jest pewne mam D/D - chce z tego wyjść i wierzę, że wyjdę.
Mam na tyle siły i motywacji, a właściwie determinacji.

Mam plany, ambicje i postawione cele - które chce zrealizować.

Wyjdę z tego, czytałem na forach internetowych, że jest to możliwe.
Zebrałem już trochę informacji na ten temat, teraz szukam jakiegoś konkretnego psychiatry, który ma już z tym doświadczenie.
I który pokieruje mnie dalej na psychoterapie, którą chyba jednak muszę mieć - sam nie dam sobie z tym rady.

Dlatego, że wszystko to, jest na tle nerwicowym, depresyjnym i lękowym - po prostu nie dawałem sobie już rady i wysiadłem.
Teraz chce zacząć terapie, wyjść z tego cholerstwa jak najszybciej i wyjechać na studia.

Czy ktoś z Was nie zna może jakiegoś konkretnego psychiatry i psychoterapeuty, psychologa z woj. Podkarpackiego.


Wierzę, że dam radę - sporo siły pojawiło się, w momencie kiedy przekonałem się, że nie umarłem.
I co ważne - nie boje się tego stanu, choć sam nie wiem jak to możliwe. Czuje strach i lęk, ale w momencie kiedy mówię sobie "spokojnie, to tylko kwestia czasy i pracy nad samym sobą" - on mija.
Chce zaplanować terapie: spotkania, sport, zajęcia itd.

Tylko muszę mieć najpierw jakiegoś dobrego psychiatrę, żeby pokierował dalej.
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

8 lutego 2011, o 13:06

Witaj na forum!

Dobrze, że masz takie podejście do tego. Trzeba się pozbyć tego raz na zawsze! Powodzenia w leczeniu :)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

8 lutego 2011, o 14:21

Z psychiatrą akurat nie pomoge z tego rejonu ale życze dużo wytrwalosci i rzeczywiscie najlepiej sie tego nie bac i wiedziec w koncu z czym sie ma do czynienia. Z jakim wrogiem walczymy tez dobrze wiedziec. Ja tez zdrowieje dlugo to trwalo co prawda ale warte tego bylo. powodzenia kolego!
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 lutego 2011, o 14:47

Dokładnie Derealizacja najwazniejsze to zacząć leczenie i być świadomy co tak naprawde się dzieje ;) Determinacja jest bardzo ważna, a przecież czemu by jej miało nie być? Walczymy o swoje zycie, o jego komfort bez DD, więc warto próbować wszystkiego ;)
Powodzenia zycze i jak będziesz miął ochotę pisz o swoich postępach bo na pewno takowe bedą :^
Pozdro
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Derealizacja
Gość

8 lutego 2011, o 16:12

Wiecie co, zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - myślę, że istotna. Owszem, miałem (raczej mam) nerwicę, bardzo często zdarzały się depresje - ale zawsze dawałem sobie z nimi radę.
Zwłaszcza w ostatnim czasie, przed pojawieniem się D/D - wszystko bardzo powoli zaczęło się układać (powoli, ale jednak), już wkrótce miałem na stałe wyjechać na studia, zacząć nowe, własne i lepsze życie.
Nie potrafię tego zrozumieć, owszem sporo w tym swoim życiu mnie spotkało (jak każdego z Was), ale nigdy nie było nie wiadomo jak tragicznie - przynajmniej, tak mi się wydaje.
Może też sam wmawiałem sobie, że "jest dobrze, wszystko się układa, jeszcze trochę czasu i wszystkie problemy się skończą - zacznę nowe życie na studiach, daleko stąd" po mimo, iż w rzeczywistości było inaczej - a D/D było tykającą bombą.

Opiszę mniej więcej sytuację, okoliczności wejścia w ten "trans".

Jakiś czas temu bardzo intensywnie się odchudzałem - potem miałem problemy z wypadającymi włosami.
Byłem u lekarza, który polecił suplementy na wzmocnienie organizmu.

