Hej, z góry przepraszam, jeśli taki temat się pojawił, ale go nie znalazłam.
Ostatnio opisując komuś swoje objawy usłyszałam, że to brzmi jak "śmierć ego" po narkotykach halucynogennych. Poczytałam oczywiście o tym zjawisku i... no właśnie, czy te dwa stany są ze sobą tożsame? Czy to może jakaś bardziej zaawansowana forma depersonalizacji? Czy śmierć ego jest odwracalna? I czy może do niej dojść w takim razie z innych przyczyn niż zażycie tego typu substancji?
Może to głupie pytania, ale nie mogę przestać o tym myśleć i mimowolnie się nakręcać:(
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Depersonalizacja a "śmierć ego"
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.
- sadfaceemoji
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04
Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkachPrzemo500 pisze: ↑2 listopada 2018, o 15:57Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.

- bbea
- Forumowy szyderca
- Posty: 413
- Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25
Przede wszystkim to bardzo głupio zrobiłaś ze się naczytałassadfaceemoji pisze: ↑2 listopada 2018, o 17:43Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkachPrzemo500 pisze: ↑2 listopada 2018, o 15:57Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.![]()

DD po marichuanie jest pewnie takie samo jak po kwasie, amfetaminie czy po atakach paniki. I jak widzisz wielu ludziom minęło, nawet tym, którzy mieli to długo.
Nie czytaj już nic w necie, lepiej poczytaj wpisy o dd tu na forum, albo posłuchaj na youtubie.
- sadfaceemoji
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04
Czytałam wpisy tutaj po kilka razy, słucham na yt, wszystko w teorii wiem... Ale co z tego, skoro ciągle mam wrażenie, że u mnie to już przekroczyło granice mechanizmu obronnego i zalęgło się na stałebbea pisze: ↑2 listopada 2018, o 18:01Przede wszystkim to bardzo głupio zrobiłaś ze się naczytałassadfaceemoji pisze: ↑2 listopada 2018, o 17:43Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkachPrzemo500 pisze: ↑2 listopada 2018, o 15:57Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.![]()
Ja oczywiście po twoim poście tez mam ochotę przeczytać co to jest ale wiem ze tylko się nakręcę, wiec na razie się powstrzymuje.
DD po marichuanie jest pewnie takie samo jak po kwasie, amfetaminie czy po atakach paniki. I jak widzisz wielu ludziom minęło, nawet tym, którzy mieli to długo.
Nie czytaj już nic w necie, lepiej poczytaj wpisy o dd tu na forum, albo posłuchaj na youtubie.


-
- Gość
Cześćsadfaceemoji pisze: ↑2 listopada 2018, o 13:36
Może to głupie pytania, ale nie mogę przestać o tym myśleć i mimowolnie się nakręcać:(
No takiego tematu to nie ma chyba na pewno, bo to baaaaardzo daleko idące wnioski


Problem pojawia się gdy ulegamy pokusie i szukamy tych informacji o wszystkim, o czym usłyszymy. Podesłałabyś komuś kto ma lęk przed pająkami artykuł, że w jakimś tam mieście w bananach znalazł się pająk z Amazonii? Ja bym nie podesłał, Ty pewnie też byś nie podesłała koleżance, bo to absurdalna sytuacja, jedna na milion, a w dodatku pewnie xxx kilometrów dalej. Ty się nie przejmiesz, ja się nie przejmę, ale ona tak więc jej nie wyślesz. To czemu sobie to robisz z czytaniem?
Dalej, przecież skoro już tyle wiesz to musisz prędzej czy później wprowadzać to w życie. Brutalna prawda jest taka, że nie masz niczego gorszego niż inni. Nie masz niczego odmiennego od innych. Jesteś w takiej sytuacji jak dziesiątki, setki osób przed Tobą, którym się udało. Czy one są wyjątkowe? Nie są, to zwykli Kowalscy czy Nowaki jak ja i Ty. Więc co się stało? Wzięli sobie do serca te rady z forum i zaczęli działać. Jaka jest najważniejsza rzecz? Oczywiście, że akceptacja. Akceptacja to bardzo szerokie pojęcie. Akceptacja oznacza nie tylko przyzwolenie sobie na gorsze stany, ale także na robienie konsekwentnie pewnych rzeczy, które nie od razu przynoszą rezultat. Mało tego! Akceptacja to działanie według wzoru z forum chociażby i nie wychodzenie poza niego. Nie szukanie magicznej tabletki. Wiesz, jeśli mam 5 kg nadwagi i to akceptuję to nie ukrywam tego ile ważę, a co wiecej nie klikam w banery "SCHUDNIJ BEZ EFEKTU JOJO DZIĘKI 1 PROSTEJ SZTUCZCE". Rozumiesz o co chodzi?
Jesteś tak samo przerażona i wystraszona jak hipochondryk (najłatwiejszy przykład zawsze) który uważa, że chrypa to już objaw raka. Gdybyś kichnęła leciałabyś do onkologa? Czytałabyś o raku X czy Y? Bardzo wątpię. Z tego samego powodu nie powinno się tego robić w przypadku bardziej mentalnie ukierunkowanych zaburzeń. Katar? Kaszel? No to jakiś gripex i do łóżka, koniec dyskusji. Derealizacja? Ignorowanie i działanie pomimo, bo przecież wiesz co to i jak sobie z tym radzić. Koniec dyskusji

Popracuj nad akceptacją i zrozumieniem, że wyjątkowych ludzi jest baaaaaaaarzo mało. Inaczej nie byliby wyjątkowi. Więc nie masz gorzej niż inni, nie masz lepiej niż inni, masz po swojemu. Na szczęście masz też pod ręką elementarz wychodzenia z tego stanu. Jestem gotów założyć się, że 3/4 osób odburzonych też mówiło sobie kiedyś "ja mam gorzej, bo..." "ja to na pewno mam coś gorszego" i co? I nic.
Głowa do góry

-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Spójrz bardziej na swoje zaburzenie w taki sposób: okej, teraz mam DD, wiem, że jestem odcięty od swojej osoby, ale zdaję sobie sprawy, że mechanizm obronny nie może trwać wiecznie. Poczytaj sobie, nawet na zagranicznych forach, czy jest przypadek, aby komuś depersonalizacja została do końca życia. Jak znajdziesz, daj info 
Sam się boję, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej, tym bardziej boli to jak patrzysz na ludzi którzy mogą sobie normalnie żyć, układać sprawy, a ja się miotam jak świnia w chlewie ze swoim DD, ale po to masz to forum, żeby Ci ludzie przetłumaczyli, że da się z tego wyjść. Studiuj też tematy założone przez administratorów albo odburzonych, bo zobaczysz, że wielu ludzi obawiało się schizy/ raka/ nieodwracalnych zmian mózgu a dzisiaj wszyscy żyją i mają się dobrze

Sam się boję, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej, tym bardziej boli to jak patrzysz na ludzi którzy mogą sobie normalnie żyć, układać sprawy, a ja się miotam jak świnia w chlewie ze swoim DD, ale po to masz to forum, żeby Ci ludzie przetłumaczyli, że da się z tego wyjść. Studiuj też tematy założone przez administratorów albo odburzonych, bo zobaczysz, że wielu ludzi obawiało się schizy/ raka/ nieodwracalnych zmian mózgu a dzisiaj wszyscy żyją i mają się dobrze
