Jakiś czas temu zrobiłam „rutynową” morfologię (o ile można ją nazwać rutynową, bo była to kolejna hipochondryczna i najprawdopodobniej niepotrzebna morfologia w tym roku). Wyniki wyszły super, ale w rozmazie, automatycznym, wyskoczyły mi plazmocyty. Skontaktowałam się z lekarzem - powiedział, że tak może się zdarzyć i wszystko okej. Drugi lekarz - proszę to olać, to musi być błąd automatu, można powtórzyć badanie. Jako hipochondryk oczywiście, że chciałam.
No i powtórzyłam sobie badanko, po trzech dniach paniki i mega stresu - plazmocyty oczywiście nie wyszły, ale za to wywaliło mi w górę granulocyty, podwyższyły mi się białe krwinki (11,48 przy normie do 11), zmniejszyła hemoglobina (11,9 przy normie od 12) itd. Ogólnie wyniki, które jeszcze 72h temu były idealnie w połowie widełek, teraz były rozstrzelone.
I tu pytanie do Was, czy uważacie, że ataki paniki i ogólny stres może tak wpłynąć na wyniki krwi? Raczej niemożliwe żebym w trzy doby dostała anemii