(wszystko co piszę jest w ogromnym skrócie)

Podczas kupowania ich, facet polecił też jakieś ziołowe na wzmocnienie układu nerwowego i ogólnie na zwiększenie odporności na stres.
Myślałem wtedy, dlaczego nie - ostatnio cały czas się z nim zmagam, jeśli jest to ziołowe i w pełni bezpieczne - dlaczego nie ?

W 4 tygodniu brania wszystkich tych suplementów pojawiła się pewna "okoliczność", długotrwała sytuacja, która mogła wywołać we mnie jakieś silne lęki.
Nie wydaje mi się, że mogły one być na tyle silne, że wywołały D/D - ale tak jak wspomniałem, może była to tykająca bomba, a to wszystko ją uaktywniło.

Dlaczego napisałem o suplementach ?

Na samym początku, jak wpadłem w ten stan - wystraszyłem się, myślałem, że jest to może po tym - szukałem w internecie informacji na temat tych suplementów.
Byłem też u lekarza (profesora endokrynologii), neurologów, nawet toksykologa.

I co się okazuje ?

Jeden z tych suplementów - Rhodiolin, ma silne działanie antydepresyjne - działa na takiej samej zasadzie jak leki z grupy SSRI.
Wiem, że wszelkiego rodzaju leki tego typu - jednym ludziom pomagają, a innym wręcz przeciwnie.

Jak myślicie, czy mogło to mieć jakiś wpływ na pojawienie się D/D - co ważne: miałem nerwicę na pewno, często depresje - ale nie było z nimi tak tragicznie.
W ciągu ostatnich dwóch / trzech lat, tak na prawdę wszystko się zaczęło - w za szybkim tempie, spotkało mnie za wiele rzeczy.

Wydaje mi się, że wszystko musiało się zbiec w czasie, nagromadzić i w tym momencie wszystko to we mnie wybuchnęło.
Długotrwały stres, nerwy, depresje - w trakcie bardzo silne osłabienie organizmu, potem może też "szok" wywołany braniem suplementów.

Po zakończeniu odchudzania, miałem lekką anemię - natomiast po miesiącu brania wspomnianych suplementów, wszystko wzrosło ponad górne - robiłem badania krwi.
Myślę, że same te suplementy nie miały tutaj większego wpływu - zresztą na pewno nie, prócz jednego - Rhodiolinu.

Jak myślicie może mógł, on jakoś aktywować to wszystko w połączeniu z sytuacją, o której pisałem.
"Wyniki badań naukowych sugerują, że rozawina razem z salidrozydem, aktywne składniki Rhodiolinu, poprzez zwiększenie poziomu serotoniny w mózgu, są w stanie zapobiegać czy nawet eliminować objawy depresji. Rhodiolin nasila transport prekursorów serotoniny, tryptofanu i 5-hydroksytryptofanu, do mózgu. Tak więc właściwości adaptogenne produktu Rhodiolin mogą zależeć od jego zdolności do podwyższania poziomów serotoniny wewnątrz mózgu. Silne przeciwdepresyjne efekty różeńca górskiego są dowodem na jego silne adaptogenne właściwości."
Jak myślicie, czy mogło to mieć jakiś wpływ, czy mogło to w pewnym sensie przyśpieszyć albo aktywować tą, jak mi się wydaje i tak tykają bombę.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 lutego 2011, o 16:39

