Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy u was też występują regularne nawroty?

Miejsce na pytania oraz uwagi dotyczące samego forum jak i funkcjonowania wśród jego społeczności.
Tutaj możesz także uzyskać dostęp do czata - *zobacz
ODPOWIEDZ
Clifford
Nowy Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 4 kwietnia 2023, o 09:20

5 kwietnia 2023, o 08:19

Hejka,
Jestem studentką, mam 21 lat i od roku zmagam się z nerwicą.
Początki były straszne, chciałam już rzucić studia bo nie dawałam sobie rady.
Nieprzespane noce odbijały się tym że zasypiałam na zajęciach, dosłownie mnie odcinało. Jak zaczynało robić się na dworze ciepło to panikowałam, bo nie wiedziałam czy jest mi po prostu gorąco czy to kolejny atak. Wyjście z akademika na zajęcia bez zwymiotowania rano nie miało miejsca, a któryś tydzień miałam żołądek tak ściśnięty że nie byłam w stanie jeść nic więcej niż miska kislu i trochę biszkoptów.
Zapisałam się do terapeutki i wizyty u niej bardzo mi pomogły, szczególnie na początku.
Jednak w wakacje w ostatnim dniu wyjazdu zatrulam się jedzeniem i moja nerwica wróciła i miała pelne pole do popisu. Gdy wróciliśmy pierwsze co zrobiłam to zapisałam się do psychiatry i szczęśliwym trafem przede mną były tylko dwa tygodnie oczekiwania. Byłam bardzo sceptyczna w sprawie brania antydepresantów ale mama namawiała mnie żebym chociaż poszła zapytać jak to wszystko wygląda bo się wykończę.
Te 2 tygodnie były straszne, jedzenie nie przechodzilo mi przez gardło, nie mogłam nawet na nie patrzeć. Jedna kanapkę jadłam godzine i musiałam czymś popijać każdy kęs żeby nie zwymiotować. Dwa dni dosłownie miałam atak za atakiem i w końcu zaczęłam mieć dość byłam już tym tak zmęczona że myślałam że po prostu zwariuje i na wizycie psychiatra od razu skieruje mnie do szpitala. Starałam się to ukrywać przed rodzicami bo nie chciałam im sprawić zawodu albo myślałam że jestem ciężarem i niszczę tym rodzinę.
W końcu nadszedł dzień wizyty, nie byłam cały czas do tego przekonana bo zawsze było mi powtarzane że "zobacz taka młoda a już lekami się faszeruje, gdzie byli wcześniej rodzice" no i znowu nakręcanie się.
Lekarz przepisał mi asertin 50, oczywiście nie zaczęłam go brać od razu bo jak to przejść na leki. No ale kilka dni później znowu przytrafiło ni się mocne zatrucie pokarmowe, dosłownie Wymioty po wypiciu szklanki wody bo coś stało mi na żołądku, no i oczywiście zaczęła się panika. Dzwońcie do szpitala, na pewno umieram, a jak nie umieram to wariuje itp. Więc zaczęłam brać leki od tamtego momentu.
Pomogły mi i to na długo, skończyłam terapię w październiku i zaraz po tym wyjechałam na studia. I od tamtego momentu zaczęło się...
Z zegarkiem w ręku co dwa tygodnie mam słabszy lub mocniejszy nawrót. Z jednej strony widzę że zrobiłam baaardzo duże postępy w porównaniu do zeszłego roku, ale dalej martwi mnie to czemu co jakiś czas i to tak regularnie wraca. Myślałam nad powrotem na terapię, ale z jednej strony wiem, że już nic nowego z niej nie wyniosę bo jednak to jest głównie praca nad sobą. Skoro raz udało mi się ogarnąć to drugi raz pewnie też dam radę. Tylko że te regresy mnie czasem dobijają i mam ochotę się poddać, przestać się starać ale wiem że mi to nie pomoże. Stąd moje pytanie do was wszystkich i do zmagających się z nerwica i do wyzsrowialych. Czy też mieliście na swojej drodze taki etap? Gdzie tydzień jest dobrze, a później przez kolejny powoli dochodźcie do siebie lub coś w podobie. Myślałam już czy to nie leki przestają działać i próbowałam za konsultacja z lekarzem zwiększyć dawkę ale czułam się po niej strasznie więc wróciłam do 50mg. Czasem zastanawiam się czy to nie związane z cyklem miesiączkowym bo zazwyczaj regresy są idealnie 4-5 dni przed owulacją i zawsze przed okresem. Staram się nie opierać na lekach bo jednak one maskują objawy a nie pomagają się z nimi uporać. Bardzo chce zawalczyć o normalne życie i tak jak mówię, są momenty gdzie przez tydzień-dwa, zdążało się nawet dłużej, nie miałam żadnych objawów, jakbym wyzdrowiała. I nagle niewiadomo skąd przychodzi atak który potrafi mnie złożyć i kazać wrócić do rodzinnego domu na weekend żeby się trochę "podbudować". Miałam robione badania tarczycowe i wyszły podręcznikowo więc już wiem że to nie wina tych konkretnych hormonów. Jednak martwi mnie ten temat bo nie wiem czy jestem odosobnionym przypadkiem, czy może inni też tak mieli i to jest tylko etap przejściowy. Jeśli to drugie, macie może jakieś rady jak to przetrwać, skrócić lub zakończyć? Zależy mi mimo wszystko żeby dać sobie radę bez zwiększania dawki leku lub zmieniania go bo jednak chce w 100% czuć że panuje nad swoim zdrowieniem i jeśli w przyszłości (tfu tfu odpukać) miało by na wrócić chce wiedzieć że dam sobie radę sama.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 kwietnia 2023, o 11:08

