Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

CZY DŁUGO JESZCZE???:D

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
limonka7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58

26 stycznia 2021, o 17:20

Słuchajcie, muszę się trochę wyżalić. Mam nawrót nerwicy, ale to taki konkretny. Pierwszy raz pojawiły się też stany depresyjne. Wzięłam się za to porządnie, zapisałam w końcu na terapię, zaczęłam dbać o siebie, kompletnie nie piję alkoholu. Przy wcześniejszych atakach nerwicy piłam jak smok i ciągle siedziałam na melanżach, mechanizmy ucieczkowe pełną parą, więc wiadomo, że teraz, na trzeźwo jest mi trudniej. Pracuję nad sobą, codziennie ćwiczę ćwiczenia z ATC, robię jogę, staram się zająć sobą, ogólnie uczciwie nie spoczęłam na laurach i naprawdę pracuję nad swoim myśleniem. Ale nawet jak wyłapię te myśli, to pozostaje UCZUCIE, emocja, z którą często po prostu nie daję sobie rady :(
Ale niedługo stukną mi 3 miesiące...
Wiem, że nikt nie jest w stanie powiedzieć "ile to będzie trwało", ale szukam paru słów pocieszenia.
Były też piękne dni w tym trudnym czasie, wiele rzeczy zrozumiałam i bardzo mnie to doświadczenie rozwinęło. Ale chciałabym po prostu czuć się już dobrze :(
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

26 stycznia 2021, o 20:18

Wiesz, że to nie jest dobre pytanie, ale muszę przyznać, że ja też je sobie czasem zadaje :)

Również mam nawrót. NIe wiem, jak mogłem do tego dopuścić, mając spore, wcześniejsze doświadczenie. Wyrzucam sobie, że zapomniałem o właściwym podejściu.
I właśnie to odpowiednie nastawienie do tego gówna jest nam teraz najbardziej potrzebne.
Nie jesteś sama, a skoro już raz z tego wyszłaś, to tym razem też się uda.

Trzymam kciuki za Ciebie, siebie i wszystkich wplątanych w te nerwicowe gierki. super>
Tibidi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 21 listopada 2020, o 21:48

26 stycznia 2021, o 23:20

Według wszystkich osób, które z tego wyszły trwale i całkowicie, to wszystko minie dopiero wtedy, gdy w głowie nie będzie pytania "kiedy to minie? Jak długo jeszcze?". Dopóki zadajemy sobie to pytanie, dopóty oznacza to, iż nie akceptujemy i nie ignorujemy. A dopóki nie akceptujemy i nie ignorujemy, dopóty nerwica trwa. Dopóki zastanawiamy się, jak długo jeszcze, dopóty karmimy ją swoją uwaga i nadajemy jej wartość, a to nigdy nie pozwoli wyjść z zaburzenia, bo nie przerywa to błędnego nerwicowego koła. Z emocjami poradzić sobie najtrudniej. I ja również to czuję. Również nie jest mi łatwo. Ale wiem, co powinnam robić i z potknięciami, dwa kroki do przodu, jeden do tyłu - powoli próbuję. Obrazowo mówiąc - mam przepis na skomplikowaną bezę i go w pełni rozumiem, mało tego - wiem, że to jedyny skuteczny przepis. Ale ciężko go wykonać. Niemniej jednak Ci, którzy już ja upiekli zgodnie mówią, że aby ją zrobić dobrze, trzeba wielokrotnie, konsekwentnie ćwiczyć dokładnie wg przepisu i wyjdzie. Więc ćwiczę, wiedząc, że trudno, że za pierwszym, drugim, dziesiątym razem może się nie udać, ale w końcu się uda, jeśli będę stosować się do przepisu i zrozumiem zasady. Zrozumienie zasad, mechanizmów ma tu ogromne znaczenie...i potem działanie, ale bez presji i z wyrozumiałością do siebie.
limonka7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58

27 stycznia 2021, o 18:55

Dziękuję Wam, naprawdę były to słowa, których potrzebowałam. Niby to wszystko wiem, ale szukanie potwierdzenia u innych trochę pomaga na samopoczucie ;))

Btw wczoraj słuchałam jakiegoś nagrania, w którym Victor mówił, że teraz, w kryzysie, jest największa praca i teraz właśnie mamy najbardziej ćwiczyć nasze nowe umiejętności i będzie to miało kluczowe znaczenie. Jakoś to dodało mi skrzydeł i pomogło, dzisiaj jest o wiele lepiej.
Trzymajcie sie! <3
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

28 stycznia 2021, o 17:50

Gratuluję konsekwencji też potwierdzam wiemy wszystko ale gdzieś jest te radosne! ale, które czasami się pojawia:)
szymeknofk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 29 listopada 2020, o 17:04