Derealizacjo co do Rhodiolinu o którym piszesz to owszem ma ona takie zastosowanie jak wspominasz. Ale np za granicą polecają to jeść własnie na derealizację i depersonalizację bo ponoć ma poprawiać funkcje poznawcze . I ja jadłem kiedyś ten specyfik bardzo długo i żadnych reakcji nie zauwazyłem ani na plus ani na minus.
Więc do do tych suplementów to nie byłbym pewien. Ale na pewno najważniejsza rzecz to osłabienie organizmu i stres. Moim zdaniem te dwie rzeczy to punkt zwrotny. U mnie od dokładnie tego samego się zaczeło, długi czas dostawałem antybiotyki bez ochrony, nie interesowało mnie to wtedy co biorę, miało pomagac na skórę i tyle. I po czasie zacząłem być widocznie słaby i doszły akurat stresy dosyc silne. A, że zawsze miałem nerwicę i byłem podatny na takie rzeczy to pewnego"pięknego" dnia przyszła depersonalizacja i derealizacja..
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Filip18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 29 marca 2010, o 22:45

9 lutego 2011, o 13:52

Derealizacja pisze:Wiecie co, zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - myślę, że istotna. Owszem, miałem (raczej mam) nerwicę, bardzo często zdarzały się depresje - ale zawsze dawałem sobie z nimi radę.
Zwłaszcza w ostatnim czasie, przed pojawieniem się D/D - wszystko bardzo powoli zaczęło się układać (powoli, ale jednak), już wkrótce miałem na stałe wyjechać na studia, zacząć nowe, własne i lepsze życie.
Nie potrafię tego zrozumieć, owszem sporo w tym swoim życiu mnie spotkało (jak każdego z Was), ale nigdy nie było nie wiadomo jak tragicznie - przynajmniej, tak mi się wydaje.
Może też sam wmawiałem sobie, że "jest dobrze, wszystko się układa, jeszcze trochę czasu i wszystkie problemy się skończą - zacznę nowe życie na studiach, daleko stąd" po mimo, iż w rzeczywistości było inaczej - a D/D było tykającą bombą.
Zawsze się mówi że się dawało radę i tak dalej. Bo to prawda do któregoś momentu sobie niby radzimy ale skoro się pojawiały depresje nerwica to widocznie sobie jednak nie do końca radzimy. Ja byłem tez w takich sytuacjach. A to co piszesz o wyjeździe na studia, o nowym życiu to mógłbyć powód tak naprawdę silnejszego podcięcia ci skrzydeł przez chorobę. ;stop
Derealizacja
Gość

9 lutego 2011, o 20:28

Słuchajcie, wracam od psychoterapeutki, rozmawiałem też z psychiatrą. Mówili, że bardzo często zdarza się to u młodych ludzi, w okresie dojrzewania.
Psycholog powiedziała, że to minie nawet bez brania leków - tylko chwilę to potrwa, ale minie n 100 %.

Zapytałem, czy to nie jest tak, że terapia ma na celu nauczenie się - życia w tym staniem. Uśmiała się i powiedziała, że nie - mówiła też, że nie jest to żadne poważne zaburzenie w psychice.
I co ważne na pewno to minie - to jest naturalny mechanizm obronny umysłu, zasłona przed lękami, stresem, nerwami - którzy może się włączyć u każdego jednego człowieka.
Nawet w pełni zdrowego - np. podczas / albo po jakimś traumatycznym wydarzeniu; śmierci, wojnie, wypadku.

Stwierdziła, że pewnie trochę musiały rozczarować mnie słowa "to w cale nic poważnego", po prostu trzeba usunąć źródło problemu i wszystko stopniowo zacznie wracać do normy.
A pewnego dnia wyjdę gdzieś, np. na zakupy i tak samo jak stwierdziłem na początku, że coś jest nie tak - tak samo stwierdzę "kurde, jest normalnie, wszystko wróciło do normy"

Innymi słowy - wróci w pełni świadomość, taka jak była - z tym, że cholernie wzmocniona i silna.
Będę taki sam jak byłem, ale po prostu zmienię trochę pogląd na pewne sprawy i będę silniejszy psychicznie, po prostu zacznę żyć.

Jednym słowem "luzik". :)

I w to wierzę.