U kobiet pogorszenia mogą być związane z cyklem. U mnie również tak było.
Odburzanie to wytrwała praca, nawet po ustąpieniu objawów. Postawy względem zaburzenia szlifuję się dość długo.
Zaburzenie może nawracać z uwagi na pewne nawyki, a także z uwagi na przyczyny powodujące je, które wciąż mogą zachodzić.
Nikt w 100% nie panuję nad swoim zdrowiem.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

5 kwietnia 2023, o 17:16

Ja co kilka lat mam nawrót i zawsze wygląda inaczej
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 kwietnia 2023, o 23:08

Ta odpowiedź może trochę wyjaśnić sprawę przy okazji: post246714.html#p246714
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Zaburzak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 22 marca 2023, o 21:17

6 kwietnia 2023, o 12:36

Witam! Moje zaburzenie wydaje mi się troszeczkę inne niż wielu innych ludzi którzy przechodzą derealizacje. Mianowicie mam lęk przed tym stanem naczytałem się bardzo dużo o tym stanie i mój mózg bardzo się wyczulił na każdy objaw o którym pisali różni ludzie którzy przechodzili ten stan do tego stopnia że na każdym kroku szukam , wkrecam sobie te stany co powoduje paniczny wręcz paralizujacy lęk. Wstaje rano i myślę o derealizacji, wkrecam sobie objawy , patrzę się na synka i zastanawiam się czy to mój synek po czym uświadamiam sobie i sam się z siebie śmieje że o czymś takim pomyślałem. Kolejna sprawa jest taka , ktoś napisał że w słoneczne dni czuje się gorzej A ja oczywiście się tego naczytałem i teraz również sobie to wkrecam co powoduje lęk i błędne koło. Bardzo żałuję że wogole znalazłem coś takiego na Internecie jak derealizacja i wdrożylem się w czytanie przez co spowodowało to ogromny lęk i ciągle myślenie o tym. Dodam tylko że kiedy lęk przechodzi To wszystko wraca do normy , głównie wieczorem. Bardzo proszę o odpowiedź . Lęk przed tym stanem jest okropny A wyczulenie, ciągle analizy i myślenie czy to jest derealizacja czy może nie bardzo mnie dobija. Tak jak mówię jestem pewny że gdybym o czymś takim Nie usłyszał jak derealizacja to pewnie i bym sobie jej nie wkrecil, natomiast teraz jest jak jest. Przepraszam z góry że pisze tutaj bo akurat zobaczyłem że to post z 2023 i będę czekał aż ktoś mi napiszę. Proszę nie odsyłać mnie do tematu derealizacji bo tam przeczytałem już bardzo wiele i chyba za dużo. Proszę o odpowiedź czy istnieje coś takiego jak lęk przed derealizacją i wkręcanie sobie jej objawów nie koniecznie mając ten stan ?
Truant
Świeżak na forum
Posty: 11
Rejestracja: 24 marca 2015, o 17:22

