Mam wrażenie, że coś jest nie tak, ale jednocześnie to nie jest jakiś wielki kryzys. Zastanawiam się, czy diagnoza psychologiczna to nie za dużo na ten moment. Co myślicie?

Znam to uczucie – takie „coś jest, ale może to tylko przesada z mojej strony”. U mnie to trwało długo, aż w końcu poszłam na diagnozę i dopiero wtedy zobaczyłam, że to nie chodzi o to, jak bardzo coś jest „poważne”, tylko o to, żeby wreszcie lepiej siebie zrozumieć. Czasem to, co nam się wydaje drobne, może mieć głębsze źródło, którego sami nie rozgryziemy. Diagnoza nie oznacza od razu żadnej etykiety, tylko daje narzędzia i informacje. To bardziej rozmowa i analiza niż surowy test. Jeśli chcesz zobaczyć, jak to wygląda bez naciskania na „terapię od zaraz”, to zobacz sobie opis na stronie https://olgarymkiewicz.pl/oferta/diagno ... ologiczna/. Jest konkretnie i bez dramatyzowania – po prostu pomoc w zrozumieniu siebie.