-- 9 lutego 2011, o 20:31 --
Możliwe, ale główny powód aktywacji tego stanu był inny - wiem jaki, rozmawiałem o tym z psychologiem i to jest na 100 % powód "aktywacji" tego stanu.
Ta sytuacja o której napisałem. Od tej kwestii zacznie się pewnie terapia - faktem jest, że z lekami było by szybciej ale to jest bez sensu.

Lekami się podobnie tworzy zasłonę przed wrogiem - a tu trzeba wyjść twarzą w twarz na przeciw, stanąć do walki i ją wygrać - tyle. :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

9 lutego 2011, o 20:40

Derealizacja pisze:Słuchajcie, wracam od psychoterapeutki, rozmawiałem też z psychiatrą. Mówili, że bardzo często zdarza się to u młodych ludzi, w okresie dojrzewania.
Psycholog powiedziała, że to minie nawet bez brania leków - tylko chwilę to potrwa, ale minie n 100 %.

Zapytałem, czy to nie jest tak, że terapia ma na celu nauczenie się - życia w tym staniem. Uśmiała się i powiedziała, że nie - mówiła też, że nie jest to żadne poważne zaburzenie w psychice.
I co ważne na pewno to minie - to jest naturalny mechanizm obronny umysłu, zasłona przed lękami, stresem, nerwami - którzy może się włączyć u każdego jednego człowieka.
Nawet w pełni zdrowego - np. podczas / albo po jakimś traumatycznym wydarzeniu; śmierci, wojnie, wypadku.

Stwierdziła, że pewnie trochę musiały rozczarować mnie słowa "to w cale nic poważnego", po prostu trzeba usunąć źródło problemu i wszystko stopniowo zacznie wracać do normy.
A pewnego dnia wyjdę gdzieś, np. na zakupy i tak samo jak stwierdziłem na początku, że coś jest nie tak - tak samo stwierdzę "kurde, jest normalnie, wszystko wróciło do normy"
Wszystko to prawda a nawet mozna powiedziec ze nic nowego ci nie powiedziala ;)
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Derealizacja
Gość

9 lutego 2011, o 20:47

Więc ruszam do "boju", i wygram. Już nie z takim "wrogiem" miałem do czynienia. ;)
Również, wszystkim życzę powodzenia, którzy zmagają się z tym samym.

Trochę się boje, że będzie to długo trwało - ale na pewno wyjdę.

Morfeusza już znalazłem - więc teraz jest to kwestia czasu. :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

10 lutego 2011, o 01:29

Nie ma co zakladac ile to bedzie trwalo. Zreszta niech trwa troche dluzej niz marzysz a i tak warto stanac do boju. Ja dlugo nie stawalem tylko biernie czekalem i ciagle sie martwilem ta derealizacja i depersonalizacja. Kiedy zaczalem na dobre to starac sie zlewac chodzilem do psychologa bralem leki i robilem prawie wszystko mimo tej derealizacji to powoli zaczelo ustepowac. Niepotrzebnie na placz stracilem ponad rok czasu.
POWODZENIA
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Derealizacja
Gość

10 lutego 2011, o 18:51

Spotkałem się dziś jeszcze z jednym psychoterapeutom, chyba do niego się zapisze na terapie.
Jeszcze rozmowa z psychiatrą, d/d - niezależenie od tego czy jest słabe, czy bardzo silne - da się z tego wyjść.
Dziesiątki (jak nie setki) ludzi się z tym zmagało i dziesiątki z tego wyszły, nawet bez leków.

Tylko ten cholerny czas, ale jedno jest pewne - wyjdę z tego.
No i te lęki przed chorobą psychiczną, to jest najgorsze.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 lutego 2011, o 23:16

Słusznie ci terapeuci i psychiatrzy to wszystko mówią :) Da się wyjśc i wyjdziesz :^
A choroby psychicznej się nie obawiaj, czemu się jej boisz? Przez objawy jakie derealizacja i depersonalizacja powodują? Przecież te objawy nie oznaczają choroby psychicznej ale własnie DD.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