29 stycznia 2021, o 11:27

Tibidi, mądrze i słusznie piszesz... Trochę podpinam się pod temat, bo zazdroszczę wam (nie wiem czy to dobre słowo) że macie tę determinację. U mnie lęku samego mniej ale są oczywiście niefajne myśli czy doznania no i zanacza się element depresyjny... I na ignorowanie czy akceptowanie, choć to teoretycznie proste działania, nie ma sił... A najgorsze (chyba) jest ten brak dążenia bo człowiek nie widzi/nie jest sobie w stanie wyobrazić "dobrej przyszłości" (nie dlatego że okoliczności życiowe są złe). Ja nie wiem jak do tego podejść...
limonka7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58

29 stycznia 2021, o 16:19

Szymek, depresyjne myśli są też u mnie największym wyzwaniem, bardzo ciężko mi je zaakceptować. Dlatego zapisałam się na terapię, bo mam wrażenie że z lękiem "solo" było mi trochę łatwiej.
Po miesiącu widzę efekty, może to jest to, czego Ci brakuje.
Dodatkowo (chyba w ogóle zrobię osobny wątek na ten temat) bardzo pomaga mi książka "umysł wyzwolony" S.J Hayes'a. Są tam KONKRETNE ćwiczenia, które trzeba robić, by zmienić sposób myślenia. Wiadomo, na to trzeba czasu i determinacji, ale widzę małe efekty i to pomaga mi iść do przodu. W ogóle konkrety są ważne :)
Samo to, że jestem w stanie zauważyć myśl, która powoduje lęk/smutek (zauważyć i próbować sie z nią nie identyfikować) to ogromny krok do przodu. Dobrze jest też wiedzieć, co Cię triggeruje. U mnie są to wszystkie portale informacyjne i covidowe informacje XD dlatego nie wchodzę na te portale, przynajmniej na razie, jak jeszcze jestem słaba.
Trzymaj się. Optymizm i poczucie humoru naprawdę robią robotę :)
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 08:15

U mnie też ostatnio na zmianę - kilka dni dobrych/kilka dni kryzysu. ;) Jakoś staram się, to ogarniać, nie przykładać do tego uwagi, ale jest ciężko. Czytałem artykuły o kryzysach i staram się wdrożyć rady z nich, że to jest przejściowe, droga do odburzenia to jest ścieżka z ostrymi zakrętami, a kryzysy to właśnie takie zakręty. Staram się, to akceptować i mówić sobie, że kryzys to jest taki krok w tył, żeby zrobić dwa do przodu. Staram się nie narzucać presji i walczyć z tym, żeby cieszyć się życiem bez nerwicy, wiem, że większość z Nas chciałaby "już, teraz, natychmiast", ale to złe nastawianie, trwać to tyle będzie ile samemu na to pozwolimy, dlatego nie ma, co marudzić i bez narzucania sobie presji idziemy do przodu! :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

6 lutego 2021, o 18:46

Tibidi pisze:
26 stycznia 2021, o 23:20
Według wszystkich osób, które z tego wyszły trwale i całkowicie, to wszystko minie dopiero wtedy, gdy w głowie nie będzie pytania "kiedy to minie? Jak długo jeszcze?". Dopóki zadajemy sobie to pytanie, dopóty oznacza to, iż nie akceptujemy i nie ignorujemy. A dopóki nie akceptujemy i nie ignorujemy, dopóty nerwica trwa. Dopóki zastanawiamy się, jak długo jeszcze, dopóty karmimy ją swoją uwaga i nadajemy jej wartość, a to nigdy nie pozwoli wyjść z zaburzenia, bo nie przerywa to błędnego nerwicowego koła. Z emocjami poradzić sobie najtrudniej. I ja również to czuję. Również nie jest mi łatwo. Ale wiem, co powinnam robić i z potknięciami, dwa kroki do przodu, jeden do tyłu - powoli próbuję. Obrazowo mówiąc - mam przepis na skomplikowaną bezę i go w pełni rozumiem, mało tego - wiem, że to jedyny skuteczny przepis. Ale ciężko go wykonać. Niemniej jednak Ci, którzy już ja upiekli zgodnie mówią, że aby ją zrobić dobrze, trzeba wielokrotnie, konsekwentnie ćwiczyć dokładnie wg przepisu i wyjdzie. Więc ćwiczę, wiedząc, że trudno, że za pierwszym, drugim, dziesiątym razem może się nie udać, ale w końcu się uda, jeśli będę stosować się do przepisu i zrozumiem zasady. Zrozumienie zasad, mechanizmów ma tu ogromne znaczenie...i potem działanie, ale bez presji i z wyrozumiałością do siebie.
Dokładnie tak jest 😁
ODPOWIEDZ