6 kwietnia 2023, o 12:49

Zaburzak pisze:
6 kwietnia 2023, o 12:36
Witam! Moje zaburzenie wydaje mi się troszeczkę inne niż wielu innych ludzi którzy przechodzą derealizacje. Mianowicie mam lęk przed tym stanem naczytałem się bardzo dużo o tym stanie i mój mózg bardzo się wyczulił na każdy objaw o którym pisali różni ludzie którzy przechodzili ten stan do tego stopnia że na każdym kroku szukam , wkrecam sobie te stany co powoduje paniczny wręcz paralizujacy lęk. Wstaje rano i myślę o derealizacji, wkrecam sobie objawy , patrzę się na synka i zastanawiam się czy to mój synek po czym uświadamiam sobie i sam się z siebie śmieje że o czymś takim pomyślałem. Kolejna sprawa jest taka , ktoś napisał że w słoneczne dni czuje się gorzej A ja oczywiście się tego naczytałem i teraz również sobie to wkrecam co powoduje lęk i błędne koło. Bardzo żałuję że wogole znalazłem coś takiego na Internecie jak derealizacja i wdrożylem się w czytanie przez co spowodowało to ogromny lęk i ciągle myślenie o tym. Dodam tylko że kiedy lęk przechodzi To wszystko wraca do normy , głównie wieczorem. Bardzo proszę o odpowiedź . Lęk przed tym stanem jest okropny A wyczulenie, ciągle analizy i myślenie czy to jest derealizacja czy może nie bardzo mnie dobija. Tak jak mówię jestem pewny że gdybym o czymś takim Nie usłyszał jak derealizacja to pewnie i bym sobie jej nie wkrecil, natomiast teraz jest jak jest. Przepraszam z góry że pisze tutaj bo akurat zobaczyłem że to post z 2023 i będę czekał aż ktoś mi napiszę. Proszę nie odsyłać mnie do tematu derealizacji bo tam przeczytałem już bardzo wiele i chyba za dużo. Proszę o odpowiedź czy istnieje coś takiego jak lęk przed derealizacją i wkręcanie sobie jej objawów nie koniecznie mając ten stan ?
Tak można jak ze wszystkim. Jak się googluje to można się nawkrecac chociaż w typowe dd to wątpię czy można, bo to trzeba przeżyć żeby wiedzieć co to jest moim zdaniem. Ale za bardzo to analizować można na pewno po naczytaniu się za dużo. Tylko co bez powodu tak zaczeles o tym czytać? Wątpię trochę i pewnie samo to czytanie pokazuje że masz nerwe.
Zaburzak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 22 marca 2023, o 21:17

6 kwietnia 2023, o 12:58

Mam nerwicę i różne lęki trafiłem na ten temat przypadkiem i wkrecila mi się ta cała derealizacja o czym pisałem wyżej. Na tyle się wkrecila że podczas lęku czuje jakbym faktycznie ją miał.
Truant
Świeżak na forum
Posty: 11
Rejestracja: 24 marca 2015, o 17:22

6 kwietnia 2023, o 13:44

Zaburzak pisze:
6 kwietnia 2023, o 12:58
Mam nerwicę i różne lęki trafiłem na ten temat przypadkiem i wkrecila mi się ta cała derealizacja o czym pisałem wyżej. Na tyle się wkrecila że podczas lęku czuje jakbym faktycznie ją miał.
No to pracuj nad nia, mala rzeczy to sie wkrecac lubi? Mialem dd jako odciecia i mysle ze mozna wpasc zbytnio w analizy tego jak sie naczyta za duzo ale nawet jesli to objaw jak objaw. Skoro masz inne lęki to dd potraktuj tak samo i nie czytaj wiecej tylko do przodu z tematem.
raveena32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 24 czerwca 2023, o 09:27

24 czerwca 2023, o 09:42

Dziękuję bardzo za dostarczenie wysokiej jakości postu w celu zwiększenia wiedzy wszystkich.
ODPOWIEDZ